piątek, 21 listopada 2014

„Diabelska plansza Ouija” (2014)


Nastoletnia Debbie popełnia samobójstwo. Jej najbliższa przyjaciółka, Laine, namawia swoich znajomych i siostrę do skontaktowania się z nią za pomocą planszy Ouija, należącej do zmarłej. Podczas seansu udaje im się nawiązać łączność z jakimś bytem, który zaczyna ich prześladować. Laine postanawia zgłębić tajemnicę śmierci przyjaciółki oraz prawdziwą naturę ducha, którego przywołała wraz ze znajomymi. Jest przekonana, że jedynie poznanie sekretów przeszłości może uchronić ich przed śmiercią.

Szeroko reklamowana ghost story utrzymana w klimacie teen horroru, będąca debiutem reżyserskim Stilesa White’a, który był współtwórcą scenariuszy między innymi „Boogeymana” i „Kroniki opętania”. Pomimo miażdżących recenzji krytyków i większości widzów „Diabelska plansza Ouija” dzięki dużej promocji zapewniła producentom spore zyski. Scenariusz do filmu napisał sam White wspólnie z Juliet Snowden, z którą pracował już przy kilku innych produkcjach (między innymi wymienionymi wyżej horrorami), ale pomimo ich długoletniej znajomości nie udało im się natchnąć niczym szczególnym tego obrazu.

Zdawać by się mogło, że koncentrując fabułę na popularnej w Stanach Zjednoczonych planszy Ouija twórcy zdecydują się na jakieś innowacyjne albo chociażby intrygujące rozwiązania. Nic bardziej mylnego. Scenariusz bardzo przypomina „Uciec przeznaczeniu” z 2009 roku, z tą różnicą, że tutaj mamy planszę do kontaktowania się z duchami, a tam obcowaliśmy z grą planszową o nadprzyrodzonych właściwościach. Jednak efekt eksperymentowania z diabelskim przedmiotem dla obu grupek młodych ludzi jest podobny. Klimat również przypomina ten z „Uciec przeznaczeniu” – lekki, młodzieżowy, ale w kilku momentach starający się wykrzesać odrobinę napięcia (bez powodzenia w przeciwieństwie do swojego prawdopodobnego inspiratora).

Główną bohaterką jest Laine, koszmarnie wykreowana przez Olivię Cooke, która obwinia się o samobójczą śmierć najlepszej przyjaciółki, Debbie. W związku z tym namawia swoich znajomych i chłopaka nieboszczki Pete’a (odtwórca tej roli Douglas Smith, jako jedyny z całej obsady potrafił wykrzesać z siebie jakieś uczucia) do seansu spirytystycznego w domu Debbie. Jak można się tego spodziewać lekkomyślni młodzi ludzie tym posunięciem sprowadzą na siebie wielkie zagrożenie ze strony złośliwego bytu zza światów i to właściwie tyle, jeśli chodzi o fabułę. Jak na teen horror przystało scenariusz pozbawiono jakichś nieprzewidywalnych zwrotów akcji (choć w jednym momencie twórcy bez powodzenia próbowali mnie zaskoczyć), czy skomplikowanych wątków, mogących zdezorientować odbiorców. Od początku do końca White stawiał na prostotę, która co prawda nie nużyła mnie zanadto, ale też uniemożliwiła zakotwiczenie się w mojej pamięci na dłużej. Chociaż „Diabelska plansza Ouija” konsekwentnie trzymała się teen horrorowych klimatów kilka momentów nawet się twórcom udało. Zszycie ust dziewczynie nicią dentystyczną, początkowe powieszenie na lampkach choinkowych, czy przemiany młodych ludzi w białookie monstra robiły całkiem przyzwoite wrażenie, choć oczywiście daleko im było do straszenia. Jump scenek natomiast pojawiało się całkiem sporo, ale tylko raz podskoczyłam w fotelu. Jedynie w trakcie sekwencji w tunelu filmowcy uniemożliwili mi dokładne obliczenie w czasie nagle wyskakującego skądś bytu. Pozostałe manifestacje duchów, z dziewczynką z zaszytymi ustami włącznie widzianą jedynie przez szybkę wskaźnika z planszy Ouija (chyba najbardziej widowiskową postacią tej produkcji) były tak przewidywalne, że chyba wbrew intencji twórców nikomu niedane będzie unieść się z fotela na ich widok. Pierwsza połowa filmu w głównej mierze bazuje na subtelnych oznakach obecności złośliwego ducha w życiu protagonistów, ze szczególnym wskazaniem na wiadomość „Witaj przyjacielu” zostawianą w różnych miejscach. W tych początkowych partiach filmu White bardzo się starał stworzyć aurę niezdefiniowanego zagrożenia oraz umiejętnie potęgowanego napięcia. I zważywszy na przyzwoity budżet filmu oraz profesjonalną pracę kamer miał ku temu wszelkie predyspozycje – no może poza talentem. Być może winę za żenujący klimat ponosi brak doświadczenia White’a w roli reżysera, być może jeszcze się wyrobi, ale nie zmienia to faktu, że w niniejszym obrazie pomimo starań nie udało mu się wytworzyć typowej dla dobrych ghost stories nadprzyrodzonej atmosfery. Chwilami wręcz miałam wrażenie, że scenariusz w pierwszej połowie projekcji bardziej koncentruje się na scenach mordów, zresztą i tak w większości rozgrywanych poza kadrem, aniżeli tożsamych dla horrorów nastrojowych manifestacjach niepokojących wizualnie bytów zza światów. Pomimo widoku ich sylwetek przez szybkę wskaźnika.

Druga połowa seansu bardziej dobitnie skłania się w stronę horroru nadprzyrodzonego. Laine rozpoczyna amatorskie dochodzenie, dzięki któremu odkryje tajemnicę przeszłości domu Debbie. W tym miejscu bardzo ucieszyła mnie obecność Lin Shaye, fanom kina grozy znanej między innymi z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, „Nowego koszmaru Wesa Cravena”, „Drogi śmierci”, czy „Naznaczonego”. Ale samo rozwiązanie tej jakże „kryminalnej” zagadki było tak przewidywalne i mało odkrywcze, że nie warto nawet dłużej nad tym wątkiem się rozwodzić. Za to warto wspomnieć o finale, choćby po to, żeby przestrzec przeciwników rażąco sztucznego CGI przed oglądaniem. Wiadomo było, że twórcy nietaniej produkcji nie będą potrafili powstrzymać się od sięgania do zdobyczy nowoczesnej technologii, ale miałam nadzieję, że chociaż zrobią to z minimalnym wyczuciem, że zadbają o klimat i zauważą, kiedy ich poniesie. Niestety nie dojrzeli tego przekombinowania, a co za tym idzie zaoferowali mi rażąco sztuczny finał, z jednym pikselowym duchem, a drugim w roli melodramatycznego deus ex machina.

Nie mogę z czystym sumieniem polecić „Diabelskiej planszy Ouija” nikomu, nawet wielbicielom teen horrorów, bo takowych powstało mnóstwo nieporównanie lepszych. Co prawda White pokazał tutaj kilka całkiem zgrabnie zrealizowanych horrorowych scen, ale w najmniejszym stopniu nie rekompensują one pozbawionej zwrotów akcji prostej fabuły, sztucznych efektów komputerowych i braku klimatu. Pomysł na scenariusz może i był, ale niestety reżyserowi zabrakło doświadczenia, aby należycie oddać go na ekranie.

14 komentarzy:

  1. Mam w planach ten film, wygląda interesująco ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko obejrzę film, jak tylko będę miała okazję, bo jestem go bardzo ciekawa, chociaż ostatnio każdy horror jaki oglądam jest totalną porażką :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie dzisiaj się przymierzam do oglądania. Znając siebie, to z pewnością się zawiodę, ale no cóż. Trzeba się przekonać. Ostatnio miło zaskoczył mnie Zombie SS 2. Musisz koniecznie obejrzeć. Jest o niebo lepszy od pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie przeraził już zwiastun i boje się iść na to do kina :) nie te nerwy, ja wysiadam już przy 'Supernatural'

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawił mnie ten film, ale po Twojej recenzji ta ciekawość nagle znikła i jak zwykle moje nadzieję, które pokładałam w tej produkcji poszły na marnę. Być może obejrze go kiedyś z mamą, ale nie wiem czy jest sens.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem komu by się ten film spodobał. Mojemu M. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hasbro. Przez długi czas zastanawiałem się dlaczego Ouija jest w filmie uparcie nazywana grą i musiałem sprawdzić w internecie. I okazało się, że jest to pierwszy Horror stworzony przez Hasbro, który w swojej ofercie mahttp://www.amazon.com/exec/obidos/ASIN/B00D4NJSG2/ref=nosim/10067947rg4879-20?s=merchant&m=ATVPDKIKX0DER
    Innej możliwości nie widzę.

    Poza tym, na chwilę obecną mogę powiedzieć, że w tym roku widziałem tylko dwa słabsze horrory - Alien Abduction i Uśpieni. Czyli niewiele dobrego, chociaż ciebie chyba ten pierwszy nie zanudził tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna opinia niezbyt przychylna dla filmu, ale i tak jestem ciekawa tej produkcji, więc - obejrzę. Choć czuję, że może to nie być zbyt pozytywny seans :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli nici z mojej randki z narzeczonym :D Szkoda, bo przez chwilę miałam nadzieję, że to będzie warte oglądania. Mam ostatnio jakiś kryzys i żaden film nie powoduje, że drżę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Moge prosic o recenzje The Seasoning House ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę
      http://horror-buffy1977.blogspot.com/2013/09/the-seasoning-house-2012.html

      Usuń
  11. Muszę powiedzieć że dla mnie to porażka,sceny śmierci są tak denne i żałosne że normalnie szok, jeśli chodzi o wygląd zjaw to poprostu mnie śmieszył, kiedy pierwszy raz zobaczyłem "matkę" wręcz ryknąłem śmiechem, a te zawiązane usta wcale nie są straszne, wszystkie jump scenki nie mają, wcale żadnej atmosfery ani klimatu, i wszystko wydaje mi się takie.....sztuczne, oczywiście protagoniści nie grzeszą inteligencją, a facet wepchany do zakrytego basenu zamiast próbować jakoś logicznie się wydostać miota się na wszystkie strony jak ryba w sieci jeszcze bardziej się zawijając, aż można odnieść wrażenie że specjalnie to robi. Moim zdaniem wszystko w tym filmie jest sztuczne, a nawet wygląd zjaw i "walka" między matką, a córką trwała jedynie parę sekund i wcale nie była widowiskowa. No i zakończenie też jest denne :/. Miałem nadzieję na coś dużo lepszego, tym bardziej że było tak głośno o tym horrorze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Obejrzalem... no i jak dla mnie nie jest tak zle. Szczatki klimatu, kilka udanych scen grozy, niezla historia...W sam raz na raz jak sie nudzisz...i czy tylko mi ten film strasznie kojarzy sie z remakiem "Nieodebrane Polaczenie" ???

    OdpowiedzUsuń