poniedziałek, 1 listopada 2010

Pułapka na turystów (1979) / Egzorcysta 2 - Heretyk (1977)

Wczorajsza nac w całości upłynęła mi na oglądaniu horrorów. Jak co roku nabijałam sobie głowę filmami grozy, aż do białego rana. Z uwagi na to, że na swój maraton wybrałam głównie filmy, które już tutaj zrecenzowałam to nie mam dzisiaj zbyt wiele do roboty:) Zostały jeszcze dwie pozycje, których recenzji nie ma na tym blogu, a które także znalazły się w repertuarze mojego nocnego maratonu.

Na pierwszy ogień pójdzie "Pułapka na turystów". Film opowiada o grupce nastoletnich przyjacół, którzy na kompletnym odludziu trafiają do dziwnego muzeum ruchomych kukiełek. Jak można się spodziewać wkrótce zaczynają ginąć w dosyć dziwnych okolicznościach. "Pułapka na turystów" to typowy slasher z minimalną dawką krwawych scen. Fabuła jak na standardy tego podgatunku posiada pewną dawkę oryginalności, ale niestety jest aż do bólu przewidywalna. Odniosłam wrażenie, że twórcy przez cały czas próbowali na różne sposoby wyprowadzić widza w pole, zmylić go, tak aby końcówka filmu choć trochę go zaskoczyła. Ale te wszystkie triki nie zdały niestety egzaminu, od początku można się domyślić kto jest mordercą. Może współcześni widzowie są już obeznani z podobnymi mylącymi wybiegami, dlatego dla nich film traci na elementach zaskoczenia. Nie wykluczam, że w czasach wydania tej produkcji mogła ona być dla tamtejszej publiki nielada gratką. Ale ja wprost uwielbiam stare slashery, więc w swojej recenzji absolutnie nie mam zamiaru czepiać się szczegółów:) Gra aktorska, tak jak zawsze w podobnych przypadkach raczej nie zwala z nóg profesjonalnością, ale też nie można narzekać. Aktorzy wywiązali się ze swoich ról całkiem przekonująco, choć nie zabrakło także pewnej dozy sztuczności, która mam wrażenie, jest nieodzowna w klasycznych slasherach. Bardzo przypadła mi do gustu sceneria - lasy, łąki, jeziorko, a to wszystko po zapadnięciu nocy spowiła złowroga mgła - która nawiasem mówiąc wywołała u mnie lekki uśmiech na twarzy, ze względu na to, że było widać jak na dłoni, iż ktoś spoza kadru uparcie wypuszcza ją wprost w zasięg mojego wzroku. Pomysł z ruchomymi kukiełkami poruszanymi za pomocą zdolności telekinetycznych mordercy bardzo przypadł mi do gustu, a dodam jeszcze, że niektóre z rzeczonych lalek sprawiały naprawdę dewmoniczne wrażenie.

"Egzorcysta 2" opowiada o księdzu Lamont, który zajmuje się sprawą śmierci ojca Merrina (znanego widzom z jedynki) oraz stara się dowiedzieć, czy Regan nie została ponownie opętana przez demona Pazuzu. Wkrótce musi stanąć do walki ze swoim wrogiem, korzystając z pomocy Regan oraz ducha ojca Merrina. Nie wiem, co mam napisać o tym filmie. Z jednej strony mam do niego ogromny sentyment - w końcu to sequel jedynego horroru, który mnie przeraża, ale powiedzmy sobie szczerze: ta produkcja pobiła wszelkie rekordy w "nic nie dzianiu się". Przez cały seans czekałam na coś, co mogłabym pochwalić, co choć trochę przypadłoby mi do gustu, ale oprócz zakończenia nie ma tutaj nic godnego uwagi. I nie twierdzę, oczywiście, że końcówka jest jakimś dziełem sztuki - po prostu dopiero wtedy zaczyna się jakaś akcja, która choć na chwilę jest w stanie przykuć moją uwagę. Fabuła, prawdę mówiąc, jest trochę rozproszona, chaotyczna, ale nikt raczej nie powinien mieć problemów z jej zrozumieniem, bo do najambitniejszych filmów grozy "Egzorcysta 2" na pewno nie należy. Bardzo podobała mi się gra aktorska Lindy Blair (Regan) - podobnie jak w jedynce włożyła w odegranie swojej postaci sporo pracy i jest to aż nazbyt widoczne podczas seansu. Nie ma co porównywać kontynuacji do pierwowzoru, bo w takim przypadku musiałabym zmieszać tę pozycję z błotem, a myślę, że każdy prawdziwy wielbiciel kina grozy powinien zapoznać się z tym obrazem. Tak dla zasady.

Oba wyżej opisane filmy można śmiało zobaczyć (jeśli ktoś ich jeszcze nie widział), ale radziłabym potraktować je z lekkim przymrużeniem oka, ze względu chociażby na rok ich wydania. Jeśli podejdzie się do nich niewymagająco to nie powinny nikogo zirytować, a kto wie, może nawet zapewnią komuś nielada rozrywkę.

6 komentarzy:

  1. Druga część nie podtrzymała passy ''Egzorcysty'' Fierdkina z 1973 roku, ale w sumie uważam, że to i tak dobre kino grozy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj nie podtrzymała - powiem więcej, nawet daleko jest dwójce do jedynki. Te dwie części dzieli ogromna przepaść. Ale jak by na to nie spojrzeć sequel jest pozycją obowiązkową dla fanów gatunku. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, jak często (i czy wogóle) czytasz komentarze do archiwalnych recenzji i dlatego swój punkt widzenia zamieszczam tutaj, choć nie ma on nic wspólnego z najnowszym wpisem.
    Przede wszystkim nie spodziewałam się, że czytanie opinii osoby o innym guście filmowym przyniesie mi tyle frajdy! Jako fanka horrorów klimatycznych, nie zgadzam się z większością Twoich recenzji, a jednak ich lektura poszerza poniekąd moje horyzonty. Potrafisz dobrze przedstawić swój punkt widzenia i kilka razy nawet mnie przekonałaś do swoich racji (w przypadku "Mandy Lane", którą początkowo uważałam za film średni i dopiero po przeczytaniu Twojej opini zauważyłam to co wcześniej chyba w wyniku chwilowego odmóżdżenia przeoczyłam - a mianowicie jak pięknie czerpie z kina lat 80-tych!).
    Ale za to kompletnie nie zgadzam się z Twoimi ocenami wobec "Innych", "Lśnienia" i "Blair Witch Project". Tożto kawał świetnego, mocnego kina, radzę powrócić do nich za kilka lat :)
    I zauważyłam, że często określasz filmy "based on the true story" jako wymysły komercyjne. Też tak miałam, ale ostatnio rzucił mi się w oczy pewien wywiad z twórcą oryginalnego Amitiville. Tym razem ciężko mi uwierzyć, by był to jedynie wymysł rządnego zarobku karierowicza. Polecam lekturę.
    http://www.horror.com.pl/wywiady/wywiad.php?id=45
    IZOLDA

    OdpowiedzUsuń
  4. Izolda czytam wszystkie komentarze - ze starych postów też. Właśnie po to umieściłam funkcję "Ostatnie komentarze":) Cieszę się, że mogłam Cię przekonać co do niektórych filmów. I oczywiście rozumiem Twoje odmienne zdanie, co do tak popularnych horrorów, jak "Lśnienie", "Blair Witch Project" i "Inni". Nie mogę Cię zmuszać, żebyś przestała lubić te pozycje, ponieważ moje odczucia, co do nich są zupełnie subiektywne, a jak wiadomo każdy ma inny gust. Jednak napiszę w kilku zdaniach dlaczego, aż tak bardzo ich nie lubię. Po pierwsze, mam zupełnie inny gust niż większość widzów - sama przyznaję, że to małe zboczenie, bo z tego powodu mam niemały problem z przekonaniem innych do swojego punktu widzenia. Na ogół nie przepadam za filmami popularnymi wśród fanów gatunku, no i rzecz jasna rozreklamowanymi. "Blair Witch Project" to bezsensowna bieganina głównych bohaterów po lesie. Jak dla mnie zero nastroju, zero napięcia, zero akcji. Musiałam czekać, aż do zakończenie, aby coś zaczęło się dziać. O wiele bardziej wolę część drugą. "Inni" - ehh, przez cały film twórcy raczą nas tym, jak to matka znęca się nad własnymi dziećmi, co jakiś czas podrzucając nam jakiegoś "rzekomaego" ducha. Zakończenie może i oryginalne, ale na pewno nie zaskakujące. Gra Nicole Kidman jest chyba jeynym atutem tego filmu. Poza tym, jak na horror nastrojowy jest tutaj strasznie mało nastroju. A "Lśnienie"... no cóż, to ekranizacja jednej z moich ulubionych książek, więc tym bardziej wkurzyło mnie to, że Kubrick jej nie zrozumiał. Jestem po stronie Kinga i podobnie jak on uważam, żeten sławny reżyser zmarnował cały potenscjał powieści swoją nadinterpretacją. O wiele bardziej wolę miniserial Micka Garrisa z 1997 roku. Poza tym w wersji Kubricka, pan Nicholson pokazał widzom jak skutecznie sknocić odgrywaną przez siebie postać. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że krytykując te filmy narażam się rzeszy wielbicieli horroru, ponieważ są to ikony horroru nastrojowego, ale nie mogę nic poradzić na to, że mam zupełnie popieprzony gust filmowy:) heh
    Odnośnie tzw. "horrorów opartych na faktach" to w niektóre jestem w stanie uwierzyć. Ale co się tyczy duchów to jak bym się nie starała, po prostu nie mogę tego "przełnąć". Jestem ateistką, nie wierzę w duchy, nawiedzenie itp., więc głównym powodem tego, że zaznaczam to w postach jest właśnie moja niewiara. Jednakże zdaję sobie sprawę, że może to urazić osoby wierzące, więc jeśli kogoś uraziłam to bardzo przepraszam. Każdy ma prawo wierzyć, w to co chce, więc w żadnym wypadku nie twierdzę, że osoby, które wierzę w nawiedzenie domu w Amityville się mylą, bo w tym przypadku każdy ma rację. To kwestia wiary, więc w tej materii nie ma co polemizować.
    Izolda dzięki za szczere słowa. Nawet z krytyki jestem zadowolona, ponieważ przedstawiłaś ją w sposób mądry, a nie obrzucałać mnie obelgami, jak co poniektórzy tutaj. Mam nadzieję, że będziesz często zaglądać i szczerze pisać o tym, co Ci się podoba, a co nie. Nawet krytyka jest mile widziana, ponieważ potrafisz elokwentnie ją przedstwić. Dzięki wielkie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. hej ! co prawda nie prowadzę bloga o horrorach ale uwielbiam mocne kino,ciągle wpisuję różne tytuły żeby poczytać recenzje a teraz mam to wszystko w jednym miejscu ;) oczywiście dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie http://mary-katefashion.blogspot.com/ pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Marykate dzięki wielkie! Także dodaję siebie do Twoich obserwowanych. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń