Stronki na blogu

sobota, 6 października 2012

Kitty Sewell „Ślad krwi”

Psychoterapeutka Medeleine Frank boryka się z bolesnymi wspomnieniami z przeszłości. Jej matka, wyznawczyni santerii, praktykowanej na Kubie, przebywa w zakładzie psychiatrycznym, a ojciec, słynny malarz, ponownie się ożenił i zdaje się nie przejmować nikim za wyjątkiem siebie samego. Pewnego dnia do gabinetu Medeleine wkracza Rachel. W trakcie terapii wychodzi na jaw, jakie piekło przeżywa kobieta. Jej terapeutka ze wszystkich sił stara się jej pomóc – szczególnie w chwili, gdy odkrywa, iż Rachel jest jej córką.
„Ślad krwi” Kitty Sewell jest swoistym miszmaszem gatunkowym – typowa powieść obyczajowa subtelnie miesza się tutaj z klasycznym thrillerem i odrobiną magii, w postaci rzucanych na ludzi złych uroków. Autorka może pochwalić się niezwykle dojrzałym warsztatem pisarskim, aczkolwiek tak wyważonym, aby bez problemu trafiał do szerokiego grona odbiorców. Fabułę natomiast zarysowano za pomocą dwóch bohaterek oraz licznych retrospekcji z ich bolesnej przeszłości. Główna postać, Medeleine Frank, z pewnością nie jest osobą, która wzbudzi w czytelnikach, jakieś mocniejsze emocje. Przez większą część lektury będziemy świadkami jej przesłodzonych romansów (w retrospekcjach z mężem, obecnie z młodszym od siebie mężczyzną) oraz rozmów z zaprzyjaźnionym psychoterapeutą. Poznamy również jej chorą psychicznie matkę, która przez wzgląd na tajemniczą siłę rzucania złych uroków jest chyba najciekawszą postacią w książce. Przeszłość Medeleine również nie odznacza się niczym nadzwyczajnym – ot, szablonowa historia, która tak na dobrą sprawę mogła spotkać każdego, aczkolwiek do szokujących na pewno zaliczyć jej nie można. O wiele lepiej Sewell radzi sobie z kreacją Rachel, kobiety uciekającej wraz z synkiem przed jego brutalnym ojcem, który w przeszłości zmuszał ją do nieludzkich poświęceń w imię ich miłości. Chociaż w przypadku Rachel o wiele trafniejsze jest określenie „uzależnienie”, gdyż kobieta przez długi czas mimo przerażenia, jakie wzbudzał w niej kochanek czuła patologiczny pociąg do niego. I oczywiście zgadzała się na odstręczające rzeczy, aby tylko go zadowolić.
W pierwszej połowie powieści zdecydowaną przewagę mają wątki obyczajowe. Fabuła posuwa się do przodu dosyć wolno, co rzecz jasna wkrótce owocuje swego rodzaju monotonią, mogącą lekko znudzić zniecierpliwionego czytelnika. W drugiej połowie natomiast na pierwszy plan wysuwa się klasyczny thriller i choć historia zaproponowana przez Sewell tak na dobrą sprawę nie wyróżnia się niczym szczególnym posiada kilka elementów, które mimo swej schematyczności mają szansę zainteresować niejednego czytelnika. Żałuję tylko, że autorka o wiele mocniej skupiła się na losach rodziny Medeleine, aniżeli bardziej szczegółowych aspektach santerii – intrygującej religii kubańskiej, wyznawanej przez jej matkę. Myślę, że gdyby urozmaicić fabułę powieści odrobinę większą dozą złych uroków, rzucanych na ludzi Sewell wyzbyłaby się tej monotonii, która nieustannie wkrada się w snutą przez nią historię, a przy okazji nasyciłaby ją większą oryginalnością, mogącą zaskoczyć odbiorcę. Niestety, zdecydowała się na przewidywalną oś fabularną, która choć niejednokrotnie zmusza do myślenia, a chwilami nawet lekko bulwersuje nie posiada nic, co na dłużej wbiłoby się w pamięć odbiorcy. Lekturę czyta się dosyć przyjemnie, aczkolwiek po jej zakończeniu niemalże od razu zapomina. A szkoda, bo w tym pomyśle tkwił naprawdę spory potencjał.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

5 komentarzy:

  1. Przyznam, że bardzo mnie zaciekawiła ta książka, choć ubolewam nad tym, że pierwsza jej część skupia się przede wszystkim na obyczajowych wątkach, gdyż ja lubię tak od razu z ,,grubej rury'' dynamiczną akcję mrożącą krew w żyłach, ale mimo to, mam chęć przeczytać ,,Ślad krwi''.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie spróbuję, ale nie dopisuję do priorytetów a raczej "Na wolną chwilę". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tutaj bardzo świeżym użytkownikiem, aczkolwiek trafiłam właśnie na twój blog i jestem oczarowana [tak, tak, teraz będzie rzyganie tęczą]. Masz prawdziwy talent do recenzji ( och a jak ja kocham porządnie napisane recenzje! ). Świetny język, piękne opisy, dobrze dobierane słownictwo, a to wszystko tworzy spójny, ciekawy tekst. Widać, że się wręcz fascynujesz tą tematyką. Z pewnością będę na bieżąco śledzić ten klimatyczny blog. Pozdrawiam, i niechaj weny Ci nie braknie, amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie:) Pozwoliłam sobie zajrzeć na Twojego bloga i z miejsca dodałam go do polecanych linków - również będę regularnie zaglądać:)

      Usuń
    2. aww dziękuję. Mam nadzieję, iż też uda mi go tak ładnie rozwinąć.

      Usuń