Kiedyś.
Po śmierci ojca nastoletnia Amelie Lamont w obawie przed dostaniem
się pod kuratelę państwa przeprowadza się z Reading do Londynu,
gdzie zamierza odłożyć pieniądze na studia. W najczarniejszych
chwilach w stolicy Anglii poznaje Carolyn Blakely, która oferuje jej
pracę w charakterze pomocy domowej wraz z zakwaterowaniem. Amelie
zaprzyjaźnia się nie tylko ze swoją pracodawczynią, ale także z
jej koleżankami, Justine Elland i Liną Mielkute, pracującymi dla
magazynu „Exclusives” prowadzonego przez Neda Hawthorpe'a, syna
miliardera filantropa Jethra Hawthorpe'a, założyciela Fundacji
Hawthorpe'a. Skuszona obietnicą szybkiego zarobku i chcąc pomóc
bliźniemu, Amelie przystaje na niekonwencjonalną propozycję
biznesową przedstawioną jej przez Neda. Układ, który dla Amelie
okazuje się śmiertelnie niebezpieczną pułapką.
Teraz.
Amelie Hawthorpe jest przetrzymywana w ciemnym pomieszczeniu przez
niezidentyfikowanych mężczyzn. W innym pokoju przebywa jej fałszywy
małżonek, główna karta przetargowa porywaczy, najwyraźniej
starających się nakłonić ojca Neda do wpłacenia okupu.
|
Okładka książki. „Uwięziona”, Albatros 2023
|
B.A.
Paris (właściwie Bernadette Anne MacDougall) urodziła się w
hrabstwie Surrey, w południowo-wschodniej Anglii jako trzecia z
szóstki dzieci Francuzki i Irlandczyka. Po zakończeniu edukacji
przeprowadziła się do Francji, gdzie przez parę lat pracowała
jako przedstawicielka handlowa w międzynarodowym banku, a w
międzyczasie poznała swojego przyszłego męża, ojca jej pięciu
córek i współzałożyciela ich szkoły językowej. I wróciła z
nim do Anglii - obecnie mieszkają w hrabstwie Hampshire. Swoją
wielką przygodę z powieściopisarstwem Paris zaczęła dopiero po
pięćdziesiątym roku życia: za namową córki wzięła udział w
konkursie pisarskim organizowanym przez jedno z czasopism. Nie
wygrała, ale wymyślała kolejne historie, która skrzętnie
przelewała na papier. Na rynku wydawniczym zadebiutowała w 2016
roku bestsellerową powieścią „Behind Closed Doors” (pol. „Za
zamkniętymi drzwiami”), dwukrotnie nominowanym w plebiscycie
Goodreads Choice Awards thrillerem psychologicznym, który przyniósł
jej nie tylko krajową, ale też międzynarodową sławę – trwają
ostatnie prace nad filmową wersją „Za zamkniętymi drzwiami”,
wyreżyserowaną przez Jeffa Celentano w oparciu o scenariusz Megan
Stewart pt. „Blackwater Lane”. „Uwięziona” (oryg. „The
Prisoner”) to szósta samodzielna powieść B.A. Paris -
brytyjskiej autorki poczytnych „Na skraju załamania”, „Pozwól
mi wrócić”, „Terapeutki”, „Dylematu” i rzecz jasna
wspomnianego już „Za zamkniętymi drzwiami”, która ponadto
wspólnie z paroma koleżankami po piórze stworzyła niejaką:)
„Dublerkę” - thrillera niekoniecznie psychologicznego, który
swoją światową premierę miał w roku 2022, a jego pierwszą
polską edycję przygotowało wydawnictwo Albatros na rok 2023. w
tłumaczeniu Roberta Walisia.
Tu
i teraz. Tam i kiedyś. Swoją „Uwięzioną” B.A. Paris najpierw
prowadzi na dwóch nierównomiernie przeplatających się osiach
czasu - teraźniejszość i niezbyt odległa przeszłość – by
potem rzecz skondensować - zwarta forma, linearna narracja. Amelie
Lamont/Hawthorpe, główną bohaterkę i zarazem narratorkę
powieści, po raz pierwszy spotykamy w niewoli zgotowanej przez
tajemnicze postaci, które rychło wtrącą ją do „ciemnego
lochu”. Niewielkie pomieszczenie z materacem, zabitym oknem i
dwojgiem drzwi, z których tylko jedne nie są zamykane na klucz. Za
nimi znajduje się ciasna łazienka, gdzie w przeciwieństwie do „jej
sypialni i jednocześnie jadalni”, Amelie może w dowolnym momencie
przeganiać egipskie ciemności. Drugimi drzwiami od czasu do czasu
(najczęściej kilka razy dziennie) wchodzi jeden z porywaczy,
milczący mężczyzna, któremu najwyraźniej nie zależy na
zagłodzeniu swojej ofiary. Właściwie wszystko wskazuje na to, że
Amelie wpadła w brudne łapska przestępczego duetu; dwóch
„dżentelmenów” szantażujących miliardera, od niedawna teścia
Amelie. Żony z przypadku? Niezupełnie, ale jej związek to czysta
fikcja. Układ biznesowy, w szczegółach przedstawiony na
płaszczyźnie retrospektywnej. Ale zanim ta niemoralna propozycja
zostanie przedstawiona młodej kobiecie, szukającej szczęścia w
Londynie, na chwilę przeniesiemy się do Reading, niewystawnego
gniazdka Amelie i jej ojca, rozgoryczonego niemiłosiernie
przedłużającym się brakiem postępów w sprawie podejrzanej
śmierci jego ukochanej żony. Paris właściwie nie pozwala nam
lepiej poznać tego bezskutecznie walczącego o sprawiedliwość
mężczyzny, bo po długiej chorobie, z małoletnią Amelie w roli
jedynej opiekunki, podwójnie poszkodowany wdowiec umiera, co dla
jego jedynej córki oznacza przejście pod opiekę państwa.
Nastolatka salwuje się więc ucieczką. Kierunek: Londyn. Cel:
zgromadzenie pieniędzy niezbędnych do rozpoczęcia nauki w szkole
wyżej. Chce zostać prawniczką, do czego zainspirowała ją, jak
wszystko na to wskazuje, bezowocna przeprawa rodziciela z tak zwanym
wymiarem sprawiedliwości. Nastolatka szybko gubi się w wielkim
mieście. Traci pracę i dach nad głową, ale zanim głód porządnie
zajrzy jej w oczy, poznaje, na oko dobrze sytuowaną, kobietę
nazwiskiem Carolyn Blakely. I tak rodzi się piękna przyjaźń, w
którą klin wbije Ned Hawthorpe, przystojny właściciel magazynu
„Exclusives”, zespół którego zasilają członkinie małej
paczki Carolyn: rodowita Francuzka Justine Elland i rodowita Litwinka
Lina Mielkute. Amelie zyskuje więc nie jedną, a aż trzy zaufane
przyjaciółki, dzięki którym znowu z nadzieją patrzy w
przyszłość. Tym bardziej gdy dostaje pracę w prestiżowym piśmie
młodego Hawthorpe'a. Jego ojciec, filantrop Jethro Hawthorpe, po
śmierci brata Neda założył fundację zorientowaną głównie na
pomoc osobom uzależnionym od narkotyków. Początki były trudne, za
co Jethro winił skandalicznie się bawiącego Neda, który
bynajmniej nie poprawił swoich notowań u ojca poprzez rozkręcenie
takiego szemranego(?) biznesu jak magazyn „Exclusives”. Dobra
passa Amelie w Londynie kończy się z chwilą skrzyżowania
życiowych ścieżek z Nedem Hawthorpe'em. Oczywiście uświadomi to
sobie później... po wejściu w związek małżeński z aroganckim
przedstawicielem „brytyjskiej szlachty”. Nie ukrywam, że
zaintrygował mnie pomysł B.A. Paris na „Uwięzioną”, podwójna
niewola Kopciuszka – a może spod rynny w deszcz? - niestandardowy
układ biznesowy z daleka zalatujący archetypicznym motywem
podpisania cyrografu z Diabłem. Niestety Amelie Lamont nie ma takich
skojarzeń – owszem, ma lekkie wątpliwości, ale natury moralnej,
etycznej, nie ma natomiast powodu dopatrywać się w śmiałej
propozycji „boskiego Neda” jakichś diabolicznych zamiarów wobec
niej. Mieli pomóc sobie nawzajem: Amelie miała przez najwyżej
miesiąc grać rolę jego szczęśliwej małżonki, a Ned po
wszystkim miał wypłacić jej sto tysięcy funtów, tym samym
finansując jej wymarzone studia. Zaintrygował mnie pomysł, ale
zawiodło wykonanie.
|
Okładka książki. „The
Prisoner”, Hodder & Stoughton 2022
|
Drobiazgowa
eksploatacja sfery wewnętrznej bohaterki to według mnie nie jest.
Thriller psychologiczny to w moim odczuciu nie jest. Prędzej „nagi
thriller” o młodziutkiej kobiecie z potężnym, acz jedynie
nieśmiało zarysowanym, bagażem życiowym, która poniekąd na
oczach czytelnika wpada w jeszcze większe bagno. A właściwie dwa.
Najpierw nieszczęsny układ z Nedem Hawthorpe'em, a potem przymusowy
pobyt w ciemnicy. Co jest gorsze? Złota klatka czy czarna klatka?
Imponująca rezydencja kłopotliwego synalka miliardera, który na
względzie zdaje się mieć przede wszystkim dobro swojej fundacji
czy po spartańsku urządzona klitka połączona z jeszcze
ciaśniejszą, ale za to jaśniejszą łazienką jedynie z muszlą
klozetową i umywalką (nie ma ani prysznica, ani wanny)? To proste:
lepszy mroczny loch nie wiadomo gdzie. Lepiej dożyć swoich dni w
tym klaustrofobicznym wnętrzu, niż korzystać z luksusów
niewspaniałomyślnie oferowanych przez zepsutego „chłopczyka” z
Londynu. Ned i Amelie, jak to się mówi, są z kompletnie różnych
planet. Szkoła przetrwania i lunapark. Rozpaczliwa walka o
utrzymanie się na powierzchni i czerpanie z życia nader pełnymi
garściami. Ned nie prosi, wszak nie tak został wychowany. Przez
nieżyjącego już dziadka, który, ku wielkiemu niezadowoleniu
swojego syna Jethro Hawthorpe'a, spełniał wszelkie zachcianki
przypuszczalnie ulubionego wnuka. Z drugiej strony Ned i bez dziadka
mógłby okazać się niegodny odziedziczenia wychuchanej Fundacji
Hawthorpe'a (Paris każe nam błądzić w sferze domysłów).
Podręcznikowy przykład psychopaty sadystycznego? Urodzony morderca?
Nie można tego wykluczyć, ale w grę wchodzi też kupowanie sobie
wolności. Tak czy inaczej, to jeden z tych członków rzekomo równej
wobec prawa (bajka dla dorosłych, jeden z rozdziałów Współczesnej
Mitologii) ludzkiej populacji tak zwanego demokratycznego świata,
który w miarę spokojnie może dopuszczać się najohydniejszych
zbrodni. W miarę, bo jest jeszcze zła prasa. „Podłe insynuacje”
dziennikarzy, sensacyjne nagłówki bezlitośnie komentowane
przynajmniej przez tych internautów, których żywo interesuje
wszystko co związane z wpływowym rodem Hawthorpe'ów. Organy
ścigania Nedowi niestraszne, ale przedstawiciele czwartej władzy
już tak. Druzgocący cios nadejdzie jednak z zupełnie
nieoczekiwanej przez niego strony. Porwanie dla okupu? Na to wygląda,
ale na nieszczęście żądania oprawców nie tyle małżeństwa, ile
partnerów biznesowych, z jakiegoś zagadkowego powodu trafiają w
próżnię. Czy to możliwe, że Jethro Hawthorpe dostrzegł w tym
procederze okazję do pozbycia się swojego największego problemu?
Pragnie śmierci swojego już jedynego syna? A co z Amelie?
Przypadkowa ofiara, za którą ten poważany miliarder tęsknić
raczej nie będzie. Mniej więcej takie myśli krążą w głowie
tytułowej protagonistki tego w gruncie rzeczy prościutkiego
thrillera, mnie osobiście odmawiającego satysfakcjonującej
wędrówki po na pewno ciekawym wnętrzu Amelie. Obiecujący zarys,
ale niedostatecznie zagospodarowany środek. Rozczarowująco pustawe,
a w każdym razie w moich oczach irytująco mętne wnętrze (nie
zawsze nadążałam za jej tokiem rozumowania). Fragmentaryczna
przeszłość i ten jakże niepożądany dystans w umownej
teraźniejszości. Pomimo usilnych starań nie potrafiłam zespolić
się z tą postacią, bo wyglądało mi na to, że autorce bardziej
zależało na dynamicznym i pewnie zaskakującym rozwoju akcji – u
mnie obyło się jednak bez większych niespodzianek – aniżeli
„powołaniu do życia” pełnokrwistych, niepapierowych postaci.
Pośpiech z reguły nie sprzyja staremu, dobremu budowaniu napięcia,
coś tam popróbować zawsze jednak można. I pani Paris, owszem,
próbowała, ale na mnie te zabiegi jakoś nie za bardzo chciały
działać. Intensywnych wrażeń niniejsza lektura mi nie
dostarczyła, ale też nie jestem pewna, czy taki był cel autorki.
Może „Uwięziona” miała być li wyłącznie małą przekąską,
czystą rozrywką dla miłośników gatunku, pragnących odskoczni od
„traumatycznych”, odważniejszych opowieści. Od mroczniejszych
klimatów. Utworów mniej ugodowych, nieobchodzących się tak
łagodnie z drogimi czytelnikami.
Szybki
thriller od jednego z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych
brytyjskich piór, przynajmniej na tym konkretnym obszarze
gatunkowym. Od powieściopisarki publikującej pod pseudonimem B.A.
Paris, która od 2016 roku konsekwentnie podbija niezliczone serca
czytelników z różnych zakątków świata. Kariera w tempie
„Uwięzionej”. No dobrze, może aż tak w tym świecie
przedstawionym się pani Paris nie rozpędziła, ale jeśli już
miałabym komuś polecić tę pozycję, to prędzej szukającym
lekkiego thrillera w sensacyjnych sosie, aniżeli osobom akurat
łaknącym czegoś jeśli już nie cięższego, to przynajmniej
bardziej skoncentrowanego na postaciach, na warstwie stricte
psychologicznej.
Za
książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz