Stronki na blogu

piątek, 21 sierpnia 2020

Caz Frear „Z zimnym sercem”

 

Dwudziestodwuletnia Australijka, Naomi Lockhart, zostaje zamordowana w wynajmowanym mieszkaniu w Londynie. Sprawą zajmuje się zespół dochodzeniowo-śledczy nadzorowany przez inspektor Kate Steele, w tym detektyw Catrina 'Cat' Kinsella, która niedawno wróciła do pracy w policji. Śledztwo prowadzi detektywów do Josepha Maddena, mężczyzny, którego Cat miała okazję poznać już wcześniej. Utrzymywał wówczas, że jego żona, Rachel Madden, mu grozi, a teraz upiera się, że kłamie, żeby go pogrążyć. Kobieta tymczasem wyraźnie staje w jego obronie, choć policjanci nie mają wątpliwości, że mąż przez lata znęcał się nad nią psychicznie. I regularnie ją zdradzał, niewykluczone więc, że miał romans także z Naomi Lockhart. Dowody materialne wskazują na jego winę, ale materiał jest zbyt skąpy, żeby móc postawić Josepha przed sądem. Cat zagłębia się więc w historię małżeństwa Maddenów, zmagając się przy tym z problemami osobistymi. Jeśli szybko nie znajdzie sposobu na zażegnanie kryzysu, jej mroczny sekret już wkrótce może wyjść na jaw.

Druga odsłona powieściowego cyklu kryminalnego pióra Caz Frear, brytyjskiej autorki, z wykształcenia historyczki i politolożki, która pracowała w branży finansowej w charakterze headhunterki. Pierwsza część mrocznych przygód między innymi młodej posterunkowej Cat Kinselli „Sweet Little Lies” (pol. „Słodkie kłamstwa” aka „Słodkie kłamstewka”) swoją światową premierę miała w roku 2017 i była pierwszym opublikowanym utworem Caz Frear. Pierwsze wydanie części drugiej, powieści „Stone Cold Heart”, ukazało się w 2019 roku, a w Polsce książka wyszła w roku 2020 pod tytułem „Z zimnym sercem”. W tym samym roku miała miejsce światowa premiera tomu trzeciego noszącego tytuł „Shed No Tears”.

Kto czytał, ten zapewne pamięta, że zawiązując intrygę w swojej debiutanckiej powieści, „Słodkich kłamstwach”, Caz Frear pozwoliła sobie na dość duży zbieg okoliczności. Ułatwienie, które zwykle nie jest dobrze odbierane przez miłośników kryminałów. Z przykrością muszę stwierdzić, że w tomie drugim powtórzyła ten błąd, tyle że w mniejszej skali. „Z zimnym sercem” otwiera niezaplanowane spotkanie Cat Kinselli, młodej detektyw z londyńskiej Policji Metropolitalnej, z niejakim Josephem Maddenem. Najwyraźniej podrywaczem, który jednak od Cat chce tylko dostać poradę prawną. Informacje, które mógłby wykorzystać przeciwko swojej żonie, która, jak twierdzi, grozi, że przysporzy mu cierpień. A kilka miesięcy później to nikt inny, jak Joseph Madden staje się głównym podejrzanym w śledztwie, nad którym pracuje między innymi Cat. Niezbyt duży to wprawdzie zbieg okoliczności, ale zawsze. Jeden jedyny, bo potem, trochę inaczej niż w „Słodkich kłamstwach”, nie miałam już wrażenia (które w przypadku tamtej pozycji na szczęście okazało się złudne), że Frear od czasu do czasu posiłkuje się cudownymi zrządzeniami losu. Za to po raz kolejny przedstawia zagadkową historię rodzinną. Tym razem zamiast pochylać się nad dziejami głównej bohaterki i jednocześnie narratorki Cat Kinselli oraz jej krewnych, autorka roztacza przed nami burzliwą historię Maddenów. Małżeństwa z problemami, których sprawcą niewątpliwie jest Joseph. Człowiek z narcystyczną osobowością, który przez lata znęcał się nad swoją żoną Rachel. Przemoc psychiczna i ekonomiczna była w ich domu na porządku dziennym, ale bardzo prawdopodobne, że mężczyzna ten pozwalał sobie również na przemoc fizyczną względem chorobliwie posłusznej mu kobiety. Dla Cat szybko staje się jasne, że Joseph z zimnym sercem podporządkował sobie Rachel. Zrobił z niej strachliwą gospodynię domową, przymykającą oczy na jego zdrady i usprawiedliwiającą jego agresję. A więc mamy dość typowy przypadek ofiary przemocy domowej. Kobiety maltretowanej przez męża, która trwa w fałszywym przekonaniu, że to ona jest wszystkiemu winna. Joseph ma zawsze rację, a ona ciągle popełnia błędy, które mają prawo go rozzłościć. Frear kreśli na kartach „Z zimnym sercem” drobiazgowy portret toksycznego małżeństwa, domu, w którym króluje przemoc powodowana przez męża. Portret maltretowanej kobiety i jej zapatrzonego w siebie partnera, który kreuje się na człowieka odnoszącego sukcesy. Dbającego o pozory psychopaty, który teraz najprawdopodobniej dopuścił się morderstwa. Wszystkie dowody na to wskazują. A właściwie poszlaki. Zespół pod przewodnictwem przebojowej inspektor Kate Steele, wie, że to, co mają na Josepha Maddena nie wystarczy, by skazać go za zabójstwo dwudziestodwuletniej pracownicy bratowej jego żony, Kirstie Connor, która tak samo jak jej mąż, nie szczędzi nienawistnych słów pod adresem Josepha. Jego żona natomiast, dość nieudolnie, stara się odsunąć od niego podejrzenia. Nie wygląda na to, że z premedytacją stara się wybielać go w oczach policji – zdaje się, że po prostu mówi to, w co sama wierzy. A jest przekonana, że Joseph nie mógłby pozbawić kogoś życia. Bywa nerwowy, ale nie aż tak, żeby zaraz kogoś zabijać. Tym bardziej, że jak myśli Rachel, gniew wzbudza w nim tylko ona. Szczegółowy, dojrzały warsztat Caz Frear pozwala zagłębić się w złożone osobowości głównych uczestników tego tragicznego spektaklu. Właściwie na własnej skórze odbierać dręczące ich emocje. Postawić się w położeniu każdego z nich. Nawet antypatycznego Josepha Maddena. Ale przede wszystkim „wejdziemy w skórę” Cat Kinselli, odrobinę neurotycznej, niepozbawionej cynizmu, ale i determinacji, by dopaść zabójcę Naomi Lockhart, policjantki, której mroczny sekret już niedługo może zostać ujawniony. A to najpewniej zakończy jej karierę policyjną i związek z ukochanym mężczyzną. A i być może na takich konsekwencjach się nie skończy. Frear po raz kolejny roztoczyła więc dość szeroką i bardzo wnikliwą płaszczyznę psychologiczną. Tym razem uatrakcyjniając przeżycia Cat związane z najważniejszą sprawą kryminalną, jaką w swoim życiu się zajmowała, poruszającymi dziejami rodziny w jakiś sposób zamieszanej w okrutną śmierć młodej kobiety.

Prawda jest taka, że rodzina podejrzanego często bywa ofiarą. To jej członkowie muszą mierzyć się z kpinami i osądem innych. To oni zmazują graffiti z drzwi, podczas gdy prawdziwego drania pyta się, czy temperatura w celi mu odpowiada i czy woli kurczaka czy rybę na lunch.”

Cat Kinsella, jedna z najciekawszych bohaterek literatury kryminalnej, z jaką dotychczas się spotkałam. Generalnie silna kobieta, ale bynajmniej nie niezniszczalna. Pełna zalet, ale i niewolna od wad albo jak kto woli pewnych słabości. Postać, bez której tak „Z zimnym sercem”, jak wcześniejsze „Słodkie kłamstwa” autorstwa Caz Frear, niewątpliwie tak wciągające by nie były. To Kinsella niesie te utwory, ale też nie mogę odmówić tej brytyjskiej pisarce solidnego warsztatu i dużego skupienia na prowadzeniu fabuły. Frear nie skacze szaleńczo z wątku w wątek i nie pisze powierzchownie. „Z zimnym sercem” tak jak „Słodkie kłamstwa” to powieść kryminalna zmieszana z thrillerem psychologicznym. I w mojej ocenie Frear sprawdza się tak samo dobrze w obu tych gatunkach. Praca policyjna, strona proceduralna, cechuje się równie satysfakcjonującym oddaniem szczegółów, jak płaszczyzna psychologiczna. Chociaż pewnie nie każdy znajdzie w tym powody do zadowolenia. Bo śledztwa w książkach Frear toczą się naprawdę powoli, a więc można powiedzieć, że dość niemodnie. W każdym razie w sposób niecieszący się taką popularnością, jak bardziej dynamiczne, pełne zaskakujących zwrotów akcji, niestrudzone gonienie nieustraszonych policjantów za bezwzględnymi przestępcami. Tutaj się idzie, a nie biegnie. Leniwie płynie przez mroczny świat przedstawiony przez pisarkę obdarzoną dość bogatym słownictwem. Przechodzi od stacji do stacji wraz z mocno zawziętą dwudziestoparoletnią kobietą z nieczystym sumieniem, która coraz bardziej rozpaczliwie stara się utrzymać na powierzchni. I znaleźć drania, który odebrał życie sympatycznej Australijce. Albo znaleźć mocne dowody na winę już zatrzymanego Josepha Maddena. Cat, podobnie jak jej przełożona, dochodzi do wniosku, że najlepszym sposobem na to jest dotarcie do jego żony Rachel. Pozyskanie jej zaufania i niejako zmuszenie jej do obrania trzeźwego spojrzenia na jej od dawna kiepską sytuacją małżeńską. Sytuację, która najpewniej w jakiś sposób odbija się też na nastoletniej córce Maddenów, Clarze, najważniejszej osobie w smutnym życiu Rachel. Frear zabiera nas w podróż utkaną z kłamstw, półprawd i przemilczeń, która wymaga trochę cierpliwości od czytelników. Której nie sposób „brać na szybko”, podejść do tego jak do wakacyjnego czytadełka, które można zaliczyć z tak zwanym wyłączonym myśleniem. „Z zimnym sercem” nie nazwiecie pewnie mocno wymagającą powieścią, ale i jestem przekonana, że niewielu (jeśli w ogóle ktoś) przypnie jej etykietkę szybkiej, łatwej i przyjemnej. Tematyka, z jaką się tutaj zderzycie do przyjemnych na pewno nie należy. Morderstwo, przemoc domowa i sekret, kładący się cieniem na życiu Cat Kinselli, który teraz najwyraźniej spoczywa w rękach zatwardziałego kryminalisty. Frear powinna nieraz skłonić Was do refleksji, zmusić do ważnych przemyśleń, które oczywiście pewnie niejednego z Was nie raz, nie dwa pewnie już nawiedzały (na przykład karanie przez „praworządnych obywateli” rodzin domniemanych najgorszych przestępców, tylko podejrzanych, ewentualnie oskarżonych o straszne zbrodnie – w dzisiejszych czasach jakoś wyrok mało komu jest potrzebny, żeby obwołać kogoś mordercą), ale na co dzień raczej nie ma wielu okazji do dłuższego analizowania w myślach różnych bolączek tego świata, które bezpośrednio nas nie dotyczą. Frear gdzieś między słowami daje nam do zrozumienia, że los, jaki spotyka niektóre postacie (wszystkie jak żywe!) „Z zimnym sercem” wcześniej czy później może spotkać i nas. Z drugiej strony... Powiedzmy, że nie jest to historia, w której wszystko błyskawicznie zgrabnie składa się w całość, że sprawa szybko staje się dość oczywista, że nie ma w niej żadnych zastanawiających luk. Ani innych podejrzanych, którzy, co trzeba zaznaczyć, mogą stanowić tylko swego rodzaju zmyłkę. Odwracać uwagę od tyrana, który nawet zza krat niszczy swoją rodzinę. Egoistycznego, impulsywnego osobnika, któremu, zdaje się, bardziej od oczyszczenia się z zarzutów zależy na wizerunku pożeracza serc pięknych kobiet sukcesu. Tak czy inaczej rozwiązanie tej zagadki raczej nie wstrząśnie nawet mniej obytymi z kryminałami i thrillerami psychologicznymi czytelnikami, ale na ostatniej stronie znajdziecie coś, co znacznie podsyci apetyt na trzeci tom mrocznych przygód detektyw Cat Kinselli. Ja już nie mogę się doczekać polskiego wydania dalszego ciągu rozprawiania się bohaterki, z którą mocno się już zżyłam, z przeszłością. I kolejnej tak samo nieśpiesznie kreślonej, trzymającej w napięciu intrygi rozpracowywanej przez zespół „czułej dyktatorki” Kate Steele. Zespół, który być może już wkrótce zostanie uszczuplony...

Kto czytał „Słodkie kłamstwa” aka „Słodkie kłamstewka” Caz Frear mniej więcej wie, czego spodziewać się po „Z zimnym sercem”. A jak nie czytał, to uważam, że najlepiej zrobi nadrabiając zaległość przed posiedzeniem nad drugą stacją mrocznej przygody z młodą detektyw londyńskiej policji Cat Kinsellą. W przeciwnym wypadku można się troszkę pogubić w zawiłościach fabularnych, w życiu głównej bohaterki, które na pewno nie jest wątkiem zdecydowanie mniej istotnym od śledztwa, nad którym tutaj pracuje wraz z pozostałymi członkami zespołu londyńskiej Policji Metropolitalnej. Moim zdaniem jakości Caz Frear nie obniżyła – poziom pierwszej odsłony, uważam, został zachowany. Chociaż... Tak, „Z zimnym sercem”, ten także niepowierzchownie prowadzony kryminał zmieszany z thrillerem psychologicznym, zdaje mi się ciut lepszy. Fabuła odrobinkę ciekawsza, a finał każe mi z jeszcze większą niecierpliwością czekać na trójkę niż czekało się na „Z zimnym sercem”. Tak jak się spodziewałam, dobry dreszczowiec z magnetyczną czołową osobowością.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz