sobota, 2 kwietnia 2011

"April Fool's Day" (2008)

Bogate rodzeństwo urządza imprezę dla swojej przyjaciółki. W trakcie przyjęcia dochodzi do tragedii - młoda dziewczyna wypada z balkonu i umiera. Rok później grupka osób zamieszana w wypadek staje się celem mordercy.

Remake filmu Freda Waltona z 1986 roku. Porównywać oba te filmy raczej nie wypada, gdyż fabularnie różnią się one diametralnie. Osoby, które widziały remake będą wiedzieć jak to wszystko się skończy, ale poza tym wszystko jest tutaj inne niż w pierwowzorze. No właśnie, co się tyczy fabuły to pozornie jest ona odrobinę zagmatwana, ale tylko pozornie, gdyż już po pierwszym morderstwie można domyślić się całej intrygi - reżyser w tym aspekcie w ogóle się nie popisał, tworząc dzieło do bólu przewidywalne, żeby nie rzec oklepane. "April Fool's Day" na tle innych współczesnych teen-slasherów nie wypada tak źle. Mamy kilka ciekawych scen mordów oraz całkiem wartką akcję, która na pewno nie nudzi mimo swojej przewidywalności. Jednakże jest to obraz, który zapomina się zaraz po obejrzeniu, nie zaskakuje nas niczym nowym. Jeśli ktoś liczy na wyczuwalny nastrój grozy w tej produkcji to niech zapomni - klimatu nie ma wcale, to nie jest pozycja, która choć w najmniejszym stopniu bazowałaby na atmosferze. Ot, zwykła rąbanka z zakończeniem, który niedoświadczonego widza horrorów może w jakimś tam stopniu zaskoczyć.

Aktorstwo ogólnie wypada dosyć blado. W rolach głównych zobaczymy przede wszystkim mało znane gwiazdki Hollywood, m.in. Taylor Cole i przystojnego Josha Hendersona oraz popularną ostatnio Scout Taylor-Compton, która również nie popisała się niczym nadzwyczajnym. Podsumowując, gra aktorska przywodzi na myśl obsadę polskich seriali.

Jeśli ktoś gustuje w niewymagających myślenia teen-slasherach z paroma średnio krwawymi scenami mordów w tle to może śmiało sięgnąć po tę pozycję. Ale niestety nie może liczyć na nic więcej. Miałam nadzieję, że twórcy remaku zachowają chociaż ten osobliwy klimat oryginału, ale niestety postawili tylko i wyłącznie na tanią rozrywkę, którą nie powiem, ogląda się całkiem bezboleśnie, ale nic poza tym.

14 komentarzy:

  1. Niestety oglądałam tylko ten stary z 1986 roku, ale pamiętam, że był całkiem niezły. Zakończenie było bardzo fajne i ogólnie - tak jak piszesz - miał niezły klimacik. Nie lubię za bardzo remaków i dlatego pewnie szybko się za ten film nie zabiorę:) Świetna recenzja jak zwykle. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Cat:) Ja oglądałam go wczoraj na Polsacie. Swoją drogą pierwszy raz zdarzyło się tak, żeby telewizja kablowa miała horror, którego ja nie mam:) To taki lekki filmik, którego można obejrzeć z nudów, ale równie dobrze można go sobie odpuścić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. heh, też go wczoraj oglądałam w TV, ale strasznie się poirytowałam i stwierdziłam, że nie mam ochoty nawet go opisywać, ale może się dziś zbiore i napisze jak bardzo mi się ten film nie podobał.
    "Prima aprilis" z 1986 jest drugim po Hellraiserze moim ulubionym horrorem i nazwanie tego remakiem to już porażka sama w sobie.
    Film był głupi, aktorzy beznadziejni, a klimatu w ogóle nie było.
    Dla mnie to porażka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Gosia:) Ten film z oryginałem nie ma nic wspólnego, więc nie mam pojęcia po co twórcy zdecydowali się nazywać tą produkcję remakiem. Ale ogólnie dla mnie nie był, aż tak tragiczny, ale drugi raz na pewno bym go nie obejrzała. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę potwierdzić słowa Cat: widziałam starszą wersję, która nawet mi się podobała, a po drugie nie lubię remaków (o czym już chyba wiecie), dlatego nie wiem czy tegoż filmu poszukam, no...chyba, że ''z braku laku...'' :)
    Buffy - obiecałam, że postaram się w tygodniu napisać coś nowego i tak też się stało. W ogóle pracowała, jak maszyna (zupełnie jak w reklamie) i w zeszłym tygodniu powstało w sumie 5 recek (3 azjatyckie i 2 zachodnie) oraz artykuł, ale on chyba jeszcze do poprawki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem oryginał jest świetny, a remake... no cóż, jak to większość remaków średnio udany. Ale jak już pisałam wyżej nie ma co porównywać tych dwóch filmów, bo różnią się diametralnie. Aga, nie przepracowuj się tak. Opublikowałaś już jedną nową recenzję odnośnie filmu, który podobał mi się i oczywiście z wielką przyjemnością ją przeczytałam i cieszę się, że jeśli chodzi o ten film podzielasz moje zdanie. Teraz po napisaniu pięciu recenzji warto byłoby zrobić sobie przerwę - odpocznij trochę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ym,Buffy, prowadzisz może dwa blogi,czy temat "Najlepsze horrory" nie pisałaś sama ? Bo na jednym blogu jest on identyczny . Sr ,że wścibska jestem , ale mnie ciekawi czy ktoś to skopiował od cb.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prowadzę jeden blog. A możesz podać adres bloga, który ma taki sam temat?

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalzłam tego bloga o którym piszesz, ta gówniara kradnie wszystkie moje teksty zajmę się tym. Dzięki za cynk.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rinks nie wiem, jak Ci dziękować. Tamta dwunastolatka kopiowała większość moich tekstów. Po datach widać było, że publikowała teksty parę dni po tym jak ja je tutaj opublikowałam. Zgłosiłam to do onetu i usunęli jej tego bloga, ale nadal nie mogę zrozumieć, jak ktoś może być aż takim złodziejem. Wielkie dzięki Rinks!

    OdpowiedzUsuń
  11. Buffy to tylko świadczy o tym, że Twój blog jest świetny i bezmyślni gówniarze chcieliby mieć taki sam jak najmniejszym kosztem:) Takich niestety trzeba tępić! To zwykła kradzież. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cat, rozumiem, że komuś mogą się podobać moje teksty, ale jeśli dziewczyna chciała to mogła zwyczajnie zapytać, czy może je publikować na swoim blogu - pozwoliłabym jej na to, oczywiście pod warynkiem, że podpisywałaby je moim nazwiskiem. A tak od trzech miesięcy kopiowała ode mnie nie tylko recenzje, ale również zdjęcia oraz profil - wszystko co napisałam o sobie w profilu ona skopiowała i podpisała swoim nazwiskiem, nawet ulubione filmu. Powiem Ci szczerze, że brzydzę się złodziejami, a ona nie miała nawet na tyle odwagi cywilnej, żeby mnie za to przeprosić. Nie rozumiem takiego postępowania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooooo,serio ? xD Myślałam,że się ośmieszę .A znalazłam tego bloga jak szukałam recenzji "The Hills Run Red" . Rzeczywiście głupio z jej strony , no i nie masz jak dziękować,najwyżej pisz jeszcze bardziej fajne recenzje :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie Rinks, na pewno się nie ośmieszyłaś, za to otworzyłaś mi oczy. I podziękowania jak najbardziej Ci się należą. Ok, postaram się pisać fajne recenzję:) Dzięki wielkie za to, że dałaś mi znać, no i oczywiście za czujność.

    OdpowiedzUsuń