Stronki na blogu

niedziela, 21 kwietnia 2013

„La Cara oculta” (2011)

Recenzja na życzenie (anushka)
Dyrygent filharmonii, Adrian, poznaje młodą kelnerkę, Fabianę, w której zakochuje się ze wzajemnością. Wkrótce kobieta dowiaduje się, że poprzednia dziewczyna Adriana, Belen, zostawiła go dla innego, w co nie chce uwierzyć policja, podejrzewająca mężczyznę o morderstwo. Fabiana jest przekonana, że jej ukochany jest niewinny, aczkolwiek ma powody, aby podejrzewać, że jego dom nawiedza duch. Czyżby Belen próbowała skontaktować się z nią zza światów?
Kiedy człowiek już myśli, że współczesne kino nie jest w stanie go niczym nowym zaskoczyć przypadkiem trafia na praktycznie nieznany w Polsce hiszpańsko-kolumbijski thriller, który biorąc pod uwagę podupadającą kondycję dzisiejszych filmów grozy, dosłownie wgniata go w fotel i napełnia wiarą na lepsze jutro tego gatunku. Reżyser i współscenarzysta, Andres Baiz nakręcił obraz, którego największymi siłami są: oryginalna fabuła, przemyślana konstrukcja scenariusza i nieznośne wręcz napięcie, jakiego osobiście nie doświadczyłam w thrillerze od czasu pamiętnej „Sieroty”.
Konstrukcja fabularna umożliwia widzom świadkowanie wydarzeniom z dwóch punktów widzenia. Pierwsza połowa seansu upłynie nam w towarzystwie Fabiany i Adriana i ich płomiennego romansu, w który dość szybko wkrada się wątek kryminalny. Dowiadujemy się o zaginięciu jego byłej dziewczyny i niepokojących podejrzeniach policji, odnośnie czynnego udziału Adriana w prawdopodobnym zgonie Belen. W przeciwieństwie do zauroczonej nim (i jego pieniędzmi) Fabiany będziemy przekonani, że mężczyzna coś ukrywa. Tymczasem, twórcy nie pozwalając nam zbyt długo na nudę zdecydują się urozmaicić fabułę domniemanymi wątkami nadprzyrodzonymi, objawiającymi się przede wszystkim w trakcie kąpieli Fabiany (samoistnie „marszcząca się” woda” i podgrzewająca się jej temperatura) oraz jej kosmetycznych zabiegów w łazience (niepokojące odgłosy wydobywające się z odpływu umywalki). W trakcie tych scen Baiz’owi udała się rzecz niemalże niemożliwa we współczesnym thrillerze – utrzymywanie widza w nieznośnym wręcz napięciu emocjonalnym, którego nie rozładowuje, aż do drugiej połowy projekcji. Szczerze mówiąc z początku nie zarejestrowałam przeskoku do retrospekcji, co na chwilę odrobinę mnie zdezorientowało, do czego z pewnością dążyli twórcy. W każdym razie w pewnym momencie następuje zwrot fabularny, pozwalający nam podejrzeć wydarzenia z przeszłości, z punktu widzenia Belen. I właśnie wtedy widzowie przeżyją dogłębny szok. Baiz podobnie, jak miało to miejsce w „Domie snów”, zdecydował się na zaskoczenie odbiorców nie na końcu, a w połowie seansu, a jego pomysł na główny motyw filmu, będący zapalnikiem wszystkich zagadkowych wydarzeń, którym świadkowaliśmy wcześniej jest tak dalece oryginalny i równocześnie zaskakujący w swej prostocie, że nie tylko dziwię się, iż nikt nie wpadł na to wcześniej, ale również jestem głęboko przekonana, że na całym świecie nie znajdzie się, ani jedna osoba, która to przewidzi. Od momentu niniejszej „bomby” scenariuszowej będziemy już obserwowali coraz bardziej klimatyczne wydarzenia z punktu widzenia zarówno Belen, jak i Fabiany, aczkolwiek nie byłabym sprawiedliwa, gdybym nie nadmieniła, że z chwilą odkrycia przez tę drugą położenia tej pierwszej w fabułę nie wkradła się spora doza przewidywalności. Nie trudno domyślić się, co Fabiana pocznie ze zdobytą wiedzą i jak to wszystko się skończy. Baiz rzecz jasna zdecydował się na jedyne słuszne zakończenie, ale niestety nie udało mu się mnie zmylić na tyle, abym w jakimkolwiek stopniu była zaskoczona, czy zszokowana. UWAGA SPOILER Za to pełne uznanie należy mu się za odwrócenie charakterologii dwóch pań i ujawnienie ich prawdziwie przerażających mentalności w drugim „akcie”, co drastycznie zmieniło mój stosunek do tych z pozoru pozytywnych bohaterek KONIEC SPOILERA.

„La Cara oculta” w wielkim skrócie jest swego rodzaju filmem-zagadką, który w pierwszej połowie żeruje na tajemnicy zarówno kryminalnej, jak i nadprzyrodzonej, sugerując widzom udział Adriana w zaginięciu jego byłej dziewczyny oraz materializując domniemane siły zza światów we wszystkich lustrzanych powierzchniach, na które reaguje jedynie Fabiana i wilczur jej chłopaka (nieustanne wpatrywanie się psa w duże lustro w sypialni), a to wszystko zwizualizowane jest nie tylko z wykorzystaniem maksymalnie profesjonalnej realizacji, ale co ważniejsze z dbałością o wszelkie niuanse coraz mocniej potęgowanego napięcia, suspensu na miarę Hitchcocka. Szkoda tylko, że Baiz nie zdecydował się na bardziej przekonującą obsadę. Z całej trójcy, wokół której skupia się oś fabularna w miarę profesjonalna jest jedynie odtwórczyni roli Belen, Clara Lago. Quim Gutierrez i Martina Garcia w moim mniemaniu niestety nie przyłożyli się należycie do swoich kreacji.

Bardzo chciałabym, żeby „La Cara oculta” cieszyła się tak wielką popularnością w Polsce, jak te wszystkie hollywoodzkie szeroko reklamowane miałkie w porównaniu do tego obrazu, produkcje, ponieważ w moim mniemaniu każdy szanujący się wielbiciel filmowej grozy powinien zapoznać się z tym znakomitym (tak, nie boję się użyć tego słowa) obrazem Baiz’a, traktującym przede wszystkim o zgubnej miłości, zamieniającej ludzi w odrażające potwory – o zazdrości, zdradzie i… niecodziennej scenerii. Mam nadzieję, że za kilka lat obraz ten zyska status kultowego, bo w pełni sobie na to miano zasłużył.

28 komentarzy:

  1. Film, jest na prawdę świetny i bardzo oryginalny. Oglądałam go i polecałam u siebie już dawno i nie zdarzyło się, żeby ktoś kto się na niego zdecydował był rozczarowany:)Niestety do polskich kin to on raczej nie trafi, nie ma nic na temat polskiej premiery. A szkoda- jak zwykle.
    Ilsa

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponowałbym ostrzeżenie, aby pod żadnym pozorem nie oglądać trailera tego filmu, gdyż zdradza stanowczo zbyt wiele i psuje zagadkę w filmie, mi się niestety to przydarzyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrą taktykę obrałam - nigdy nie oglądam trailerów:)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o trailery, to najlepiej obejrzeć je do połowy. Co do filmu... hmmm koleżanka bardzo mi go polecała i w końcu obejrzałam jakiś miesiąc temu. Ciężko było przebrnąć przez pierwszą połowę, ale drugą oglądałam z niezwykłym smakiem. Recenzja jest jak zwykle bardzo dobra.

      Usuń
    3. O matko, dokładnie. Ja też już od dawna nie oglądam trailerów bo ludzie, którzy je kleją są chyba myślący inaczej.

      W każdym razie "La cara oculta" oglądałam spory kawał czasu temu, ale do tej pory pamiętam o czym był - to dobrze o nim świadczy. Kawał dobrego kina.

      Usuń
  3. Ja też nigdy nie oglądam trailerów, za wyjątkiem kin, tam raczej ciężko je pominąć ;-)
    Film świetny, każdemu miłośnikowi gatunku go polecam. Świetnie zrealizowany, z smakowitym twistem i dobrze dopasowaną muzyką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię czytać, gdy polecasz jakiś film :) Wtedy zawsze wiem, że zapowiada mi się ciekawy wieczór z dobrym horrorem. Na pewno obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. mój klimat, stestuje, i powiem jak smakował,dzięki za cynk Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. słyszałam już o tym filmie :) koleżanka bardzo polecała... zdobyłam więc i mam już w swoich zbiorach i ciągle coś staje mi na przeszkodzie - nie mogę go obejrzeć, choć próbowałam już dwa razy :) więc wiem na pewno, że jak w końcu się uda, film wgniecie mnie w fotel i z wrażenia kapcie mi pospadają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do trzech razy sztuka, jak się okazało... :) jestem w końcu po seansie i przyznaję szczerze - świetny film! zaskakujący! oryginalny... kapcie mi z wrażenia spadły! :)

      Usuń
  7. "jego dom nawiedza duch..." - tak, to mi w zupełności wystarczy, żeby zaciekawić się tą produkcją :D. A trailer mnie kusie jednak jeżeli zdaniem Anonima zdradza zbyt wiele to tym razem odpuszczę :D.

    Spokojnej nocy!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  8. Po takiej recenzji na pewno nie odmówię sobie seansu. Dawno nie widziałam horroru, który mogłabym nazwać znakomitym, liczę, że takim mianem określę "La Cara oculta". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę obejrzeć, po prostu muszę. Mam nadzieję, że się nie zawiodę bo przyznam, że po ostatnim zalewie beznadziejnych produkcji trochę straciłam serce do horrorów/thrillerów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Obejrzałam dwa dni temu i muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona :) Nie do końca podobało mi się zakończenie. Wolałam by reżyser wysilił się np. na ujęcie walącej w drzwi Fabiany. No, ale tak tak pozytywnie mnie zaskoczył :)

    OdpowiedzUsuń
  11. MOŻLIWY SPOILER: Przeoczyłam wcześniej Twoją reckę tego filmu.Czytam, czytam i nie widzę słów potępienia dla zachowania Belen, myślałam, że ją też nazwiesz infantylną osóbką;) jak to było w przypadku Sary z "Zejścia". KONIEC SPOILERA
    Wczoraj miałam nieprzyjemność oglądać bollywoodzką wersję tegoż filmu, raczej radziła bym ominąć, choć zakończenie jest moim zdaniem trochę mocniejsze iż w oryginale.
    Ilsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPOILER Przecież w spoilerze napisałam, że obie były negatywnymi postaciami. Tyle, że tutaj silniejsze jest czyste okrucieństwo niż infantylizm, choć nie przeczę, że obie bohaterki coś tam ze zdziecinienia mają.
      A zachowanie Sarah z "Zejścia" było bardzo podobne do finalnego czynu Belen - tyle, że w nim ten infantylizm był mocniej dla mnie wyczuwalny.

      Usuń
  12. MOŻLIWY SPOILER: No, że negatywnymi tak napisałaś, ale nie, że infantylnymi i byłam ciekawa czy też taki chłodny osąd w tym przypadku zachowałaś, w końcu negatywny nie znaczy infantylny. Dlatego zapytałam.
    Ilsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłodny osąd? No cóż, ja uważam, że zostawienie kogoś na pewną śmierć z powodu zdrady nie jest adekwatne do przewinienia (skoro tak mamy rozumieć sprawiedliwość, aby zabijać kobiety, które spały z naszymi mężami to ja nie mam pytań. Prześpijmy się z ich facetami, to będzie sprawiedliwość) - więc to albo dziecinada, albo czyste okrucieństwo. Belen natomiast odpłaciła się pięknym na nadobne z tą różnicą, że powinna po jakimś czasie również wrócić po swoją ofiarę, bo jej oprawczyni wróciła - dlatego w tej kwestii wykazała się infantylizmem lub co bardziej do mnie przemawia czystym okrucieństwem, a nie samym pomysłem na zemstę.

      Usuń
  13. Do czego ten świat zmierza. Zabijać za zdradę. To ja też musiałbym swoją ex zabić. Zerwanie kontaktu albo dorosła rozmowa i wybaczenie. To jest wyjście z takiej sytuacji, a nie mordowanie za każdą krzywdę wyrządzoną nam przez człowieka. No, ale do kogo ja mówię. Przecież wiadomo że ten świat jest brutalny i wszyscy chcą się tylko zabijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no, ja nikogo za takie coś bym nie zabiła, więc proszę nie uogólniać;) Nie mówię, że nie popieram zemsty, ale tylko wówczas, gdy jest adekwatna do przewinienia i tylko wtedy jeśli przewinienie jest naprawdę poważne - do główy by mi nie przyszło żeby zabijać za zdradę. Już prędzej olałabym całkowicie zarówno takiego faceta, który by się tego dopuścił, jak i jego kochankę.

      Usuń
    2. To nie było do ciebie:-) Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ej , to chyba do mnie było:) Ja tylko uprzejmie zapytałam Buffy o opinię. Buffy wydaje się mieć bardzo skonkretyzowane poglądy dlatego chciałam ją o to zapytać, bo sytuacje obydwu pań były podobne. I nie chodzi tu tylko o zdradę jak anonimowy próbuje tutaj generalizować. Ludzie są jednak istotami emocjonalnymi i w sytuacjach zagrożenia i ślepej furii to one biorą górę. Nie można tak mierzyć wszystkiego jedną miarą. Sarh i Belen zareagowały właśnie tak i to moim zdaniem jest bardzo prawdopodobne i ciężko mi uwierzyć, że Sarah & Juno, Belen & Fabiana siadają i dyskutują... Inne rozwiązanie zarówno w wypadku Belen jak i Sarah w stylu:wybaczmy sobie i idźmy razem w stronę słońca podkopało by realizm nie ważne za jak racjonalny i dojrzały gatunek chcielibyśmy uchodzić.
      Ilsa

      Usuń
  14. To w końcu za co ta z zejścia zabiła? za zdradę czy zabicie jej przyjaciólki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to widzę tak: od momentu, kiedy Sarah dowiedziała się, że Juno ją zdradziła zaczęła kierować się emocjami, a nie faktami. Dlatego po dowiedzeniu się, że Juno zabiła ich przyjaciółkę zamiast zachować się jak dorosła, racjonalnie myśląca osoba i wysłuchać wersji Juno (z której dowiedziałaby się, że to było przypadkowe zabójstwo w ferworze walki, a potem na skutek szoku, jaki Juno przeżyła - w końcu każdy wpadłby w szok, gdyby niechcący kogoś zabił - zostawiła ją samą umierającą) Sarah to nie interesowało, bo to dotyczyło Juno, kobiety z którą miała na pieńku z powodów osobistych. Innej osoby na pewno by wysłuchała przed zabawą w pseudo sędziego i kata. Więc dla mnie wszystko sprowadza się do odreagowania wieści o zdradzie.

      Usuń
  15. kupuję to. bo sama zastanwiałam się jak tak mądra od początku osoba mogła tak zgłupiec i dać emocjom sobą kierować. a tak to to ma sens. a w dwójce chociaż żałowała tego co zrobiła? bo nie oglądałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, ale naprawdę nie pamiętam:/ Dwójkę widziałam dosyć dawno i to tylko raz, bo nie bardzo mi się podobała.

      Usuń
  16. Madre mia.! co za płytkie rozumowanie, że 'belen zabiła za zdrade'. absurd na kółkach.! przecież to nie była zwykła zdrada.! wyobraź sobie, jedna z drugą, że siedzisz za lustrem i dokładnie widzisz i słyszysz jak tówj facet posuwa inną.! że nie możesz wyjść, wciąąż dochodzą cie te głosy.! bite dwa miesiące.!! że winę za to własciwie ponosisz ty sama (przez co jescze bardziej masz ochote wyżyć sie na laluni.!) że to wszytsko dzieje sie bezkarnie, nie możesz NIC zrobić, tylko krzyczeć w dodatku wiedząc, ze nikt cie nie słyszy.! nie możesz zrobić absolutnie nic zarówno w faktem zdrady jak i z faktem twojego uwiezienia.! w końcu widzisz, że ów lalunia, którą przez dwa miesiące oglądałaś w swoim łózku, dowiaduje sie o twoim istnieniu więc dawno pogrzebane nadzieje na powrót do NORMALNEGO ŻYCIA dzieki niej znów odzywaja.! ale co sie okazuje.? ta nie ma zamiaru nic z tą wiedzą zrobić, wyburkując załosne 'przepraszam'... na litość Boską, CZUJECIE tę sytuacje.? nigdy bym nie chciała sie w takiej znalezc, nie zycze tego najwiekszemu wrogowi, ale gdybym jednak była na miejscu belen.... jest cholernie wysoce prawdopodobne, że zachowałabym sie podobnie.

    OdpowiedzUsuń