czwartek, 3 kwietnia 2014

„The Haunting of Helena” (2012)

Recenzja na życzenie

Sophia samotnie wychowuje córkę, Helenę. Gdy dziewczynce wypada pierwszy mleczak diametralnie zmienia się jej zachowanie. Opowiada matce o Zębowej Wróżce, która nocami odwiedza ją w pokoju i wymusza na niej dostarczanie zębów kolegów. Początkowo Sophia jest przekonana, że winna jest bujna dziecięca wyobraźnia, ale coraz bardziej niepokojące poczynania Heleny zmuszają ją do konsultacji z lekarzem. Gdy badania niczego nie wykazują kobieta postanawia na własną rękę rozwiązać zagadkę objawiającej się jej córce Zębowej Wróżki.

XXI wiek nie jest dla włoskiej kinematografii zbyt łaskawy. Podczas, gdy w latach 70-tych i 80-tych ten kraj słynął z niepowtarzalnego gore wydawało mi się, że jego horror umarł wraz z odejściem mojego mistrza Lucio Fulci’ego. Aż do seansu „The Haunting of Helena” Christiana Bisceglia i Ascanio Malgarini, który w moim odczuciu udowadnia, że Włosi mają coś jeszcze do powiedzenia w tym gatunku. Zaskakujący jest również fakt, że tym razem nie wykazali się w makabresce, a ghost story – nurcie, w którym Amerykanie (wyłączając Jamesa Wana) ostatnimi czasy nie radzą sobie najlepiej, co tym bardziej zachęca do konfrontacji z europejską wizją nastrojowego straszaka.

Pierwsze, co rzuca się w oczy i niestety nie nastraja pozytywnie do seansu to słaba gra aktorska. Z mimiką nie jest jeszcze tak tragicznie. Odtwórczyni roli głównej, Harriet MacMasters-Green gra twarzą na tyle, na ile pozwala jej ubogie doświadczenie w branży – znośnie, ale bez rewelacji. Natomiast mała debiutantka, Sabrina Jolie Perez, mając troszkę łatwiejsze zadanie kreacji apatycznego dziecka z jednym wyrazem twarzy, mimicznie prezentuje się nieco lepiej od swojej filmowej matki. Natomiast cała obsada nie udźwignęła języka angielskiego. Twórcy zaniechali realizacji filmu w swoim rodzimym włoskim języku zapewne przez chęć jak najszerszej dystrybucji na świecie oraz celem uniknięcia koszmarnego angielskiego dubbingu, z których słyną wzdragający się przed napisami Amerykanie. W efekcie obcy akcent aktorów i „kwadratowa” dykcja sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z amatorami. W moim mniemaniu Włosi powinni zaniechać dostosowywania się do wymagań Zachodu i nagrywać swoje filmy w rodzimym, jakże pięknym języku, co z pewnością zawyżyłoby poziom aktorski.

„The Haunting of Helena” zauważalnie dzieli się na dwie części. Pierwsza maksymalnie nastrojowa delikatnie sugeruje nam wkroczenie nieznanego w spokojną egzystencję samotnej matki i jej małej córeczki. Po stracie pierwszego mleczaka Helena utrzymuje, że nocą z jej szafy wychodzi Zębowa Wróżka, żądająca od niej pozyskiwania zębów od szkolnych kolegów, co też mała czyni. Równocześnie Sophia, która wykłada historię na uniwersytecie stopniowo odkrywa tragiczne zgony dzieci z przeszłości, rzekomo zjedzone przez wilki oraz koszmarną historię swojego mieszkania, w którym przed laty pewien mężczyzna dopuścił się okrutnego mordu na swojej żonie w akcie zemsty za zdradę. Owa retrospekcyjna scena jest swego rodzaju ukłonem twórców w stronę podgatunku, w którym Włochy swego czasu wiodły prym. Wyrywanie zębów kobiecie sprawia bardzo realistyczne wrażenie, głównie przez wzgląd na dopracowaną barwę i konsystencję sztucznej krwi (Amerykańscy twórcy rozmiłowani w pikselowej, rażąco sztucznej posoce powinni brać przykład od Włochów), ale ubolewam, że nie pokazano samego aktu ekstrakcji. Wracając do Zębowej Wróżki to należy przyznać, że twórcy nie wykazali się tutaj jakąś większą innowacyjnością – w końcu z tą postacią mieliśmy już do czynienia choćby w „Krwawej wróżbie”, czy „Gdy zapada zmrok”, aczkolwiek przydomek zjawy zamieszkującej szafę Heleny jest tylko umowny, z legendą o Zębowej Wróżce nie ma ona nic wspólnego, to jedynie nazwa dla żądnego krwi ducha. Pierwszą nastrojową część projekcji zamyka kulminacyjne spotkanie Sophii z wydawałoby się imaginacją Heleny. Scena, w której bezzębna, blada kreatura zbliża się do niewzruszonej dziewczynki z wyciągniętą dłonią na oczach jej przerażonej matki robi naprawdę niepokojące wrażenie. Praca oświetleniowca (złowrogo migające światło) w połączeni z jakże realistycznie wygenerowaną komputerowo zjawą (a jednak nowoczesne efekty mogą być udane) to kwintesencja nurtu ghost story, coś w czym powinni się rozsmakować wszyscy fani tego nurtu.

Druga część skupia się na wydarzeniach w zakładzie psychiatrycznym, w którym Sophia umieściła swoją córkę. Po traumie, jaką było ostatnie spotkanie z Zębową Wróżką dziewczynka unika jakichkolwiek rozmów, do czasu zdradzenia swojej rodzicielce powodu takiego zachowania. Otóż, okazuje się, że przeprowadzka nie pomogła Helenie pozbyć się nawiedzającego ją ducha kobiety, która pragnie odzyskać własne zęby. Odrobinę powtarza się tutaj scenariusz z amerykańskiej wersji sequela „The Ring”. Mała jest prześladowana przez upierdliwego ducha, a jej matka rusza jej na ratunek. Druga część seansu rozwija się nieco wolniej od pierwszej, ale na szczęście nie zaniedbuje klimatu niezdefiniowanej grozy. Początkowo scenariusz skupia się na rzekomych zaniedbaniach Sophii w roli matki. Pojawia się jej były mąż, który stara się odebrać jej prawa rodzicielskie, a i lekarz nie jest przekonany, czy aby na pewno kobieta nie miała jakichś problemów psychicznych. Akcja nabiera tempa z chwilą krwawego deszczu zębów w szpitalnym pokoju Heleny – kolejny popis umiejętnego wykorzystania efektów komputerowych i na dodatek jakże oryginalny. Sophia rusza na poszukiwanie zębów złośliwej zjawy, co prowadzi ją (i nas) do wstrząsającego finału, ewidentnie najmocniejszego momentu filmu.

„The Haunting of Helena” nie jest jakimś mega innowacyjnym straszakiem. Wiele motywów powiela z innych znanych ghost stories. Ale jego konstrukcja (pierwsza kulminacja już po pierwszej połowie seansu), wyważone, a przez to jakże realistyczne efekty komputerowe, ze szczególnym wskazaniem na koszmarny wygląd ducha i przede wszystkich klimat grozy potęgowany metaliczną kolorystyką obrazu sprawiły, że wprost nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli ghost stories, zmęczonych już amerykańską estetyką tego nurtu.

4 komentarze:

  1. Hej Aniu, mam do Ciebie małą prośbę :) czy możesz wymienić wszystkie obejrzane/znane Ci filmy gdzie główną role odgrywa wiedźma/czarownica ? oczywiście wykluczając blair witch project bo to popierdółka i film przyrodniczy a nie groza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z filmów o wiedźmach podobała mi się tylko "Szkoła czarownic" (taki lekki młodzieżowy horrorek, miejscami wręcz fantasy) i "Czarownice z Salem" (nie horror tylko dramat, ale znakomity). I w pewnym sensie o wiedźmie traktuje świetna "Aenigma" Fulci'ego.
      Inne, które widziałam, a tak na szybko nasuwają mi się ich tytuły to:
      "The Wicked"
      Wspomniana już w recce "Krwawa wróżba"
      "Zabobony"
      "Witches' Night"

      Usuń
  2. Nigdzie nie mogę znaleźć tego filmu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj też po tytułem "Fairytale".
      http://www.filmweb.pl/film/Fairytale-2012-676897

      Usuń