piątek, 17 stycznia 2014

Kerstin Ekman „Oszustki”


Popularnej pisarce, Lillemor Troj, wpada w ręce maszynopis, który może zniszczyć całe jej życie. Cięta biografia kobiety napisana przez jej cichą partnerkę w interesach, osobę, która napisała każdą książkę wydaną pod nazwiskiem Lillemor. Przez długie lata obie były zadowolone z takiego układu, niestety teraz prawdziwa autorka poczytnych powieści postanowiła wyjść z ukrycia i pokazać światu nie tylko swój wkład w karierę Troj, ale również jej prawdziwe, skrywane przed światem oblicze.

„Chyba wiesz, że pisarze kradną i kłamią. Zapożyczają, ulegają wpływom, parafrazują, parodiują, napomykają […] Wszystko z wyjątkiem plagiatowania, bo tego nie wolno. W każdym razie nie wolno o tym mówić. Ale i tak kradną. Literatura żyje z literatury.”

Czwarta wydana w Polsce książka poczytnej szwedzkiej pisarki, Kerstin Ekman, której najbliżej do powieści obyczajowej z nieśmiałymi próbami wybiegnięcia w stronę dojrzałej psychologii. Choć w swojej rodzinnej Szwecji autorka cieszy się sporym zainteresowaniem czytelników istnieje ryzyko, że w Polsce jej „Oszustki” mogą nie spotkać się z tak ciepłym przyjęciem. Głównym tego powodem może być styl Ekman, w którym nijak nie potrafiłam się odnaleźć. Autorka ma irytującą tendencję do szczątkowego zarysowywania fabuły, pobieżnego dotykania jednego tematu i błyskawicznego przechodzenia do następnego, co minimalizuje szansę czytelnika na całkowite zatopienie się w fabule.

Pomysł na fabułę „Oszustek” intryguje swoją innowacyjnością. Otóż, mamy dwie kobiety, które w latach 50-tych XX wieku łączą siły w pogoni za sławą i pieniędzmi. Uzdolniona pisarka Babba, pragnąca zarabiać na swojej pasji, ale równocześnie nieskora do rezygnowania ze swojej anonimowości nakłania nowopoznaną piękną dziewczynę do firmowania jej twórczości swoją twarzą i nazwiskiem. To, co na początku miało być zwykłym żartem z czasem zamienia się w międzynarodowe oszustwo – książki Babby rozchodzą się w wielomilionowym nakładzie na całym świecie, a wszyscy są przekonani, że napisała je urocza, naiwna Lillemor Troj. Specyfika fabuły pozwoliła Ekman na przeplatanie dwóch narracji – pierwszoosobowej, z punktu widzenia Babby, która uzewnętrznia się w przeznaczonym do wydania maszynopisie i trzecioosobowej, kiedy to zapoznajemy się z reakcją Lillemor na czytane słowa. Rozpiętość w czasie, od lat 50-tych XX wieku aż do czasów współczesnych oraz ograniczone gabaryty powieści nie pozwoliły autorce dogłębnie wejrzeć w dane miejsca i wydarzenia, oferując czytelnikom jedynie szkic burzliwych, napędzanych kłamstwami egzystencji obu kobiet, ale nie przeszkodziły jej w drobiazgowym opisywaniu ich strojów, co również wielokrotnie mnie dezorientowało. Na szczęście w całym tym zalewie dosłownych migawek z życia oszustek znalazło się również miejsce na szczątkowe zarysowywanie aktualnych wydarzeń politycznych, poglądów obu kobiet, demoralizującego życia literackiego i problemów społecznych Szwecji, co miało stanowić ciętą ocenę narodu, w jakim przyszło jej żyć, głównie za pośrednictwem cynicznej Babby, bowiem Lillemor przez wzgląd na swoją wrodzoną naiwność zdawała się być odporna na wszelką obłudę w jej otoczeniu. I tutaj przechodzę do drugiego udanego zabiegi Ekman, a mianowicie zestawieniu dwóch diametralnie różniących się osobowości, przedstawieniu ich wzajemnych nieopartych na przyjaźni, a raczej współuzależnieniu, relacji opisanych równie szczątkowo, jak wszystko inne, ale pomimo wszystko niejednokrotnie przebijających się przez masę zbędnych słów, mimowolnie docierających do czytelnika.

„Nietrudno było się przekonać, że świat poza Szwecją jest jedną wielką wulgarną kapitalistyczną dupą, ale że sam odbyt Szwecji będzie się stawał coraz większy, a w każdym razie będzie wydalał coraz więcej i więcej – tego było już za wiele, żeby człowiek w to uwierzył.”

Nie wiem jak powieść zostanie przyjęta przez wielbicieli obyczajówek, poszukujących w prozie przede wszystkim płomiennych romansów, trudnych relacji międzyludzkich i problemów przeszłego oraz współczesnego świata, ale z mojego punktu widzenia wydarzenia napędzające fabułę „Oszustek”, głównie te dotyczące międzynarodowego kłamstwa zdeterminowanych, aby osiągnąć sukces kobiet miałyby sporą siłę oddziaływania, gdyby nie chaotyczny styl autorki, która stawia na ilość różnego rodzaju zdarzeń, zamiast porządnie skupić się na jednym. Z tego powodu nie mogę z czystym sumieniem polecić tej powieści nawet entuzjastom prozy obyczajowej, bo mimo ciekawej tematyki istnieje ryzyko, że nie zdołają zestroić się z nieuporządkowanym warsztatem Kerstin Ekman.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

2 komentarze:

  1. Byłam bardzo ciekawa twoich wrażeń z lektury ,,Oszustek'', gdyż sama zastanawiałam się nad nią i widzę, że jednak warto, więc się za nią rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też, w końcu nie płomiennych romansów w literaturze poszukuję, a sama historia naprawdę zapowiada się ciekawie :) Podziękował za recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń