sobota, 4 sierpnia 2012

„Train. Rzeźnia na szynach” (2008)

Recenzja na życzenie
Grupa amerykańskich, młodych sportowców świętuje swoje zwycięstwo w zawodach w klubie, w Europie Wschodniej. Dobra zabawa skutkuje przegapieniem pociągu, który zabrałby ich w dalszą drogę po obcym kontynencie. Miejscowa lekarka daje im namiary na pociąg jadący na Ukrainę, a sportowcy skwapliwie korzystają z jej propozycji. Nie wiedzą jeszcze, że przypadkiem wpadli w ręce bezlitosnym mordercom, którzy na ciałach niczego niepodejrzewających Amerykanów zarabiają spore sumy pieniędzy.
Torture porn Gideona Raffa, z Thorą Birch w roli głównej. Już sam polski tytuł sugeruje, z czym potencjalny widz będzie miał do czynienia: rzeź, rzeź i jeszcze raz rzeź i… niewiele poza tym. „Train” ewidentnie powstał na fali popularności „Hostela” (2005) Eli’ego Rotha i nie mówię tutaj tylko o niezwykle realistycznych scenach gore, ale również miejscu akcji i kreacji naszej pięknej Europy. Już na wstępie zaznaczę, że film jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla entuzjastów krwawych jatek, którzy nie oczekują od współczesnego ekstremalnego horroru niczego ponadto. Miejsce akcji – rozpędzony pociąg – znacznie potęguje klimat tego obrazu. Pułapka bez wyjścia; zamknięta, przemieszczająca się przestrzeń ze zdeterminowanymi, przedsiębiorczymi mordercami w środku. To wszystko wzmaga poczucie alienacji i śmiertelnego zagrożenia, które siłą rzeczy udziela się widzom. Nie będę krytykowała trasy, po której porusza się pociąg, bo nie jestem nacjonalistką i nie oceniam po fikcyjnych horrorach (które przecież nie tylko Europę przedstawiają w negatywnym świetle, ale każde, nawet najmniejsze państwo, również w Stanach Zjednoczonych – taka jest w końcu ich rola) tego, co myślą o nas Amerykanie. Jeśli ktoś ocenia dany kraj przez pryzmat tego, co zaobserwuje podczas seansów filmów grozy to już jego indywidualny problem. A więc konkludując „Train” przeznaczony jest nie tylko dla wielbicieli krwawych horrorów, ale również osób mających dystans do siebie i do swojej narodowości. Jeśli ktoś po obejrzeniu „Drogi bez powrotu” (2003) wierzy, że po amerykańskich lasach biegają zdeformowane kanibale, a po zapoznaniu się ze wspomnianym już „Hostelem” jest święcie przekonany, że na Słowacji panuje przysłowiowy „bród, smród i ubóstwo” to dla własnego bezpieczeństwa powinien unikać „Rzeźni na szynach”. To samo tyczy się widzów o skrajnie nacjonalistycznych poglądach, którzy oskarżają amerykańskich twórców o ataki na naszą narodowość za pośrednictwem kręconych przez nich filmów – tym bardziej, że pod koniec seansu jest mowa o Warszawie:)
Jak już mówiłam „Train” ma niewiele do zaoferowania poza rozlewem krwi. Fabularnie nie uświadczymy niczego nowego, a kilka konkretnych scen może nas zwyczajnie zirytować. Na przykład zachowanie protagonistów, niestety, jest kompletnie nieprzemyślane. Nie wiem, czy scenarzysta celowo pozbawił ich inteligencji, bo że mają niskie IQ nie ma żadnych wątpliwości. Pomijam już ich późniejsze nielogiczne posunięcia, ponieważ na upartego można je zrzucić na karb paniki, więc żeby jakoś zilustrować owe „dziury w scenariuszu” przytoczę sytuację, mającą miejsce zaraz po wejściu naszych bohaterów do feralnego pociągu, kiedy jeszcze nie wiedzą, w jakie bagno się wpakowali. Podchodzą do nich dwa obleśne typy i proszą o ich paszporty do przechowania przed złodziejami, a oni bez zmrużenia oka im je oddają. Ciekawe, jak by zareagowali na prośbę o ich portfele:) Oprawcy również serwują nam kilka nieprawdopodobnych scen. Na przykład mężczyzna spacerujący sobie, jak gdyby nigdy nic, po dachu jadącego pociągu, wlokący za sobą swoją ofiarę i ani na chwilę nietracący równowagi:) Tak, takie moment znacząco psują realizm sytuacyjny, a niejednego odbiorcę przyzwyczajonego do wysokiego stopnia prawdopodobieństwa w poszczególnych produkcjach mogą najzwyczajniej w świecie zirytować. Moje podejście było całkowicie odmienne – oczekiwałam tylko krwawej jatki, bez nadmiernych oczekiwań, co do fabuły filmu. I dokładnie to dostałam, a jedyne co naprawdę mi nie pasowało to kreacje protagonistów ze znienawidzoną przeze mnie Thorą Birch na czele. Szkoda, że nie dano mi najmniejszej szansy na utożsamienie się z nimi.
No dobrze, odłóżmy na bok logikę i nacjonalistyczne uprzedzenia i omówmy integralne elementy filmu, tj. sceny gore. To na nich skupia się cała bądź, co bądź szczątkowa fabuła, to o rozlew krwi przede wszystkim tutaj chodzi – wszystko inne zauważalnie schodzi na dalszy, nic nieznaczący plan. Patrzymy, jak oprawcy tłuką chłopaka kastetem, po czym oddają na niego mocz – prosto ze źródła. Patrzymy na zabójstwo z litości, za pomocą siekiery, skatowanego przyjaciela (nawiązanie do remake’u „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”). Obserwujemy, jak zabójcy bezceremonialnie otwierają klatkę piersiową swojej ofiary, w poszukiwaniu cennych organów wewnętrznych. I w końcu patrzymy, jak miażdżą kończyny mężczyzny wielkim głazem. I jeśli, choć przez chwilę czujemy się zniesmaczeni takim nagromadzeniem niezwykle realistycznych scen torture porn to twórcy osiągnęli swój główny cel. Krwawe horrory mają za zadanie maksymalnie obrzydzić widza, wywołać u niego odruch wymiotny, sprawiając, że przez długi czas nie będzie w stanie wyrzucić tych okropieństw z pamięci. W moim przypadku „czynnik szoku” był jak najbardziej obecny, więc pomimo wszystkich „dziur w scenariuszu”, na które potrafię przymknąć oko w tego rodzaju mało ambitnych, epatujących przemocą horrorach, „Train” całkiem znośnie zapełnił mój wolny czas. Taka niewymagająca myślenia, ekstremalna "rozrywka" w sam raz na nudny wakacyjny wieczór.

34 komentarze:

  1. Lubię horrory, jednak te o duchach i innych pozaziemskich istotach. Te produkcje, w których przeważa rozlew krwi czy rzeź na ludziach, to kompletnie nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam kiedyś ten film u koleżanki. Też nie przepadam za podgatunkiem gore. Dziwi mnie tylko dlaczego takie produkcje są tak lubiane wśród młodych ludzi. Ja zdecydowanie wolę horrory psychologiczne. Nie są może takie drastyczne, ale są ciekawe i zmuszają widza do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem wiernym fanem kina gore ale na tym filmie nawet najtwardszy fan będzie się nudził. Jedyne co mnie się podobało to okładka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy szczerze powiedziawszy nie rozumiałam popularności "Piły" i "Hostela". Wywołują one we mnie głównie obrzydzenie. Do dziś pamiętam scenę z Hostela (chyba dwójki) gdzie koleś podchodzi do jednego mężczyzny przywiązanego do stołu, wykrawa kawałek uda wraz z mięśniem, wbija widelec i idzie do naszykowanego stołu, żeby zjeść to, co wyciął. To chore, nie fajne. Tak jak ktoś już tutaj wspomniał, ja również wolę stawiać na psychikę, to ciekawsze i lepiej strawne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Angusa, ja już chyba nie kwalifikuję się do młodych ludzi;) ale mnie w kinie gore zawsze zachwycał ten "czynnik szoku" - lubię takie ekstremalne, wręcz chore filmy, bo zwyczajnie lubię być szokowana, a nawet znajduję przyjemność w odczuciu zniesmaczenia. Masochizm? Być może:) Ale myślę, że ludzie poszukujący strachu w filmach w takim razie też musieliby mieć w sobie coś z masochizmu. Widzisz, jedni przeżywają katharsis oglądając nastrojowe horrory, a innym udaje się to tylko dzięki filmom gore. Przyznaję, że gdy byłam młodsza uwielbiałam być straszona filmami, ale teraz żaden (oprócz "Egzorcysty") nie jest już w stanie mnie przerazić - chyba robię się na to za stara:) Co do młodych ludzi to myślę, że oni sięgają po tego rodzaju filmy przede wszystkim z ciekawości - "zakazany owoc", o którym dużo się rozprawia, niekoniecznie pochlebnie;) Przeważająca ilość młodych ludzi ogląda "kinowe gore", szeroko reklamowane produkcje, a te bardziej ekstremalne, ale mało znane gore rzadko sięgają, dlatego właśnie myślę, że oglądają je z czystej ciekawości. Ale to tylko moje zdanie, mogę się mylić:)
    LadyRebel, kino gore ma za zadanie zniesmaczyć i zaszokować odbiorcę, a nie straszyć, więc jeśli czułaś niesmak w trakcie oglądania to twórcy całkowicie spełnili swoje zadanie. Taka już rola tych filmów - jedni to lubią, a inni (zdecydowana większość, bo to kino niszowe) nienawidzą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm myślę, że wiek nie ma zbyt wiele z tym wspólnego. To chyba zależy od tego w którym okresie życia zaczyna się oglądać horrory. Ja też od dzieciństwa drżałam, kiedy patrzyłam na słynny Koszmar z ulicy Wiązów czy Powrót Draculi. Dzisiaj sięgam po te produkcja tylko z czystego sentymentu, a podobne filmy mnie nie przerażają. Moja koleżanka zaś reaguje całkowicie inaczej. Jak była mała, to rodzice nigdy nie pozwalali jej na takie filmy i ona też nie wykazała jakiegoś większego zainteresowania. Jednak teraz jak ma z dwadzieścia parę lat, to dosłownie każdy głupi horror ją przeraża. Zawsze zasłania sobie oczy, a niekiedy i uszy. Dla niej wystarczy obejrzenie "Jeźdźca bez głowy" żeby dostać zawału, a co już mówiąc o "Pociągu" czy "Hostela".
      Być może to prawda, że nastolatkowie oglądają gore z czystej ciekawości, czy może nawet z tego powodu, żeby się pochwalić przed innym jacy oni nie są mocni (ciekawe jakby zareagowali, gdyby widzieli to na żywo). Poza tym fabuła w takich filmach jest prosta, pozbawiona (jak to opisałaś w recenzji) drugiego dna, a większość właśnie tego szuka.

      Usuń
    2. A ja tam uważam, że jak ktoś chce oglądać takie filmy w młodym wieku to żadne zakazy rodziców go nie powstrzymają. 10-letni koledzy mojego brata oglądają takie filmy u kolegów, jeśli rodzice im zabraniają, więc moim zdaniem na uparte dziecko nie ma rady:)

      "(ciekawe jakby zareagowali, gdyby widzieli to na żywo)"
      Nie mogę wypowiadać się za nastolatków, ale w moim przypadku wygląda to tak - krwawe horrory mogę oglądać na potęgę i choć mnie szokują i obrzydzają to bynajmniej nie mdleję, ale w przypadku widoku krwi u kogoś w realu zwyczajnie robi mi się słabo. Po prostu odróżniam fikcję od rzeczywistości:) A czy fabuła w takich filmach jest prosta... No nie wiem, nie uogólniałabym tak, bo zarówno "Hostel", "Eden Lake", "Martyrs", czy nawet "Wzgórza mają oczy" mają jakieś przesłania, może niezbyt skomplikowane, ale zawsze:)

      Usuń
    3. Nie wiem jak było u innych, ale u mnie rodzice często wyjeżdżali za granicę i wtedy mogłam oglądać co chciałam. W czasie ich obecności nie pozwalali mi nawet oglądać "Karła". Jeśli telewizor jest jeszcze w pokoju u rodziców, to nie ma możliwości. Oczywiście to były wtedy inne czasy. Teraz w dobie internetu i komputerów, które znajdują się praktycznie w każdym domostwie, to takie filmy są bardziej dostępne dla dzieci.

      Mnie też już praktycznie nic nie szokuje w filmach. Mam tylko słabość do scen z paznokciami i oczami. Dla mnie są to najczulsze miejsca i pewnie dlatego przewinęłam scenę z badaniem oczu w 5 części O. Przeznaczenie. Jeśli chodzi o real to powiem tak: na praktykach byłam często świadkiem operacji w których rozcinano brzuch, grzebano w w wnętrznościach itp. Mnie to w ogóle nie ruszało, bo miałam tą świadomość, że wszystko jest pod kontrolą, narzędzia sterylne, wszystko co niepotrzebne pozakrywane, pacjent nie krzyczy. :) Gdyby natomiast ktoś takie rzeczy robił w zupełnie innym miejscu może jeszcze za pomocą ostrego noża i krew by chlustała we wszystkie strony, to bym pewnie padła trupem jeszcze przed tą ofiarą :)W końcu realność jest o wiele bardziej przerażająca niż najbardziej wymyślna fikcja.

      Usuń
    4. Sensownie wszystko tłumaczysz :).

      Jednak ja uważam,że trzeba tak wychować i starać się pilnować(np.blokować dostęp/tłumaczyć) dziecko, aby horrorów, filmów pod różnymi względami ekstremalnych, nie oglądało. Nawet jak się wielce obrażony na cały świat buntuje. Do 16,5 r.ż powinien być surowy zakaz.
      Takie filmy, czy jesteśmy tego świadomi czy nie, nie wpływają w żaden pozytywny sposób na dzieciaka, tylko negatywnie.
      Tak samo jak z grami komputerowymi. To co wolno 20 latkowi, to nie znaczy, że wolno 15latkowi.

      "Train" nie widziałam, ale przy tak sugestywnych scenach gore, nie wiem czy mam ochotę. Mimo, ze widywałam 2 części Piły .

      paula

      Usuń
    5. To wychodzi na to, że albo trzeba trzymać takie dziecko pod kluczem, albo mieć nadzieję na usłuchanego dzieciaka. Takie, które lubi robić na przekór rodzicom i wszystkiego jest ciekawe na pewno nic sobie z tych zakazów nie zrobi. No, ale zawsze zostaje odseparowanie go od środowiska rówieśników:)

      "Takie filmy, czy jesteśmy tego świadomi czy nie, nie wpływają w żaden pozytywny sposób na dzieciaka, tylko negatywnie."
      A ja nadal czekam na te negatywne objawy u siebie - aż mnie z ciekawości skręca, czy rzeczywiście konserwatyści mają rację i okażę się psychopatką, albo jakąś masochistką. Pożyjemy, zobaczymy:)

      Usuń
    6. Paula, jeśli dziecku będziesz tłumaczyła, że nie powinno się oglądać horrorów, to myślisz, że się od tak ciebie posłucha? To jeszcze bardziej zaintryguje dzieciaka. Identycznie jest z przeklinaniem. Oczywiście jestem twojego zdania i uważam, że kategorie wiekowe nie są od tak sobie i zapewne jak sama będę miała kiedyś dzieci, to będę się przynajmniej starała trzymać ich z dala od takich filmów typu "Train".
      Nie wiem czy to prawda, ale kolega kiedyś mi powiedział, że każdy horror w większym lub mniejszym stopniu wpływa niekorzystnie na naszą psychikę. Co prawda strasznie dramatyzował jak to powiedział, ale od częstego oglądania komedii romantycznych chyba dostaje się większego jobla.:)

      Usuń
    7. O ja na pewno bym zbzikowała od komedii romantycznych:) Ja myślę, że nie można tego uogólniać. Na jednych ludzi horrory wpłyną niekorzystnie, na innych korzystnie, a jeszcze na innych w ogóle nie wpłyną. Moim zdaniem to zależy od człowieka.
      A co do dzieci to ja wyznaję bardziej liberalne podejście. Oczywiście, każdy sobie wychowuje dziecko, jak mu się podoba i o ile nie znęca się nad nim to mi nic do tego:) Ja wolałam bratu puścić kilka kinowych krwawych filmów, wytłumaczyć o co chodzi - że mordowanie jest złe itp. i choć spodobały mu się z czasem przestał się nimi interesować i przerzucił się na piłkę nożną - a szkoda, bo przydawał się do wyłapywania braku logiki i błędów w filmach, a to mi się w reckach przydawało:) W każdym razie przekonał się co to za filmy, a z uwagi na to, że mu je na legalu puściłam przestały go interesować, bo w końcu jaka to przyjemność dla dziecka, jeśli nie łamie się żadnych zasad:)

      Usuń
    8. Jako człowiek jeszcze młody i, można rzec, drobny entuzjasta tego typu filmów, wtrącę tutaj swoje trzy grosze na poruszony temat. Kiedy byłem małym dzieckiem, lat może z 6 albo 7, obudziła się we mnie chęć i wspomniana ciekawość poznania świata horroru. Dotychczasowo potrafiłem oglądać z wielką trwogą, zasłoniętymi oczami i uszami niektóre odcinki Toma i Jerry'ego, dla przykładu pragnę tu wymienić chociażby Dicky-Moe, nawiązujący do słynnego Moby Dicka, gdzie postać kapitana Ahaba i odgłosy wydawane przez jego sztuczną nogę wykonaną z kości kaszalota, kiedy ta uderzała o drewniany pokład, doprowadzały mnie do szaleństwa. Warto zaznaczyć, że byłem dzieckiem usłuchanym i zdającym sobie sprawę z tego, że rodzic wie, co dla mnie dobre. Tak więc lwia część filmów była dla mnie zakazana, z racji albo ograniczeń wiekowych na okładkach filmów, albo wiedzy rodzica na temat określonego filmu obejrzanego przezeń w przeszłości. Jednakże pozwalano oglądać mi potencjalnie mniej szkodliwe filmy grozy, takie jak Gremliny, które zresztą lubię do dziś i które darzę wielkim sentymentem, oraz Duch, gdzie z kolei przed niesławną sceną zrywania kawałków skóry i mięsa z twarzy jednego z bohaterów, zostałem ostrzeżony, bym się nie bał (i muszę przyznać, że to zadziałało). Z czasem lub może i nawet parę lat wcześniej, dokładnie niestety nie potrafię tego wydarzenia umiejscowić w czasie, uzyskałem dostęp do serialu pod tytułem Opowieści z krypty, którego pierwszy oglądnięty odcinek o strachu na wróble, i okoliczności w których odbył się seans, pamiętam doskonale do dziś. Naturalnie musiałem pozostałe odcinki oglądać z mamą i w kluczowych momentach zasłaniać oczy. Nadmienić jednak muszę, że choć tak postępowałem, co pewien czas czułem silną pokusę podejrzenia, co się tam na ekranie wyprawia, a której to ciekawości dawałem często upust. I choć wtedy tego sobie nie potrafiłem uzmysłowić, to byłem niesamowicie zafascynowany światem filmowego horroru. Do tego stopnia nawet, że zdobyłem wszystkie kapsle z kultowymi horrorami takimi jak Nekromantik, które dołączano do pewnych gum w latach dziewięćdziesiątych (dziękuję w tym miejscu za życzliwość pewnej pani z supermarketu, którego w mojej rodzinnej miejscowości już nie ma, jako że gum żuć nie lubiłem, dostałem wszystkie kapsle mimo to, za darmo). Wracając jednak do filmów, mając lat 12, maksimum 13, oglądnąłem film, który, można powiedzieć, zmienił moje życie. Pierwszy i ostatni raz w ogóle doznałem na nim szoku, odłożyłem na półkę i nie odważyłem się w pełni oglądnąć przez parę następnych lat. Co jest jednak ciekawe, film ten rozbudził we mnie jeszcze większą chęć poznania świata horroru, co doprowadziło do oglądania podobnych filmów z jeszcze większą częstotliwością, czy to w telewizji, czy na kasetach wideo, które rodzice pozwalali mi już wypożyczać (nie wszystkie, rzecz jasna, a musiałem także wybierać interesujące mnie pozycje w ich obecności).

      Usuń
    9. Ciągnąć mógłbym w nieskończoność, bo ostatecznie dotarłem do tytułów takich jak Cannibal Holocaust, Salo i August Underground, ale z racji tego, że o co tak naprawdę się rozchodziło w pierwszych dwóch załapałem będąc już człowiekiem umownie dorosłym, a trzeciego nigdy nie lubiłem za skrajną prymitywność, nie będę się bardziej w to wgłębiać, bo na dobrą sprawę mógłbym o tym wszystkim mówić w nieskończoność. Co mogę powiedzieć teraz, patrząc na tę sprawę z dystansu? Wszystko zależy, jak napisała Buffy, od człowieka, a co się z tym wiążę, z wychowaniem i podejściem rodzica, który na tym poziomie ma, jak myślę, ma na nas największy wpływ i te pierwsze lata mocno determinują to, kim będziemy w przyszłości. Nie wierzę w żadne kategorie wiekowe, które choć w niektórych przypadkach są potrzebne i nawet uzasadnione, to zazwyczaj są zupełnie chybione i ograniczają dostęp do wielu rzeczy, do których spokojnie można by dopuścić dziecko w wieku 13 lat (wspomnieć wypada tu chociażby wspaniały film Stań przy mnie, który w Ameryce otrzymał kategorię wiekową R). W żadnym wypadku nie sądzę też, by każdy horror wpływał negatywnie na psychikę, wręcz uważam podobne stwierdzenia za głupotę. Wspomnę także, że oprócz najbrutalniejszych horrorów (których też przecież wszystkich nie cenię zbyt wysoko z racji niskich ambicji, nędznej fabuły, itp. itd.), przepadam za komediami romantycznymi, melodramatami, a nawet bajkami w stylu Bambi, oraz Lady Gagą. Dlatego też zawsze będę uważał, a przynajmniej dopóki ktoś mnie racjonalnymi argumentami nie przekona, że czynnikiem najważniejszym jest wspomniane przeze mnie wychowanie, podejście rodziców i sprawa tego, jak dzięki nim widzimy świat. Dodam też, gwoli ścisłości, że nie jestem osobą skorą do przemocy, nigdy zresztą nie byłem. By nie było nieporozumień podkreślę, że wszystko co napisałem to mój punkt widzenia, niekoniecznie prawidłowy. Odniosłem się w nim w dużej mierze do mojej osoby.

      Usuń
    10. Ok, to skoro mamy wątek dzieciństwa ja też wtrącę swoje trzy grosze:) U mnie wyglądało to podobnie. Mając 7 albo 8 lat obejrzałam z babcią „Candymana” – oczywiście w TV, w środku nocy. To był pierwszy obejrzany przeze mnie w całości horror, bo choć oglądałam wcześniej kilka pozycji to nigdy w całości, z uwagi na późną porę emisji, do której przez wzgląd na senność nie dotrwałam. Praktycznie wychowywała mnie babcia, która nie uznawała żadnych zakazów w kwestii oglądanych filmów, a że lubiła horrory miałam okazję pooglądać sobie z nią. Po „Candymanie” tydzień nie wychodziłam z domu (szczęście, że były to wakacje), że już nie wspomnę o spoglądaniu w lustra:) Przysięgałam sobie, że już nigdy nie sięgnę po żaden horror, ale ku mojemu zaskoczeniu, gdy trauma mi przeszła odkryłam, że całkiem nieźle mi się z nią żyło, że zakochałam się w tym kontrolowanym, irracjonalnym strachu. No i się zaczęło – oglądanie horrorów na potęgę, a potem najzwyklejsza obsesja, która przetrwała do dzisiaj:)

      Co do kategorii wiekowych to szczerze mówiąc trochę mnie śmieszą. Dla przykładu – w TV „Droga bez powrotu” dozwolona jest od 16 roku życia, a taki familijny horrorek, jak „Władca dusz” tylko dla dorosłych. Zresztą to samo można by powiedzieć o filmach erotycznych, które są tylko dla dorosłych, ale prawnie można uprawiać seks już od 15 roku życia – czyli patrzenie jest tylko dla osób pełnoletnich, ale praktyka jest dozwolona nastolatkom… Nie widzę tutaj żadnej logiki:/

      Co do zarzutów odnośnie szkodliwości horrorów to teraz podchodzę już do tego na luzie. Kiedyś się denerwowałam, że konserwatyści, bez żadnych dowodów zrzucają winę za całe zło na tym świecie na wielbicieli krwawych horrorów, ale teraz mi to już zwisa – niech sobie mówią, co chcą, ja wiem swoje:) W czasach, gdy oglądanie wiadomości jest bardziej traumatyczne niż fikcja filmowa człowiek musiałby całkowicie odciąć się od mediów, żeby nie przyklejono mu etykietki „psychopata’. Swoją drogą sprawa Breivika, o której było ostatnio głośno przyprawiła mnie o większą traumę niż wszystkie krwawe filmy razem wzięte – na to już konserwatyści nie patrzą, zajmują się fikcją, zamiast zwrócić uwagę na brutalność zwykłych faktów.

      Usuń
    11. Aha, Nukie w wolnej chwili poczytaj sobie to
      http://www.filmweb.pl/forum/HORROR/Ciekawy+wywiad!,1532109
      Kiedyś przepisywałam to z różnych źródeł (na dole masz jeszcze kilka notek poza powyższym wywiadem) na potrzeby właśnie takich dyskusji:)

      Usuń
    12. To ciekawe, bo na dobrą sprawę ja też miałem dokładnie taką samą babcię, która późnymi wieczorami oglądała horrory w telewizji, a na następny dzień relacjonowała mi je, z racji tego, że zazwyczaj musiałem albo iść szybko spać, albo oglądałem co innego (chociażby te Opowieści z krypty). Do dnia dzisiejszego nie potrafiłem odszukać filmu o "gościu, który zabijał ludzi i regenerował sobie własną skórę dzięki swoim ofiarom, a którego na końcu zastrzelono". Candyman był akurat zakazanym owocem, ponieważ widziała go mama i uznała, że to film nie dla mnie. Opowieść o nim znałem od moich rówieśników, a konkretnie od jednego, który to opowiedział swego czasu jak to się wystraszył, kiedy w nocy przed lustrem w łazience wypowiedział jego imię trzy razy. Nadmienię też, że to właśnie z moją babcią wybrałem się po horror-kapsle i dzięki niej poznałem takiego jegomościa, jak Lobo (komiks). Na pewno w dużej mierze przyczyniła się do tego, jakim człowiekiem jestem teraz, za co bardzo jej dziękuję (już nie mam na myśli koniecznie mojego zamiłowania do horroru).
      Odnośnie filmów erotycznych - też mnie to trochę dziwi. Już nie mówię o aspekcie prawnym, tylko o tak ogromnych ograniczeniach, jakie tego typu filmom się narzuca. Wyjątkowo krwawe filmy otrzymują w Polsce etykietkę 16+, ale już filmy ze śmielszą sceną seksu dozwolone są od lat 18 i wywołują olbrzymie kontrowersje, że to wyuzdane, że to perwersyjne, że demoralizujące. Nie potrafię zrozumieć tego zjawiska.
      Cóż, ja również się specjalnie nie przejmuję podobnymi doniesieniami o rzekomym wpływie krwawych filmów na psychikę ludzi w taki sposób, że ci wpadają w szał zabijania, uznają, że przemoc to jedyne rozwiązanie ich problemów itp. Jeżeli tak się w istocie dzieje, to zawiodły inne czynniki, już o wiele wcześniej skazując takiego człowieka na zakrzywione spojrzenie na świat.

      Usuń
    13. Kurcze niezła dyskusja się tu rozwinęła. Buffy1977 bo racja. Komedie romantyczne są psychiczne :). Wystarczy, że koleżanka puściła "Wyznania zakupoholiczki", a już czułam się nieswojo i dostałam zespół niespokojnych nóg :)Oczywiście, że każdy człowiek jest inny i nie można oczekiwać, że każdy dokładnie tak samo zareaguje. Jedni ubóstwiają ten kiczowaty "Zmierzch", a inni łącznie ze mną zasypiają przy tym. Wracając jeszcze do kategorii wiekowych, to nie można do końca powiedzieć, że są chybione, bo przecież nie można przecież wsadzić wszystkich 13-latków do jednego worka. Jedni w tym wieku grają w brutalne gry, a inni bawią się jeszcze lalkami. Pewnie dlatego wydają się niektórym te ograniczenia przesadzone. Twórcy wolą bardziej dla upewnienia podnieść poprzeczkę do góry niż obniżyć dla małolatów.

      Usuń
    14. Tak angusa, "temat rzeka" - można o tym dyskutować bez końca:) Co do ograniczeń wiekowych to nie chodzi mi, że nie powinny być w ogóle - po prostu uważam, że twórcy powinni zwrócić na to baczniejszą uwagę, bo w efekcie wychodzi, że krwawy film dozwolony jest od lat 16, horror familijny tylko dla dorosłych, a jakakolwiek erotyka, nawet ta bardzo łagodna w ogóle zakazana nieletnim (do oglądania, a nie uprawiania).
      Nukie, a widzisz jak dotąd myślałam, że tylko ja mam taką "nowoczesną" babcię:) Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną jej szczęśliwą "posiadaczką":)

      Usuń
    15. Fajny wywiad, nareszcie głos rozsądku w tej sprawie. Co prawda jestem w tej dziedzinie ignorantem, bo większość wypowiedzi, ekhm, "psychologów" słyszę w telewizji po masakrach typu niedawna tragedia na premierze nowego Batmana, i nie wiem czy pogląd uznawany przez tego człowieka jest bardziej powszechny, ale śmiem w to wątpić. Tak więc chwała mu za to wszystko, co tutaj powiedział.
      Sprawa Zmierzchu jest kontrowersyjną, ponieważ dopływają do mnie informacje o nastolatkach, które uważają się za wielbicieli horrorów, a na piedestały w tym gatunku windują Zmierzch właśnie. Przy czym pragnę zaznaczyć, że choć ręce mi nieco opadają po takich informacjach, to jednak nie uważam tego filmu za całkowicie zły, a część trzecią nawet lubię. Co się tyczy kategorii wiekowych, wiadomym jest, że będzie ona stawiana, dla bezpieczeństwa, wyżej. Ale odnoszę dziwne wrażenie, że dzieje się tak także dzięki wspaniałym ludziom głoszącym teorie, jaki to destrukcyjny wpływ mają na młodych ludzi brutalne gry komputerowe i filmy. Oczywiście, sam nie pozwoliłbym mojemu 12 letniemu dziecku oglądnąć Salo, ale to właśnie od rodzica powinno zależeć, do czego swoje dziecko dopuszcza, a do czego nie. A większość ludzi idzie, niestety, za głosem kosmicznych ograniczeń, nie zastanawiając się kompletnie czy mają one rację bytu, czy rzeczywiście dany produkt może okazać się nieodpowiedni dla ich pociechy, przez co, według mnie zaznaczam, wpływają oni negatywnie na dziecko nie zapewniając mu określonych potrzeb, tj. czynią mu krzywdę. Uważam, że małymi krokami powinno się zaspokajać ciekawość młodych takimi filmami. Jak to już ktoś albo i nawet więcej niż jedna osoba wspomniała, w ręce dziecka i tak w końcu zakazany film wpadnie, kwestia tego czy będzie musiał sam, w strachu, że zostanie nakryty i że robi coś wbrew woli rodziców, go oglądnąć, czy może zostanie do niego w zgodzie z zasadami dopuszczony, przez co nie będzie miał wyrzutów sumienia. Tak to widzę, mniej więcej tak to było ze mną.
      Babci mojej już niestety nie "posiadam", w bardziej dosłownym tego słowa znaczeniu, no ale tak, liczy się, że nie jesteś/byłaś jedyna.
      I też się dołączę do opinii, że to "temat rzeka". Mógłbym o tym ględzić i ględzić przez cały czas.

      Usuń
    16. Zaczęłam czytać wywiad z panem Kruczyńskim (dzięki za podzielenie linkiem), ale on nie tyczy się dzieci. Osób w wieku dojrzewania.

      Studiuje pedagogikę i żadnemu dziecku, nawet jeśli siądziemy i będziemy na bieżąco tłumaczyć, oglądania filmów bardzo strasznych, krwawych, pornograficznych, erotycznych, dosłownych, nie wolno. Mam na uczelni różny przekrój poglądów i charakterów wykładowców :), ale żaden nie jest za tym, aby dziecku wolno było to co dorosłemu.
      Np. w serialach z oznaczeniem 12 czy 7 i filmach puszczanych w ciągu dnia, halloweenowych dla dzieci, mamy wystarczająco dawkę okrucieństwa czułości itp., aby młodości zauważyli,że filmy są różnorodne i w jakiś sposób zaspokoić ciekawość. Południowe wiadomości możemy (i dobrze tak robić) nagrać, potem obejrzeć razem z dzieckiem i wyjaśniać mu wszystko, jeśli uznany, że nie było zbyt dosłownych ujęć.

      Przed studiami, jeszcze jako 19latka, tez sądziłam,że to czy wolno oglądać 10latkom horrory to zależy do danego dziecka. Jedni mogą, inni nie. Teraz wiem, od mądrzejszych ode mnie, że oczywiście racji nie miałam.
      Tak samo jest z filami erotycznymi, grami komputerowymi/na PlayStation zbyt strasznymi, zboczonymi lub gdzie punktowane jest złośliwe, materialistyczne, okrutne zachowanie.

      Az skopuje fragment jednego z referatów:
      "3 rodzaje wpływu mass mediów na człowieka:
      • Wpływ natychmiastowy (bezpośredni),
      • Wpływ kumulatywny jest procesem gdzie małe, niedostrzegalne (na samym początku) zmiany kumulują się i wywierają konkretne przemiany w psychice, w zachowaniu człowieka,
      • Wpływ podświadomy.
      Janina Kobolewska przedstawia jeszcze czwarty wpływ- zewnętrzny, który opiera się na naśladowaniu zachowań, sposobu bycia, ubioru, wyglądu zgodnych z wzorcami pokazywanymi w telewizji. (...)"

      Jak wiemy dzieci i nastolatki chłoną to co ich otacza, dlatego, do tych 16 lat, powinniśmy im zabraniać, tego co Wy oglądaliście.

      Ja nie twierdze, że brutalne filmu robią z ludzi psychopatów (z ta chorobą się rodzimi), ale na młodych negatywnie wpływają. Może tym jak u mnie (tez jako dzieciak miałam nieograniczony dostęp do tv), że mam wyłącznie koszmary. Nie miewam innych snów - jak już pamiętam coś. Moja siostra spi tylko przy otwartych drzwiach swojego pokoju, a już jest w liceum. Może to wina filmów i mediów, a może tylko w części.

      Nikt nikogo nie morduje, ale na pewno ślad te filmu zostawiają. A dużo gier, tych dla dojrzalszych ludzi - jeszcze bardziej (nie tyczy się to oczywiście osób z wczesnego okres dorosłości).

      paula

      Usuń
    17. Wywiad podany został jako suplement do późniejszych akapitów i wiadomo, tyczy się ludzi dorosłych, nikt tutaj nie twierdzi inaczej.
      To co piszesz jest bardzo ciekawe, byłbym głupcem, gdybym próbował zaprzeczyć temu wszystkiemu, jednak najzwyczajniej w świecie nie potrafię się do tego ustosunkować. Czy możesz troszkę rozwinąć czym objawia się ów negatywny wpływ, oznaki zewnętrzne itp? Byłbym wdzięczny za większą garść informacji.

      Usuń
    18. Polecam Ci Nukie przeczytać krótką książkę "Fast food dla mózgu czyli telewizja i okolice". Autor nie jest przeciwnikiem telewizji, nie uważna jej też za przyczynek wszelkiego zła :], wręcz sądzi, że to genialny wynalazek. Jest jedynie krytyczny wobec telewizji oraz jej i mediów oddziaływania na nas. W książce przytacza badanie Dąbrowskiej z 2000r., w którym "na podstawie analizy rysunków dziecięcych odpowiadających na pytanie co zaprząta ich myśli, stwierdza, iż ponad 70% dzieci wybrało rzeczywistość telewizyjną. Są one emocjonalnie związane z bohaterami i światem telewizyjnym. Ta rzeczywistość jest im bliższa lepiej ją znają i rozumieją niż tę z otaczającego je świata zewnętrznego. Telewizyjna rzeczywistość wkroczyła w świat realny współczesnego dziecka, stała się faktem.
      Potrafią ja bardzo wiernie odtworzyć w swojej twórczości plastycznej. Aktualna wiedza dzieci na temat otaczającego je świata, ich doświadczenia i uczucia związane są z telewizją. To ona jest głównym źródłem ich poznania i działania. Dzieci odwołują się do zdarzeń, które znają ze szklanego ekranu.„
      Jakie by były wyniki , gdyby badanie przeprowadziła w 2011 roku? Na pewno nie byłoby mniej dzieci niż 70%.
      Te wyniki to może nic zaskakującego ;). W końcu zawsze się czymś inspirujemy w pracach plastycznych i naszych zajęciach, a dzieci w zabawach. Nie odetniemy w obecnych czas tez całkiem dzieci od mediów. Internet staje się już częścią życia młodego społeczeństwa. Jednak skoro tak te media intensywnie oddziałują na nas, i jeszcze bardziej na dzieci, to jak możemy bezkrytycznie pozwalać im robi co chcą przed komputerem lub oglądać w TV. Rodzice niestety lubią usprawiedliwiać się wypowiedziami w stylu „ on/ona ma już 12 lat to nie dziecko”, „7latka to już tyle rozumie, sama się sobą zajmie” itd.


      Dr Lucyna Kirwil (UW) w swoim referacie w wygłoszonym w 2002 roku mówiła, ze obecnie dzieci spędzają coraz więcej czasu przed ekranem telewizora, często więcej godzin niż bawiąc się. W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym i młodszym wieku szkolnym często jedyną czynnością trwającą dłużej niż oglądanie telewizji jest sen. Wiele badań wykazało, ze cześć programów telewizyjnych, które dzieci, w tym wieku oglądają, zawierają sceny grozy, wypadku, agresji i przemocy lub zagrożenia atakiem (badania „Bushmann & Husmann, 2001; Comstock & Paik 1991; Kirwil 199; Kirwil 2002.”).
      Pani Kirwil przeprowadziła badania na dzieciach: 5-6 lat i klas I-III szkoły podstawowej. Badania prowadzano za pomocą rysunków dziecięcych, rozmów z dziećmi, wywiadu kwestionariuszowego z rodzicami. Wyniki jakie uzyskała : „Wyniki niniejszych badań nie potwierdziły pozytywnej zależności pomiędzy kontaktem dziecka z telewizją, afektywnym i poznawczym odbiorem świata z telewizji z jednej strony a prospołecznym i agresywnymi interakcjami z rówieśnikami”. Natomiast ”uzyskano potwierdzenie, że występują pozytywne zależności pomiędzy intensywnym kontaktem z TV i uzależnieniem od TV oraz odzwierciedleniem świata z TV a interakcjami zabawowymi ( w tym również agresywnymi) z rówieśnikami oraz komunikacją z rodzicami. Uogólniając uzyskane rezultaty można stwierdzić, ze zarówno w interakcjach z rówieśnikami, jak i w interakcjach z rodzicami następuje odzwierciedlenie elementów świata oglądanego na ekranie telewizora. W interakcjach z rówieśnikami odzwierciedlenie następuje prawdopodobnie w wyniku dwojakich procesów:
      - imitacji obserwowanych na ekranie interakcji (uczenie się przez obserwacje);
      - procesów poznawczych przetwarzania informacji o świecie społecznym przedstawionym w telewizji, spośród których ważna rolę ogrywają percepcje afektywne (mogą regulować formowanie się schematów świata) oraz kognitywne ewaluacje (mogą wpływać na wybór społecznych strategii radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, jeżeli uznane zostaną za prawdziwe lub atrakcyjne).”
      paula

      Usuń
    19. Rozpisałam się i niechcący usunęłam przez kliknięciem bocznym przyciskiem na myszce "wstecz".
      To co chciałam przekazać znajdziesz w tym artykule http://www.pawlowicz.opoka.org/wplyw.htm ,część do fragmentu dotyczącego autorytetu.
      Te 3 wpływy mass mediów: natychmiastowy, kumulatywny, podświadomy, nigdy nie są w pełni dla nas świadome i dlatego może często powodować w psychice mechanizm określany jako zespól identyfikacji-projekcji.

      Mówi się, ze powinniśmy ograniczać (nie po całe popołudnia-wieczory,a u dzieci w wieku przedszkolnym i młodszym szkolnym nie więcej niż 2 godziny) ) korzystanie z mediów audiowizualnych (i internetu), bo taka wielości form i metod przekazów sprzyja bierności intelektualnej, a inne konsekwencje to: trudności z aktywnością twórcza i abstrakcyjnym myśleniem, selekcją treści, kojarzeniem faktów oraz wtórny analfabetyzm.
      paula

      Usuń
    20. Bardzo ciekawy tekst. Myślę, że to ma sens. Najbardziej mnie interesuje ten wpływ kumulatywny. Jednak w wypowiedzi mojego kolegi było trochę prawdy. W sumie 2 godziny to całkiem rozsądny czas. W sumie długie siedzenie przed tv/komputerem wpływa nie tylko na nasze procesy poznawcze, ale i również sprzyja otyłości u dzieci, co w konsekwencji prowadzi do kompleksów i problemów społecznych.

      Usuń
    21. A mnie to nie przekonuje, bo poza koszmarami sennymi (które bardzo lubię, bo to takie horrory za free) żadne powyższe objawy do mnie nie pasują, choć oglądam horrory od wczesnego dzieciństwa. Być może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę:) Ciekawa jestem tylko na jakich dzieciach przeprowadzono te badania - czy były to osoby z patologicznych rodzin, czy z klasy średniej. To wielka różnica, ponieważ osoba obracająca się w destrukcyjnym środowisku będzie wykazywała powyższe negatywne cechy, jednak nie przez media tylko piekło, które przeżywają w domu. Jak to kiedyś powiedziała mi jedna terapeutka: "Dzieciństwo miałaś tak trudne, że już żadna rzeź na ekranie ci nie zaszkodzi". :)

      Usuń
    22. Lubisz koszmary? Ja ich nie znoszę. W dzieciństwie nie miałam parataktycznie wcale, a teraz śnią mi się tylko pogrzeby moich bliskich, więc nie jest to przyjemne, tym bardziej, że w czasie takiego snu wszystko jest takie realne.

      Usuń
    23. Nie, aż tak traumatycznych snów nie mam - na ogól miewam sny z zupełnie abstrakcyjnym zagrożeniem mojego życia, a nie moich bliskich - czyli takie przeniesienie filmów, które oglądam w sferę marzeń sennych. I pewnie, że je lubię. Uwielbiam się bać, a skoro filmy już mnie nie ruszają to przynajmniej koszmary senne mi zostały:)

      Usuń
    24. Abstrakcyjne zagrożenie życia? Mi się kiedyś śniło, że goniła mnie cała horda psychiatrów, którzy chcieli mnie wsadzić do zakładu. To był dopiero koszmar. Już teraz wiem dlaczego nie mogłam obejrzeć Ghothiki do końca :) Psychiatryk znam tylko ze strony personelu i mi zupełnie wystarczy.

      Usuń
    25. Paulo, dziękuję za poświęcenie czasu i napisanie tego wszystkiego. Naturalnie nie uważam, że można pozwalać dziecku oglądać wszystko to, co chce zobaczyć, i bez jakiegokolwiek przygotowania pokazać mu relację telewizyjną ze szkolnej masakry, poprzedzonej słowami w stylu "ostrzegamy, że materiał obfituje w drastyczne sceny". A już w żadnym wypadku nie pozwalałbym dziecku przesiadywać cały dzień przed telewizorem/Internetem, co to byłoby dla niego szkodliwe już z powodu braku większego kontaktu z rówieśnikami, których uważam za bardzo istotnych w życiu dziecka w takim wieku. Muszę jednak przyznać, że podobne objawy do mnie także niespecjalnie pasują, chyba że gdzieś tam w podświadomości zagnieździła się pewna idea i zakiełkowała dopiero po paru latach, co jednak nie zmieniło mojego, że tak powiem, łagodnego charakteru. Nie przestaję jednak twierdzić, że nie jest prawdą, jakoby każdy horror miał wpływać negatywnie czy to na dziecko, czy na dorosłego. Nie potrafię tak uważać, ponieważ nie jestem w stanie odnieść tego do siebie. Zawsze potrafiłem odróżnić świat rzeczywisty i ten fikcyjny, z gier komputerowych i telewizji wszelkiego rodzaju, od kreskówek, aż po horrory oraz gry brutalne, i nigdy nie uznawałem poczynań mojego bohatera paradującego z wyrzutnią rakietową po ulicach, za coś "fajnego". Czemu? Tego dokładnie nie wiem. Na pewno często bawiłem się z kolegami na dworze, a nie przesiadywałem przez telewizorem lub komputerem. Wszystko, co złe, tłumaczono mi od kiedy pamiętam, nawet pamiętam, odnośnie krwawych filmów, jak pierwszy raz usłyszałem, że krew na ekranie to ketchup. Horrorów, jak wspomniałem, nie oglądałem z początku brutalnych, bo zaczynałem moją przygodę z mniej dosłownymi, z czasem jednak przestały mi one wystarczać i stopniową sięgałem po inne pozycje, czy to za zgodą rodziców czy nie (co i tak w porównaniu do moich znajomych robiłem rzadziej). Od małego interesowałem się także przypadkami seryjnych morderców i namiętnie oglądałem na programach w rodzaju Discovery programy o nich (żeby nie było, nie z powodu takiego, że, przynajmniej świadomie, mi oni imponowali). Do tego byłem świadkiem pewnych bardzo przykrych zdarzeń w rzeczywistym świecie, właśnie jako mniej więcej 8-10 letnie dziecko, przez co może inaczej patrzyłem na to, co jest gdzieś tam w tym czarnym lub białym pudełku. Pozostaje możliwość, że przesiąknąłem tym wszystkim tak bardzo, że nie widzę w sobie niczego złego, bo tak silnie media ukształtowały moją osobowość, ale śmiem w to wątpić. A nawet jeżeli tak jest, to nie przeszkadza mi to w żadnym stopniu w życiu i nigdy nie wpłynęło na moje zdolności twórcze i intelektualne. No ale, jak mówię, nie należałem do tych, co to cały dzień spędzają przed telewizorem. Wierzę, że liczy się po prostu umiar, odpowiednie "dawkowanie", a nie jednoznaczny zakaz tego i tamtego.
      Swoją drogą zastanawia mnie dlaczego właśnie obrazy wpływają mocniej na ludzi, a nie słowa, bo chciałbym zauważyć, że choć niektóre książki uznaje się czasem za obsceniczne albo wynaturzone, gdzie sugestywne opisy płyną wprost do wyobraźni czytelnika i zmuszają go do projekcji wydarzeń w głowie, to nie są one tak napiętnowane, jak film bądź gra wideo. Dodam, że sam zaczytywałem się w Kingu od tych najmłodszych lat. Ale, jak mniemam, jest to zagadnienie dla psychologów.
      Buffy, zdaje mi się, że to oglądanie horrorów za młodu wpłynęło na nas oboje dość podobnie - ja również uwielbiam miewać koszmary senne, zwłaszcza, że są one mocno surrealistyczne (jak wszystkie moje sny), czasem rozbuchane i po prostu dziwaczne, zachowujące przy tym pewną fabułę. Taki właśnie "horror za free", tylko opierający się na wyobraźni, dla mnie bomba.

      Usuń
    26. Jeśli chodzi o badania dr Kirwil nie były one robione na dzieciach z rodzin patologicznych, ani wyjątkowo agresywnych - z tego co było napisane, rodzice takich dzieci nie zgodzili się na badania (może bali się, że coś złego odkryje o nich pani dr?). Interesowała się ogólnie badanymi dziećmi, aby jak najlepiej interpretować wyniki.
      Dzieci z przedszkola i podstawówki.


      Był tez taki eksperyment , nie pamiętam szczegółów i badaczy, przepraszam, w którym pokazywano dzieciom różne filmy i potem sprawdzano jak się będą zachowywać i bawić. Osoby badane były w wczesnoszkolnym wieku. Podzielono badane dzieci na 2 grupy: jedna grupa oglądała filmy, bajki, gdzie było dużo agresji, druga grupa wesołe, bez jakiekolwiek agresji. Potem , w innym pomieszczeniu obydwie grupy zachowywały się inaczej.
      1 grupa - gdy na początku zakazano się bawić większość dzieci była bardzo zdenerwowana zakazem,a potem wykazywały wiele negatywnych zachowań, również względem zabawek.
      2 grupa - gdy na początku zakazano się bawić, dzieci w porównaniu do 1 grupy były spokojniejsze, wykazywały mało frustracji. Potem w zabawie nie były w ogóle agresywne. Spokojniej się bawiły.


      Buffy1977 zawsze możesz na podstawie swojego snu napisać scenariusz albo książkę :). Kto wie co z tego wyjdzie.
      Ja nie lubię koszmarów i zazdroszczę (ale nie negatywnie ;]), ze Ty tyle z nich potrafisz czerpać rozrywki.

      Moze i na ciebie horroy mało wpłynęły albo wyjątkowo jak sadzisz nic :)
      Jednak lepiej być ostrożnym w życiu i skoro horror w dużym prawdopodobieństwie wpłynie negatywnie na dziecko,a ogólnie telwzija i media na pewno źle wpłyną (pranie mózgu), to trzeba cześć rzeczy dziecku zabronić , część filtrować.
      paula
      pozdrawiam

      Usuń
    27. "Buffy1977 zawsze możesz na podstawie swojego snu napisać scenariusz albo książkę :). Kto wie co z tego wyjdzie."

      A wiesz, kiedyś miałam taki sen, który na tyle mnie przeraził, że do dzisiaj nie mogę o nim zapomnieć. W trakcie jednej bezsennej nocy wpadł mi nawet do głowy pomysł na opowiadanie, wzorowane na tym koszmarze, ale doszłam do wniosku, że przez wzgląd na moje mierne "zdolności pisarskie" pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie, więc chyba lepiej nie ryzykować:)
      Również pozdrawiam i bardzo wszystkim dziękuję za pouczającą dyskusję!

      Usuń
  6. Moim skromnym zdaniem w tego typu kinie nie ma nic chorego. To że ktoś pokazuje na ekranie ekstremalne sceny i obrazy głęboko szokujące, jest czymś naturalnym, ponieważ człowiek ma prawo to wszystko zobaczyć. To że coś jest tabu, jest dalece obraźliwe dla uczuć religijnych albo wywołuje u widzów odruch wymiotny to tylko kwestia naszego wychowania i mentalności. Dla mnie też filmy pokroju "Salo..." czy "Hostel" są delikatnie mówiąc "niezdrowe", ale wierzę że twórcy takich produkcji bazują po prostu na odwiecznym dążeniu człowieka do zerwania tego "zakazanego owocu", o którym Buffy1977 wspomina. My możemy tego nie chcieć oglądać, zasłonić oczy, wyłączyć, ale w głębi duszy zawsze będziemy ciekawi, jak to wygląda, w jaki sposób się odbywa. To tak jak małe dziecko jest ostrzegane tysiąc razy, aby nie wkładać ręki do ognia. Ono wie, że to jest niebezpieczne, ale... chce sprawdzić, czy na pewno tak jest... I to chyba dlatego młodzi ludzie oglądają tego typu filmy. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to oprócz hollywodzkich gore pewnie kiedyś siegną po ostrzejsze produkcje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry film. Taki "Hostel" w pociągu. Końcówka lekko naciągana, ale generalnie dobrze się to oglądało. Mocny i trzyma klimat.
    Jeśli komuś podobały się "Hostele", powinien być zadowolony.

    OdpowiedzUsuń