Alex Browning wybiera się ze swoją klasą do Paryża. Po wejściu na pokład
samolotu doznaje wizji katastrofy. Wpada w panikę i wraz z kilkoma kolegami
oraz nauczycielką opuszcza pokład. Krótko po starcie samolot eksploduje, a
cudem ocaleni pasażerowie są przerażeni zetknięciem z niedającym się
racjonalnie wytłumaczyć zjawiskiem, w którego centrum tkwi teraz Alex. Wkrótce
po katastrofie ocaleni zaczynają ginąć. Chłopak staje do walki z nieubłaganym
przeznaczeniem, starając się oszukać śmierć.
Pierwsza część znanej obecnie serii Jamesa Wonga natchnęła skostniały nurt teen-horroru sporą dozą oryginalności,
która dopiero w części czwartej i piątej skłoniła się bardziej w stronę
efekciarskiej autoparodii. Pierwsze trzy części, choć podobne fabularnie nie
próbowały trafić w gusta szerokiego grona multipleksowych odbiorców, bardziej
celując w wielbicieli mało ambitnych, aczkolwiek wciągających teen-horrorów. „Oszukać przeznaczenie”
tak na dobrą sprawę jest prostą historyjką, wykorzystującą integralne dla kina
grozy przesłanie, które słyszymy z ust samego Alexa, opowiadającego o planie
śmierci, który dotyczy nas wszystkich. Czyli najkrócej mówiąc: od śmierci nie
ma ucieczki, cokolwiek byś zrobił i tak prędzej, czy później umrzesz.
Elementem, który wyróżnia niniejszą produkcję od niezliczonej liczby slasherów jest antagonista – nadnaturalny
przeciwnik w postaci Przeznaczenia, które nie cofnie się przed niczym, aby wyeliminować
osoby, które wbrew planowi opuścili pokład samolotu przeznaczonego do kasacji.
Wszyscy jego pasażerowie mieli zginąć, ale dzięki niewyjaśnionej wizji Alexa
kilkorgu udało się uniknąć swojego przeznaczenia. Teraz śmierć ma dla nich nowy
plan, a pomóc im może jedynie poznanie tego schematu oraz wypatrywanie znaków,
które w dość zawoalowany sposób sugerują w jakiż to sposób zginą.
Najbardziej zaskakujący jest początek filmu. Widzowie, którzy przed laty
pierwszy raz spotkali się z tą historią zostali umiejętnie wprowadzeni w błąd,
kiedy to po spektakularnym wstępie, podczas którego są świadkami widowiskowej
katastrofy, zabierającej na łono Abrahama wszystkich pasażerów… Alex wraca do przytomności
i wpada w zrozumiałą w takiej sytuacji panikę. Na pokładzie wybucha zamieszanie
i wraz z kilkorgiem znajomych oraz nauczycielką chłopak opuszcza samolot.
Bohaterowie są oczywiście maksymalnie schematyczni. Mamy starającego się
zrozumieć nadzwyczajną sytuację, w jakiej się znajduje Alexa bardzo przyzwoicie
wykreowanego przez Devona Sawę, który z biegiem trwania filmu wpada w prawdziwą
obsesję na punkcie śmierci, zamieniając się w samotnego wojownika stawiającego
jej czoło. Partneruje mu szkolna outsiderka Clear, która jako jedyna opuściła
pokład samolotu, ponieważ uwierzyła w złowieszcze ostrzeżenia chłopaka, w
którym nota bene się podkochuje. W tej roli nierozwinięta jeszcze Ali Larter,
która w pełni rozkwitnie dopiero w sequelu – tutaj zdaje się być mocno
zagubiona, jakby nie wiedziała, po co znalazła się na planie. Ciekawa jest
również rola szkolnego macho, Kerra Smitha oraz półgłówka Seanna Williama
Scotta. A prawdziwym ukłonem dla wielbicieli kina grozy jest oczywiście
epizodyczna kreacja Tony’ego Todda, który wystąpi w charakterze mentora,
radzącego Alexowi poznać nowy plan śmierci i stanąć z nią do nierównej walki.
Ponadto mamy obowiązkową mało lotną blondynkę oraz najlepszego przyjaciela
głównego bohatera – czyli w pełni konwencjonalni, typowi dla teen-horrorów protagoniści.
Fabuła, po uratowaniu przez Alexa kilkorga osób zmierza do finału utartym w
kinie grozy torem. Zaskakujące są reakcje jego znajomych, którzy zamiast być mu
wdzięczni za ocalenie życia zachowują się jakby to on był winnym tej katastrofy
– ojciec jego najlepszego przyjaciela zakazuje mu widywać się z Alexem, szkolny
macho jest niezadowolony, że ktoś inny wziął odpowiedzialność za jego
egzystencję, nauczycielka panicznie boi się Browninga, a młodociany półgłówek
dręczy go bezsensownymi pytaniami. Tak naprawdę nikt, oprócz Clear nie jest
wdzięczny Alexowi – spotkanie z nieznanym tj. wizją, która się ziściła nie
pozwala im w pełni cieszyć się drugą szansą, ofiarowaną przez ich kolegę. I
dopiero w momencie niewyjaśnionych zgonów poszczególnych ocalonych zwrócą się
po pomoc do Alexa, który w ich oczach będzie jedynym władnym pokonania
nieubłaganego Przeznaczenia. Krwawe sceny są do tego stopnia oszczędne
wizualnie, a przy tym tak umiejętnie trzymające w napięciu, że na pewno żaden
wielbiciel kina grozy nie będzie narzekał na brak realizmu, tak dostrzegalnego
w dwóch ostatnich częściach serii. Zobaczymy uduszenie nastolatka w wannie,
naznaczone pewną dozą humoru potrącenie blondynki przez autobus, zadźganie
nauczycielki w kuchni oraz moim zdaniem najlepszą scenę odcięcia głowy przez
zabłąkany kawałek blachy. Nawet dynamiczny finał, choć naznaczony kilkoma
widowiskowymi efektami specjalnymi nie wpływa negatywnie na realizm sytuacyjny
i równie mocno trzyma w napięciu, jak pozostałe sceny zgonów nastolatków.
Bazujący na oryginalnym pomyśle, ale poza tym mocno schematyczny film Wonga
od początku do końca konsekwentnie stawia na fabułę, nie przesłaniając jej
niepotrzebnym efekciarstwem. Dlatego też może okazać się przyzwoitą rozrywką
nie tylko dla nastoletnich odbiorców, do których przede wszystkim kierowane są teen-horrory, ale również zmęczonym powielaniem
oklepanych pomysłów w kinie grozy wielbicieli gatunku. Obok sequela to
zdecydowanie najlepsza część serii, później możemy zaobserwować jedynie
tendencję spadkową.