piątek, 25 maja 2012

James Herbert „Mgła”

W małym angielskim miasteczku dochodzi do potężnego trzęsienia ziemi, na skutek którego powstają wielkie szczeliny w podłożu. Przebywający w tamtych rejonach John Holman pracownik Ministerstwa Ochrony Środowiska, widząc małą dziewczynkę, uwięzioną wewnątrz pęknięcia w ziemi rusza jej na ratunek. Gdy na miejsce przybywają ekipy ratunkowe mężczyzna sprawia wrażenie obłąkanego W szpitalu, dzięki transfuzji krwi, Holman wraca do zdrowia. Po wyjściu, że szpitala, wraz ze swoją dziewczyną, Casey, staje się świadkiem dziwnych wydarzeń, które każą mu podejrzewać, że trzęsienie ziemi uwolniło z głębi ziemi tajemniczą, żółtą mgłę, która po kontakcie z ludźmi i zwierzętami zamienia ich w przerażające, obłąkane bestie. Mężczyzna stara się przekonać władze do swoich niewiarygodnie brzmiących teorii – czas odgrywa dla niego kluczową rolę, gdyż Casey również padła ofiarą morderczego oddziaływania mgły.
Brytyjski autor literatury grozy, James Herbert jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy europejskich. Debiutujący w 1974 roku pierwszą częścią znanego cyklu, zatytułowaną „Szczury” szturmem zdobył uznanie sympatyków horrorów. Wydana po raz pierwszy w 1975 roku „Mgła”, gorąco polecana przez samego Stephena Kinga w jego „Danse Macabre” umiejętnie łączy sugestywną apokaliptyczną atmosferę z odrażającymi wątkami gore. Motyw morderczej mgły nie jest niczym nadzwyczajnym zarówno w literaturze, jak i kinie grozy – wystarczy, choćby przypomnieć opowiadanie Stephena Kinga oraz głośny film John Carpentera z 1980 roku. Jednakże jeszcze nie spotkałam się z tak pomysłowym wykorzystaniem mgły, jakie zaproponował nam Herbert w swojej powieści.
Choć główny wątek nacechowany jest sporą dozą oryginalności to sama akcja powieści zachowuje schemat typowych historii apokaliptycznych. Mamy zagrożenie dla ludzkości w postaci żółtej mgły, zamieniającej żywe jednostki w żądne krwi bestie. Mamy burzyciela w postaci lekkomyślnego naukowca, który za pozwoleniem rządku stworzył owe zagrożenie. I wreszcie mamy głównych winowajców, odpowiedzialnych za wypuszczenie morderczej substancji do atmosfery, w postaci brytyjskiego wojska. Po drugiej stronie barykady stoi John Holman, uodporniony na działanie mgły, całkowicie pozytywny bohater, posiadający wszelkie heroiczne cechy, który bez żadnego sprzeciwu zgadza się odegrać kluczową rolę w ratowaniu ludzkości. James Herbert prowadzi akcję swojej powieści dwoma równoległymi torami. Czytelnik będzie śledził zarówno próby zniszczenia mgły i wynalezienia szczepionki dla zarażonych, przeprowadzane przez brytyjskich uczonych, którzy najcięższe zadanie pobrania próbek mikoplazmy znajdującej się w jądrze morderczej substancji pozostawiają w gestii Holmana, który jako jedyny bez ryzyka postradania zmysłów może wkroczyć w mgłę. Z drugiej strony Herbert zaserwuje nam mrożące krew w żyłach rozdziały, obrazujące spustoszenia, jakie wyrządziła stworzona przez człowieka mykoplazma – krwawe mordy, odrażające kopulacje, zbiorowe samobójstwa, to tylko przedsmak tego, co autor przygotował dla swoich czytelników. Po kontakcie człowieka z zabójczą mgłą zaczyna się dosyć niewinnie - od bólu głowy. Przez jakiś czas dany osobnik nie wykazuje żadnych odbiegających od normy zachowań, jednak po pierwszym sygnale w postaci migreny przychodzi nieokiełznane szaleństwo, które popycha ludzi i zwierzęta do iście makabrycznych zachowań względem siebie i bliźnich. Bezrozumne istoty, opętane przymusem niszczenia zostają pozbawione wszelkich cech ludzkich i tym samym przerażają czytelnika, który nieustannie zastanawia się, gdzie jest granica ich zdemoralizowanych zachowań. Szybko odkryje, że taka granica nie istnieje…
Specyficzny, często surowy styl Jamesa Herberta, pozbawiony wyczerpujących opisów, które mogłyby znudzić odbiorcę, przyciąga uwagę – co jest pewnego rodzaju fenomenem, jeśli weźmiemy pod uwagę schematyczną oś fabularną, która na pewno nie zaskoczy finałem osób zaznajomionych z historiami apokaliptycznymi. Wystarczył dobry pomysł na zawiązanie właściwej akcji oraz klarowny język autora, aby zdobyć serca czytelników – moje na pewno zdobył na tyle, że już nie mogę się doczekać chwili, kiedy sięgnę po kolejną książkę tego brytyjskiego mistrza horroru. Jeśli szukacie w literaturze dobrze opowiedzianych historii, przepełnionych mrożącymi krew w żyłach, często na wskroś krwawymi momentami z atmosferą całkowitej zagłady w tle to gorąco zachęcam do zapoznania się z tą lekturą. Na pewno nie pożałujecie!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

4 komentarze:

  1. chętnie przeczytam :) zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Herberta lubię, nawet bardzo, choć pisze strasznie nierówno. Schematyczny bohater jest główną zmorą większości jego powieści, ale zazwyczaj fabuła jest na tyle fajnie prowadzona, że nie wadzi to aż tak bardzo ;) Z recką się w pełni zgadzam, nie ma tu zbyt dużo oryginalności ale powieść i tak ma swój urok :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak. super książka to była. przeżywałam prawdziwe oświecenie na Herberta. Najpierw przeczytałam Mgłę, potem Zwiastun, a na końcu Szczury. Te ostatnie najlepsze chyba, ale Mgła przekonała mnie do twórczości tego autora. Aczkolwiek jak sięgnęłam po Innych i nie przebrnęłam przez pierwsze 20 stron to sobie już odpuściłam. Może wszystko zależy od stylu, bo słyszałam, że te starsze powieści są o wiele lepsze od nowszych tego autora :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. i przypomniało mi się :) jeden film, do obejrzenia i zrecenzowania :)
    http://www.filmweb.pl/film/Arachnofobia-1990-3914 - sama również cierpię na arachnofobię :) jednak uparłam się, że będę odważna i obejrzę ten film... :) obejrzałam i chyba nie muszę mówić, jaką miałam po ni ciężką noc... :D

    OdpowiedzUsuń