czwartek, 23 grudnia 2010

Świąteczne slashery

Z uwagi na zbliżające się święta (niestety) przygotowałam cztery przyjemne slashery, które z pewnością umilą wam czas wyczekiwania na wigilijną kolację. Recenzja będzie dosyć długa, a przedstawię w niej cztery filmu - oryginał i remake jednej historii oraz pierwowzór i sequel innej historii. No to zaczynamy!

W żeńskim akademiku trwają przygotowania do świąt. Jednak jest ktoś kto źle życzy dziewczynom, i który za nic ma wigilię Bożego Narodzenia. Tajemniczy morderca wdziera się na strych domu, w którym przebywają nasze bohaterki i co jakiś czas systematycznie morduje jedną z nich, a resztę denerwuje złowróżbnymi telefonami. Kiedy dziewczyny w końcu orientują się, że coś im grozi zaczyna się śledztwo, którego trop prowadzi do najmniej podejrzanej osoby. W akademiku żańskim zaczynają ginąć dziewczyny. Wszystkie podejrzenia padają na Billy'ego, który niedawno uciekł z zakładu psychiatrycznego, do którego trafił po zabiciu swojej rodziny. W dodatku akademik jest w rzeczywistości jego dawnym domem, w którym to właśnie popełnił on swój makabryczny czyn. Pozostałe przy życiu dziewczyny będą musiały zmierzyć się z oprawcą, ale czy uda im się pozostać przy życiu?Mały chłopiec jest świadkiem morderstwa swoich rodziców dokonanego przez mężczyznę z przebraniu Świętego Mikołaja. Jako sierota trafia do domu dziecka, gdzie wychowuje go twardą ręką siostra zakonna. Kiedy dorasta dostaje pracę w sklepie, w którym pewnego dnia szef zmusza go do włożenia stroju Świętego Mikołaja. Chłopak, który przez wzgląd na swoją przeszłość odczuwa głęboką awersję do tej postaci załamuje się i zaczyna swoją krwawą odyseję.Brat morderczego Mikołaja znanego widzom z pierwszej części filmu, kontynuuje jego dzieło. W noc wigilijną rozpoczyna polowanie na swojego największego wroga z czasów dzieciństwa - siostrę przełożoną z sierocińca.

Konwencja świątecznych slasherów była szczególnie znana w latach 70-80-tych. To właśnie wtedy powstawało multum filmów o seryjnych mordercach, którzy niezmordowanie polowali na swoje ofiary. Twórcy chwytali się wszystkiego, nie szczędząc nawet tak mało związanego z horrorem święta, jak Boże Narodzenie. Ale muszę przyznać, że w wielu przypadkach ten nowatorski pomysł zdał egzamin. Na pewno nieźle na tym wyszedł Bob Clark, który w 1974 roku pokazał światu swoją wersję "szczęśliwych świąt" filmem "Czarne Święta":) Już sam fakt, że o tej produkcji nadal sporo się mówi (pomimo upływu tylu lat) przemawia na jej korzyść. Sama muszę przyznać, że jak na tamte czasy jest to całkiem przyzwoita pozycja, która sporo wnosi do podgatunku, jakim jest slasher, posiada sporo cech godnych uwagi, ale równocześnie odrobinę rozczarowuje. No właśnie, zawiodło mnie przede wszystkim ubogość akcji przez większą część filmu, która przerywana jest jedynie co jakiś czas jednym trupem. Ale nawet te małe bonusy w postaci paru bezkrwawych morderstw nie rekompensują nam nudnawej fabuły, która bez duszącego klimatu byłaby jedynie kolejną horrorową sieczką. No właśnie, nieuchronnie przechodzimy do klimatu, który towarzyszy nam przez cały seans, a w połączeniu z dziwnymi telefonami (które jak miałam wrażenie, stanowiły chyba centralną oś filmu) wywołuje naprawdę piorunujący efekt. Poza tym reżyser chyba oczekiwał interakcji widza z bohaterami, na co ewidentnie wskazuje jego upór w dokładnym przedstawieniu postaci. Przyszłe ofiary poznajemy bardzo dobrze - znamy zarówno ich wady, jak i zalety. Ale czy można to zaliczyć do plusów tej produkcji? Z jednej strony takie rozwiązanie może być nudne. W końcu to slasher, a więc spodziewamy się po nim rozlewu krwi poprzez ukazanie ciekawych scen mordów. Ale jeśli spojrzeć na to z drugiej strony to mamy całkiem nowatorski żeby nie rzec oryginalny pomysł na film. Współczuć ofiarom na pewno nie będziemy (to nie ten typ horroru), ale miejscami może nam się zrobić trochę żal, że jakaś tam postać nie będzie nas już bawić w dalszej części filmu. Moim zdaniem najlepszą, a zarazem najzabawniejszą bohaterką była Barb, która zginęła zdecydowanie za szybko, ale przez ten czas, kiedy jeszcze mogłam ją oglądać zapewniła mi nie lada frajdę. Górnolotnie dodam, że za wyjątkiem klimatu tylko ona skutecznie umilała mi pierwszą połowę seansu (główna bohaterka nie dorastała jej do pięt). Aktorstwa nie będę komentować, gdyż wiadomo, że w tamtych czasach raczej nie ono było najważniejsze:) A czy film posiada klimat świąteczny? Absolutnie tak, począwszy od pierwszego ujęcia, kiedy to słyszymy kolędę "Cicha noc" przez cały czas twórcy oferują nam jakieś świąteczne nutki. Wystrój akademika także daje nam jasno do zrozumienia, jaki okres roku panuje podczas akcji filmu:) UWAGA SPOILER Należy tu jeszcze wspomnieć o tym, że w tym przypadku nie w ogóle nie poznamy tożsamości mordercy, co zapisuję na plus tej produkcji. Takie niedopowiedzenia fabularne zawsze idealnie trafiały w mój gust i myślę, że reszta widzów także powinna być z tego niezmiernie zadowolona) KONIEC SPOILERA.

Nic dziwnego, że tak głośny slasher, jakim są "Czarne Święta" doczekał się remaku. W 2006 roku Glen Morgan zaprezentował nam film, którego polski tytuł brzmi "Krwawe Święta" i niestety nie powtórzył sukcesu swojego poprzednika. A naprawdę szkoda, gdyż moim skromnym zdaniem, jako slasher spełnia swoje zadanie całkowicie. Pozbawiony nastroju pierwowzoru przebił go, jeśli chodzi o ilość oraz spektakularność krwawych scen. To prawda, że klimat też jest ważny w tego typu horrorach, ale przegrywa w starciu z scenami zabójstw. Dlatego właśnie między innymi wolę remake (za co pewnie zostanę zlinczowana). Poza tym do gustu przypadła mi także obsada. Grupka znanych hollywoodzkich dziewczyn, które wydają się wprost stworzone do ról w slasherach. Dodajmy do tego jeszcze profil mordercy, jego trudne dzieciństwo i swoistą obsesję na punkcie wyrywania ludziom oczu:) Zakończenie także można określić, jako w miarę zaskakujące, jednakże dla uważnego widza raczej nie powinno być niespodzianką. Klimat świąt jest tutaj doskonale wyczuwalny - muzyczka świąteczna, wszystkie te ozdóbki, choinka, prezenty. Myślę, że remake w tym przypadku był potrzebny i przynajmniej jeśli o mnie chodzi nie psuje swoją obecnością pierwowzoru. Ba, nawet go odrobinę przebija, ale tą ocenę pozostawiam już każdemu wedle jego gustu.

Charles Sellier Jr. zrobił horror, który doczekał się, aż pięciu kontynuacji, z których jedną przytoczę w dalszej części recenzji. "Cicha noc, śmierci noc" niewątpliwie posiada już status filmu kultowego. Zrealizowany z 1984 roku slasher cieszy się tak ogromnym powodzeniem zapewne z dwóch powodów: jednym jest zachowanie stylu tamtych lat objawiającego się poprzez ukazanie oryginalnych scen morderstw okraszonych małą dawką komizmu fabularnego. Poza tym film niezaprzeczalnie zachowuje swoisty klimacik duszącego wręcz niebezpieczeństwa ozdobionego piorunującą muzyką. Ale tak słodko na pewno nie będzie:) Bowiem w tym przypadku irytować może brak logiczności w zachowaniu niektórych bohaterów oraz stały tekst mordercy, który nieustannie wykrzykuje: KARA! Poza tym, wiem, że w tym podgatunku to jest raczej konieczne, ale mnie zawsze denerwowały sceny z tzw. golizną. Z tego co zauważyłam to prawie każda ofiara płci żeńskiej ginie tutaj z piersiami na wierzchu... Jednakże muszę przyznać, że sposób przedstawienia postaci mordercy jest niezwykle intrygujące, jak na slasher. Mamy tutaj dokładnie przedstawione dzieciństwo naszego bohatera, mamy dokładny wgląd w jego psychikę, w której szczególnie uwypukla się awersja do Świętego Mikołaja (ze zrozumiałych powodów) oraz niechęć do siostry przełożonej w sierocińcu (tutaj także powody są doskonale znane) - zawsze uważałam zakonnice za największe jędze tego świata:) Dokładnie wiemy, dlaczego Billy zaczął zabijać i jaki koszmar przeżył w przeszłości. Szczerze, to nawet trochę możemy go zrozumieć. Ale takie przedstawienie postaci zadziałało także w drugą stronę, odbierając nam frajdę w dociekaniu tożsamości mordercy, co zawsze bardzo podobało mi się w slasherach. Klimat świąt nie jest już tutaj tak bardzo wyczuwalny, jak w "Czarnych świętach", ale wszelakie ozdoby świąteczne pozostają widoczne, a i świątecznej muzyczki także możemy tutaj posłuchać.

Sequele, sequele - moda na nie chyba nigdy się nie skończy. A szkoda, bo gdyby tylko twórcy zauważyli wreszcie z łaski swojej, że z zasady ich powstawanie nie ma większego sensu to może zaoszczędziliby fanom gatunku sporo irytacji. Właśnie w taki sposób zareagowałam na produkcję Lee Harry'ego pt. "Cicha noc, śmierci noc 2" z 1987 roku. kiedy oglądałam pierwsze 40 minut filmu. Szczerze, to nie wiem dlaczego nie przewinęłam, gdyż akurat w tym czasie raczono mnie retrospekcją z części pierwszej. Tak, tak nie żartuję - tak więc jeśli ktoś nie widział jedynki to może śmiało sięgnąć od razu po kontynuację, gdyż przedstawia ona najważniejsze wydarzenia z pierwowzoru. Druga połowa filmu prezentuje się już znacznie lepiej. Może profil mordercy nie jest tak szczegółowy, jak to miało miejsce w jedynce, ale zabójstwa są już o wiele bardziej interesujące. Więcej krwi, mniej psychologii - tak mogłabym w skrócie streścić fabułę tego slashera. Aha, jeśli chodzi o klimat świąteczny to tutaj wyczujemy go jedynie pod koniec, ale nie odgrywa on większej roli, więc w tym okresie przedświątecznym raczej nie jest obowiązkową pozycją.

Na koniec chciałabym życzyć wszystkim Wesołych Świąt:)

16 komentarzy:

  1. Bardzo fajne zestawienie. W sam raz na święta :) Powiem szczerze, że nie przepadam za horrorami świątecznymi, walentynkowymi i innymi tego typu. Uważam, że są robione trochę na siłę, wystarczy w atmosferę świąteczną wpleść trochę krwi i jakiegoś psychopatę i już mamy horror. Ale jak zwykle to tylko moja subiektywna ocena. Recenzja b. dobra :) Wesołych Świąt! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, slashery poświęcone różnym okolicznościowym świętom nie grzeszą spektakularnością, ale przy okazji owych świąt można je obejrzeć:) Dzięki za miłe słowa, również życzę Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Buffy - zawsze mogę na Ciebie liczyć - ja lubię takie walentynkowe, świąteczne horrory i na pewno coś sobie z twojej listy wybiorę.
    Pozdrawiam i życzę spokojnych świąt Bożego Narodzenia, wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że mogłam pomóc. Ja Tobie również życzę Wesołych Świąt:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że dużo pracy w tych recenzjach :D Zaraz będę czytać 10 najgorszych horrorów :P pozdrawiam i zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. mam pytanko gdzie znajdujesz te starsze horrory na dvd???

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Buffy! Od razu już powiem bo potem zapomnę; Wesołych Świąt wszystkim! ^^ Droga Buffy, na poczatku posta napisałaś "Z uwagi na zbliżające się święta (niestety) przygotowałam cztery..." i muszę ci powiedzieć, że to niestety wcisnęłaś w złym miejscuxd Pewnie chodziło Ci, że niestety zbliżają się święta, ale niektórzy mogą zrozumieć to, jako że niestety przygotowałaś cztery slashery.... . Popraw błąd. Pozdr. I szczęśliwego nowego roku ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie. Dobrze zrozumiałaś/eś. Chodziło mi o to,że niestety święta się zbliżają, a ja ich delikatnie mówiąc nie cierpię. Także życzę Ci Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz facebooka lub nk. ? Merry xmass. ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, nie mam:( Również życzę Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wesołych świat!!!!!

    Właśnie skończyłam oglądać Silent night...
    Musze powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Już jakis czas nie ogladałam nic z lat 80tych, a ten film znakomicie oddaje klimat filmów z tamtych lat. Poza tym morderca był całkiem przystojny:)
    Na święta jak najbardziej dobry film!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Gosiu:) Tak, ten film jest idealny na święta - prosta, nieskomplikowana fabuła, parę ciekawych morderstw i oczywiście łatwo wyczuwalna atmosfera świąt:) Również życzę Ci Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  13. Krwawe Święta podobały mi się:) a do drugiego napisów nie mogę znaleść:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Na tegoroczne święta polecam "Santa's Slay" :)

    OdpowiedzUsuń