sobota, 2 listopada 2013

„Dziewiąta sesja” (2001)

Recenzja na życzenie

Właściciel firmy zajmującej się oczyszczaniem terenów z azbestu, Gordon Fleming, po usilnych staraniach dostaje zlecenie na wielki budynek, w którym niegdyś mieścił się zakład psychiatryczny. On i jego pracownicy mają tylko tydzień na oczyszczenie wszystkich pomieszczeń, które oprócz graffiti, kurzu i zaniedbania kryją w sobie mroczne tajemnice przeszłych lat.

W 2014 roku na ekrany kin ma wejść oczekiwany przeze mnie thriller z Kate Beckinsale w roli głównej pt. „Eliza Graves”, którego reżyserem będzie Brad Anderson – mężczyzna, co do którego uzdolnień artystycznych miałam spore wątpliwości przez wzgląd na jego maksymalnie irytujące „Zniknięcie na 7. ulicy”. Aż do wczoraj, kiedy to wreszcie zdecydowałam się sięgnąć po jedną z jego bardziej znanych produkcji, podobnie jak planowana „Eliza Graves” traktującą o szpitalu psychiatrycznym, a po tym co zobaczyłam jestem już całkowicie spokojna o jego przyszłoroczny film.

„Dziewiąta sesja” to thriller psychologiczny obszernie odpowiadający na często kierowane pod moim adresem pytania odnośnie zasadności tak wielkiego zamiłowania, które niezmiennie żywię do niskobudżetówek (wszystko jedno czy są to thrillery, czy horrory), pozbawionych wszelkiego efekciarstwa, ale kładących szczególny nacisk na umiejętne opowiadanie jakiejś intrygującej historii. Początkowo film Andersona nie zapowiada niczego nadzwyczajnego – ot, mamy grupkę mężczyzn zajmujących się usuwaniem azbestu z budynków, którzy dostają zlecenie na duży szpital psychiatryczny, na którego terenie (nie licząc retrospekcji) twórcy zamkną całą akcję filmu. Realizacja uczulonych na wszelką amatorszczyznę odbiorców może odrobinę zniechęcić do dalszego seansu, co mam nadzieję nie nastąpi, ponieważ z czasem chaotyczna praca kamery stanie się całkowicie nieistotna, a w kilku pełnych napięcia scenach nawet przyczyni się do spotęgowania atmosfery, wespół z moim zdaniem największym atutem niniejszej produkcji – miejscem akcji, za które posłużył prawdziwy szpital psychiatryczny Danvers State Hospital w Danvers w stanie Massachusetts. Sama sceneria robi tak porażające wrażenie, że twórcy właściwie nie musieli zbytnio się wysilać, aby nakreślić odpowiednio mroczny klimat – wystarczy spojrzeć na te imponujące czerwone mury z wieżyczkami oraz przygnębiające zagracone wnętrza, pełne odpadów, graffiti i akt byłych pacjentów, piętrzących się w szafkach w archiwach, aby właściwie nastroić się do panującego w trzewiach zabytkowego szpitala klimatu nieuchwytnej grozy, niezdefiniowanego zagrożenia czyhającego na naszych protagonistów, którzy tworzą całkiem interesującą gromadkę. Patrząc na nich podczas pierwszych scen filmu odnosi się wrażenie, że stanowią zwartą, zaprzyjaźnioną grupę, gotową na wiele poświęceń w imię ratowania podupadającej firmy. Ale to tylko pozory. Jako, że pierwsza połowa seansu skupia się głównie na relacjach międzyludzkich twórcy postanowili je nieco skomplikować, nadać im odrobiny smaczku, wprowadzając drobne, acz konsekwentnie pęczniejące nieporozumienia między nimi. W samym centrum tkwi zdezorientowany swoją rodzinną sytuacją Gordon, którego kompetencje kwestionuje ambitny, sprawiający wrażenie dwulicowego Phil, który z kolei pragnie pozbyć się z ekipy, złodzieja jego dziewczyny, Hanka. Niemymi obserwatorami tych utarczek są młody bratanek Gordona, Jeff i niedoszły prawnik Mike, który w chwilach największego napięcia wycofuje się do mrocznych korytarzy szpitala w celu przejrzenia mrożących krew w żyłach dokumentacji byłej pacjentki, borykającej się z osobowością wieloraką. Aktorsko niestety „Dziewiąta sesja” nie może pochwalić się choćby minimalną dozą profesjonalizmu, bowiem każdy członek obsady (łącznie z gwiazdą serialu „CSI: Miami” Davidem Caruso i doświadczonym w zawodzie Peterem Mullanem) miał poważne problemy z wyzbyciem się niepotrzebnej egzaltacji w scenach wymagających uzewnętrznienia silniejszych emocji. Ale tylko ta drobna sztuczność w kreacjach bohaterów chwilami szkodzi relacjom międzyludzkim tak istotnym w pierwszej połowie projekcji, ponieważ nieznajomości natury ludzkiej twórcom zarzucić na pewno nie można.

Z chwilą nocnego przekroczenia progu szpitala psychiatrycznego przez pragnącego się wzbogacić Hanka akcja nabiera tempa. Jego wędrówka po ciemnych, zagraconych korytarzach pełnych mylących cieni i niezidentyfikowana postać, która nagle zaczyna podążać jego śladem posiada w sobie tak wielkie pokłady napięcia, prowadzącego do czystego niepokoju, że aż zastanawiam się, jakim cudem ta konkretna scena przeszła bez większego echa w kręgu wielbicieli kina grozy, wszak trzeba mieć nie lada wyczucie estetyczne, aby z wykorzystaniem tak minimalnych środków stworzyć coś tak niebywale klimatycznego. W tym konkretnym momencie straszy nawet tak trywialny element, jak fotel stojący na środku korytarza i ptaki latające pod sufitem – niby nic jak się o tym pisze, ale radzę włączyć film i przekonać się na własnej skórze… Pod koniec Anderson oczywiście powróci do tej niebywałej atmosfery, znowu minimalizując wszelkie środki wyrazu na tyle, aby rozbudzić w widzu poczucie realizmu, tak ważne w kinie grozy. Sprawiająca wrażenie nadprzyrodzonej sylwetka osłupiałego Hanka, w kółko powtarzającego jedno zdanie w trakcie mazania krwią po szybie oraz horror bojącego się ciemności Jeffa w wąskim, mrocznym podziemiu. A to wszystko w towarzystwie głosów lekarza i kilku osobowości jego pacjentki, wydobywających się z taśmy przesłuchiwanej przez Mike’a. Jestem przekonana, że absolutnie każdy widz „Dziewiątej sesji” przez cały czas trwania filmu będzie miał uzasadnione przeczucia, co do zakończenia – reżyser w ogóle nie kryje, że zaplanował miażdżący, pewnie dla wielu mocno zaskakujący zwrot akcji uatrakcyjniony przygnębiającym, zmuszającym nas do spojrzenia w głąb siebie moralizowaniem. UWAGA SPOILER Czyniąc z Gordona mordercę – nie tylko swoich pracowników, ale również co ważniejsze i o niebo bardziej wstrząsające, własnej żony i dziecka Anderson pokusił się o być może mało oryginalny, ale jakże trafny morał, dający jasno do zrozumienia, że każdy z nas jest takim Gordonem – bombą z opóźnionym zapłonem, słuchającą głosu naszej podświadomości, która w każdej chwili może obrócić się przeciwko nam, prowadząc nasze jestestwo w stronę całkowitej destrukcji. Oczywiście, twórcy pozostawiają też furtkę dla drugiej stricte horrorowej interpretacji z opętaniem przez demona, ale osobiście zawsze preferowałam prostotę w wyjaśnianiu zawiłości fabularnych filmu, stąd o wiele bardziej przekonujące wydaje się dla mnie pierwsze objaśnienie istoty scenariusza – z tajemniczym Simonem przemawiającym do byłej pacjentki szpitala psychiatrycznego i Gordona w roli Cienia personalnego według Junga KONIEC SPOILERA.

Podsumowując „Dziewiąta sesja” to przygnębiające spojrzenie na ciemną stronę natury ludzkiej - dający do myślenia, mocno psychologiczny obraz, którego największymi atutami są sceneria i sugestywny klimat, budowany z wykorzystaniem oszczędnych, a co za tym idzie jakże realistycznych środków. Tutaj nawet amatorska realizacja nie przeszkadza w dosłownym przeżywaniu każdej sekundy przerażającego (bo prawdopodobnego) scenariusza, skierowanego przede wszystkim do entuzjastów mrocznych straszaków. Coś wspaniałego, po prostu.

17 komentarzy:

  1. Przeczytałam pierwsze dwa zdania i stwierdziłam, ze muszę obejrzeć ten film. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. możliwe spojlery tak więc jeśli ktoś nie ogladał filmu proszę pominąc ten wpis :

    dzięki Aniu, nadzwyczaj szybko doczekałem się recenzjii obrazu który mnie dosłownie zmasakrował kilka dni temu, i co najciekawsze widze ze odebrałaś go identycznie jak ja :) świetna recenzja, zgadzam się absolutnie ze wszystkim, no może prócz tego ze Mullan nie wyróznił sie niczym szczególnym jeśli chodzi o gre aktorską. wydaje mi się że to jak zagrał człowieka chorego pogrążonego w psychozie, który w wielu momentach zupełnie nie wie co robi i gdzie sie znajduje, zasługuje na wyróżnienie.jego mimika, zachowanie, ogladając go nie widziałem tego żeby grał- on poprostu stał sie "chorym" Gordonem, i myślę że to największy komplement..

    .. a teraz do rzeczy. ja również Sesje 9 odebrałem jako obraz najciemniejszych mroków ludzkiej natury..czegoś co jest w każdym z nas, czegoś iście przerażającego. czystego zła, wewnętrznego. to siedzi w każdym z nas, bez wyjątku. tylko że nie w każdym z nas ma szanse kiedykolwiek się "obudzić".. przykład Gordona jest tutaj idealny, gdzie zestresowany rozregulowany psychicznie człowiek wybucha w sposób niekontrolowany tak mocno, ze zabija żone i własne dziecko. przez co ? przez chciałoby się powiedzieć kolokwialnie wylaną zupę..w Gordonie coś pękło, i wyrzucił to wszystko z siebie, pech chciał; że wyrzucil to na swoją rodzinę..ale to dopiero początek. geniuszem tego filmu jest obraz powolnej psychozy głownego bohatera..mamy tutaj idealne zoobrazowanie tego co słyszymy wielokrotnie w takich przypadkach. to ze chory człowiek nie wie co robi. jest niepoczytalny..obserwujemy gordona kiedy raz za razem dzwoni do zmarłem żony, ba, rozmawią z nią podświadomie, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego co się stało. Kiedy pada pytanie jednego z członków drużyny "gdzie nocujesz", odpowiada ze w motelu, co rownież jest dowodem na to że gordon zupełnie nie miał pojecia co sie dzieje.. on myślał ze nocuje w hotelu, mimo że tak naprawde noce przebywał w pokoju nr 444, czy w aucie zaparkowanym przed szpitalem..



    ..c.d.n

    OdpowiedzUsuń
  3. ... .. i własnie do czego zmierzam, wspomniałem umyślnie o pokoju nr 444..zmierzam do poruszenia tematu o który również zahaczyłas- mianowicie o drugiej teorii jakoby gordon byl opętany. jak już wspomniałem, bardziej przychylam sie do teoriii w której głowny bohater jest chory psychicznie, pod wplywem wybuchu złosci i zmagazynowanego w nim stresu zabija rodzine co przeradza sie w powolną psychoze, oraz kolejne morderstwa. Jednak wspomniałem w innym temacie że można znaleść argumenty na obrone drugiej teorii i po krótce postaram się je przedstawić. to jest własnie w tym filmie najlepsze, że rezyser pozostawił widzowi furtke do interpretacjii, że każdy może zrozumieć ów film na swój sposob, i podyskutowac na temat swojego podejścia do tematu. dzięki temu 9 sesja zostanie zapamiętana na wieki, co nie często zdarza się filmom grozy.. do rzeczy.

    Argumenty przemawiające za tym iź "choroba" Gordona mogła mieć coś wspólnego z opętaniem? jest ich kilka, jednak uważam ze są na tyle mocne aby wlączyć je fo dyskusjii..

    z tego co się dowiadujemy, gordon wpadł w szał i zatłukł rodzine po scence w której żona oblewa go wrzątkiem..jednak ta scena ma miejsce pózniej.

    pierwszą sceną, kiedy w głowie Gordona pojawia się ten przezajacy wewnetrzny głos, jest podczas pierwszej wizyty w szpitalu. Jeszcze przed powrotem gordona do i wypadku z garnkiem wrzątku..podczas pierwszej wizyty w szpitalu, jest moment, w którym Gordon zostawie na chwilę sam, jego wzrok skupia się na krześle stojącym w oddali korytarza, po czym slychać " Hello Gordon". Tak więc to "coś", dało o sobie znać wcześniej. przed powrotem do domu, i poparzeniem..co to oznacza? wydaję mi się, ze jest to znak że ta choroba może mieć coś wspólnego z tym miejscem..i z samą pacjentką z pokoju nr 444..zmierzamy do Mary. do pacjentki której historii wysluchujemy na puszczanych taśmach magnetofonowycyh..kasety z rejestracją rozmów z Mary są kolejną perełką tego filmu, dodają mu smaku, wyrazu, ale być może stanowią też pomost do wyjaśnienia tej dziwnej sprawy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. ... przez wszystkie sesje nagraniowe, miałem wrażenie ze historia Mary ma poprostu pomóc nam zrozumieć co sie dzieje z Gordonem, i nie ma nic wspólnego z głownym bohaterem, ot poprostu nakierowanie widza na chorobe psychiczną.. aż do momentu ostatniej, tytułowej 9 sesjii, i pojawienia się Simona..najprostszym i najbardziej odpowiednim wyjaśnieniem wydaję się byc to ze simon to własnie to zło które czai sie w psychice człowieka, i które może przejąc nad nami kontrole w ciezkich sytuacjach zyciowych, wyjatkowym stresie, taki zły impuls który pozostaje w uśpieniu do pewnego momentu.. w przypadku Mary był to moment kiedy Peter ją przestraszył tak bardzo ze poślizgneła się upadła na lalke i mocno pokaleczyła, i własnie w tym momencie szukała ratunku,wtedy odezwał sie "simon", po czym Mary zabila zarówno Petera, jak i matke i ojca..głos w głowie ktory mowi " zrob to, zabij ich".. czysty obłęd, szaleństwo.. zarówno Mary, jak i gordon nie wiedzieli co robią, byli niepoczytalni.. świadczy również o tym moment w którym Mary jest pytana skąd ma rany na klatce piersiowej - odpowada ze wywrócila sie na rowerze.. nie wspomina nic o tym co się stalo naprawde, bo poprostu wyrzuciła to ze swojej glowy.. i to się wydaję iście przerażające aczkolwiek dość "naturalne" wytlumaczenie filmu..

    .. a co jeśli Mary też była opętana?i co jeśli ten nazwijmy to w skrócie "demon" obudził sie w niej własnie wtedy kiedy sie wywrócila i pocięła, i wtedy nią zawładnąl? i siedzial w niej w owym szpitalu do momentu aż pojawił sie tam gordon? finałowa scena w której Simon wyjąsnia profesorkowi gdzie "mieszka", w ludziach słabych i zagubionych idealnie pasuje do sytuacjii Gordona.. mial dziecko którego tak naprawde nie chciał, nie byl szczesliwy, dziecko bylo pomyslem zony, nie mial zadnych perspektyw pozą tym co robił.. wszyscy mieli jakiś plan awaryjny..gordon go nie miał i ta praca to bylo jego całe zycie, niestety zleceń było coraz mniej i facet był w rozsypce.. czy to nie był doskonały moment na to żeby to "coś" nim zawładneło ? to był idealny moment, i pasuje do słów "Simona"...

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejna kwestia- moment w którym gordon siedzi na cmentarzu, i rozmawia z żoną ( jak się okazuje zmarłą żoną".. dlaczego on siedzi nad grobem Mary? zwróccie uwage, w ostatniej sekwencjii widać wyraznie ze gordon siedzi nad grobem nr 444? przypadek? nie wydaje mi się. COŚ go tam nakierowało.

    i jeszcze jedna kwestia, jak wiemy - Gordon nocowal w szpitalu.. ale dlaczego nocował akurat w pokoju Mary, w pokoju nr 444? to nie jest przypadek, ani to że siedział nad jej grobem..ani to że nocował w jej pokoju.. to musi być związane z Mary... i wkońcu sam tytuł filmu " Sesja 9".. dlaczego dziewięć? ponieważ na tej ostatniej kasecie jest rozwiązanie tajemnicy, pytaniem pozostaje czy "simon" jest glosem demona który opetał Mary, a nastepnie przeniól sie na Gordona, czy jest poprostu ucieleśnieniem owego czystego zła które sie czai w każdym z nas i czeka na "wybuch".. zarówno jedno jak i drugie wyjaśnienie jest iście przerażącego, i jedno i drugie można obronić, tak więc zostawiam was samych z tymi domysłami. oby wiecej takich filmów :) to jest coś na co czeka sie latami, i wspomina jeszcze dłużej. otwarte zakończenie jest jest przysłowiową kropeczką nad "I"...

    .. stop. a co jeśli Gordon był w przeszlosci pacjentem szpitala? pamietacie historie o tym dlaczego szpital zostal zamknięty?o tym że wielu pacjentów zostało wyrzuconych na bruk? i że wielu wraca do tego szpitala? co jeśli wspominane "Hello Gordon" z początku filmu jest swojego rodzaju "przywitaniem się" nadprzyrodzonej siły oowego szpitala z jego dawnym bywalcem? i wkońcu co jeśli to upiorne krzesło/fotel na którym skupia wzrok Gordon jest związane z Mary, i opętaniem? po raz kolejny wypada sobie zadać pytanie dlaczego Gordon zamieszkał w pokoju Mary? że zamieszkał w tym szpitalu, okej, był w stanie psychozy, był chory, nie wiedział do końca co robi..ale dlaczego akurat w jej pokoju? myślę że to nie przypadek. i pomimo tego iż bardziej przychylam się podobnie jak Buffy do rozwiązania zagadki jakoby była to choroba psychiczna bohatera bez żadnego podszycia siłami naprzyrodzonymi, to jednak uważam że można ku temu wysnuć rownie mocne argumenty, i jeśli ktoś dojdzie do wniosku że chory umysł gordona został opętany, to jestem w stanie zgodzić się z tą teorią...

    krótko podsumowując, dawno nie widziałem tak dobrego dreszczowca, który tak długo chodziłby po głowie i nie dawał spokoju. skonstruować film w taki sposób to majstersztyk. scenarzysta i reżyser staneli naprawde na wysokości zadania, a warto przypomnieć ze to był film niszowy, nakręcony za jedyne 1.5 mln dolarów co jak na USA jest kwotą śmiesznie niską. a jednak da się , bez wielkiej pompy, bez milionow dolarow czy efektów specjalnych nakręcić coś co mozna nazwać arycmistrzostwem, i jednym z najlepszych thrillerów psychologicznych ostatnich minimum dwóch dekad.

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie scenariusze powinny poczekać. Tak jak napisałeś, aktorsko kuleje. Realizacja i montaż wg. mnie również. Carusso, kojarzony z telewizją, tutaj też, zagrał .... telewizyjnie. Reszta .... kiepściutko. Cała produkcja mogła się udać o niebo lepiej. Niestety, podejrzewam że reżyser będący dotąd wyrobnikiem telewizyjnym, cieszył się że znalazł pieniądze na swój własny scenariusz. Nakręcił dla siebie i kumpli, bo z budżetem 1.5 mln $ ciężko wypromować tytuł

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, coś wspaniałego, też bardzo ten film lubię. Pierwszy raz widziałem go bodajże w 2004 roku - już wtedy zrobił na mnie spore wrażenie :) Chyba muszę go sobie znów odświeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. obejrzałem sesje 9 raz jeszcze, i wychodze z założenia ze "choroba" Gordona musi mieć coś wspólnego z osobą Mary..nie ma innej możliwości. dlaczego? dlatego ze tylko Mike, (ten który chciał zostać prawnikiem), tylko on wiedział o Mary. tylko on. sam Gordon nie mial zielonego pojęcia o jej istnieniu, o jej histori. wiec dlaczego siedzial nad jej grobem? dlaczego zamieszkał w jej pokoju? jest to specjalnie zaakcentowane w filmie, dlatego niechce mi się wierzyć że to przypadek.

    dodatkowo w ktorejść scenie pojawia się takie oto coś. również daje do myślenia.

    http://zapodaj.net/images/63d7a488122db.jpg

    pisząc ten post obejrzałem końcówke raz jeszcze, i wydaje mi się że rozgryzłem sesje nr 9.

    Jednak przychylam sie ku teorii o opetaniu, i sile nadprzyrodzonej..

    dlaczego?

    po pierwsze, jeśli przyglądaliście się co wisiało na scianach pokoju Mary, można zauważyc lalki..zdjęcia jej lalek..do czego zmierzam

    - końcowe kwestia Simona : gdzie mieszkasz? w słabych i rannych.. uwaga: Rannych. nie zagubionych, itd.. pada tekst wounded. Rannych. cofamy sie teraz do tego co się stało w boże narodzenie kiedy Mary miała wypadek z uwaga, z LALką...i co wtedy się wydarzyło? upadła na lalke i się skaleczyła, mocno porozcinała..

    co o tym sądzicie? może to "coś" siedziało w tej lalce, i się uaktywniło wtedy? okej, tylko jakim cudem przetrwało w tym szpitalu po śmierci Mary..

    już sam nie wiem co myśleć o tym, czy to był obłęd i psychoza gordona, czy opętanie :) jedno co wiem napewno, ten film to arcymistrzostwo świata.



    OdpowiedzUsuń
  9. ps ! idealnym domknięciem teoriii jakoby przy upadku Mary i okaleczeniu się coś w nią wnikło jest scenka na początku prac przy budynku- kiedy widzimy jak gordon zacina się małym nożem !! rownież jest to specjalnie zaakcentowane, w zwolnionym tempie na filmie..musi to być powiązane jestem teraz prawie że pewien że to co było w Mary, weszło w Gordona i nim zawładnelo.

    OdpowiedzUsuń
  10. z drugiej strony naturalny wydaje się być zrozumienie słow "ranny", w przenośni, w mentalnym/psychicznym aspekcie, i teoria z ranami, i opetaniem jest jakby nie mówić trochę naciągnięta :) sory za post pod postem, chciałem się podzielić na świezo tym co siedzialo mi w głowie, w tym temacie. w tym tkwi moc tego filmu, ze siedzi w glowie i rozrabia ;)

    dla ciekawych, do poczytania:

    http://initforthekills.com/2010/09/28/session-9-explanation-2/

    http://news.moviefone.com/2010/07/12/hs-movie-club-discussion-session-9/

    OdpowiedzUsuń
  11. tak sobie myślę, ażeby wykluczyć teorie o opętaniu wypadałoby wyjaśnic te 3 kwestie - 1. głos w głowie gordona pojawia się już podczas pierwszej wizyty w szpitalu, przez wypadkiem z garnkiem i wrzątkiem..czyli można poprostu uznać że jest akcent dla widza mający ukazać to ze gordon jest na krawędzi załamania, tak to mozna wyjasnić, i to się klei. okej, mamy z głowy.. ale dlaczego gordon przesiaduje na cmentarzu nad grobem Mary? i dlaczego zamieszkał akurat w jej pokoju skoro nie mial zielonego pojęcia o jej istnieniu?coś tu nie gra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię takie filmy - zupełnie jak w "Piątym wymiarze", reżyser nic nie wyjaśnia, daje dwie interpretacje, z których każda pasuje, a widzów zmusza to do dyskusji;)
      Ja opowiadam się za chorobą psychiczną, bo w moim mniemaniu jest bardziej dołująca - mogłaby dopaść każdego z nas, w przeciwieństwie do opętania i dlatego bardziej przeraża, ale do rzeczy.
      Te trzy przytoczone przez Ciebie kwestie wyjaśniam sobie tak:
      1. Skąd wiemy, że głos w głowie Gordona pojawia się przed historią z garnkiem? Przecież nie jesteśmy świadkami tego zdarzenia, tylko widzimy je później poprzez retrospekcje. Zresztą na początku, jak Gordon siedzi w aucie ten głos mówi do niego to samo, co słyszymy w retrospekcjach, kiedy siedzi w samochodzie pod domem. Może już na początku filmu reżyser przenosił nas kilka dni wstecz we fragmentach wspomnień Gordona.
      2. A skąd wiemy, czy Gordon również, jak Mike nie trafił na te zapiski o Mary w trakcie sprzątania? Albo Mike mu o niej nie opowiedział? Reżyser nie pokazuje nam każdej minuty pracy jego i jego pracowników. Zresztą usłyszał o niej już podczas zwiedzania jej pokoju z właścicielem szpitala.
      A co do zamieszkania w jej pokoju wiemy jeszcze z momentu oprowadzania Gordona i Phila po szpitalu, że byli oni zachwyceni tym pomieszczeniem - a raczej zdumieni pomysłem leczenia jej przez sztukę. Poza tym wydaje mi się, że to zakwaterowanie w jej pokoju miało mieć symboliczne znaczenie - Gordon rozwiesił rodzinne zdjęcia dokładnie w tych samych miejscach, w których wisiały te wcześniejsze, mające leczyć Mary, czyli był jej taką współczesną wersją, kolejną ofiarą Cienia, który tkwi w każdym z nas (według Junga oczywiście). Reżyser chciał pokazać, że w tym względzie nie zmieniło się nic, pomimo upływu czasu. Ona zabiła, bo głos w jej głowie kazał jej to zrobić, a on kilka lat później powtórzył ten błąd, doprowadzony na skraj załamania przez nieustannie podjudzający go głos w jego podświadomości.
      Ale oczywiście Twoje wyjaśnienie również pasuje idealnie, bo... o to w tym filmie chodzi, żeby obie interpretacje się kleiły, jak w "Piątym wymiarze";)

      Usuń
  12. Aniu, odpowiem w ten sposób :

    1. skąd wiemy ze głos w głowie Gordona pojawia się przed wydarzeniem z wrzątkiem? a no opowieści samego Gordiego, i z tego jak zostało to przedstawione w filmie. Kiedy głowny bohater wysiada z auta, ma w torbie zakupy, kwiaty dla żony, szampana.. i wtedy wchodzi do domu, i bum, żona oblewa go wrzątkiem.. Gordon tez opowiada Philowi podczas zwierzania się, że wydarzyło się to wtedy kiedy wracał do domu i chciał sie pochwalić tym ze dostał zlecenie, chcial to śwętować. dlatego kupil kwiaty żonie, szampana.. gdyby scena z wrzątkiem miała wydarzyć się przed pojawieniem sie gordona w szpitalu, to nie widzielibyśmy scenki w której po dostaniu zlecenia bohater wysiada z auta z tobą pelna zakupow i szampanem :) tak to odbieram.

    2. gordon nie trafił na zapiski Mary, ponieważ nie zapuszczal się w tamte rejony. Mike cudem trafił w to miejsce, po tym kiedy kabel wyskoczył z gniazdka, jak Jeff jezdził owym sprzętem do zrywki. zresztą gdyby gordi trafil na to pomieszenie jakimś cudem, to wydaje mi się iż byloby to ukazane w filmie. Mike zainteresowal się tym pokojem tylko dlatego ze mial w sobie żyłke prawnika, i wyniósł to z domu rodzinnego..dlatego też zaciekawiło go pudełko z napisem "dowody". nikt inny nie krążył w tych rejonach, mike tez bez powodu tam sie nie zapuszczal - on ciągle szukal wymówki zeby zejsc na dół, raz przeciez to on sam wyciągnał kabel z kontaktu. innym razem mówil ze szuka starych naboi..

    zgadzam sie jednak z tym ze obie teorie, zarówno "cienia" wewnetrznego, jak i opetania silą nadprzyrodzoną da się wtopić w ten film, i żadna z tych teorii nie powoduje tego ze obraz staje się słabszy. to jest w tym wszystkim dobre. przyznam Ci się, ze byłem w szoku, kiedy zajrzałem na pare zagranicznych portali na temat kina grozy, a tam do dzisiaj, 12 lat po premierze, ciągle powstają nowe dyskusje na temat tego czym Simon był, czy to demonem, czy tez obrazem zła ktore czai sie w psychice człowieka.

    ps zostaje kwestia posiedzenia Gordiego nad grobem Mary? masz jakieś swoje wytłumaczenie?

    ps 2- skąd Phil miał monete w ręku ? skąd miał monete? to Hank odkrył monety, i to Gordon zabil Hanka, wiec monete mogli mieć tylko Ci dwaj? i co do Phila to jeszcze jedno, jest on jedynym który na informacje o znalezieniu Hanka, podchodzi do tego sceptycznie, tak jakby nie chciał nawet tego sprawdzić. o dziwo Gordon odrazu wyrusza na poszukiwanie.. może coś kryje się za tym? może Phil ma coś wspólnego z tym "bałaganem"?

    i jeszcze jedno, do teorii o opętaniu nie pasuje historia z Mary.. bo niby jakim cudem ona była opętana? do Gordona to by w jakimś sensie pasowało, powiedzmy to "zły duch" szpitala, znajduje ofiare ktora jest zalamana i niestabilna emocjonalnie. pasuje. ale 14 letnia MAry? tutaj pasuje idealnie teoria na temat ukrytego wybudzonego wewnętrznego zła. Mary upada rani się, przez co jej wybuch przerażenia stresu i agresjii jest tak duży ze poprostu to wyrzuca z siebie w sposób niekontrolowany. Tym bardziej iż słowa Simona - mocno się zraniła, potrzebowała pomocy, i wtedy przedstawiłem się Ja.. zdają się idealnie oddawac ten stan rzeczy, z tego co gdzieś czytałem rozdwojenie jaźni, przypadki osobowości woelorakiej działają zazwyczaj na tej zasadzie, ze dzieje się coś strasznego, bardzo stresującego, i w momencie w którym człowiek potrzebuje ratunku, chce Uciec od tego - wytwarza w swojej psychice nową postać. to wszystko pasuje jak ulał.

    kolejne ps. - a sprawa z generatorem? sam z siebie się zepsuł akurat w momencie, kiedy Jeff był w tunelach, i kiedy Mike przesłuchiwał ostatnią kasete? przypadek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. A skąd wiadomo, czy Gordon nie okłamywał (nieświadomie) Phila? Mógł przecież wyprzeć datę zabicia żony z umysłu, tak jak wyparł fakt jej zabicia. Ale przyjmijmy, że zabił ją po dostaniu pracy w szpitalu (chociaż tutaj nie pasują mi te same słowa, które słyszy siedząc w aucie pod szpitalem w takiej samej pozycji, jak przed domem - dlatego myślę, że tutaj mieliśmy do czynienia z częściową retrospekcją). Ale przyjmijmy, że zabił ją po dostaniu zlecenia w szpitalu - skąd wniosek, że akurat w szpitalu coś go nawiedziło? Głosy mógł słyszeć już wcześniej, albo po wejściu do szpitala tkwiąca w nim psychoza dała o sobie znać.
      2. Tego nie wiemy - reżyser mógł nie pokazać momentu wejścia Gordona do archiwum lub rozmowy z Mike'iem celowo, żeby nas zmylić. W końcu gdyby to zrobił o wielorakiej interpretacji nie mogłoby być mowy. Poza tym jeszcze raz powtarzam, że Gordon wiedział o Mary, bo podczas obchodu z właścicielem szpitala wszedł do jej pokoju - dlatego później odwiedził jej grób, z czym wiąże się odpowiedź na pytanie 3, które już objaśniłam wyżej.
      Phil w ogóle pod żadną teorię mi nie pasuje. Oczywiście, wiemy, że Gordon postrzegał go inaczej niż w rzeczywistości, o czym świadczy scena pod koniec, kiedy wreszcie widzimy Phila takiego jakim był naprawdę (kiedy informuje Gordona, że znalzł Hanka), niepokojącego się o swojego pracodawcę, a nie dwulicowego ukazanego oczami Gordona w trakcie trwania całego filmu. Co do monety to chyba po prostu ją znalazł. Ale ten niby telefon do jego byłej troszkę mi nie pasuje - wskazuje, że pomimo ogólnej dobroci (w finale, w trakcie rozmowy z Gordonem w pokoju Mary, kiedy widzimy jego prawdziwe oblicze) jednak chciał zemścić się na Hanku - okłamał resztę o jego pobycie w Las Vegas, aby wywalili go z pracy. Innymi słowy miał tak samo ambiwalentną psychikę, jak Gordon tyle, że on nie był chory psychicznie, acz zwyczajnie chwilami złośliwy, żądny zemsty za osobiste krzywdy (jak każdy z nas zresztą). A Gordon wyruszył na poszukiwanie Hanka, bo wyparł z umysłu fakt zamordowania Hanka, tak samo jak żony i dziecka.
      Tobie nie pasuje osoba Mary do opętania, a mnie do mojej teorii (zresztą opętania też) nie pasuje fakt nieodnalezienia ciał żony i dziecka przez policję, sąsiadów itp. W końcu mieszkali w dosyć zaludnionym osiedlu, gdzie myślę, że fakt ich zniknięcia nie pozostałby przez prawie tydzień niezauważony. Chyba zabrakło tutaj logiki;)
      A generator moim zdaniem wysiadł, bo się przegrzał. Nie doszukiwałabym się tutaj większej symboliki.

      Usuń
  13. właśnie też się zastanawiałem dlaczego nic nie wiadomo o policjii/poszukiwaniach Gordona za zabójstwo itd..jednak wydaje mi się to w miare możliwe. Gordon po zabiciu żony poprostu juz do domu nie wrócił, być może również w tym czasie nikt ich nie odwiedział, i te ciała nadal tam leżały, w takim stanie jakim zostawił je bohater. Mało razy słyszy się tego typu przerażającego historie z ameryki, gdzie w wiadomosciąch mówią że jakiś psychiczny gość zarąbał rodzine, po czym normalnie żył z tymi zwłokami w domu, jeszcze x czasu, kilka tygodni, normalnie funkocjonując jakby nic nigdy się nie stało. a Policja odkrywa całą sytuacje dopiero po czasie. Nawet u nas w PL, też podobne drastyczne historie miały miejsce. może nie aż tak brutalne, ale przecież były sprawy mordowania dzieci przez chore psychicznie kobiety i przechowywania zwłok w domu, w beczkach, czy lodówkach. i nikt o tym nie wiedział latami.

    mnie za to intryguje dużo bardziej jeszcze jedna sprawa :

    zwróc uwage na sceny z kasetami. każdy głos Mary, nawet kiedy staje się księżniczką czy Billem. kazda z nich,z tych postaci- brzmi jak Mary. tzn oczywiście jest to głos zmieniony, ale da się wyczuć ze to nadal głos kobiecy. Natomiast kiedy na scene wkracza Simon, jest to głos męski. jest to inny głos, aniżeli te z ktorymi mieliśmy do czynienia. bardzo zastanawiająca sprawa. tym bardziej ze jest to identyczny głos jaki wita Gordona w szpitalu. oczywiście reżyser używajac tego samego głosy chciał pewnie przekazać widzowi fakt ze to jest ten sam "obłed" ktory odezwał sie w Mary. jednak nadal to nie wyjaśnia tego ze Princess, i Billy są glosami żeńskimi, a Simon męskim. poprostu innym.

    i jeszcze jedno pytanie, czy myślisz teorie o tym ze gordon był kiedys pacjentem można uznać za niewiarygodną ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "i jeszcze jedno pytanie, czy myślisz teorie o tym ze gordon był kiedys pacjentem można uznać za niewiarygodną"
      Nie pamiętam, do którego roku ten szpital leczył pacjentów, ale jeśli rocznikowo się wszystko zgadza (tzn. z wiekiem Gordona) to oczywiście również pasuje - do tego filmu pasuje chyba wszystko, co byśmy sobie nie wymyślili i w tym jego siła;)
      Ok, niech będzie, że Gordonowi udało się niezauważonym przez sąsiadów zakopać gdzieś rodzinę, albo ich zabalsamować - ciał w zamkniętym domu nie mółby zostawić, bo proces gnicia szybko byłby wyczuwalny dla sąsiadów, albo że policja jednak go szukała, choć w to wątpię, bo zważywszy na fakt ile osób wiedziało o jego nowym zleceniu (była dziewczyna Phila, ten pracownik, którego przyjął za Hanka, no i sami pracownicy) pewnie szybko by go dorwali, a w takich sprawach pierwszym podejrzanym jest zawsze mąż. Niech będzie, że taka naciągana logika jest;)
      Co do Simona to wydaje mi się, że reżyser celowo dał mu czysto męski głos, żeby zamieszać - otworzyć furtkę do wielorakiej interpretacji, dać pretekst do wiary w opętanie, albo jak mówisz zaakcentować ten sam obłęd u Mary, co u Gordona. Jakby na to nie patrzeć obie interpretacje pasują.

      Usuń
  14. A ja uważam że każdy w nas ma takiego Simona.
    Film świetny:)

    OdpowiedzUsuń