poniedziałek, 29 października 2012

Jeffery Deaver „Twój cień”

Agentka CBI, Kathryn Dance, spędza urlop w małym miasteczku, który odwiedziła przez wzgląd na swoje hobby – nagrywanie i udostępnianie w sieci muzyki nieznanych zespołów. Na miejscu spotyka się ze swoją młodą przyjaciółką, piosenkarką country, Kayleigh Towne. Wkrótce dowiaduje się, że dziewczynę nęka natrętny fan, który jest przekonany, że ta coś do niego czuje. Kiedy były chłopak Kayleigh zostaje zamordowany Dance przeczuwa, że to początek serii – że był on pierwszą ofiarą, a w niedługim czasie morderca najprawdopodobniej uderzy w innych znajomych piosenkarki. Agentka dołącza do miejscowych śledczych i rozpoczyna się pościg za głównym podejrzanym, stalkerem Kayleigh.
Trzecia, najnowsza część serii thrillerów o Kathryn Dance (nie licząc kilku innych, w których agentka pojawia się sporadycznie). Prawdę powiedziawszy „Twój cień” jest moim pierwszym spotkaniem z tym cyklem Deavera (jestem wierną fanką Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs), ale znając już dosyć dobrze twórczość tego autora doskonale wiedziałam, czego się spodziewać. Jeffery Deaver posiada rzadko spotykaną zdolność do kreowania niezwykle intrygujących protagonistów, oczywiście policjantów, aczkolwiek nie tak szablonowych, jakich wielokrotnie spotykamy, podczas obcowania z tego rodzaju literaturą. Z Kathryn Dance nie jest inaczej, bo choć do Rhyme’a i Sachs jeszcze jej daleko, przyciąga uwagę czytelnika nie tyle przez wzgląd na swój twardy charakter, ale rzadką zdolność do przesłuchiwania świadków i podejrzanych. Specjalistka od tzw. kinezyki, która pozwala jej wyczuć nastrój danego człowieka, czytając jedynie z jego gestów i mimiki, co nierzadko robi z Dance coś w rodzaju ludzkiego wykrywacza kłamstw. Jednak, jak wkrótce się okaże niniejsza sprawa stalkera młodej piosenkarki nie pozwoli w pełni wykorzystać jej wyjątkowych zdolności – w końcu nie da się przecież przewidzieć reakcji u osoby, która żyje w wyimaginowanym świecie, a na dodatek jest ponadprzeciętnie inteligentna. Czytelnicy znający zamiłowanie Deavera do zaskakujących zakończeń, których naprawdę nie sposób przewidzieć oraz częstych zwrotów akcji mogą być zaskoczeni, że w przypadku „Twojego cienia” autor zdecydował się od razu wyjawić personalia głównego podejrzanego. Ale, choć wszystkie dowody wskazują na winę naszego stalkera, pamiętajcie, że to Deaver, a w jego powieściach nic nie jest tym, czym na początku się wydaje, więc na zaskakujące zwroty akcji, które niejednokrotnie wyprowadzą was z równowagi na pewno możecie liczyć.
„Im większy sukces odniósł artysta, tym większe prawo – ich zdaniem – zyskiwali ludzie, by wyssać z niego duszę.”
Prozę Deavera wyróżnia skrupulatnie, acz jakże interesująco prowadzone śledztwo, podczas którego czytelnik wraz z policjantami będzie z mozołem przedzierał się przez mnóstwo, często całkowicie nieprzydatnych dowodów, z których te naprawdę znaczące należy właściwie zinterpretować, aby w końcu doprowadziły nas do prawdziwego sprawcy. Co jakiś czas autor przerywa tę żmudną pracę nowymi ofiarami nieuchwytnego zabójcy, którzy niczym w slasherach giną w bardzo pomysłowy sposób. Specyfika „Twojego cienia”, w którym Deaver sporo miejsca poświęca branży muzycznej pozwoli wykreować ciekawe modus operandi sprawcy, który przed każdym morderstwem odtwarza Kayleigh (czy to za pośrednictwem telefonu komórkowego, czy eteru) jedną zwrotkę z jej piosenki, w której kryje się informacja o miejscu zamordowania kolejnej ofiary, co podobnie, jak sama tożsamość zabójcy jest dla śledczych niezwykle trudne do rozszyfrowania. Pozornie „Twój cień” jest kolejnym thrillerem o śledztwie za psychopatycznym mordercą, ale tylko na pierwszy rzut oka, ponieważ Deaver pomiędzy słowami porusza między innymi modny ostatnio problem stalkingu, który niszczy życie niejednej gwieździe oraz piractwa, które wyrządza poważne szkody branży muzycznej. A już prawdziwą niespodzianką będzie krótkie (niestety) pojawienie się Rhyme’a i Sachs, którzy również przyłożą rękę do schwytania mordercy.
„Twój cień” nie zapewnił mi tylu emocji, co książki z serii o Rhyme’ie, aczkolwiek jak chyba każda powieść Deavera zauważalnie wybija się ponad przeciętny poziom tego rodzaju literatury kryminalnej. Ciekawa główna bohaterka, oryginale mordy i modus operandi sprawcy, liczne zwroty akcji i zaskakujące zakończenie to przepis na idealny thriller, z którego autor z pewnością skorzystał.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

4 komentarze:

  1. Bardzo jestem ciekawa tej książki. Jutro zamierzam zacząć ją czytać, więc już na dniach pewnie i ja podzielę się swoimi wrażeniami po tej lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Deaver jest dla mnie jednym z tych autorów,których książki czytać muszę:)Do tej pory udało mi się przeczytać prawie wszystkie jakie wyszły w Polsce,chyba dwóch nie znalazłam...Widzę,że ta również będzie ciekawa:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już coś kiedyś liznęłam a'propos Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs, ale jakoś takie serie lubię czytać od początku, więc muszę chyba zacząć jeszcze raz :D

    Orientujesz się może którą książką Deaver zaczyna pisać o tej parze?

    OdpowiedzUsuń