Stronki na blogu

wtorek, 14 sierpnia 2012

„Zniknięcie na 7. ulicy” (2010)

Po przebudzeniu Luke odkrywa, że wszyscy w jego najbliższym otoczeniu po prostu zniknęli, pozostawiając po sobie jedynie ubrania. Spanikowany mężczyzna dociera do pewnego baru, w którym odkrywa, że nie pozostał sam na Ziemi, że są inni, którzy podobnie jak on nie mają pojęcia, co przytrafiło się pozostałym ludziom. Wkrótce dochodzą do wniosku, że prawdziwym zagrożeniem dla ich życia jest gęsta Ciemność, a jedynym ratunkiem sztuczne oświetlanie, którego powoli zaczyna brakować.
Apokaliptyczna wizja Brada Andersona. Początek, choć ewidentnie przypomina „Jestem legendą” (2007) jest na tyle intrygujący, aby wzbudzić w wymagającym widzu nadzieję na pełen napięcia i apokaliptycznego klimatu horror. Moment, kiedy Luke opuszcza swój apartamentowiec i wychodzi na wyludnioną ulicę w Detroit, gdzie odkrywa, że w całym gwarnym mieście, oprócz niego, nie ma ani jednej żywej istoty, że po ludziach pozostały tylko ich ubrania, tak wysoko podnosi poprzeczkę pod kątem napięcia i mrocznej atmosfery wszechobecnej tajemnicy, że widz szybko zda sobie sprawę, iż dalej będzie obserwował jedynie tendencję spadkową. I nie pomyli się. Po intrygującym początku odbiorca zostanie zmuszony do obserwowania, z góry skazanych na niepowodzenie, ucieczek protagonistów przed opanowującą miasto Ciemnością – motyw stary, jak świat; wystarczy choćby przypomnieć książkę Jamesa Herberta pt. „Ciemność”, albo „Dom na przeklętym wzgórzu” (1999). Z każdą kolejną minutą seansu napięcie i mroczny, apokaliptyczny klimat, gdzieś wyparowują, a ich miejsce zajmuje zwyczajna monotonia – w dodatku tak daleko posunięta, że nawet najmniej wymagający widz nie ma żadnych szans na uniknięcie znudzenia. Oczywiście, twórcy zdają się dostrzegać swój ewidentny brak pomysłu na poprowadzenie osi fabularnej, więc w usta jednego z bohaterów filmu wkładają opowieść o kolonii Roanoke, która przed laty po prostu zniknęła z powierzchni Ziemi i do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę się z nimi stało. No i mamy jakieś wyjaśnienie obecności Ciemności w Detroit – może i jest nieco mgliste, ale jak na film bez jakiegokolwiek sensowniejszego pomysłu, dobre i takie.
W roli głównej zobaczymy Haydena Christensena, aktora mającego spore trudności z mimiką, aczkolwiek żeńska część widowni powinna być zadowolona przynajmniej z jego aspektów wizualnych.
Nie będę polecać tego obrazu nikomu, ponieważ dosłownie „go przecierpiałam”. Takiej nudy nie odczuwałam już dawno, podczas obcowania z filmem grozy. Oprócz intrygującego początku nie jestem w stanie doszukać się w tej produkcji jakichkolwiek pozytywów. Oklepana, nużąca fabuła ze znaną gwiazdą Hollywoodu w roli głównej – tyle na temat tego, nazwijmy go, horroru.

24 komentarze:

  1. Oklepaną fabułą bym tego nie nazwał. Ile jest horrorów o podobnej tematyce?
    Dla mnie nie był taki zły. Można obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytasz ile jest horrorów o zniknięciu prawie wszystkich ludzi? Ja znam jeden - "Jestem legendą", czy ile jest horrorów w ogóle o Ciemności, jako zagrożeniu? Czy pytasz o horrory o apokalipsie w ogóle, bo tutaj można całkiem sporo się ich doszukać.
      Dla mnie to zlepek kilku innych znanych filmów. No, ale każdy lubi co innego:)

      Usuń
    2. Pytam o dokładnie taką tematykę. Nie kojarzę żadnego, a obejrzałem kilkaset. Widzisz, sama nie umiesz sprecyzować.
      I który horror nie jest w dzisiejszych czasach zlepkiem różnych innych, które gdzieś się już widziało?
      Nie twierdzę, że ten film był rewelacyjny, ale do obejrzenia, dość oryginalny i ma ten klimat tajemnicy. Dla mnie tak 5/10.

      Usuń
    3. Ehh, ten film składa się z kilku różnych motywów, więc pytam dokładnie, o który motyw Ci chodzi, ale ok wymienię filmy, które przychodzą mi do głowy ze wszystkich motywów:)
      Motyw zniknięcia wszystkich ludzi: "Jestem legendą", "Pożeracze czasu".
      Motyw apokalipsy i kilku niedopbitków walczących o przeżycie: "Bastion", "Władca much".
      Motyw Ciemności, jako zagrożenia masz w recce, a motyw Roanoke podał/a kolega/koleżanka poniżej.
      O to mi chodziło pisząc, że film jest oklepany, tak gwoli ścisłości, żebyś przestał mi zarzucać, że nie wiem, o czym piszę.
      Teraz jakbyś był tak miły i wskazał mi coś oryginalengo w tym filmie to byłabym wdzięczna.

      "I który horror nie jest w dzisiejszych czasach zlepkiem różnych innych, które gdzieś się już widziało?"
      Nie przepadam za współczesnymi horrorami, ale znalazłoby się kilka, może nie do końca oryginalnych, ale przynajmniej trzymających w napięciu i eksplorujących do końca, jakiś pomysł. Tutaj był potencjał, ale twórcy nie potrafili rozwinąć tematu. Np. szkoda, że nie pokusili się o jakieś wyjaśnienie tego, co działo się z ludźmi, którzy zniknęli - King podobny motyw w "Langolierach" wyjaśnił tak interesująco, że już bardziej chyba nie można. A tutaj? Ludzie po prostu zniknęli i już. Żeby było "ciekawiej" dodali wygenerowaną komputerowo, do bólu sztuczną Ciemność i biegających za światłem bohaterów. Ot, i cała fabuła - jak dla mnie za bardzo naiwna. No, ale jak już pisałam wsześniej każdy lubi, co innego, więc ok, lubisz takie filmy to sobie oglądaj, ja nie mam zamiaru powtarzać seansu tego filmidła.

      Usuń
    4. Tak się wmieszam do dyskusji, bo zdenerwowało mnie to trochę. Anonim ma rację, wiele współczesnych horrorów pozbawionych jest oryginalności, co nie znaczy, że każdy musi przymykać na to oko. Ten film jest oklepany, jednych zdenerwuje te powtarzanie znanych schematów a innym się spodoba. Buffy się nie podobało, co wcale nie daje nikomu prawa do czepiania się jej że tak myśli, bo Anonim się czepia zarzucając jej to, że nie wie o czym pisze i też sam nie podaje co takiego oryginalnego jest w tym filmie. Buffy wyżej zapytała się ciebie o co pytasz odnośnie powtarzania motywów, pewnie po to, żeby nie wymieniać wszystkich motywów które były w tym filmie a ty na siłę próbujesz robić z niej idiotkę, sam nie pisząc niczego co wniosłoby coś nowego odnośnie fabuły tego filmu. Dla mnie to zwykłe chamstwo bo jak ci się blog nie podoba nie wchodź tutaj i już nikt ci nie kaze.

      Pozdrawiam wszystkich horroromaniaków
      Elunia

      Usuń
    5. hehe, przyzwyczaiłam się już do takich ataków, więc spokojnie:) Napisałaś, że nikt nie ma prawa czepiać się kogoś tylko dlatego, że ma inny gust od niego i masz rację, ale zauważ, że teraz w Polsce w dobie Internetu prawie każdy miesza z błotem każdego, kto nie myśli dokładnie tak, jak on. A to wszystko z anonimowych kont. Korzystając z neta trzeba się przyzwyczaić do tego braku tolerancji u niektórych Polaków, bo po co przejmować się pierołami? :)
      Ale wracając do tematu podałam już mnóstwo filmów, z których czerpał inspirację ten obraz (choć to pewnie i tak nie zmieni zdania Anonima powyżej, że nie wiem, o czym piszę) i naprawdę nie przeszkadzałoby mi to, gdyby miał coś więcej do zaoferowania - np. jakiś klimat, który by mnie urzekł, stopniowanie napięcia, czy jakieś ciekawe zwroty akcji. Jak dla mnie po prostu po intrygującym początku film cały czas zmierza utartym, przeiwdywalnym torem, co mnie znudziło, więc o tym napisałam. Nie mam w zwyczaju udawać, że coś mi się podobało tylko po to, żeby zadowolić innych. Jeśli komuś się taka szczerość nie podoba nie musi wcale czytać moich wypocin.

      Usuń
    6. Elunia, wyluzuj się trochę, gdzie tu masz jakieś chamstwo z mojej strony? Po co ten atak?
      Film jest dosyć oryginalny jako całość. Wiadomo, że podobne motywy były w różnych filmach, ale jest tysiąc innych horrorów, które są zdecydowanie mniej oryginalne. Właściwie każdemu współczesnemu horrorowi można postawić taki zarzut. Ciężko jest zrobić w dzisiejszych czasach oryginalny horror, bo właściwie wszystko już było.
      Podajcie z ręką na sercu jeden tytuł, który był podobny do "Vanishing.." jako całość.
      Nie czepiam się, że Buffy się ten film nie podobał, każdy ma inny gust. Chodzi mi o sformułowanie "oklepana fabuła". Oklepane może i były schematy, zgadzam się, ale sama fabuła była dosyć oryginalna.
      A to, że film nie wyjaśnia do końca, co to było, uważam za zaletę. Lubię jak nie wszystko jest podane na tacy. Pobudza to wyobraźnię.

      Usuń
    7. Pisząc "oklepana fabuła" miałam na myśli to, że to zlepek kilku innych filmów mnie już znanych, a nie że kopia jedneo konkretnego. Ponadto podałam również inne argumenty, które przemawiają za moją niechęcią do tego filmu - jeszcze raz podkreślam, gdyby jego jedynym minusem była schematyczna fabuła to z pewnością przymknęłabym na to oko, ale inne wymienione już przeze mnie zarówno w recce, jak i w komentarzach rzeczy skutecznie zraziły mnie do tego filmu.
      Ponawiam pytanie: co jest w tym filmie takiego oryginalnego? Być może coś jest, a mnie to umknęło, dlatego pytam.

      Usuń
    8. To ja w takim razie ponawiam prośbę, podaj jeden podobny film do tego.

      Usuń
    9. Dość już ich napisałam. Nie ma dwóch takich samych filmów nie będących remake'ami. Rozumiesz to zdanie:
      "Pisząc "oklepana fabuła" miałam na myśli to, że to zlepek kilku innych filmów mnie już znanych, a nie że kopia jedneo konkretnego."
      Jak nie to nie ma co dłużej ciągnąć tej dyskusji, bo pytasz w kółko o coś co wyjaśniłam w tym jednym zdaniu, przy okazji "odwracając kota ogonem", bo sam nie potrafisz zargumentować swojej tezy o oryginalnej fabule.

      Usuń
    10. Jeżeli to jest definicja oklepanej fabuły wg Ciebie, to dosłownie przy KAŻDYM horrorze możesz napisać "Uwaga! Oklepana fabuła!"
      Nie jest to kolejny film o nawiedzonym domu i tajemnicy z przeszłości (przeważnie związanej z krzywdą jakiegoś dziecka), nie jest to kolejny film o grupie znajomych wybierających się na wakacje, atakowanej przez jakiegoś mutanta/psychopatę/grupę psychopatów, a takich filmów kalek są setki, więc uważam, że jest to jeden z ostatnich horrorów, w przypadku których można akurat wyciągać argument o oklepanej fabule.
      A jeżeli uważasz inaczej, to wróć do zdania pierwszego.

      Usuń
    11. Nie wiem, czy znasz synonimy słowa oklepany? Bo równie dobrze można powiedzieć: trywialny, przeciętny, banalny itp. To wszystko są synonimy tego słowa:)
      Tak nie jest to film o nawiedzonym domu, czy psychopacie jest to film o apokalipsie ("Bastion"), zniknięciu prawie wszystkich ludzi ("Jestem legendą"), zagrażającej życiu Ciemności ("Dom na przeklętym wzgórzu"). Jeśli z kolei Ty rozumiesz słowo "oklepany" jako dosłowna kalka jakiegoś innego filmu to jak już napisałam musiałbyś określać tym mianem tylko remake'i.
      Jakiś film może być "oklepany" w pozytywnym DLA MNIE znaczeniu tego słowa, jak np. "Krzyk", albo w negatywnym, jak ten tutaj, który poza kopiowaniem znanych motywów nie dodaje nic od siebie - bo skoro nie podałeś niczego oryginalnego, co dostrzegasz w tym filmie to chyba rzeczywiście nic mi nie umknęło:)
      Nie wiem tylko, dlaczego przez całą dyskujsę próbowałeś mi wmówić, coś czego nie napisałam - piszesz tak jakbym gdzieś napisała wprost, że ten film jest kopią jakiegoś jednego konkretnego obrazu, czego nigdzie nie napisałam, bo słowo "oklepany" nie oznacza tylko i wyłącznie kopiowania jednej konkretnej produkcji, wbrew temu co Ty akurat myślisz.
      Więc albo mi wyjaśnij co ja Ci takiego zrobiłam, że zmuszasz mnie do pisania w kółko tego samego, a sam nie chcesz odpowiedzieć mi na jedno proste pytanie i na siłę wkładasz mi w usta coś, czego nigdzie nie napisałam, przy okazji robiąc ze mnie idiotkę, wpierając mi, że nie znam definicji słowa "oklepany" - podesłać Ci kilka definicji ze słowników? Proszę bardzo
      http://definicja.net/Oklepany-definicja
      http://www.synonimy.proffnet.com/oklepany.html
      Mógłbyś mi podesłać swój odsyłacz do tej definicji - być może zmieniła się odkąd chodziłam do szkoły i nic o tym nie wiem:)

      Usuń
    12. Chcesz powiedzieć, że pisząc "oklepana fabuła" miałaś na myśli przeciętna?
      Bo ja jednak myślę, że chodziło ci o "szablonowa, schematyczna, pospolita, znana, stereotypowa".
      Dobra, nie ma sensu tego kontynuować, bo idziesz w zaparte. Możemy tak odbijać piłeczkę bez końca.
      A filmów nie identycznych, ale bardzo podobnych do siebie są setki, a w tym przypadku nie umiesz wymienić nawet jednego.
      Bez odbioru.

      Usuń
    13. Niech będzie, że czytasz mi w myślach. Chodziło mi o szablonową, banalną, trywialną itp., a że jest szablonowa już udowodniłam - powiela znane schematy z innych filmów.
      Ale na dole już napisałam, że wygrałeś, więc skończ już i bądź tak dobry i nie zaglądaj tutaj więcej - po prostu nie lubię sprawiać ludziom bólu, a Tobie ten blog widocznie sprawia ból.

      Usuń
    14. To już nie blog, to sie już powoli portal robi skoro takie tony się pojawiają. Heh, jest impreza :)

      Anonim: Wskaż mi filmy z podobnymi motywami
      Buffy: (wylicza), wskaż mi co w tym filmie takie oryginalne jest.
      Anonim: Film był oryginalny jako całość.
      Buffy: Nieprawda, był oklepany.
      Anonim: Co rozumiesz poprzez określenie "oklepany"?

      Tak to widze :) Ogólnie śmiechowa akcja.

      Jak ktos nie potrafi oprzeć swojej tezy a nie chce się do tego przyznać to dzieli włos na czworo i rozwadnia dyskusje do poziomu pierdół, ot cała filozofia. Sad but true.

      Z dystansem anonimie bo strasznieś spięty. Uznanie że ktoś ma rację nie boli.
      Pozdrawiam,
      Kuzz

      Usuń
  2. motyw z roanoke był jeszcze w książce "to" i filmie "łowcy umysłów". tak, efekciarski gniot dla gimnazjalistów. poważnym fanom kina grozy odradzam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to jak już bawimy się w wyszukiwanie motywów to ja dodam - ukrywanie się w barze, motyw z "Krwawej uczty":)

      Usuń
  3. przecież ten film jest banalny a wiec oklepany wiec o co kaman? czepiasz sie dziewczyny o jedno slowo? przeciez jak ktos ma choc odrobine oleju w glowie to bedzie wiedzial o co jej chodzilo. jestes bezrobotny czy co? ze spedzasz wolny czas na gnebiebiu ludzi?
    to do pierwszego anonima ale nie wiem jak umiescic odp na jego post. buffy nie przejmuj sie widac jest zazdosny ze piszesz bloga i chce zebys przestala pisac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, o co miałby być zazdrosny, w końcu to zwykły subiektywny blog, w dodatku beznadziejnie prowadzony, moim zdaniem.
      Ale ok, poddaję się - jak go to zadolowoli to niech będzie, że jestem głupią blondynką, nie znającą definicji słów i niepotrafiącą zargumentować swojego zdania. Już mnie zmęczyła ta jałowa dyskuja, więc wolę już etykietkę idiotki niż dalszego rozwodzenia się nad terminologią słowa "oklepany".

      Usuń
  4. ty podalas argumenty na wszystko on napisal tylko ze film jest oryginalny i juz a na pytanie dlaczego odpisal cos na ksztalt bo ja tak mowie. daj sobie spokoj z gadaniem z ludzmi ktorzy potrafia tylko ludziom szpile wbijac i to o JEDNO SLOWO!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pojazd na mnie, bo wyraziłem swoje zdanie :) Obraziłem kogoś, zwyzywałem? Ludzie, opanujcie trochę ten instynkt stadny w napadaniu.
    To nie wojny plemienne.

    OdpowiedzUsuń
  6. mozna wyrazic swoje zdanie w grzeczniejszy sposob. ty nie napisales co myslisz o filmie ale juz w pierwszym komentarzu naskoczyles na osobiste odczucia buffy o tym filmie. nie lubie takiego zachowania to napisalem co o tym sadze. poza tym nie kumam czepiania sie jednego wyrazu ktory ci sie nie spodobal, to juz jest jakies nekanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten film przypomina mi trochę "dzieło" "Odwieczny wróg" (1998) - Phantoms. Równie ambitny i straszny :) Cały czas czekałam, aż ktoś znowu wyskoczy z płazińcami lub "przerażającą" wazeliną.

    OdpowiedzUsuń
  8. obejrzałam bo zaciekawił mnie początek, udało mi się wciągnąć w oglądanie nawet mojego męża, który po seansie powiedział mi: jak Ty coś znajdziesz...nie wiem co mnie podkusiło żeby to z Tobą oglądać. W sumie czekałam na coś :/ a potem ciekawa byłam jak się to coś skończy. Na koniec byłam zła, że straciłam tyle czasu :/

    OdpowiedzUsuń