poniedziałek, 2 marca 2015

Richard Preston „Strefa skażenia”


Odkryty w 1976 roku w Afryce filowirus Ebola, bliski kuzyn wirusa Marburg, dostaje się do Stanów Zjednoczonych. W 1989 roku do małpiarni firmy Hazleton w Reston blisko Waszyngtonu zostają przetransportowane małpy z Filipin. Kiedy zaczynają chorować i umierać weterynarz, Dan Dalgard, podejrzewając małpią gorączkę krwotoczną wysyła próbki do Medycznego Instytutu Badawczego Chorób Zakaźnych Armii USA (USAMRIID) w Fort Detrick w stanie Maryland. Kiedy badania wykazują wirus Ebola generał major Philip K. Russell we współpracy z Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) postanawia przejąć małpiarnię i uczynić wszystko, aby w Stanach Zjednoczonych nie wybuchła epidemia.

Thriller non-fiction, po raz pierwszy wydany w 1994 roku. Napisany przez Richarda Prestona, specjalizującego się w technothrillerach, często inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami. „Strefa skażenia” w Stanach Zjednoczonych cieszyła się sporą poczytnością i entuzjastycznymi opiniami krytyków literackich oraz innych twórców. Stephen King przyznał, że pierwsza część książki była jedną z najbardziej przerażających rzeczy, jakie przeczytał. W latach 90-tych planowano adaptację filmową, ale projekt ostatecznie został porzucony. W 2014 roku Ridley Scott ogłosił, że ma zamiar przenieść „Strefę skażenia” na ekran, w formie miniserialu, ale dokładne informacje na temat tego przedsięwzięcia nie są jeszcze znane.

„Problem polegał na tym, że epidemia taka mogła rozwinąć się w niemożliwą do zatrzymania falę infekcji. Jeśli wirus zabijał dziewięć na dziesięć zakażonych nim osób i nie istniała skuteczna szczepionka ani kuracja, możliwości rozwoju wypadków były oczywiste. Miały one charakter globalny.”

Książkę Preston podzielił na cztery części, obrazujące przekrój przerażającej historii wirusa Ebola. Nowe wydanie dodatkowo wzbogacił przedmową z 2014 roku na temat niedawnej epidemii w Afryce. Pierwsza część skrótowo przedstawia historię wirusa Marburg i Ebola. Druga skupia się na epidemii w małpiarni w Reston. Trzecia szczegółowo obrazuje przeprowadzoną tam przez USAMRIID i CDC operację, mającą na celu zażegnać kryzys. A ostatnia to podróż Richarda Prestona do Afryki i wejście do groty Kitum na górze Elgon przez wielu badaczy uważanej za siedlisko choroby. Wydawałoby się, że „Strefa skażenia” to książka, jakich wiele – traktująca o ogniskach choroby i sposobach ich zwalczania przez lekarzy i wojsko. Dlaczego w takim razie tak bardzo działa na świadomość czytelników, z których wielu przyznaje, że podczas lektury byli autentycznie przerażeni? Odpowiedź jest prosta: „Strefa skażenia” nie jest kolejnym thrillerem medycznym, będącym odbiciem bujnej wyobraźni autora. Prestona inspirowały prawdziwe wydarzenia, a zbierając materiały do powieści przeprowadził długie wywiady z ich naocznymi świadkami, z których uczynił bohaterów swojej opowieści. Niektóre nazwiska pozmieniał, inne jak na przykład personalia lekarzy i żołnierzy biorących udział w operacji w małpiarni w Reston pozostawił bez zmian.  Całość wtłoczył w formę zbeletryzowanego reportażu, ze szczegółowymi opisami specjalistycznymi, artykułowanymi w taki sposób, aby nawet laik nie miał wątpliwości, z czym od lat walczy ludzkość. Z cichym seryjnym zabójcą, który bez trudu w przeciągu paru tygodni mógłby zdziesiątkować naszą rasę. Przenoszone za pośrednictwem krwi i płynów ustrojowych szczepy Ebola zair i Ebola sudan (nazwy od miejsc ich pierwotnego ujawnienia się) w kilka dni zamieniają wnętrzności zarażonego w krwawą papkę. Umieralność mieści się w granicach od 50% do 90%, a po śmierci ciało w błyskawicznym tempie ulega rozkładowi. Pomimo usilnych starań naukowcom do dziś nie udało się opracować leku na Ebolę, a biorąc pod uwagę jego nowy szczep odkryty w małpiarni w Reston w 1990 roku, można śmiało domniemywać, że wirus nieustannie mutuje, dążąc do rozprzestrzeniania się wśród organizmów żywych drogą powietrzną. Według badaczy Eboli i samego Prestona oznaczałoby to koniec ludzkości, bowiem nikt na świecie nie jest przygotowany do walki z tym cichym mordercą.

„W pewnym sensie Ziemia przygotowuje odpowiedź immunologiczną przeciw rodzajowi ludzkiemu. Zaczyna reagować na pasożyta. […] Przyroda dysponuje interesującymi metodami przywracania zachwianej równowagi środowiska naturalnego. Można by powiedzieć, że układ odpornościowy Ziemi rozpoznał gatunek ludzki i zaczął działać. Ziemia próbuje samodzielnie uwolnić się od zakażenia ludzkim pasożytem.”

„Strefa skażania” narracją bardzo przypomina powieść mistrza technothrillerów, Michaela Crichtona (z którym Preston współpracował przy pisaniu książki „Micro”) pt. „Andromeda znaczy śmierć”. Zresztą autor wcale tego nie ukrywa, parę razy wspominając o chorobie wymyślonej przez swojego kolegę na użytek książki. Tak, więc w przeważającej większości mamy tutaj suchy raport z wydarzeń mających miejsce w Afryce i Stanach Zjednoczonych, skupiających się na wirusach Marburg, Ebola, a miejscami nawet HIV -  przebieg chorób, sposoby ich rozprzestrzeniania się i zwalczania. To ostatnie przeraża równie mocno, jak właściwości wirusów – Preston sporo miejsca poświęca ignorancji ludzi i przepychankom politycznym, które mogą mieć decydujący wpływ na rasę ludzką w momencie wybuchu pandemii. Dzięki szczegółowym wywiadom ze świadkami ataków wirusów Ebola i Marburg Preston mógł przekonująco przedstawić ich ówczesny sposób myślenia, a nawet uczucia, ale w przypadkach osób już nieżyjących pozwolił sobie na domniemania. W ten sposób mamy okazję poznać ówczesne procesy myślenia osób znajdujących się w bezpośredniej bliskości najbardziej śmiercionośnych wirusów – panikę na myśl o możliwości zarażenia, heroiczne próby powstrzymania epidemii, nawet za cenę własnego życia i wreszcie tak trywialne sprawy, jak życie rodzinne. W ten sposób powstała historia obrazująca prawdziwe, przerażające wydarzenia, wtłoczona w ramy beletrystyki, a nie stricte naukowego artykułu, pomimo miejscami suchych sprawozdań. Książka narracyjnie bliźniaczo podobna do „Andromeda znaczy śmierć”, ale równocześnie fabularnie całkowicie inna. Bardziej wstrząsająca, bo oparta na faktach, a nie intrygującej, acz fikcyjnej koncepcji pisarza. Zresztą poświęcenie Prestona dla tej książki również było nieporównanie większe, aniżeli poświęcenie Crichtona – w końcu świadomie naraził się na niebezpieczeństwo, aby tylko przekonująco oddać realia groty Kitum. „Strefa skażenia” to swego rodzaju ostrzeżenie dla ludzkości. Rasy stawiającej się pond siłami Natury, eliminującej wszystko, co stanie jej na drodze, aby zaakcentować swą wielkość. Ostrzeżenie przed przeciwnikiem, z którym ludzkość może przegrać, jeśli nie zmieni swojej mentalności i zamiast toczyć wojny między sobą nie stanie ramię w ramię do walki z obecnie najbardziej niebezpiecznym seryjnym mordercą – wirusem Ebola. Ogniska epidemii, które miały miejsce naprawdę, a które opisuje Richard Preston mogły rozprzestrzenić się na cały świat. Nie stało się tak nie z powodu starań władz, ale dzięki łutowi szczęścia. Kiedy wirus zmutuje i ponownie przypuści atak ludzkość może już nie mieć tyle szczęścia.

Gwoli podsumowania podzielę odczucia między innymi Stephena Kinga – „Strefa skażenia” to jedna z najbardziej przerażających książek, jakie dane mi było przeczytać. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach, którzy nie boją się spotkania z niepokojącą prawdą. Świetna rzecz, którą trzeba potraktować poważnie, bo jest zarówno odbiciem przeszłych wydarzeń, jak i zapowiedzią domniemanej zagłady ludzkości.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
                                   

3 komentarze:

  1. Takie książki zawsze mnie przerażają swoim realizmem. To coś, co się może zdarzyć w każdej chwili. Książkę przeczytam na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie się cieszę, że książka została przez Ciebie tak entuzjastycznie przyjęta, gdyż i mnie spotkał ten zaszczyt zrecenzowania jej co uczynię niedługo. Nie ukrywam, że ważnym aspektem, który zachęcił mnie do sięgnięcia po tą właśnie pozycjie była krótka rekomendacja od samego Stephena Kinga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dużą rezerwą podeszłam do opinii Kinga na okładce, ale mimo to się skusiłam - książka już czeka u mnie na swoją kolej. Skoro mówisz, że rzeczywiście jest tak mocna, tym chętniej szybko po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń