niedziela, 7 października 2012

„Niewidzialny” (2007)

Wzorowy uczeń Nick Powell naraża się szkolnym chuliganom, którym przewodniczy agresywna Annie Newton. Na skutek nieporozumienia jego najlepszy przyjaciel wrabia Nicka, aby uchronić własną skórę. Dziewczyna wraz z przyjaciółmi napada na chłopaka i dotkliwie go bije. Myśląc, że Nick nie żyje, spanikowani młodzi ludzie ukrywają w pobliskim lesie jego ciało i postanawiają nikogo o tym zdarzeniu nie informować. Jednak nazajutrz chłopak wraca, tyle, że nie jako człowiek, a niewidzialna dla ludzi obecność, mogąca obserwować poczynania swoich bliskich i oprawców. Kiedy Nick odkrywa, że jego ciało nadal wykazuje oznaki życia stara się na wszystkie możliwe sposoby skłonić swoich oprawców do wydania policji tymczasowego miejsca jego spoczynku.
Remake szwedzkiego obrazu wyreżyserowany przez Davida S. Goyera (twórcy trzeciej części „Blade’a” i „Nienarodzonego”). „Niewidzialnego” gatunkowo zaklasyfikowano do thrillera fantasy i o ile to pierwsze jestem w stanie zrozumieć to ilekroć oglądam ten film nie dostrzegam w nim typowych dla fantasy elementów. Choć nie dane mi było jeszcze zapoznać się z oryginalną wersją to śmiało mogę stwierdzić, że jej remake zasłużył sobie na uwagę widzów. Najmocniejszym elementem jest pomysł Szwedów na fabułę filmu, z którego Goyer wycisnął niemalże cały potencjał.
Zaczyna się, jak typowe filmidło młodzieżowe, skupiające się na szkolnym życiu amerykańskich nastolatków. Poznajemy Nicka – grzecznego, ułożonego chłopca i wzorowego ucznia, który dorabia sobie pisaniem prac słabszym uczniom, co zapewnia mu szacunek u popularnych rówieśników. Jego najlepszy przyjaciel, Pete, z kolei jest szkolnym nieudacznikiem, tchórzem przyjmującym rolę worka treningowego chuliganów - szczególnie agresywnej Annie i jej bandy. Dziewczyna jest typem osoby, która wszystkie problemy rozwiązuje za pomocą pięści i nawet nie stara się walczyć ze swoją brutalną naturą. To właśnie jej wybuchowy charakter doprowadzi do tragedii, której ofiarą padnie zdradzony przez przyjaciela Nick. Kiedy chłopak wraca pod postacią niewidzialnej obecności i zaczyna obserwować swoich oprawców widz będzie miał okazję bliżej poznać agresywną Annie i nieco zweryfikować swoje podejście do jej osoby. Otóż, dziewczyna pochodzi z patologicznej rodziny, a jedyne czego pragnie to zapewnienie szczęśliwego dzieciństwa swojemu młodszemu braciszkowi. Im bliżej Nick ją poznaje, tym mocniej jej współczuje, a z czasem również wybacza. Jednak najważniejszym problemem chłopaka jest skłonienie Annie lub Pete’a do odpowiedzialności za swoje czyny. Mimo, że nikt nie jest w stanie go dostrzec chłopak i tak stara się jakoś wpłynąć na nich, bowiem czuje, że czas mu się kończy – im dłużej jego ciało przebywa z dala od specjalistycznej opieki, tym większe ryzyko jego rychłego zgonu. No właśnie, w tym aspekcie reżyser w moim mniemaniu się nie popisał, ponieważ brakło dosadniejszego stopniowania atmosfery nieuchronnie kończącego się czasu, zabrakło suspensu, który trzymałby widza w jeszcze większym napięciu. Twórcy bardziej skupili się na kreacjach wielowymiarowych bohaterów, co im się chwali, ale myślę, że to wcale nie wykluczało dbałości również o klimat. Dla równowagi twórcom należą się brawa za wybór ścieżki dźwiękowej – mocnych rockowych brzmień, które skutecznie umilały seans „Niewidzialnego” oraz za dynamiczną fabułę, która ani przez chwilę nie zapominała o głównych postaciach, ze szczególnym wskazaniem na ich złożoną psychologię.
Najtrudniejsze zadanie aktorskie stało przed Justinem Chatwinem i Margeritą Levieva, młodymi osobami, którzy nie mają za sobą jakiś imponujących filmografii, ale mimo średniego doświadczenia w „Niewidzialnym” spisali się aż nadto przekonująco. W jednej z ról zobaczymy również zdobywczynię Oscara Marcię Gay Harden oraz znanego z produkcji młodzieżowych Chrisa Marquette’a.
Podsumowując „Niewidzialny” zdaje się być idealną produkcją dla ludzi gustujących w intrygujących thrillerach z młodymi ludźmi w rolach głównych. Choć film z pewnością nie jest jakimś nadzwyczajnym odkryciem z pewnością posiada wszelkie cechy, mające szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, zapewniając im pełen ciekawej rozrywki seans.

1 komentarz:

  1. Jakoś nie za bardzo zapadł mi w pamięć po seansie. Pamiętam, że oszałamiającego wrażenia na mnie nie zrobił. Myślę jednak, że każdy powinien się przekonać na własnej skórze co do wartości tego filmu mimo wszystko. Bo mój gust i tak jest wystarczająco dziwny, aby się nim kierować ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń