Recenzja na życzenie
W pewnym amerykańskim liceum uczniowie są bestialsko mordowani przez postać z serii horrorów, zwaną Cinderhella. Aby powstrzymać morderczynię młodzi ludzie muszą przenieść się w czasie i… nie dać się zabić.
Film twórcy „Torque: Jazda na krawędzi”, Josepha Kahna, o czym reżyser nie omieszka w nim wspomnieć w formie prześmiewczej. „Szkolna jatka” zauważalnie pragnie być pastiszem, którym nie jest – już bliżej jej do parodii, która wyśmiewa… no właśnie co? Na pewno w jakimś tam stopniu czerpie inspirację z „Krzyku” Wesa Cravena, kpiąc z oklepanego schematu slasherów oraz bezsensowności sequeli, które stosują zasadę „zabili go i powrócił”, co twórcy pokazują nam za pomocą serii horrorów o przerażającej Cinderhelli, która „wychodzi z ekranu” (?), aby zabijać tępych uczniów amerykańskiego liceum. Jednak radzę się nie sugerować polskim tłumaczeniem tytułu – krwawych scen mamy tutaj jak na lekarstwo, a jak już w końcu pokaże się nam, jakąś średnio brutalną sekwencję to jest ona tak przerysowana, tak mało realistyczna, jak cała produkcja Kahna. Jedynym plusem, jak dla mnie jest ciekawa postać morderczyni z twarzą owiniętą bandażem, odzianą w róż, z koroną na głowie – taka szkaradna księżniczka szkolnego balu:)
Rozumiem konwencję filmu – miało być śmiesznie, a nie strasznie tylko, że moje poczucie humoru w ogóle się tutaj nie odnalazło. Powodem takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim owszem oryginalna, ale jakże denerwująca realizacja, pełna szybkich przejść, jaskrawych kolorów, bzdurnych podpisów sytuacyjnych i form wywiadów z bohaterami filmu. Dodatkowym utrudnieniem, przynajmniej dla mnie, były męczące wstawki rodem z wysokobudżetowych amerykańskich teledysków. A jeśli dodamy do tego więcej parodii modnych ostatnimi czasy komedii dla nastolatków, aniżeli horrorów to dostaniemy chaotyczny obraz, pełen bezsensownych dialogów i przerysowanych do granic możliwości mało zabawnych sytuacji z irytującymi protagonistami na czele, jak na przykład tępa do granic możliwości szkolna blond gwiazdka, napakowany równie głupi mięśniak, frajerka i luzak. Niby miało to wyśmiewać szablonowość postaci, widzianych w wielu slasherach tyle, że jak dla mnie taka przerysowana, mało realistyczna charakterystyka była zwyczajnym pójściem na łatwiznę.
Fabuła nie przedstawia sobą absolutnie żadnej większej wartości. Jak to w parodiach kompletny brak logiki, wspomagany podpadającymi pod animację efektami komputerowymi oraz ewidentnie przesadzonym nagromadzeniem nudnawych wątków już po pierwszych 10 minutach seansu skutecznie mnie odrzuciło. Miałam nadzieję na powtórkę ze „Strasznego filmu”, a dostałam twór, który zauważalnie chciał być wszystkim na raz (pastiszem, parodią, komedią i horrorem), a w rzeczywistości okazał się niczym szczególnym. Jak już wspomniałam oprócz ciekawej postaci morderczyni nie zauważyłam tutaj niczego godnego uwagi – taki humor i taka realizacja w najmniejszym stopniu do mnie nie przemawia. Może młodym ludziom się spodoba, ale wielbicielom horrorów, nawet ich parodii, zdecydowanie odradzam, bo naprawdę szkoda na to czasu.