czwartek, 3 maja 2012

„Horror Amityville” (1979)

Małżeństwo George i Kathy Lutz wraz z trójką dzieci wprowadzają się do dużego, nowego domu w wiosce Amityville. Z początku zaskoczeni niską ceną rezydencji szybko odkrywają, że w przeszłości miał tu miejsce zbiorowy mord poprzednich lokatorów. Co gorsza, zaczyna również do nich docierać, że nie są w domu sami, a siły go zamieszkujące bynajmniej nie są nastawione do nich przyjaźnie.
13 listopada 1974 roku Ronald DeFeo Jr. zamordował swoich rodziców, dwie siostry i dwóch braci w ich domu w Amityville, twierdząc, że do tego czynu zmusiły go głosy rozlegające się w jego głowie. Niecały rok później do owianego złą sławą domostwa wprowadziła się rodzina Lutzów, która po 28 dniach zwyczajnie z niego uciekła, twierdząc, że budynek jest nawiedzony przez duchy. Wkrótce potem ukazała się książka autorstwa Jaya Ansona, opisująca przerażające wydarzenia, których świadkami była rodzina Lutzów, przebywając w domu w Amityville. Przez długi czas opinia publiczna była przekonana, co do prawdziwości zeznań Lutzów, jednak stosunkowo szybko wyszło na jaw (o tyle o ile, bo zdania wciąż są podzielone), że cała sprawa była zwyczajną mistyfikacją, mającą dać okazję Lutzom do godziwego zarobku, który bardzo by im się przydał. Owe problemy finansowe Lutzów doskonale podkreśla filmowa wersja ich historii wyreżyserowana przez Stuarta Rosenberga. I chociaż obecnie produkcja ta pozbawiona jest już wiarygodności akcentowanej przez etykietkę „oparte na prawdziwych wydarzeniach” to dla fanów ghost story nadal stanowi nie lada rozrywkę.
Stephen King w książce „Danse Macabre” określił „Horror Amityville” mianem obrazu ekonomicznego. I rzeczywiście sprawa finansów, co jakiś czas przewija się gdzieś w tle – rozmowa Lutzów o niskiej cenie domu oraz okolicznościach, które pozwoliłyby im trochę zaoszczędzić, gdyby zdecydowali się na jego kupno; ciągłe narzekanie George’a odnośnie wysokich rachunków i oczywiście kluczowa scena, obrazująca kłopoty finansowe Lutzów, w której George wręcza bratu Kathy czek na sporą sumę, gdy ten gubi własne pieniądze w nawiedzonym domu. Następnie zrozpaczony George „przewraca salon do góry nogami” w poszukiwaniu zaginionych pieniędzy. Panika mężczyzny w momencie, gdy dociera do niego, że pieniądze bezpowrotnie przepadły jest wręcz namacalna. Nic dziwnego, w końcu czek, który wypisał szwagrowi okazuje się nie mieć pokrycia… Podsumowując, twórcy dają widzom jasno do zrozumienia, że Lutzowie nie są ludźmi zamożnymi, oszczędzają na czym tylko się da, aby móc cieszyć się życiem w dużym domu, na które nota bene i tak ich nie stać. Jednakże element ekonomiczny nie odgrywa tutaj roli kluczowej – jest tylko tłem dla istotniejszych wydarzeń ukazanych w filmie.
Stuart Rosenberg dostosowuje narrację swojego filmu do utartego schematu nurtu ghost story. Przez większą część seansu groza subtelnie oddziaływuje na zmysły widza. Twórcy szczególny nacisk kładą na równomierne stopniowanie atmosfery, podkreślanej charakterystyczną, aczkolwiek delikatną ścieżką dźwiękową. Nawet tych kilka mocniejszych scen, które mają ostatecznie przekonać odbiorców, że w domu w Amityville rzeczywiście straszy z dynamiczną akcją nie mają nic wspólnego. Muchy atakujące księdza, czarna substancja wypływająca z toalet, spadająca okiennica miażdżąca dłoń małego Lutza – wszystkie te wydarzenia delikatnie wpływają na percepcję widza, w efekcie wprowadzając go w stan lekkiego niepokoju. Niektóre osoby takie rozwiązania fabularne mogą nieco zniecierpliwić, ale myślę, że wielbiciele klasycznych ghost story bez wahania orzekną, że „Horror Amityville” to jeden z najlepszych tego rodzaju obrazów. Osobiście bardziej przypadła mi do gustu dosłowność remake’u z 2005 roku, ale mimo to udało mi się dostrzec spory potencjał, jaki bez wątpienia drzemie w pierwowzorze.
Poza wymienionymi już wydarzeniami, których będziemy świadkami podczas seansu tego obrazu na uwagę zasługuje również osobliwe zachowanie poszczególnych członków rodziny, gdy znajdują się wewnątrz przeklętego domu. Najbardziej charakterystyczna jest oczywiście postać George’a (w tej roli znakomity James Brolin). Mężczyzna w pewnym momencie zaczyna się dziwnie zachowywać – jest nerwowy, ciągle wrzeszczy na żonę i dzieci. Jego postawa z każdym kolejnym dniem, spędzonym w nowym domu, staje się coraz bardziej brutalna, a widz oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia jakie przez cały czas stanowi dla pozostałych członków rodziny. Ponadto córeczka Lutzów nieustannie konwersuje z „niewidzialną przyjaciółką”, Jody, która przekazuje jej niepokojące szczegóły odnośnie tragedii, która miała miejsce w ich domu w przeszłości. Wszystkie te zagadkowe elementy przewijające się w trakcie seansu będą oczywiście wyrazistym sygnałem dla widza, który stosunkowo szybko dojdzie do wniosku, że im dłużej Lutzowie przebywają w domu w Amityville, na tym większe niebezpieczeństwo się narażają.
Zgodnie ze specyfiką tego rodzaju obrazów dopiero pod koniec seansu narracyjna subtelność zostaje zastąpiona przez mocniejsze, bardziej dosłowne elementy. George przechodzi od słów do czynów – już nie wrzeszczy na rodzinę, dochodząc do wniosku, że przemoc fizyczna będzie nieco bardziej skuteczna; ściany zaczynają spływać krwią, a cały dom dosłownie wali się w posadach. Końcówka filmu stanowi doskonałe apogeum wszystkich niepokojących wydarzeń, przedstawionych wcześniej, jest znakomitą kulminacją tajemniczego klimatu, który towarzyszył widzowi podczas całej projekcji.
„Horror Amityville” jest pozycją obowiązkową dla każdego wielbiciela ghost story. Dotychczas film doczekał się, aż siedmiu kontynuacji, kilku dokumentów, jednego paradokumentu oraz remake’u. Podejrzewam, że twórcy jeszcze nie wykorzystali maksimum możliwości, drzemiących w tej historii, więc pewnie z czasem doczekamy się kolejnych sequeli.

7 komentarzy:

  1. Film po prostu świetny! Ogólnie cała seria o Amityville jest godna uwagi. Ten film ma w sobie coś takiego, że niektóre sytuacje i sceny pamięta się długo długo po seansie. Nie wiem, czy przypadłby do gustu młodszemu pokoleniu, ale dla wielbicieli opowieści o duchach jest po prostu doskonały. Wiem Buffy, że nie przepadasz za paradokumentami, ale czy oglądałaś już "Amityville Haunting (2011)"? Pomimo kilku mankamentów i dość niskiej oceny warto zobaczyć (dla fanów serii o Amityville):

    http://www.filmweb.pl/film/Amityville+Haunting-2011-636840

    Dziękuję za wspaniałą recenzję jednego z moich ulubionych filmów :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że będziesz zadowolona z recki tego filmu, bo wiem doskonale, że jesteś jego fanką:) Jeszcze nie widziałam tego paradokumentu, ale posiadam go w swojej kolekcji i na pewno w wolnej chwili obejrzę.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Haha widzę, że wszyscy mamy ochotę na podobny film ponieważ ja mam przygotowane na najbliższe dni dwie pierwsze części Amytiville. A o tym paradokumencie co CAT mówi to słyszałem i chętnie go obejrzę, bo ja w przeciwieństwie do Buffy uwielbiam filmy tego typu.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno oglądałam Amitywille i był naprawdę dobry. Z tego co pamiętam to podobał mi się. Jednak dla odświeżenia muszę obejrzeć go raz jeszcze i dodać do tego jego kontynuacje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie ciągnęło mnie do tej serii, ale po przeczytaniu Twojego tekstu dam jej szansę. Oczywiście podzielę się wrażeniami ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. no ale żeś sie podzielił a i tak to już ogłądałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielił się tutaj http://prozniadoskonala.blogspot.com/2012/05/amityville-horror-1979.html

      Usuń