czwartek, 3 lutego 2011

"The Ring" (2002) / "The Ring 2" (2005)

Tajemnicza kaseta, która zabija po siedmiu dniach od jej obejrzenia... Któż nie zna tej historii? Któż nie słyszał o długowłosej dziewczynce ze studni, która nigdy nie śpi? Remake japońskiego horroru wszech czasów, który zarówno w Polsce jak i w Stanach okazał się wielkim wydarzeniem i nie przeszedł bez echa wśród fanów kina grozy. Zdania na jego temat są podzielone - jedni uważają, że to najlepszy remake azjatyckiego filmu, z kolei inni twierdzą, że porównywanie go do oryginału to zwykły grzech, gdyż wiele mu do niego brakuje. Nie będę porównywać go do pierwowzoru, ponieważ nie chcę zostać tutaj zlinczowana, ale podpisuję się pod twierdzeniem, że jeśli chodzi o amerykański remake japońskiej wersji jest to bez wątpienia najlepsza pozycja, nieporównywalna nawet z równie głośną "Klątwą".

"The Ring" to historia matki, która walczy o życie syna. Sama "zainfekowana" przez tajemniczą kasetę nie dba zupełnie o własne życie, starając się jedynie rozwikłać tajemnicę dziwnych zgonów dla dobra syna, który również sięgnął po zabójczą taśmę. Pomaga jej w tym ojciec dziecka.

Oglądając ten film samemu w środku nocy naprawdę można się przestarszyć. Najbardziej przerażające jest rzecz jasna nagranie na zabójczej kasecie - zbiór niepokojących obrazów, którym towarzyszy mrożąca krew w żyłach ścieżka dźwiękowa. Ale twórcy nie oszczędzili nam także drobnych smaczków podczas trwania całego seansu, umieszczając co jakiś czas urywki równie przerażających obrazków. Poza tym sam klimat filmu, tak bardzo poszukiwany przez wielbicieli kina grozy w filmach z XXI wieku, tutaj jest iście mistrzowski. Nie można obejrzeć tej produkcji obojętnie. Kiedy już myślimy, że będzie spokojnie, że nic już się nie wydarzy twórcy serwują nam jakąś bombę, w trakcie której możemy albo krzyczeć, albo schować się pod kołdrą:) Nie przesadzam w ocenia stopnia atmosfery w tym obrazie, choć muszę zaznaczyć, że dla bardziej doświadczonego widza może to nie mieć, aż tak sporej wymowy - na pewno nie będzie to dla niego obojętne, ale aż takiej traumy nie przeżyje.

Fabuła filmu jest trochę zagmatwana, ale nie ma w tym nic dziwnego, gdyż produkcja oparta na pomyśle Azjatów siłą rzeczy musi zmuszać do myślenia. W trakcie seansu nie możemy tak po prostu wyłączyć umysłu i zrelaksować się podczas oglądania. Nie, tutaj reżyser wręcz zmusza nas do ruszenia mózgownicą, żeby choć odrobinę zrozumieć wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Zdecydowanie najlepsza scena tego obrazu pokazana jest pod koniec, kiedy to Samara wychodzi z telewizora - sam jej wygląd może wstrząsnąć widzem, ale efekty specjalne w tym konkretnym momencie także robią swoje. Samara najpierw powoli wypełza z ekranu odbiornika telewizyjnego, a następnie szybko, wręcz prawie niedostrzegalnie zbliża się do swojej ofiary.

"The Ring 2" jest bezpośrednią kontynuacją części pierwszej, dlatego jeśli ktoś nie widział poprzedniego filmu lepiej żeby najpierw sięgnął po niego w celu lepszego zrozumienia fabuły. Tutaj nasza bohaterka znów zmuszona jest ratować swojego syna, gdyż Samara dąży do tego, aby stać się nim i zyskać nową mamusię.

Druga część pod względem fabularnym zbytnio nie ustępuje jedynce - mamy równie zgrabną i przemyślaną fabułę, może trochę mniej skomplikowaną, ale podobnie wciągającą. Tyle, że temu filmowi odebrano najmocniejszą stronę jego poprzednika, a mianowicie klimat. Nie powiem jest on wyczuwalny, ale nie aż tak jak poprzednio i na pewno nie jest w stanie aż tak przerazić. Wywołuje lekki niepokój, ale nie straszy. Nie mamy też owych drobnych smaczków w postaci niepokojących obrazów, które tak bardzo przerażały w części pierwszej. Więc co mamy? Na pewno zgrabną kontynuację historii życia Samary, której jednocześnie współczujemy i nienawidzimy jej. W końcu ta demoniczna dziewczynka chciała tylko być kochana. Efekty specjalne ciężko jest jednoznacznie ocenić, gdyż balansują one od jednej skrajności w drugą. Mam tutaj na myśli scenę z atakiem jeleni, która prezentuje sobą jedynie ogromną porażkę. Owe zwierzęta zrobiono niemalże bajkowo, ewidentnie rzuca się w oczy ich animacja. Z drugiej bowiem strony mamy scenę w studni, która w jedynce była w miarę łagodna, a tutaj... No cóż, tutaj jest to bez wątpienia najmocniejszy moment filmu. Samara wspinająca się po ściankach studni z iście pajęczą zwinnością, jej ciało powyginane wręcz niewyobrażalnie i sama zawrotna szybkość naprawdę robią ogromne wrażenie. Po tej scenie spece od efektów specjalnych mogą być z siebie dumni, gdyż to jedyny moment w całej tej produkcji, który naprawdę mną wstrząsnął.

Obie części filmu prezentują sobą wyżyny kina grozy. Choć sequel pozostaje dużo w tyle za swoim pierwowzorem to i tak jest o wiele ciekawszą pozycją niż cała rzesza innych horrorów nastrojowych produkcji amerykańskiej. W obu częściach możemy oglądać Naomi Watts i Davida Dorfmana - gwiazdę remaku "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną". O głównej bohaterce chyba nie muszę wspominać, gdyż po gwieździe takiego formatu nie możemy się spodziewać niczego innego prócz profesjonalizmu, a jeśli chodzi o męską część widowni to na pewno będzie ona dla nich miłą dla oka atrakcją:)

Myślę, że Azjaci powinni być dumni z pracy amerykańskich filmowców, gdyż wykorzystali oni ich pomysł bardzo produktywnie i zrobili film, którego oczekują wielbiciele tego gatunku od kina grozy. Amerykanie zrobili film, który nie tylko straszy i wywołuje nocne koszmary, ale także zgranie przedstawili historię dziewczynki ze studni wywołując w widzach niejakie współczucie do jej osoby. Może w niektórych aspektach przesadzili odrobinę z efektami specjalnymi, ale w ogólnym rozrachunku nie psują one zanadto ogólnej wymowy tej historii. Mogłabym się jedynie przyczepić do zakończenia tej opowieści - bzdurnego happy endu, który pozostawił u mnie lekki niedosyt. Ale i tak czuję się w obowiązku polecić te obrazy każdemu, komu jakimś cudem umknęły, gdyż bez znajomości tych horrorów każdy fan gatunku będzie niejako niepełny i ubogi w niejedno mrożące krew w żyłach wrażenie.

16 komentarzy:

  1. Super, że piszesz o tym filmie, ponieważ ja go wprost UWIELBIAM:) Nie wiem dlaczego, ale japoński "Ring" jakoś mi nie leży, choć japońskie horrory jak najbardziej lubię. Może za dużo w nim niemiłosiernie długich ujęć, ale dla niektórych jest to z kolei zaleta. Amerykański "Ring" to niesamowity klimat i atmosfera. Świetni aktorzy (Naomi Watts, aktorka "Lynchowa"). Jest bardzo dużo momentów, w których można się przestraszyć. Bardzo mi się też podoba ten moment, w którym Aidan mówi do Rachel "She never sleeps". Także ogólnie jeden z moich naj horrorów i z niecierpliwością czekam na "Ring" w 3D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te filmy to zdecydowanie lepsze pozycje nastrojowego amerykańskiego horroru. Nawet gdybym usilnie chciała je zjechać to po prostu się nie da. Mają parę wad, ale o dziwo nie psują one odbioru całości tych produkcji. Ja jak wiadomo nie lubię horrorów azjatyckich, więc nic dziwnego, że wolę remake:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądzę, że "Ring" w obu odsłonach jest niebywale udany, zauważyłem taką prawidłowość, że o ile amerykanie potrafią zepsuć niemal każdy remake, to z filmami japońskimi mają trudności, co jest oczywiście zdecydowaną zaletą.

    Mnie zaś strasznie podobał się "Dark water", klimat filmu jest tak gesty że dymi się z telewizora.

    Pennywise.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten film. Pierwszą i drugą część. Rewelacja. Lubię w filmach legendy, klątwy... Baaardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. ''Ring'' był tematem przewodnim mojej magisterki i w sumie mogłabym napisać o nim wiele...choć może jeszcze więcej na temat japońskiego pierwowzoru :)
    Wprawdzie nie przepadam za amerykańskimi remakami, gdyż uważam, że kręcone są niepotrzebnie (Amerykanie wpychają w swoją kulturę coś, co do niej po prostu nie pasuje), to jednak pierwsza część ''The Ring'' podobała mi się bardzo i zawsze z miłą chęcią zasiadam do seansu. Druga już nieco mniej, no i przede wszystkim nie był to bezpośredni remake japońskiej wersji sequela.
    Mimo wszystko uważam, ze akurat ''The Ring'' wypadł Amerykanom dość znośnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważasz, że filmy azjatyckie są głupie? Zgadzam się z tobą :)Ale chyba zmienisz zdanie(lub tylko że to jedyny taki film azjatycki) jesli obejrzysz "Macabre" (2009) - jest to gore z najwyższej półki! Rzadko można się spotkać z takimi filmami w tym przewielkim kontynencie, ponieważ stawiają na bardziej psychologiczny(czyli durniejszy) podgatunek horroru. Po obejrzeniu tego filmu, zastanawiałam się dlaczego oni, nie kręcą więcej takich filmów tylko jakieś filmiki gdzie straszy facetka z wymlowaną biała farbą ryjem! Może i fabuła "Macebre" jest jakaś zbyt niedorzeczna, np. niewiadomo dlaczego zabijali( było tylko wyjaśnione, że 'to ich odmładzaa")... Ale sceny mordów reszte uzupełniły :) Obejrz go i zrecenzuuj. Pozdrawiam ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Pennywise ja wolę remaki amerykańskie od japońskich pierwowzorów, ale myślę, że tylko Ring jest filmem naprawdę godnym uwagi. Fakt, to nie wina amerykanów, że Klątwa jest moim zdaniem kiepska po prostu fabuła mi nie podeszła. A Dark Water zarówno amerykański jak i japoński nie bardzo mi się podobały - za dużo dłużyzn.
    Beatrix tak, moim zdaniem to jeden z najlepszych horrorów o klątwie, jaki widziałam.
    Aga, nie będę sie sprzeczać, bo choć wolę filmy amerykańskie to Ty jesteś specjalistką w tych azjatyckich i myślę, że gdybyśmy zaczęły dyskutować o japońskich filmach to na pewno bym przegrała, gdyż w filmach z tego kraju jestem po prostu zielona.
    Anonimowy słyszałam o tym filmie i choć nie lubię zarówno azjatyckich horrorów nastrojowych, jak i gore to chyba będę musiała jednak zapoznać się z ta pozycją, gdyż niejdna osoba już mi ją polecała.
    Dziękuję za komentarze, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Amerykański na 100 % lepszy, wogole jest to moj ulubiony horror ever! dla mnie genialny, jak napisalas ja traume przezylam, pamietam jak bylam na nim w kinie, bylam jeszcze nastolatka, po filmie nie moglam spac pare nocy z rzędu. Geiusz, wszystko w tym filmie jest genialne. I powiem szczerze ze od ogladniecia Rigu do dzisiaj nic mnie tak nie przestraszylo jak on.
    Chociaz 2 czesc jak dla mnie byla nie potrzebna nie robila juz takiego wrazenia. Ciesze sie ze pozytywnie opisalas moj ulubiony horror ;)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka różnica jest między gore a torture-porn?/ Co jest brutalniejsze i wgl. ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Mrs25, tego filmu nie da się opisać negatywnie. Widzisz, dwójka w porównaniu do jedynki jest moim zdaniem bardzo słaba, ale i tak na tle innych horrorów nasttrojowych wypada dobrze, dlatego nie miałam sumienia jej zjechać:)
    Anonimowy, torture-porn to młodszy brat gore. Gore było pierwsze i opierało się głównie na hektolitrach krwi. Kiedy oglądasz taki film to po jakimś czasie te sceny przestają Cię obrzydzać, a zaczynają zwyczajnie śmieszyć. W końcu te wszystkie niemożliwe przecież sceny (w człowieku w końcu nie ma aż takiej ilości krwi) przechodzą w groteskę. Dlatego wiele filmów gore to horrory komediowe, jak np. kultowa już "Martwica mózgu". Tymczasem torture-porn nie bazuje przede wszystkim na pokazywaniu krwi - w tych filmach jest jej tyle, ile trzeba i sprawia wrażenie bardzo realistycznej. Tutaj najważniejsze są sceny, jak najwymyślniejszych tortur, nierzadko o podłożu seksualnym. No i rzecz jasna torture-porn ma szokować i obrzydzać, na pewno nie przejdzie w groteske, żeby nie wiem, jak sporo tych scen tortur pokazali. To takie uproszczone wyjaśnienie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Buffy. Czy orientujesz się w sprawie "The Ring 3D"? Już od paru lat trwają zapowiedzi, jednak data premiery jest wciąż odkładana. Większość osób jest zgodna, że wzorem oryginału, ma to być prequel. Jednak od tego momentu zdania są rozbieżne. Np. czy Samara zostanie ukazana jako mała dziewczynka, czy jako nastolatka? Na stronie IMDB ukazana jest młodziutka dziewczyna, jednak brak opisu. Według jednej z recenzji, młoda Samara ma wziąć udział w szkolnym przedstawieniu, jednak nie mogę nigdzie znaleźć potwierdzenia tej teorii. Z kolei fani Watts chcieliby, aby akcja sprzed 30 lat przeplatała się z teraźniejszością, aby Naomi mogła się pokazać przynajmniej na chwilę. Wiadomo na pewno jedynie to, że trójka ma być w 3D... A co Tobie wiadomo na ten temat, Buffy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli chodzi o "Ring 3" to jak na razie wszystko bazuje tylko na plotkach. Nie da się niczego powiedzieć na pewno. Ale według Filmwebu premiera zaplanowana jest na 2012 rok, tyle, że to żaden pewnik, gdyż jak już wspomniałaś/eś premierę filmu ciągle przekładają. Jeśli chodzi o fabułę to najbardziej prawdopodobna jest wersja, że Amerykanie zrobią remake "Ringu 0", tyle, że znacznie zmieniony, bo jak wiadomo historia Samary różni się nieco od historii Sadako. Ale Naomi Watts chyba rzeczywiście nie wystąpi w tym filmie. W jej filmografii na parę lat do przodu nie ma wzmianki o Ringu 3. A szkoda, bo bez niej ten film - jeśli w ogóle powstanie - wiele straci:( Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też słyszałam, że ma to być remake "Ringu 0". Tylko wydaje mi się, że chodzi tez o kasę i datę premiery. Producenci megahitów zawsze uzgadniają daty premier w ten sposób, by nie zbiegły się w czasie (jeśli to możliwe) z premierą innej dużej produkcji. A tu już na rok 2012 mamy zapowiedziane "Constantine 2", "Godzilla 3D", "Smętarz dla zwierzaków" (?), "The Man with the X-Ray Eyes", "Hellraiser", "Hobbit". Być może też chodzi trochę o tego typu sprawy. Ale mam nadzieję, że się w końcu doczekamy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Cat, jakby nie patrzeć co roku zapowoadane są głośne premiery horrorów. Nie wiem, czemu tak zwlekają z tym filmem, ale jeśli chodzi o ten obraz to mogę poczekać - już to, że nie zagra w nim Naomi nienajlepiej wróży tej produkcji, a mam przeczucie, że nie będzie to jakieś wybitne dzieło (patrząc na o wiele gorszy od jedynki sequel). Jeśli chodzi o przekładanie premier przez Amerykanów to o wiele bardziej wkurzyli mnie, jeśli chodzi o "Underworld 4". Ja czekałam jak głupia na ten 2011 rok, a oni zwyczajnie wypchnęli ten film na rok 2012 - i znów muszę czekać:( Oczywiście, jeśli "Ring 3" wreszcie doczeka się swojej premiery to na pewno go nie przegapię, ale o wiele bardziej zależy mi na innych filmach, które także czekają na swoją kolej:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. To jedyny horror, który potrafi mnie przestraszyć. A wiele ich do tej pory obejrzałam:-)Klimat, muzyka, efekty na pewno tu mają znaczenie, ale mi najbardziej śni się po nocach Samara wyłażąca ze studni z czarnymi włosami na twarzy. Śmieszne to, tym bardziej, że kiedyś czytałam wywiad z reżyserem tego filmu, który twierdził, że zachowanie i ruchy aktorki grającej Samarę mają swoje korzenie w grze aktorów teatru japońskiego, potrafiących bez żadnych efektów specjalnych tymi charakterystycznymi ruchami wystraszyć widzów na śmierć...

    OdpowiedzUsuń
  16. proszę o obejrzenie w kinie horror o10:00 w Gorzowie. the ring . Samarę Morgan Dziękuję. widzimy się 31.10.2013r

    OdpowiedzUsuń