niedziela, 3 lipca 2011

"Milczenie owiec" (1991)


Studentka Akademii FBI, Clarice Starling, zostaje wysłana do przebywającego w zakładzie dla niebezpiecznych przestępców Hannibala Lectera, w celu przeprowadzenia z nim wywiadu odnośnie jego zbrodniczej działalności. Jednakże Lecter podrzuca jej trop na temat zabijającego młode kobiety Buffalo Billa, który nadal nie został schwytany. W ten sposób Clarice zostaje wciągnięta w toczące się właśnie śledztwo. Wspomagana poszlakami podrzucanymi przez Lectera coraz bardziej zbliża się do okrutnego Billa. Czy zdąży do niego dotrzeć zanim zabije kolejną porwaną kobietę?

"Milczenie owiec" to popularna ekranizacja drugiej powieści Thomasa Harrisa o Hannibalu Lecterze - ikonie fikcyjnych seryjnych morderców. Reżyserem jest między innymi Jonathan Demme. Jeśli chodzi o zgodność z książkowym pierwowzorem to oczywiście wielu różnic nie zauważymy - nawet niektóre dialogi są identyczne, aczkolwiek twórcy opuścili parę elementów śledztwa, które i tak w filmie nie odegrałyby istotnej roli. Jeśli miałabym osobiście wystawić opinię temu obrazowi to bez wyrzutów sumienia powiedziałabym, ze "Milczenie owiec" wpisuje się w ścisłą czołówkę thrillerów psychologicznych traktujących o wielokrotnych mordercach, a już na pewno jest to najlepsza ekranizacja twórczości Harrisa. Co sprawia, że "Milczenie owiec" pomimo upływu tylu lat nadal cieszy się niesłabnącą popularnością? Otóż, na fenomen tego filmu składa się kilka bardzo istotnych rzeczy w przypadku tego gatunku kinematografii.

Zacznijmy od fabuły, skądinąd najważniejszego elementu każdej produkcji. Na pierwszy rzut oka jest to obraz traktujący o ambitnej studentce FBI oraz tajemniczym doktorze Hannibalu Lecterze, który na świecie zasłynął przede wszystkim dzięki swojej skłonności do zjadania niektórych części swoich ofiar. Jego relacja z Clarice Starling jest odrobinę skomplikowana. W filmie twórcy nie wyjaśniają tego tak dobitnie jak Harris, ale bez problemu można wydedukować, że Lecter mimo pomocy, którą oferuje Starling nie stoi całkowicie po jej stronie. Z jednej strony jego wkład w śledztwo Buffalo Billa to czysta psychologiczna zabawa - dzięki podrzucaniu Clarice drobnych tropów również dowiaduje się istotnych rzeczy z jej życia osobistego, ze wskazaniem na jej dzieciństwo. Tymczasem Starling jest pod wrażeniem przenikliwości doktora, pragnie go wykorzystać, ale równocześnie drży ze strachu na jego widok. To interesująca mieszanka, która potęguje tylko wrażenia widza w trakcie oglądania scen ich rozmów. Siłą rzeczy wciąga nas w pewnego rodzaju psychologiczną grę. Jednakże relacja tych dwóch osób nie odgrywa głównej roli w filmie. To prawda, że najbardziej zachwyca nas postać genialnego Hannibala Lectera, jego zmysł estetyczny oraz niemożność wrzucenia go w jakiekolwiek ramy psychologiczne - to iście zdumiewający fenomen. W przypadku "Milczenia owiec" nie dowiemy się zbyt wiele na temat tego konkretnego mordercy, gdyż wbrew pozorom odgrywa on tutaj jedynie rolę drugoplanową, ale już w kolejnej części filmu zatytułowanej "Hannibal" (2001) uzyskamy jego pełniejszy obraz psychologiczny. Tymczasem cała oś filmu opiera się głównie na postaci nieuchwytnego Buffalo Billa, który obdziera swoje ofiary ze skóry, aby uszyć z niej pewnego rodzaju strój dla siebie. Zupełnie jak prawdziwy morderca Ed Gein - oczywiście skojarzenia są jak najbardziej na miejscu, Harris przy tworzeniu postaci Billa musiał inspirować się Geinem, gdyż podobieństwa są aż nazbyt widoczne. Oczywiście Buffalo Bill nie jest aż tak intrygującą postacią jak Hannibal Lecter, jednakże jego dziwactwa, okrutny sposób mordowania młodych kobiet oraz zapędy transseksualne mają w sobie pewien urok, a widzów nieprzyzwyczajonych do przemocy w filmach może nawet zniesmaczyć.

Niewątpliwą zaletą filmu jest również gęsta atmosfera, rzadko spotykana w thrillerach. Nawet jeśli akurat nie dzieje się nic godnego uwagi reżyser nie rezygnuje z klimatu, podkreślanego wspaniałą ścieżką dźwiękową, co pozwala mu zaintrygować widza nawet w najmniej interesujących momentach. "Milczenie owiec" nie bez powodu zdobyło 5 Oscarów, 25 innych nagród oraz 21 nominacji. Rzadko zdarza się, żeby jakikolwiek dreszczowiec został tak wyraźnie doceniony przez krytykę, więc tym bardziej należy niezwłocznie się z nim zapoznać.

Na gruncie aktorskim "Milczenie owiec" wypada nadzwyczaj dobrze. Anthony Hopkins w roli Lectera oczywiście jest bezkonkurencyjny, powiem więcej: moim zdaniem to rola jego życia. W żadnym innym obrazie z jego udziałem nie widziałam takiej profesjonalności i realizmu z jego strony. Przy okazji to właśnie dzięki niemu scena, w której ma na twarzy atrybut Hannibala (brązową maskę) wywołuje w widzach tyle emocji ze wskazaniem na pewnego rodzaju uczucie niepokoju. Jednakże z drugiej strony kreacja Hopkinsa sprawia, że niejeden widz identyfikuje się właśnie z Lecterem - mordercą kanibalem. Tymczasem główna bohaterka filmu wykreowana przez Jodie Foster również spisuje się nadzwyczaj dobrze. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to niewielka zmiana w charakterze Clarice odnośnie do książki. W powieści ta osoba podobała mi się o wiele bardziej, aczkolwiek nie ma w tym winy Foster tylko scenarzysty, który postanowił odrobinę zmodyfikować jej postać. Jednakże słyszałam, ze rolę Starling zaproponowano również Michelle Pfeiffer i zastanawiam się, czy gdyby nie odrzuciła scenariusza nie wypadłaby jeszcze lepiej niż Foster. Wspomnę jeszcze tylko o odtwórcy postaci Buffalo Billa, Tedzie Levinie, który jest chyba najbardziej przerażającym bohaterem tego filmu. W końcu nie łatwo było w tak realistyczny sposób przedstawić nam postaci szaleńca, a Levine robi to w tak lekki, bezproblemowy sposób, że aż ciarki przechodzą:)

"Milczenie owiec" jest bezsprzecznym fenomenem filmowego thrillera psychologicznego. Myślę, że nie muszę nikomu polecać tego obrazu, gdyż moim zdaniem żyje niewielu ludzi, którzy jeszcze go nie widzieli. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że ta produkcja należy do moich ulubionych pozycji, a Hannibal Lecter znajduje się w ścisłej czołówce faworyzowanych przeze mnie fikcyjnych psychopatów.

8 komentarzy:

  1. Ciężko cokolwiek odkrywczego jeszcze tutaj dodać :-) Film genialny, aktorstwo z najwyższej półki, a sam film na długie lata zapada w pamięć. Jest to jeden z moich ulubionych thrillerów psychologicznych, a sam Hopkins to po prostu jeden z najwybitniejszych aktorów wszechczasów. Od czasu do czasu lubię obejrzeć całą serię kolejny raz :-) Świetna recenzja. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Film genialny - nic dodać nic ująć. Pamiętam doskonale moment, gdy pojawił się w kinach - byłam wtedy w liceum i co tydzień chodziłyśmy w przyjaciółką do kina. Na "Milczenie owiec" poszłyśmy dwa razy - dzień po dniu (bilety były kiedyś można powiedzieć "za darmo", w porównaniu z dzisiejszymi cenami). Wywarł na nas niesamowite wrażenie. Obejrzałam go jeszcze potem wiele razy.
    Absolutna rewelacja.
    Buffy oglądałaś "Psychopatę" z S.Weaver? Też stary dobry thriller.
    A wczoraj oglądałam "After.Life" - dzięki za polecenie, film przewspaniały.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Cat:) Ja też bardzo lubię Hopkinsa, ale od czasu jego kreacji Hannibala, jaki film bym z nim nie oglądała to i tak mam wrażenie, że patrzę na Lectera:) Dlatego właśnie uważam, że to rola jego życia:) Też często oglądam tą serię, ale muszę przyznać, że jedynie "Milczenie owiec" i "Czerwony smok" bardzo mi się podobają. Pozostałe dwa filmy już mniej, ale to nie zmienia faktu, że Lecter należy do moich ulubionych fikcyjnych morderców:)
    Beatrix "Psychopatę" znam prawie na pamięć - uwielbiam ten film! Zauważyłam, że jeśli chodzi o filmy o seryjnych mordercach to mamy bardzo podobny gust:) Ja niestety nie pamiętam czasów, kiedy kino było tanie i nie miałam okazji obejrzeć "Milczenia owiec" w kinie (gdy miała miejsce premiera miałam roczek). Cieszę się również, że "After.Life" przypadł Ci do gustu, super, że mogłam pomóc:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Milczenie Owiec to ponadczasowy thriller, jest genialny, od jego czasu nie widziałam równie dobrego thrillera, może odbił się na mnie tak mocno gdyż oglądałam go będąc bardzo małą dziewczynką, zrobił na mnie wrażenie. Zgodzę się że to była rola życia Hopkinsa, ale żadna następna część milczenia owiec nie podobała mi się, zrażał mnie też brak Jodie Foster, chociaż Julianne Moore to też świetna aktorka. dobra recenzja.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomity film. To jeden z tych obrazów, które można oglądać i oglądać i pomimo tego, że zna się je już niemal na pamięć, to nigdy przenigdy się nie nudzą. Znakomita kreacja Hopkinsa oraz Foster pozostają w pamięci na długo, długo...,bohaterowie to niemal postacie-ikony.
    Jak dla mnie klasyk thrillera psychologicznego, który dał niejako podwaliny pod całą serię filmów o tematyce seryjnych morderców.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam jak pierwszy raz go oglądałam, byłam wtedy dość mała i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłam przerażona. Po latach muszę stwierdzić, że film nic nie stracił, nadal trzyma cały czas w napięciu. Rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  7. oglądałam ostatnio jakieś dwa dni temu! :) świetny film :) książkę również polecam, choć czułam wobec książki mały niedosyt! zainteresowanych zapraszam na recenzję książki u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi ksiązka podobała się na równi z filmem. Jedyna pozycja Harrisa o Lecterze, która nie bardzo mi podeszła to "Hannibal" - oprócz zakończenia, które ekranizacja zepsuła:/ Jak na razie nie czytałam jeszcze z tej serii "Hannibal - po drugiej stronie maski", ale planuję nadrobić zaległości:)

      Usuń