Nikodem
Wiśniewski, właściciel doskonale prosperującej firmy
deweloperskiej z siedzibą w Krakowie, majętny człowiek z
rozległymi znajomościami od dekad z powodzeniem ukrywa przed
światem swoje mroczne oblicze. W prywatnej zacisznej posiadłości w
Bratucicach szanowany przedsiębiorca urządził sobie salę tortur,
do której ma w zwyczaju sprowadzać starannie wyselekcjonowane
kobiety, ilekroć ogarnie go nieodparta potrzeba zabijania, ale
ostatnio zrobił się nieostrożny, w efekcie zwracając na siebie
uwagę organów ścigania. Na domiar złego na terenie nowo
wybudowanego osiedla mieszkaniowego, wielkiej inwestycji Best Bud
Developer Nikodema Wiśniewskiego, tuż przez planowanym otwarciem
sprzedaży lokali dochodzi do morderstwa, z którym noszący w sobie
demona prezes nie ma nic wspólnego, na wszelki wypadek korzysta
jednak z pomocy niedawno poznanej założycielki renomowanej
kancelarii prawnej Anity Świętoń. I coraz bardziej obawia o swoje
piękne życie, wszystko bowiem wskazuje na to, że seryjny zabójca
ma tajemniczego prześladowcę z dobrze znanym mu niepohamowanym
pragnieniem. Żądzą mordu.
|
Okładka książki. „Żądza mordu”, Novae Res 2024
|
Psychothriller
Tomasza Tomaszewskiego, absolwenta Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
który na rynku literackim zadebiutował w 2022 roku, wydaną przez
Novae Res zdobywczynią Złotego Kościeja, niekonwencjonalną
powieścią grozy „Złe miejsce”. W kolejnym roku nakładem
Phantom Books Horror ukazała się jego makabryczna minipowieść
„Przysługa” oraz dłuższa krwawa historia okultystyczna pt.
„Głucha przestrzeń”. A premierowa edycja „Żądzy mordu”, najdłuższego z
dotychczas opublikowanych utworów zdeklarowanego miłośnika gatunków
mrocznych pojawiła się już w pierwszym kwartale 2024 roku.
Wyznania fikcyjnego seryjnego mordercy ujawnione przez wydawnictwo
Novae Res (projekt okładki: Michał Duława) – typowa dla pana
Tomaszewskiego bezkompromisowa historia z nurtu spopularyzowanego
przez Breta Eastona Ellisa: pierwotnie wydana w 1991 roku
kontrowersyjna powieść „American Psycho”, przeniesiona na ekran
dziewięć lat później przez Mary Harron.
Coś
dla miłośników „Pamiętnika diabła” Adriana Bednarka i
„Langera” Remigiusza Mroza. Psychopata sadystyczny Tomasza
Tomaszewskiego – pochodzący z rodzinnego miasta swego stwórcy
(Nowego Sącza) wpływowy mieszkaniec stolicy Małopolski regularnie
odwiedzający wieś Bratucice. Prezes i założyciel firmy Best Bud
Developer, dochodowego biznesu, który naturalną koleją rzeczy
uczynił zeń człowieka uprzywilejowanego. Członek krakowskiej
śmietanki towarzyskiej z długą listą prominentnych dłużników
korupcją niegardzących. Bestia wśród nich. Narrator „Żądzy
mordu” i jego podwójne życie. Drapieżnik ukrywający się na
widoku; znana osobistość z nieznanymi potrzebami. Nikodem
Wiśniewski niewątpliwie dochrapał się wysokiej pozycji w
hierarchii społecznej, ale stara się jej nie nadużywać, nie
ryzykować rozdrażnienia zawsze przychylnej mu Opatrzności. Daje
bestii absolutne minimum - zaspokaja głód, ale się nie przejada. Jak Louis de Pointe du Lac z „Wywiadu z wampirem” Anne Rice jest
niewolnikiem nieakceptowalnych popędów, aczkolwiek w
przeciwieństwie do tamtego krwiopijcy, Nikodemowi zupełnie to nie
przeszkadza. Kiedyś może i nachodziły go wyrzuty sumienia, ale
odkąd hipotetycznie przekonał samego siebie, że jest swego rodzaju
czyścicielem planety śpi snem sprawiedliwego. Missionary serial
killer? Czy Wiśniewski naprawdę wierzy, że prowadzi zbrodniczą
działalność społecznie użyteczną, czy desperacko szuka
usprawiedliwienia? Z rozmysłem pielęgnuje fałszywe wyobrażenie o
sobie, bo alternatywą jest samopogarda? Sposób seryjnego mordercy
na wytrzymanie z samym sobą? Z istotą, która największą
przyjemność czerpie z torturowania i zabijania bliźnich.
Centralnym punktem jawnego życia niesympatycznego przewodnika po
świecie przedstawionym w „Żądzy mordu” Tomasza Tomaszewskiego
jest Kraków – firma budowlana i luksusowe mieszkanie w malowniczej
okolicy, apartament z ukrytym pomieszczeniem, gdzie spotykają się
„dwie osobowości” Nikodema Wiśniewskiego, czy raczej zbiegają
dwie ścieżki życiowe rzeczonego człowieka sukcesu. W każdym
razie przypomniało się podglądactwo w bodaj najsłynniejszym
motelu; intrygujące zjawisko (egzotyczne spotkanie wewnętrzne?) w
rozkosznym gniazdku jedynego syna despotycznej madame Bates. W tej
komnacie tajemnic nieposzukiwanego zabójcy kobiet amoralnych,
„polskiego Kuby Rozpruwacza”, przechowywane są między innymi
jego trofea, pamiątki po ofiarach oraz podstawowe narzędzie „pracy”
nieczarującego Nikosia, teoretycznie bezpieczny (profesjonalne
zabezpieczenia przed włamaniem i inwigilacją) komputer. Bo
najlepszym przyjacielem współczesnego sprawcy zorganizowanego
jest... oczywiście internet. Najpewniejszy z przetestowanych przez
Wiśniewskiego sposobów na „złowienie idealnej rybki”. Wygląd
i wiek nie mają dla niego znaczenia, ale nie chciałby przypadkiem
wyeliminować jakiejś praworządnej obywatelki. Woli upewnić się,
że do jaskini sadystycznej rozpusty trafi jego zdaniem osoba
zasługująca na bolesną śmierć. Nie pierwsza i z całą pewnością
nie ostatnia, bo niepożądane zainteresowanie policji i środków
masowego przekazu to zdecydowanie za mało, aby osłabić optymizm
człowieka w czepku urodzonego. A źródło wszystkich aktualnych
problemów Nikodema Wiśniewskiego? Nemezis nadmiernie pewnego siebie
zwyrodnialca? Śmiertelny wróg czy niezastąpiony sojusznik?
|
Materiał promocyjny © Novae Res. „Żądza mordu” 2024 |
Zakochany
seryjny morderca, na którego spadają lawiny wspomnień.
Teraźniejszość poprzetykana przeszłością Nikodema
Wiśniewskiego, przebiegłego zbrodniarza, któremu na początku
„Żądzy mordu” Tomasza Tomaszewskiego noga lekko się powinie.
Korzystając z rady dobrego kolegi, komendanta krakowskiej policji,
który to stanowisko zdobył w tradycyjny sposób (sprzedał się
jednej z wiodących partii politycznych), działacz społeczny,
filantrop i deweloper na przesłuchaniu policyjnym stawia się z
silnym wsparciem w postaci samej właścicielki wyśmienicie
prosperującej kancelarii prawnej dla grubych szych. Z maksymalnie
skoncentrowaną na karierze Anitą Świętoń, która zaimponuje
naszemu nie-bohaterowi przede wszystkim ogromną pewnością siebie.
Czyżby kogoś mu przypominała? Kobieta sukcesu, którą z
Nikodemem, przynajmniej do pewnego momentu, łączy jeszcze niechęć
do budowania trwalszych relacji. Innymi słowy, woli przygodne
romanse od poważnych związków. „Adwokatka diabła” to moja
ulubiona postać „Żądzy mordu”, tym bardziej więc rozczarował
mnie rozwój jej prywatnej znajomości z prezesem Best Bud Developer.
Protagonistka, która mogła ciekawie namieszać, ale widać autor
miał inny pomysł na elektryzujący duet. Tak, domyślam się, że
panu Tomaszewskiemu po głowie chodził silnie toksyczny trójkąt
miłosny, niemniej w zalewie umownych wspomnień wielokrotnego
mordercy i igraszek chorobliwie zazdrosnego (przypadłość: ja
zdradzać mogę, ona nie) dewelopera z niespożytą energią
seksualną, zgubiła mi się jasnowłosa Anitka. Z uwagi na to, że
policyjne śledztwo w sprawie nienaturalnych zgonów w jakiś sposób
powiązanych z Nikodem Wiśniewskim utknęło w martwym punkcie, a i
drugi z obiecujących wątków - (nie)tajemniczy prześladowca –
chwilowo wytracił pęd, ucieszył mnie sentymentalny nastrój
narratora. Retrospekcje ratunkiem przed krwawą rutyną i nie mniej
mechanicznym seksem. Co za dużo, to wrażenia już nie robi. Opisy
nawet najwymyślniejszych tortur jednostka niepsychopatyczna może
przyjmować z całkowitą obojętnością, a trzeba zaznaczyć, że
choć kreatywności w okaleczaniu i uśmiercaniu członków własnego
gatunku niewydarzonym rzeźnikom z „Żądzy mordu” odmówić bym
nie śmiała, to w beletrystyce nie brakuje morderców z
nieporównywalnie większą inwencją odrażającą. Chcę przez to
powiedzieć, że spowszedniała mi przemoc w „równoległej
rzeczywistości” między innymi Rzecznego Nożownika. Taki
przydomek nadano seryjnemu mordercy grasującemu w Nowym Sączu w
minionym wieku (pierwsza połowa lat 90. XX wieku), ledwie parę lat
przed wyprowadzką młodego Nikodema Wiśniewskiego do Krakowa.
Niesprawiającego problemów wychowawczych, niezachwianie wspieranego
przez rodziców jedynaka, który pod koniec szkoły podstawowej na
własnej skórze przekonał się, że świat nie jest tak
skonstruowany, jak uczono go w domu. Jego rodzice mogą sobie być
pracowitymi ludźmi z twardymi kręgosłupami moralnymi, ale kiedy
ich syn stanie w obronie terroryzowanego kolegi, dyrekcja dołoży
starań, by zabezpieczyć interesy rodziny z szerszymi plecami. Winny
pobity (skąd ja to znam?), ale nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło. Małoletni kozioł ofiarny przypadkiem nauczył się
czegoś potencjalnie przydatnego i to mogła być najcenniejsza
wiedza, jaką wyniósł z podstawówki. A wystarczyłoby przeczytać
„Folwark zwierzęcy” George'a Orwella. Później odkryje jeszcze,
że w kraju postkomunistycznym poparcie dla socjalistów jest silne.
W sprawach sercowych nie jest już tak pojętnym uczniem. Romantyk
nieuczący się na własnych błędach, który na zbrodniczą ścieżkę
wkroczył niedługo po pamiętnym zebraniu w gabinecie dyrektorki
szkoły. Ośmielony kultowymi filmami grozy bierze odwet na okrutnych
rówieśnikach... i tak budzi się bestia. Drugi punkt zwrotny w
życiu nieautentycznego mordercy następuje w liceum, jakiś czas po
następnym zawodzie miłosnym rozbrajająco ufnego młodzieńca,
który wyrośnie na zastanawiająco ufnego rekina biznesu gładko
zaspokajającego swoje mordercze żądze. Wieloletnia nieodkryta
aktywność seryjnego mordercy, który w mojej ocenie miał więcej
szczęścia niż rozumu. Z drugiej strony autor nie pozwolił mi
dobrze go poznać, wniknąć na tyle głęboko w umysł tego
nałogowca, by mieć absolutną pewność, że nie siedzi w nim
„geniusz zbrodni” na miarę Hannibala Lectera. Ujmujące klimatem
burzliwe dojrzewanie stopniowo ustępuje nareszcie zagęszczającej
się intrydze w przyszłości niewyróżniającego się chłopaka z
województwa małopolskiego. Zaskakujących zwrotów akcji lepiej się
nie spodziewać, najcierpliwszych autor nagrodzi jednak emocjonującą
próbą sił. Pojedynek zwichrowanych umysłów i/lub starcie dobra
ze złem.
Utykający
serial killer thriller. Nieobezwładniająca „Żądza mordu”
Tomasza Tomaszewskiego. Powieść zbytnio polegająca na sprawdzonej
formule, niemająca zapadającego w pamięć pomysłu na siebie.
Pornograficzna przemoc, niebezpieczne związki i niewiele ponadto.
Zawodzi policyjne śledztwo, nie rozwija skrzydeł charakterna
bohaterka, ale centralna postać też potrafi przykuć uwagę, tym
bardziej niedługo tajemniczy prześladowca króla patodeweloperki:)
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz