niedziela, 23 lutego 2014

Unni Lindell „Człowiek mroku”


Starsza kobieta zostaje wypchnięta ze swojego balkonu na szóstym piętrze. Sprawę dostaje zespół Cato Isaksena, który szybko odkrywa powiązania pomiędzy tym zabójstwem, a leżącym pod Moss kempingiem. Okazuje się, że jego właściciel mieszka w tym samym budynku, co zamordowana kobieta, a jego przyjaciel jest dozorcą w obu tych miejscach. Ponadto jedna ze sprzątaczek zatrudnionych na kempingu, młoda Polka, Lili Rudek utrzymuje, że jest prześladowana przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Cato wraz ze swoją pracownicą, do której nie pała sympatią nie tylko próbują powiązać obie te sprawy, ale również uzyskać jakieś informacje o przeszłości wypchniętej z balkonu ofiary, która poza staruszką przebywającą w miejscowym domu opieki zdawała się nie mieć żadnych znajomych, ani rodziny.

„Człowiek mroku” to siódma część z serii o Cato Isaksenie, autorstwa norweskiej pisarki Unni Lindell. Już na wstępie zaznaczam, że nieznajomość poprzednich tomów nie przeszkadza w zrozumieniu fabuły książki. Lindell, podobnie jak inni autorzy serii kryminalnych, przedstawia tutaj jedną, niepowiązaną z innymi tomami sprawę, sięgając wstecz jedynie podczas relacji pomiędzy protagonistami, ale równocześnie objaśniając je na tyle dokładnie, aby każdy, kto pierwszy raz spotkał się z jej prozą nie miał żadnych problemów ze zrozumieniem poszczególnych wątków.

Jeśli chodzi o współczesne mody literackie (boom na powieści o zombie, wampirach itp.) dałam się uzależnić jedynie od skandynawskich kryminałów i thrillerów. Takiej dbałości o szczegóły śledztwa, klimat i wielowymiarowe postacie rzadko można uświadczyć w trakcie obcowania z tego rodzaju literaturą z innych regionów kuli ziemskiej. Moim mistrzem jest oczywiście Stieg Larsson, co nie znaczy, że inni skandynawscy twórcy nie mają nic ciekawego do zaprezentowania. „Człowiek mroku” to kolejny norweski kryminał, który zapewnił mi kilka godzin całkiem przyzwoitej rozrywki, co nie znaczy, że Lindell udało się uniknąć kilku drobnych wpadek. Na pewno styl odrobinę rozczarowuje. Szczególnie pełne wielokropków, często prowadzone dosyć chaotycznie dialogi wprowadzają dużo niepotrzebnego zamieszania, ale również opisy scenerii mocno odstają od dokładności innych pisarzy skandynawskich – zbyt pobieżne, a co za tym idzie, oddzierające powieść z dużej dozy mrocznego klimatu. Za to zachwycają portrety psychologiczne protagonistów, ze szczególnych wskazaniem na szefa zespołu śledczego, Cato Isaksena i jego pracownicy Marian Dahle. Choć w takim samym stopniu zależy im na sprawiedliwości społecznej, choć należycie przykładają się do swojej pracy daleko im do w pełni pozytywnych bohaterów, co znacznie uwiarygodnia ich sylwetki. Konserwatywny sposób bycia Isaksena, który nieustannie zaznacza swoją wyższość nad innymi członkami zespołu oraz wykazuje dobitną niechęć do Marian Dahle kłóci się z jej sposobem bycia. Kobieta, bowiem jawi się, jako prawdziwie wyzwolona osoba, konkurująca z każdym, kto w pracy osiąga lepsze wyniki od niej, w tym przypadku z Cato. Aby zaakcentować mu swoje nieprzejednanie często ucieka się do infantylnych czynów, jak na przykład bezsensowna wojna o pokój w wydziale, która jest jedynie pretekstem dla nich obu do zaznaczenia swojej pozycji w zespole. Ich relacje, choć tak intrygujące są jedynie tłem dla mocno wciągającej intrygi kryminalnej, w której nic nie jest tym, czym na pierwszy rzut oka się wydaje.

Sprawę rozpoczyna wypchnięcie z balkonu starszej kobiety przez tajemniczego mężczyznę, ale Lindell na tym nie poprzestaje. Aby dodatkowo skomplikować fabułę wprowadziła postać Lili Rudek, imigrantki z Polski, która boryka się z prześladowaniami na kempingu, w którym jest sprzątaczką. Obie sprawy łączy postać jego właściciela oraz dozorcy. Badając przeszłość zamordowanej kobiety Cato i Marian wpadają na trop jej bliskiej przyjaciółki, przebywającej w miejscowym domu opieki oraz opiekuna prawnego ze Szwecji – oboje zdają się ukrywać istotne dla śledztwa informacje. Ponadto w pewnym momencie bardzo ważne dla współczesnych wydarzeń staje się tajemnicze zabójstwo z lat 70-tych. Na kempingu, tym samym na którym teraz jest prześladowana Lili Rudek, doszło wówczas do gwałtu i prawdopodobnego morderstwa, ale ciała ofiary nigdy nie znaleziono. Co łączy te wszystkie sprawy? Naprawdę, nie sposób jest połączyć wszystkich faktów, bo choć tożsamość sprawcy dla każdego zagorzałego czytelnika kryminałów powinna być przewidywalna to już jego motywy oraz ciąg przyczynowo-skutkowy, łączący wszystkie te sprawy będzie sporym zaskoczeniem dla absolutnie każdego, kto zdecyduje się na lekturę „Człowieka mroku”. 

W „Człowieku mroku” Unni Lindell udało się należycie przedstawić prawdziwie skomplikowaną i mocno zaskakującą intrygę kryminalną. I choć autorka ma spore braki warsztatowe, które na początku odrobinę przeszkadzają w odbiorze powieści to z czasem w zestawieniu z zagadkowym śledztwem stają się one zupełnie nieistotne. Niezły kryminał, który powinien w pełni zadowolić wielbicieli tego gatunku literackiego.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

3 komentarze:

  1. Kilka książek z Czarnej Serii przeczytałam i muszę przyznać, że jak dotąd na żadnej się nie zawiodłam, więc chętnie poznam również powyższy kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również dałam się oczarować skandynawskim kryminałom, więc z chęcią wyłapuje nowe nazwiska pisarzy. O Lindell już gdzieś słyszałam, ale nie kojarzę żadnej jej powieści. Natomiast "Człowiek mroku" brzmi dla mnie ciekawie ze względu na zaskakujące motywy zbrodniarza. Ostatnio trafiam raczej na przewidywalne historie, więc chętnie dam się zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka czeka na swoją kolej. Po powyższej opinii widzę, że warto było się na nią zdecydować.

    OdpowiedzUsuń