Stronki na blogu

czwartek, 29 września 2011

Jack Ketchum "Jedyne dziecko"

Lydia McCloud, młoda kobieta, która marzy o kochającym mężu i dziecku, poznaje pewnego dnia Arthura Danse'a - przystojnego właściciela restauracji, w którym zakochuje się niemal od pierwszego wejrzenia. Z początku ich życie toczy się spokojnym torem - pobierają się, przychodzi na świat ich syn Robert, za którym ojciec wprost przepada. Ale Lydia orientuje się, że Arthur darzy Roberta iście patologiczną miłością, że z jego winy chłopiec przeżywa prawdziwe piekło. Kobieta zwraca się po pomoc do władz, mając nadzieję, że będą oni w stanie zapewnić bezpieczeństwo jej dziecku. Jednak myli się - jedyną osobą, która może pomóc Robertowi jest ona sama.

Jack Ketchum jest autorem niszowym, jego książki przeznaczone są tylko i wyłącznie dla ludzi o mocnych nerwach. Szczególnie upodobał sobie horrory oparte na faktach - wstrząsające historie z prawdziwego życia, które przerażają czytelników o wiele bardziej niż wszelkiego rodzaju wilkołaki, wampiry, czy zjawiska nadprzyrodzone. W końcu nie od dziś wiadomo, że najgorszym potworem jest nie kto innym, jak człowiek. I właśnie tę tezę w swoich książkach udowadnia Ketchum. Pomijając "Jedyne dziecko" zapoznałam się z jeszcze dwiema pozycjami tego autora. "Dziewczyna z sąsiedztwa" okazała się istnym mistrzostwem świata, za to powieść "Straceni" mocno mnie zawiodła. Nie wiedziałam, więc czego spodziewać się po niedawno wydanej w Polsce książce Ketchuma, ale postanowiłam zaryzykować i nie pożałowałam.

Fabuła "Jedynego dziecka" została oparta na prawdziwej historii Sherry Nance z Friendship w Teksasie. Sprawa owej pielęgniarki jest stosunkowo nieznana Polakom, ale na szczęście znał ją Ketchum, który z właściwą sobie bezkompromisowością oraz bolesną wręcz szczerością przedstawia swoim czytelnikom całą prawdę o potworze w ludzkiej skórze, skrzywdzonym chłopcu, bohaterskiej kobiecie i przede wszystkim dziurawym systemie prawnym. Ta stosunkowo niedługa powieść zapewnia czytelnikom cały wachlarz przerażających emocji, które zostaną na długo w ich pamięci. Jack Ketchum operując prostym, często wulgarnym językiem tą pozycją daje wyraz swojej wściekłości - wściekłości na system, który chroni przestępców, a nie ofiary, który w głębokim poważaniu ma nawet ośmioletnie dziecko, które nieustannie musi przeżywać piekło we własnej sypialni oraz trzęsie się ze strachu na widok ojca. Robert jest zmuszony przeżywać swój koszmar na jawie w samotności, ale równocześnie robi wszystko, aby chronić swoją matkę przed własnym ojcem, obleśnym potworem, który stoi ponad prawem. W końcu nie przesadzę twierdząc, że Arthur zyskał pozwolenie od Sądu na gwałcenie własnego syna, gdy tymczasem Lydia, zdesperowana matka próbowała robić wszystko, aby tylko zapewnić bezpieczeństwo swojemu jedynemu dziecku. I jak to się dla niej skończyło? Wymiar sprawiedliwości osądził ją i ukarał, gdy tymczasem Arthur spokojnie wrócił do sypialni niewinnego ośmiolatka.

Już dawno nie miałam okazji przeczytać powieści, która by mnie tak wkurzyła, tak wyprowadziła z równowagi, że autentycznie miałam ochotę krzyczeć. Nie tylko Ketchuma denerwuje wymiar sprawiedliwości, ale tylko on miał odwagę dać wyraz swojej złości pisząc taką powieść. Oczywiście, początkowo nikt nie chciał mu jej wydać, w końcu jest to swego rodzaju oskarżycielskie dzieło wymierzone w instytucję sądowniczą. Dziwię się tylko, że ktoś miał odwagę wypuścić ją na polski rynek, w końcu nie od dziś wiadomo, że nasz kraj woli na co dzień zakładać różowe okulary i udawać, że wszystko jest w jak największym porządku. Na szczęście wydawnictwo Papierowy Księżyc myśli trochę inaczej i chwała mu za to.

"Jedyne dziecko" nie dorównuje oczywiście kultowej "Dziewczynie z sąsiedztwa", brak tutaj bardziej szczegółowych opisów bestialstw. Ketchum bardziej skupił się na realiach wymiaru sprawiedliwości. Rzecz jasna ten fakt wcale nie umniejsza ogólnego wyrazu powieści. Po prostu odniosłam wrażenie, że o ile "Dziewczyna z sąsiedztwa" kładła główny nacisk na wzbudzenie w czytelnikach litości o tyle tutaj Ketchum chciał raczej nas wkurzyć, w przerażający sposób pokazać niesprawiedliwość tego świata oraz zapytać nas, co my byśmy zrobili na miejscu Lydii. Czy stalibyśmy spokojnie patrząc na krzywdę naszego dziecka, nawet gdyby tego chciał Sąd? Przeczytajcie tę wspaniałą powieść i sami zastanówcie się nad odpowiedzią.

9 komentarzy:

  1. Ostatnio w empiku miałam w rękach jakąś książkę Ketchuma, ale odstawiłam na miejsce, bo była dla mnie troszkę za gruba (niestety, wszystko co ma ponad 400 stron zaczyna mnie nudzić). Nie wiem, czy to była akurat ta pozycja, ale Twój opis wydał mi się na tyle ciekawy, że będę musiała jeszcze raz przejrzeć półki w empiku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Gosia:) Bardzo możliwe, że to ta książka. Jeśli chodzi o literaturę Ketchuma to nie obawiaj się - jego ksiażki mają duże litery, przez co czyta się je w iście błyskawicznym tempie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też wielokrotnie miałam jego książki (osoba z mojej rodziny się w nich zaczytuje), ale nigdy się nie skusiłam i sama nie wiem czemu. Chyba następnym razem skorzystam :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cat, zacznij od "Dziewczyny z sąsiedztwa" - gwarantuję Ci swego rodzaju pranie mózgu, a obrazy, które będą Ci się malować przed oczami w trakcie cytania na długo zostaną w Twojej pamięci. Myślę, że jesteś osobą o mocnych nerwach, więc nie mam wyrzutów sumienia, że polecam Ci tę powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę. Jest w niej dużo emocji, a przy okazji przekleństw ;333 Książka wzbudziła u mnie strach przed takimi ludźmi... XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Niepozorną powieść wypożyczyłam z naszej biblioteki. Okładka niezbyt zachęcająca, ale gdy przeczytałam opis z tyłu okładki po prostu mną wstrząsnęło. Oczywiście czytałam i czytałam, nie mogłam przestać, a wyobraźnia podsuwała coraz bardziej przerażające obrazy. Zastanawiałam się dlaczego, dlaczego człowiek krzywdzi człowieka. Miałam nadzieję, że jednak narrator uratuje sąsiadkę. Tak się niestety nie stało. Postanowiłam też obejrzeć film. Jest przerażający. Gdy ktoś mnie pyta o "najlepszy" horror podaję "Dziewczynę z sąsiedztwa". Po prostu krzyczeć się chce i płakać zarazem, ale obejrzeć trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to chyba o tej książce piszesz?
      http://horror-buffy1977.blogspot.com/2012/10/jack-ketchum-dziewczyna-z-sasiedztwa.html

      Usuń
  7. Piszę o jednej z książek tego autora, ale czekam i boję się zarazem przeczytać "Jedyne dziecko", chociaż mam ją w zasięgu. Przeraża mnie sam opis. Jeżeli mam polecić jego książki to tak, na pewno trzeba przeczytać. Bardzo dobry autor. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, "Jedyne dziecko" też jest mocne, więc rozumiem Twoje obawy. Ale myślę, że jak dałaś radę "Dziewczynie z sąsiedztwa" (najbrutalniejszej powieści Ketchuma, jaka dotychczas ukazała się na polskim rynku) to powinnaś poradzić sobie z "Jedynym dzieckiem"'. Miłej lektury życzę i pozdrawiam!

      Usuń