Dziewiętnastoletnia Holly interesuje się swoim kolegą z pracy, Robem, mającym
opinię niedoszłego samobójcy. Chłopak szybko przyjmuje jej zaloty i zabiera ją
do swojego mieszkania, ale w trakcie stosunku seksualnego w łóżku pojawia się
okaleczony żywy trup jego byłej dziewczyny, Niny, utrzymujący, że zawsze będzie
przy nim. Holly dowiaduje się, że była dziewczyna Roba zginęła w wypadku
samochodowym, co chłopak bardzo ciężko przeżył, ale mimo wszystko decyduje się
kontynuować ich romans, pomimo obecności Niny podczas każdego ich zbliżenia.
Brytyjski horror braci Bena i Chrisa Blaine’ów na podstawie ich scenariusza, którzy po raz pierwszy
porwali się na pełnometrażową produkcję przynależącą do niniejszego gatunku. Pragnąc
zachować twórczą niezależność postanowili pozyskać pieniądze niezbędne do
sfinansowania projektu od przedsiębiorstwa użyteczności publiczne Kickstarter.
Choć pomysł na scenariusz był cokolwiek kuriozalny bracia Blaine zdecydowali
się nadać mu dosyć poważny ton, dalece minimalizując akcenty humorystyczne -
właściwie sprowadzając je jedynie do miejscowych dowcipnych dialogów. Taka
narracja nie przypadła do gustu paru krytykom (choć większość pozytywnie
przyjęła „Ninę Forever”), przekonanym, że elementy komediowe uczyniłyby ten obraz
przystępniejszym. Jednak scenarzyści i oczywiście reżyserzy projektu uznali, że
taki sznyt kolidowałby ze stylowością filmu, którą koniecznie chcieli zachować.
Naprawdę niewiele brakowało, żebym uznała „Ninę Forever” za jeden z
ciekawszych kuriozalnych horrorów ostatnich lat. Najbardziej intrygował cokolwiek
dziwaczny pomysł na temat przewodni scenariusza. Poharatany żywy trup kobiety
pojawiający się w łóżku w kałuży krwi, ilekroć jej były chłopak, Rob oddawał
się miłosnym igraszkom z nową dziewczyną, Holly, już sam w sobie był osobliwy,
ale Blaine’owie spotęgowali groteskowy wydźwięk swojego konceptu nie do końca
zdrowymi reakcjami głównych bohaterów na istniejący stan rzeczy. Pierwsze
pojawienie się Niny przynosi zrozumiałą panikę, przerażenie i dezorientację.
Wciąż niemogący pogodzić się z jej śmiercią Rob w końcu „wpada w jej ramiona”,
acz dosyć apatycznie, co zapewne jest następstwem szoku. Tymczasem zazdrosna
Holly wybiega z jego mieszkania i na jakiś czas kontakt pomiędzy nimi się
urywa. Po paru dniach dziewiętnastolatka wraca z silnym postanowieniem
przezwyciężenia owego niecodziennego kryzysu. I od tego momentu zachowanie
głównych bohaterów, szczególnie Holly staje się tak dziwaczne, że jak wynika z niektórych
recenzji, dla wielu widzów wręcz niezrozumiałe. Podczas kolejnego zbliżenia
zarówno Rob, jak i jego nowa dziewczyna starają się wciągnąć żywego trupa w
swoje miłosne ekscesy, czym twórcy dosyć wyraźnie dotykają tematyki
nekrofilskiej. Rob ogranicza się jedynie do wymiany pocałunków z Niną, ale Holly
bez krępacji stara się palcami doprowadzić ją do orgazmu. Jak się okazuje
bezskutecznie, bo przecież Nina nie żyje… Później zachowanie naszej pary staje
się bardziej zrozumiałe, na tyle, na ile może być w tej niezdrowej sytuacji. Holly
i Rob starają się ignorować obecności Niny w trakcie ich stosunków seksualnych,
a czasami odwieść ją od nagabywania ich, poprzez próby uświadomienia jej, że
Rob zasługuje na ułożenie sobie życia z kimś innym. W mainstreamowym kinie
grozy zapewne kolejnym krokiem głównych bohaterów byłoby opracowanie planu,
który pozwoliłby na zawsze uwolnić się od natrętnego żywego trupa, ochoczo
konwersującego z nimi i mechanicznie zarzucającego swoim ciałem na wąskich
przestrzeniach. Ale Blaine’owie zdystansowali się od kina głównego nurtu,
spychając fabułę na inną, nieczęsto obieraną przez twórców horrorów ścieżkę.
Zamiast wprowadzić choćby strzęp nadziei na pozbycie się Niny, poprzez
formułowanie przez bohaterów jakiegokolwiek planu dalszych zdecydowanych
posunięć postawili na poczucie beznadziei, bierność w obliczu makabry, a nawet
niechętną akceptację istniejącego stanu rzeczy. Melancholijny wydźwięk fabuły dopełniają
silnie skontrastowane, płynnie zmontowane zdjęcia szarego miasta, w jakim
przyszło żyć Robowi i Holly oraz ciasnych, często mrocznych, acz nowocześnie
urządzonych pomieszczeń w mieszkaniu chłopaka. W zasięgu Blaine’ów znajdowało
się więc niemalże wszystko, co potrzebne do stworzenia wyróżniającego się
horroru, celującego głównie w niszę, ale kilka wręcz „szkolnych błędów”
zniszczyło ogromny potencjał tkwiący w pomyśle na fabułę i sprawiło, że z
czasem solidna oprawa audiowizualna straciła dla mnie znaczenie.
Jednym z głównych mankamentów „Niny Forever” są oszczędne wizualizacje
makabry, wymuszone zapewne ograniczonymi nakładami pieniężnymi bądź brakiem
wyobraźni twórców. Choć obsadzona w roli żywego trupa Fiona O’Shaughnessy
samymi wyłupiastymi oczami, rozmazanym makijażem i mechanicznymi ruchami sprawiała
dosyć upiorne wrażenie to już poważne obrażenia, jakie odniosła w wypadku
samochodowym unaoczniono w milisekundowych migawkach, dosłowną makabrę zamykają
w długich najazdach kamery na zakrwawiony materac i zadrapania na jej twarzy.
Barwa i konsystencja sztucznej krwi są realistyczne, ale nie mogę przeboleć
faktu, że twórcy nie wypełnili czymś dosadniejszym pola, jakie rozciągnął przed
nimi pomysł na fabułę, wszak można to było przekształcić w widowiskowy body horror. Zamiast tego, i tutaj
przechodzimy do moim zdaniem poważniejszego niedociągnięcia, Blaine’owie
skupili się na romansie głównych bohaterów, rozkwit którego blokuje zmarła
partnerka chłopaka. Do pewnego momentu ich rozterki budzą ciekawość, ale w
drugiej połowie scenarzyści się zapętlili – częste zjawianie się zakrwawionej
Niny oddarte z efektu nowości, wszak ten wątek w pełni wyeksploatowano w
pierwszej partii filmu, nierzadkie artykulacje przytłoczenia tą sytuacją przez
Roba i Holly oraz ich rozstania i powroty zaczęły mnie zwyczajnie nudzić. Scenarzyści
nie wykazywali najmniejszej chęci ożywienia liniowej akcji, aż do końcówki, w
której pojawia się, co prawda przewidywalny zwrot akcji, ale zbyt późno żeby
puścić w niepamięć wcześniejsze przestoje. Blaine’owie lepiej by zrobili, gdyby
ostatni stosunek Holly pokazali nieco wcześniej i na jego kanwie oparli
kolejny, z lekka dynamizujący akcję wątek. Zamiast tego zaraz potem
błyskawicznie sfinalizowali fabułę, notabene bez większych fajerwerków.
Z jednej strony to trochę chory, a z drugiej niezwykle intrygujący i pociągający scenariusz :) W każdym razie film jest warty obejrzenia ;) Polecam wszystkim xD
OdpowiedzUsuńHa, też dziś obejrzałam ten film :)
OdpowiedzUsuńStraszny ten plakat. Tematyka jak dla mnie odstręczająca.
OdpowiedzUsuń