piątek, 17 sierpnia 2012

„Dom w głębi lasu” (2011)

Recenzja na życzenie (Lasegir, Nukie)
Grupa przyjaciół wybiera się do chatki w lesie. Po dotarciu do obskurnego, brudnego lokum, z dala od cywilizacji i zasięgu telefonii komórkowej z miejsca przystępują do beztroskich zabaw. Tę idyllę zakończy odkrycie pradawnego Zła w piwnicy - gdy odczytają tajemniczą inkantację spod ziemi wypełznie prawdziwy koszmar, z którym młodzi ludzie będą musieli stanąć do nierównej walki.
Szeroko komentowany horror Drew Goddarda, którego współscenarzystą jest Joss Whedon. Choć doceniony w Stanach Zjednoczonych, polscy widzowie podzielili się na dwie grupy – fanów i zdecydowanych przeciwników obrazu Goddarda (więc nie ważne, co się powie o tym filmie, bo i tak się oberwie). To było do przewidzenia, zważywszy na zaściankowe podejście współczesnych widzów do filmowego horroru (jak nie straszy to nie horror) oraz niechęć do swego rodzaju łączenia gatunków. Tak, więc największym błędem polskich dystrybutorów było dopuszczenie tej produkcji do kin i paradoksalnie zakrojona na szeroką skalę reklama. Dlaczego? Otóż, Goddard wzorem Wesa Cravena i jego „Krzyku” zdecydował się na zabawę schematami, doskonale znanymi wielbicielom gatunku, ale nie przeciętnemu odbiorcy. Już sam fakt niezrozumienia przez współczesnych widzów konwencji „Krzyku” powinien dać polskim dystrybutorom do myślenia. „Dom w głębi lasu” to kino niszowe, skierowane przede wszystkim do zaznajomionych z klasyką kina grozy fanów horrorów, którym nie przeszkadza wyśmiewanie schematów oraz wiedzą, czym w istocie jest pastisz z lekko komediową wymową. To nie jest czysty, poważny horror – to swoiste połączenie grozy z humorem, ze szczególnym naciskiem na to pierwsze.
O ile Craven w „Krzyku” bezlitośnie kopiował znane slasherowe schematy, o tyle Goddard zdecydował się pójść o krok dalej - zamiast jedynie je powtarzać w kilku miejscach najzwyczajniej w świecie całkowicie je odwrócił, dzięki czemu nawet najzagorzalszy entuzjasta kina grozy może mocno się zaskoczyć. Dla przykładu, przytoczmy pierwsze sceny filmu. Mamy grupkę młodych ludzi, którzy wybierają się na wycieczkę w głąb lasu. Poznajemy farbowaną blondynkę i jej przystojnego chłopaka. Poznajemy cnotliwą dziewczynę i jej przyzwoitego adoratora, a na deser dostajemy kawalarza-narkomana. Podróżują kamperem, a z uwagi na niedostatek benzyny zatrzymują się na zapuszczonej stacji, której właścicielem jest osobnik o zdecydowanie podejrzanej aparycji. W tym momencie wielbicielowi kina grozy powinno zapalić się światełko alarmowe – w końcu, w ilu horrorach widział już ten sam schemat, takiego samego dziwacznego staruszka, który zdaje się wiedzieć więcej o koszmarnej przyszłości naszych protagonistów od nich samych? Kiedy bohaterowie docierają wreszcie do chatki w środku lasu koneser klasyki z miejsca dostrzeże podobieństwo tego osobliwego lokum do walącej się chaty z „Martwego zła”. I dokładnie w tym momencie wyrobi już sobie opinię na temat dalszego przebiegu osi fabularnej filmu. Zanadto się nie pomyli, ponieważ „Dom w głębi lasu” garściami czerpie z kultowego obrazu Sama Raimi’ego, ale jak już wspomniałam wyżej Goddard oprócz kopiowania znanego szablonu decyduje się go nieco zmodyfikować, w efekcie tak dalece wzbogacając fabułę iście zaskakującymi zwrotami akcji, że nie może tutaj być mowy o bezkrytycznym żerowaniu na oklepanej konwencji.
Gdybym miała wymienić integralne elementy tego obrazu to najprościej byłoby mi rzec, że znajdziemy tutaj absolutnie wszystko, czego można spodziewać się (i nie spodziewać) po klasycznym horrorze: odrobinę klimatu grozy, trochę sprawnie zrealizowanych scen gore, pradawne Zło, zombie, a nawet azjatycką zjawę z długimi czarnymi włosami. Ponadto zobaczymy kilka denerwujących, niestety, efektów komputerowych, które szczególnie pod koniec seansu negatywnie wpływają na atmosferę wszechobecnej grozy. No i rzecz jasna mamy kilka wstawek komediowych, które powinny rozbawić nawet największego ponuraka. Obsada pod kątem profesjonalizmu oscyluje pomiędzy całkowitą amatorką (Kristen Connolly, Amy Acker) a przyjemną dla oka brawurą (Anna Hutchison, Fran Kranz), a w finale zobaczymy nawet samą Sigourney Weaver we własnej osobie.
Niezwykle łatwo jest wyodrębnić docelowych odbiorców tej produkcji – wystarczy być wielbicielem kina grozy, znać „Martwe zło”, rozumieć i doceniać konwencję „Krzyku” i przede wszystkim nie nastawiać się na poważny, pełnej przerażających scen horror. Kto wie, może „Dom w głębi lasu” wzorem „Krzyku” stanie się prekursorem jakiegoś nowego nurtu horroru. Patrząc na pozytywne reakcje Amerykanów można przecież mieć taką nadzieję, prawda? W każdym razie, bardzo się cieszę, że Hollywood na tle tych wszystkich efekciarskich horrorów dla mas nie zapomniało o długoletnich wielbicielach gatunku, a przy okazji oddało hołd takim klasycznym, ponadczasowym dziełom, jak na przykład „Martwe zło”, czy „Martwica mózgu”.

20 komentarzy:

  1. Zdziwiła mnie twoja recenzja jak jasna cholera... Ja też coś niecoś o tym filmie naskrobałam: http://horrorsandscaryshits.blox.pl/2012/08/Gleboko-w-czarnej-dupie.html

    Ilsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zdziwiła mnie twoja recenzja jak jasna cholera..."
      Jak napisałam w recce: "więc nie ważne, co się powie o tym filmie, bo i tak się oberwie".
      Gdyby film nie przypadł mi do gustu to dostałoby mi się np. od Kysia:) Takie jest moje zdanie - być może gdybym mieszkała w Stanach mniej by mi się dostało niż żyjąc w Polsce - na co oczywiście jestem przygotowana:) Chyba...

      Usuń
    2. Napisałam że jestem zdziwiona, nie urażona- to żaden atak na Ciebie ani nic w tym stylu... Zdaje sobie sprawę że ludzie coś widzą w tym filmie i to szanuje, co nie znaczy, że muszę się mieć takie znanie jak większość. Co widz to gust i nie ładnie na kogoś z tak prozaicznego powodu najeżdżać... :)
      Ilsa

      Usuń
    3. Spoko, urażona na pewno nie jestem:) Masz rację, gust zawsze będzie decydującym czynnikiem w ocenie filmu, a jak wiadomo z tym się nie dyskutuje:) Czytając Twoją reckę od razu widać, że zrozumiałaś konwencję tego filmu, a że Ci się nie spodobał to już Twoja indywidualna sprawa i nikt nie ma prawa naskakiwać na Ciebie z tego powodu. Mnie po prostu denerwują opinie ludzi na temat tego obrazu, którzy z horrorem mają do czynienia od święta i nie dociera do nich, że to pastisz oraz zabawa schematami. Wychodzę po prostu z założenia, że jak ktoś nie orientuje się w danym temacie to nie powinien się wypowiadać - Ty się orientujesz, więc wszystko gra:)

      Usuń
  2. Po pierwsze - zapraszam na recenzję "Domka" na moim blogu.

    Co do samego filmu, wielu, naprawdę wielu ludzi jeździ po tym filmie, mówiąc że jest to głupie jak pierogi w barszczu i że w ogóle nie straszy, że już bardziej Grycanki straszą swoją postawą. Szkoda, że większość tych ludzi to głupie nastolatki, które chciały się bać, które oczekiwały jakiegoś Paranormal Activity czy ciul wie czego. Dom w głębi lasu to hołd oddany horrorom, sam spodziewałem się jakiegoś dobrego slashera, ale to co dostałem to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To jest hołd dla gatunku, hołd dla fanów gatunku (tych starych wyjadaczy a nie nowych pasożytów). Świetna produkcja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krzysiu, nastką od dawna nie jestem i oczekiwałam tego, co zapowiadała reklama, czyli zaskoczenia, dobrej zabawy i jak wspominałeś hołdu dla filmów grozy, dla mnie to nie hołd a obraza. Wcale wielu po nim nie jeździ, bo recenzje zbiera przeważnie dobre- każdy kto uważa się za wytrawnego znawce klasyki gatunku pisze o tym filmie jak o prawdziwej perełce.
    Nie powinieneś więc tak generalizować, że WSZYSCY ROZCZAROWANI OCZEKIWALI PARANORMAL ACTIVITY, I WSZYSCY, KTÓRZY MAJĄ INNE ZDANIE OD TWOJEGO SĄ NASTOLETNIMI PASOŻYTAMI I NIE ZNAJĄ GATUNKU.
    Jak na tak poważnego i profesjonalnego recenzenta trochę trącisz butnym dzieciakiem, KTÓRY LUBI OBRAŻAĆ INNYCH.

    Ilsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .... Ja poważny ? Ja profesjonalny ? Ja lubię obrażać innych ? Ostatnie się zgadza... :D Nie napisałem, iż wszyscy bez wyjątku to ludzie rozczarowani, bo spodziewali się Paranormala, również nie generalizuję, iż wszyscy bez wyjątku to nastoletnie pasożyty (po prostu lubię się śmiać z nastoletnich pasożytów najbardziej), a po filmie wielu jeździ - wystarczy przejrzeć chociaż na filmweb czy Twoją, ekhm, recenzję.

      Anyway, jak dla mnie świetny, świetny film, na pewno wybijający się spośród kolejnych części Paranormala czy innych jakichś Reaktorów Strachu, Reców 7, Piranii DD3 albo remake`ów Cosia.

      Usuń
  4. mnie się bardzo ten film podobał. tak jak piszesz, znajdziemy tu wszystko z klasycznych horrorów. jak dla mnie genialny i nadal pozostaje jednym z moich ulubionych filmów grozy tego roku i to nie dlatego, że był straszny, ale po prostu wyjątkowy :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie, to taki misz-masz gatunków. Co było celem tej produkcji? Hołd? Strach? Efekty? Spodziewałem się nowatorstwa (mocno zapowiadanego) a otrzymałem mieszankę śmieszno-fajno-mało ciekawą.
    Praktycznie każda scena jest kopią czegos juz widzianego wcześniej - dla widzów śledzących scenę grozy, thrilleru, gore'a - nic nowego. Według mnie - to wcale nie był hołd złożony dreszczowcom (tak jak Grindhouse) tylko próba - sprzeda się czy nie? zapraszam do dyskusji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również absolutnie zakochałam się w tym filmie. Gdybym miała recenzować go na żywo, opowiadając o nim przy ludziach, przez 10 minut wypluwałabym z siebie same zachwyty i inne onomatopeje, kwicząc, piszcząc i pulchnąc z radochy i wcale a wcale bym się tego nie wstydziła. Uwielbiam twórczość Jossa (tak, bo każda produkcja, w której Joss chociażby kiwnął palcem, wychodzi awesome), a "Dom w głębi lasu" jest jak prezent pod choinkę. Cudo. Absolutna i cudowna zabawa konwencją, mrugnięcie do widza i totalny horror fest all the way. Powinien na stałe zapisać w historii horroru ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. myślę, że gust filmowy to nie jest przestrzeń do dyskusji, bo zawsze znajdzie się ktoś kto z "własnym sobie wdziękiem" przyzna że jego nadrzędnym celem jest obrażanie innych, a film i zdanie o nim jest ku temu pretekstem, więc - "ekhm"- cokolwiek to oznacza, nie polecam wdawać się w dyskusję, nie tu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane - dokładnie takie samo mam zdanie. Można pogadać o filmie, ale na chłodno, bez niepotrzebnych sporów i obrażania czyjegoś gustu.

      Usuń
  8. "wystarczy być wielbicielem kina grozy, znać „Martwe zło”, rozumieć i doceniać konwencję „Krzyku” i przede wszystkim nie nastawiać się na poważny, pełnej przerażających scen horror"

    Jestem wielbicielem kina grozy, znam i uwielbiam "Martwe zło", rozumiem i doceniam konwencję "Krzyku" (oglądałem go z dziesięć razy) i nie nastawiałem się na poważny, pełny przerażających scen horror. Mimo to DOMEK był dla mnie lekkim rozczarowaniem, ale i tak uważam, że to całkiem niezły film. Zamiast jednak czekać na kontynuację DOMKU wolałbym obejrzeć KRZYK 5 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że przy określaniu grupy docelowej zawsze znajdą się jakieś wyjątki - w końcu nie da się przewidzieć, co do jednego komu spodoba się film, a komu nie. No, chyba, że się jest jasnowidzem:)

      Usuń
  9. Dla mnie film był absolutnie rewelacyjny i innowacyjny. Szczególnie, że przez ostatni czas żyłem w celibacie nie czytając żadnych recenzji, spoilerów oraz nie oglądając trailerów. W rzeczy samej nie miałem pojęcia, czego się mogę spodziewać. No i nie rozczarowałem się. W 100% zgadzam się z Kysiem, że jest to hołd dla gatunku
    Jeśli zaś chodzi o fabułę, dom w głębi lasu mógłby uchodzić za ojca wszystkich horrorów. Kapitalny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja się momentami ubawiłam :) no i jak już zostało powiedziane czerpie z klasyki

    OdpowiedzUsuń
  11. O ile sama koncepcja filmu bazującego na przerysowaniu filmów grozy jest znana i lubiana, to w przypadku ,,Domu...", moim zdaniem potencjał nie został wykorzystany. Chwilami było zabawnie, ale głównie czułam się znużona, o wiele bardziej rozbawił mnie REC3 swoją absurdalnością, która przypominała mi filmy Tarantino. Przytaczany przez Ciebie Krzyk też bardzo cenię, ale moim zdaniem jest to film ze znacznie lepszym scenariuszem. Tak jak wspomniałaś w recenzji, niechęć publiczności wynika w dużej mierze z braku znajomości konwencji filmów grozy, niemniej ja pomimo tego, iż obejrzałam już horrorów mnóstwo, i domyślałam się do czego twórcy ,,Domu..." się odnoszą, to i tak byłam rozczarowana. Tak na marginesie sądzę, że powinni dodać w opisie ,,komedia", byłoby uczciwiej wobec widzów wybierających się do kina.

    Uwielbiam Twoje recenzje (mimo iż mam inne preferencje jeśli chodzi o subgatunek), ponieważ są bardzo rzetelnie napisane i stanowią dla mnie świetny punkt wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm jestem świeżo po seansie. I mogę powiedzieć, że takiego filmu jeszcze nie widziałam. Ogólnie przyjęłam ten miszmasz z zadziwiającym spokojem. Jednak tego jednorożca twórcom nie podaruję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie będę tu pisać elaboratów. Powiem krótko: film świeży, ciekawy, momentami zaskakujący i - nie ważne, co mówią "dzieci 3D" - jest naprawdę "jakiś" w przeciwieństwie do wielu nowych dzieł grozy. Mimo to mam nadzieję, że ten film nie zapoczątkuje jakiejś nowej fali w kinie grozy, bo co za dużo, to niezdrowo ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ze zbyt relatywnie dużym hałasem ten film wchodził na ekrany kin,by nie zwrócić uwagi na to,że jest reklamowany jako cosik odświeżającego-zdaniem wielu-nieco już stęchły gatunek jakim jest horror.Od razu więc zapaliła mi się w głowie czerwona lampka-aha!szykuje się zabawa konwencją,niespodzianki,przełamywanie schematów.I to wszystko właśnie dostałem.Jasne,że mógłbym wysnuć oskarżenie typu-ta produkcja bardziej bawi niż straszy.Ale (za przeproszeniem) po jaką cholerę?Nie lepiej się cieszyć z faktu,że obejrzało się niezły i zaskakujący film?

    OdpowiedzUsuń