Stronki na blogu

wtorek, 11 czerwca 2013

„Jest legendą. Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi”

STEPHEN KING, JOE HILL, F. PAUL WILSON, MICK GARRIS, JOHN SHIRLEY, THOMAS F. MONTELEONE, MICHAEL A. ARNZEN, GARY A. BRAUNBECK, JOHN MACLAY, WILLIAM F. NOLAN, ED GORMAN, BARRY HOFFMAN, RICHARD CHRISTIAN MATHESON, JOE R. LANSDALE, NANCY A. COLLINS, WHITLEY STRIEBER
Zbiór opowiadań celowo nawiązujący do twórczości Richarda Mathesona, w wielu kręgach uważanego za wybitnego twórcę horroru i fantastyki. Kilkunastu pisarzy połączyło siły i stworzyło wspólną antologię, w której znajdziemy teksty będące sequelami, prequelami lub zwyczajnie czerpiące inspirację z powieści i opowiadań Mathesona, ale nienapisane przez niego tylko dla niego. Przyznam, że jak dotąd nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Richarda Mathesona, dlatego też nie mam pojęcia, jak niniejszy zbiorek odbiorą jego wielbiciele. Jedno jest pewne: po przeczytaniu „Jest legendą” nic nie przeszkodzi mi w sięgnięciu po jego, obfitującą w znakomite pomysły literaturę. Po wstępie Ramseya Campbella, brytyjskiego autora horroru, poświęconemu dziełom Mathesona czytelnik przejdzie do piętnastu wybitnych oraz troszkę słabszych opowiadań, z gatunku horroru, kryminału i opowieści niesamowitych, które łączy jedno: duch Richarda Mathesona.
Z wiadomych przyczyn największe nadzieje żywiłam do wspólnego tekstu ojca i syna – Stephena Kinga i Joe Hilla, nawiązującego do kultowego opowiadania Mathesona pt. „Pojedynek na szosie”, ale niestety mocno się zawiodłam. Może zawiniła mało interesująca fabuła, traktująca o karkołomnej potyczce motocyklistów z kierowcą ciężarówki, a może dominował styl Hilla… W każdym razie to nie jest Stephen King, jakiego znam. Później jest już o wiele ciekawiej. Paul Wilson zaserwował mi jakże wciągającą historię o pragnącym zniszczyć swoich sąsiadów, złośliwym faceciku. Mick Garris (mój ukochany reżyser, parający się przede wszystkim ekranizacjami książek Stephena Kinga) napisał jakże klimatyczne i miejscami wręcz mrożące krew w żyłach dzieło, będące nieoficjalnym prequelem najpopularniejszej powieści Mathesona, pt. „Jestem legendą”. John Shirley opowiedział o podróży w czasie, do okresu Dzikiego Zachodu i choć nie przepadam za westernami jego pomysł okazał się naprawdę kapitalny. Troszkę gorzej wypadł Monteleone ze swoją propozycją dziennika żony głównego bohatera powieści Mathesona „Człowiek, który się nieprawdopodobnie zmniejszał”, o której coś niecoś przeczytałam w „Danse Macabre” Kinga, skąd wiem, że autor niniejszego opowiadania zachował chronologię wydarzeń, zaproponowaną przez swojego prekursora, aczkolwiek zauważyłam, że nie potrafił niczym szczególnym zaskoczyć czytelnika. Arnzen poeksperymentował troszkę ze stylem, co mocno zaszkodziło jego historii – trudny język przeszkadzał w odbiorze, w całkowitym zatopieniu się w lekturze. Za to historia Braunbecka niezmiernie mnie wzruszyła – jego „Piękno odebrane ci w tym życiu istnieje wiecznie” charakteryzuje się niezwykle wnikliwymi obserwacjami na temat natury człowieka oraz umysłu dziecka, a napisano je w tak niezwykle poruszającym stylu, że aż łezka kręci się w oku. Maclay nie aspirował do jakiejś mocniejszej głębi, postawił na lekki kryminał i jako taki tekst całkowicie spełnia swoje rozrywkowe zadanie. Nolan… ehh Nolan napisał coś wspaniałego! Jego opowiadanie zajęło drugie miejsce w moim osobistym rankingu tego zbiorku, ponieważ traktowało o czymś, co kocham – odludne, spokojne miasteczko, turyści i łaknący mięsa kanibale. Czytałam w trakcie burzy, co dodatkowo podnosiło atmosferę grozy tak sprawnie nakreśloną przez autora i aż do teraz nie mogę otrząsnąć się z wrażenia. Aby nie było tak słodko przejdę do thriller’owego teksu Gormana, naszpikowanego tak sporą liczbą nużących opisów, że chwilami ciężko jest przez niego przebrnąć. Chyba tylko zaskakujące zakończenie zasługuje na wzmożoną uwagę czytelnika… Tymczasem Hoffman postawił na opowieść niesamowitą o człowieku, którego z dnia na dzień wszyscy znajomi przestają rozpoznawać. Autor znakomicie podsyca ciekawość odbiorcy za pomocą samych słów, tym samym sprawiając, że z wypiekami na policzkach, oczekuje zakończenia, które odpowiedziałoby na nurtujące go pytania. Syn Mathesona napisał krótki tekst z miażdżącym zakończeniem, a Lansdale zdecydował się na survivalowy kawałek o bitwie mężczyzny z morderczą laleczką – całkiem pomysłowy, aczkolwiek mógłby troszkę skrócić momenty pogoni. Pan Strieber podobnie, jak Hoffman postawił na opowieść niesamowitą o latającym człowieku i choć jego opowiadanie odznacza się sporą dozą oryginalności popełnił podobny błąd, co Lansdale – zbyt duża ilość opisów wrażeń głównego bohatera, przelatującego nad miastem.

Opowiadanie Nancy Collins celowo zostawiłam sobie na koniec, bowiem uważam, że jej „Powrót do Piekielnego Domu” to jedna z najlepszych historii o nawiedzonym budynku, jaką dane mi było przeczytać. Już pomijam bezbłędny styl, potęgujący atmosferę niezdefiniowanego zagrożenia, czyhającego na badaczy przeklętego domu, bo największą siłą charakteryzuje się wplecenie w jakże przerażające wątki paranormalne perwersyjnych aktów seksualnych, do których namawiał swoich gości dawno zmarły właściciel owianego złą sławą domostwa. Ten zabieg okazał się mocno odświeżający dla skostniałego nurtu ghost story, tym samym oferując odbiorcy niezapomnianą przygodę w przeklętych murach nawiedzonego obiektu oraz w moim mniemaniu znacznie zawyżając ogólny poziom omawianej antologii.

Mimo kilku słabszych tekstów, zamieszczonych w „Jest legendą” muszę przyznać, że to jedna z najlepszych antologii, jaką dane mi było przeczytać. Powodem tego jest zapewne wykorzystanie, jak zauważyłam, bardzo oryginalnych pomysłów Mathesona, ale również dojrzałe pióro każdego pisarza, który zdecydował się oddać hołd legendzie literatury. Już sam fakt rozbudzenia mojego apetytu na twórczość Richarda Mathesona dobitnie podkreśla mój stosunek do niniejszej antologii, którą z całego serca polecam poszukiwaczom dobrej prozy.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

2 komentarze:

  1. Też bardzo mi się podobało opowiadanie Nancy Collins i Nolana! Ale i Hill&King mnie nie zawiódł. Hm :) Tak czy inaczej - wspaniała antologia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. King, Hill, Wilson!? Hmmm trzy argumenty "za", więc trzeba będzie rozglądnąć się za tą książką :). I jeszcze Paulina tak polecała u siebie i tu, więc nie mogę odmówić :).

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń