środa, 8 sierpnia 2012

Virginia C. Andrews „Płatki na wietrze”

Kontynuacja historii rodu Dollangangerów. Po ucieczce z poddasza trójka rodzeństwa Cathy, Chris i Carrie trafia do domu pewnego lekarza, Paula, który po wysłuchaniu ich tragicznej opowieści proponuje im zamieszkanie u niego. Dollangangerowie przystępują do spełniania swoich marzeń – Cathy zaczyna uczęszczać do szkoły baletowej, a Chris wreszcie może studiować upragnioną medycynę, zaś mała Carrie zostaje wysłana do szkoły z internatem dla bogatych dziewcząt. Jednak „klątwa rodzinna”, od której wszyscy tak rozpaczliwie pragną się uwolnić wkrótce znów daje o sobie znać, niszcząc tę idyllę i zmuszając rodzeństwo do wzmożonego wysiłku, aby odciąć się od przeszłości i swojej destrukcyjnej rodziny.
„Czasami śnię o pewnej nocy, kiedy oboje siedzieliśmy zmarznięci na dachu i wpatrywaliśmy się w usiane gwiazdami niebo i w księżyc, który niczym oko Boga spoglądał na nas z wysoka, potępiając nasze czyny oraz myśli.”
Druga część kultowej serii V C. Andrews, po raz pierwszy wydana w 1980 roku. „Kwiaty na poddaszu” dały spragnionym mocnych wrażeń czytelnikom przedsmak tego, z czym dane im będzie obcować w trakcie kolejnych tomów sagi o Dollangangerach. W sequelu Andrews nie rezygnuje z poruszania niewygodnych tematów tabu, bo choć trójce rodzeństwa udało się uciec przed fanatyczną babką i zakochaną w pieniądzach matką z małego poddasza, ich zachowanie bynajmniej nie świadczy o całkowitym odizolowaniu się od koszmarów z przeszłości. Cathy coraz bardziej upodabnia się do znienawidzonej matki, nie tylko wewnętrznie, ale przede wszystkim charakterologicznie – manipuluje mężczyznami, szybko się zakochuje, zarówno w brutalach, którzy znęcają się nad nią fizycznie i psychicznie, jak i w dużo starszych od siebie osobnikach. Równocześnie jest niezdrowo zafascynowana własnym bratem, z którym jeszcze na poddaszu zbliżyła się intymnie. Teraz próbuje walczyć z tym zauroczeniem, jednak Chris nie zamierza tak łatwo się poddać – patologiczna miłość do siostry zmusza go do upartej walki o jej względy z niezliczoną liczbą konkurentów. Tymczasem mała Carrie zmaga się z nienawiścią ze strony swoich rówieśników, wszak wieloletnie odcięcie od świeżego powietrza poważnie wpłynęło na jej cielesny rozwój, co oczywiście naraża ją na bezustanne kpiny i szyderstwa z ust okrutnych dzieci. Dollangangerowie próbują jakoś ułożyć sobie życie, ignorując swoje niezdrowe postawy zachowawcze, jednak wciąż nie mogą zapomnieć o koszmarze, na którego skazała ich własna matka. Kolejna tragedia w ich życiu zmusza Cathy do walki o sprawiedliwość. Postanawia wrócić do Foxworth Hall i stanąć ze znienawidzoną rodzicielką twarzą w twarz.
„Jeśli odtrąca cię własna matka, to cóż warte jest życie? Czy ma ono jakiś sens?”
Osoby niezaznajomione z „Kwiatami na poddaszu” powinni zacząć swoją przygodę z tą serią od części pierwszej, bo choć autorka streszcza nam pokrótce wydarzenia z przeszłości Dollangangerów myślę, że czytelnik ma szansę w pełni wszystko zrozumieć tylko wówczas, gdy najpierw zdecyduje się na lekturę „Kwiatów na poddaszu”. Andrews nie zrezygnowała w „Płatkach na wietrze” z kwiecistego stylu wypowiedzi, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Tylko taki lekko patetyczny język mógł dobitnie podkreślić tragedię niewinnego rodzeństwa. Ale mam jedno poważne zastrzeżenie odnośnie fabuły, która w moim mniemaniu, aż zanadto oddaliła się od koncepcji „Kwiatów na poddaszu”. Mamy tutaj o wiele mniej szokujących wątków, z których autorka zrezygnowała na rzecz zwykłych romansów – bohaterowie nieustannie wyznają sobie nawzajem dozgonną miłość, „wzbogacając” fabułę powieści taką dawką słodkości, że chwilami, aż trudno było mi to wytrzymać i tylko okazjonalne zwroty w stronę tematyki tabu oraz końcowa zemsta Cathy odrobinę uatrakcyjniły moją przygodę z tą pozycją. Jestem przekonana, że czytelnicy, gustujący w literaturze romantycznej będą jak najbardziej usatysfakcjonowani – mój gust, niestety, uniemożliwił mi całkowite zadowolenie z tej lektury. Ale szokującym zakończeniem powieści autorka roznieciła we mnie iskierkę nadziei, wszak finał sugeruje powrót do problematyki „Kwiatów na poddaszu”.
„Płatki na wietrze” to pozycja obowiązkowa dla czytelników, zaciekawionych dalszymi losami Dollangangerów po lekturze „Kwiatów na poddaszu”. Osoby spodziewające się szokujących wątków na wzór części pierwszej mogą odrobinę się zawieść, ale entuzjaści lekko niemoralnych romansów powinni dostać wszystko, czego poszukują w literaturze rozrywkowej.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

9 komentarzy:

  1. Mam "Płatki na wietrze", jednak nie mogę się za nie zabrać bo czyta je moja mama. Pierwsza część była świetna, moja mama również była nią zachwycona i przeczytała ją błyskawicznie a z tą coś gorzej jej idzie, więc to o czymś świadczy... Ale mimo, że trochę słabsza mam nadzieję, że nadal będzie to ciekawa lektura, nawet jeśli nie tak bardzo jak pierwsza część ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że ta seria łączy pokolenia. Nasi rodzice i dziadkowie, jeśli nie czytali w swoich czasach młodzieńczych książek Andrews to widzieli przynajmniej ekranizację "Kwiatów na poddaszu". A teraz po latach po te książki sięgają ich dzieci, a również wnuki. Naprawdę ciekawy fenomen, moim zdaniem.

      Usuń
  2. Już minęło sporo czasu od kiedy przeczytałam obie części. Muszę się przejść do biblioteki i ją wypożyczyć. Być może teraz wychwycę więcej ciekawych szczegółów. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że Płatki na wietrze nie jest tak dobrą książką, jak może się wydawać. Nie chodzi tylko o powracający temat chorych zafascynowań seksualnych, ale przede wszystkim nie spodobała mi się metamorfoza Cathy. Jej cynizm, wraz z czytaniem książki, staje się coraz bardziej męczący. Jednak nie zamierzam odpuścić i czekam na wznowienie 3 kolejnych części cyklu. Być może zostanę miło zaskoczona :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Kwiaty na poddaszu" mam w planach już od bardzo dawna i ciągle się jakoś z książką "rozmijam". Muszę w końcu kupić i przeczytać. A swoją drogą nie miałam pojęcia, że to cała seria, niech żyje ignorancja ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniala to nie odpowiednie okreslenie . bo jak moze byc wspaniale cierpienie tych dzieci.niesamowita , wydaje mi sie lepsze .tym bardziej , ze jest prawdopodobienstwo ze wydazenia sa prawdziwe.godna by wyciagnac wnioski jakimi jestesmy ludzmi .polecab do przeczytania , ale i do zastanowienia sie.

    OdpowiedzUsuń
  6. KSIAZKA JEST KOSMICZNA!!!!! 1-sza CZESC REWELACJA!!!!! czytam. czytam...

    OdpowiedzUsuń