Stronki na blogu

sobota, 17 września 2011

"Proie" (2010)


W pewnym lesie zwierzęta zaczynają zachowywać się bardzo nietypowo. Grupa mężczyzn organizuje wyprawę w głąb tego lasu, w celu zasięgnięcia informacji o przyczynach takiego stanu rzeczy. Szybko okazuje się, że las został zatruty przez chemikalia, które przyczyniły się do wyginięcia sporej części jego fauny. Jednak przy życiu zostały jeszcze oszalałe dziki, żywiące się padliną innych zwierząt, które obrały sobie za cel dzielnych badaczy amatorów.

Krwawe horrory francuskie w moim osobistym rankingu zawsze plasowały się na czele stawki. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu ten kraj zawsze najlepiej radził sobie z kinem torture-porn. Tym razem jednak miałam do czynienia z francuskim animal attack'iem i mam raczej ambiwalentne odczucia po skończonym seansie. Parę istotnych w kinie grozy elementów wręcz zachwyca, ale niestety znalazły się również poważne mankamenty.

Jak na animal attack uświadczymy tutaj całkiem sporej dawki krwawych scen. Szczególnie przykuwają uwagę zwłoki zainfekowanych zwierząt. Ale już w chwilach eliminacji naszych dzielnych badaczy twórcy rezygnują z nadmiernego epatowania przemocą, wykorzystując do tego celu rozproszoną pracę kamery oraz skąpe oświetlenie z latarek bohaterów filmu. Oczywiście, wolałabym większą dawkę przemocy, ale zważywszy na fakt, iż ten podgatunek horroru nigdy nie odznaczał się nagromadzeniem scen gore i tak byłam mile zaskoczona. Do klimatu nie można się przyczepić. Może i częste krążenie w kółko naszych bohaterów w poszukiwaniu niebezpieczeństwa odrobinę nuży, ale za to jest idealnym rozwiązaniem w budowaniu atmosfery wszechobecnego zagrożenia. Dodajmy do tego wspomniane już oświetlenie, które w przypadku epatowania przemocą raczej szkodziło, ale za to przyczyniło się do stworzenia osobliwego klimatu grozy. Fakt, że często nie jesteśmy w stanie zobaczyć przeciwnika, a tylko go słyszymy dodatkowo wzmaga nasze napięcie - w myśl zasady, że "boimy się tego, czego nie widzimy". Fabuła
jest prosta jak konstrukcja cepa. Pewnie można by było zapisać to na plus tej produkcji, gdyby nie straszne dłużyzny, które niejednokrotnie rozpraszały moją uwagę. Poza tym nie mogłam zmusić się do kibicowania bohaterom filmu z jednego oczywistego powodu: otóż, twórcy nie skupili się na dokładniejszym ich scharakteryzowaniu. Dla mnie była to zbitka kilku nic nie znaczących osób, którzy stanowili żywy dowód na to, iż homo sapiens pod względem siły i sprytu wcale nie przoduje w łańcuchu gatunkowym.

Warsztatowo film stoi na wysokim poziomie: wspaniała praca kamery, nastrojowe oświetlenie, przyzwoite aktorstwo i rzecz jasna przerażające sylwetki rozszalałych dzików. Nawet sztuczna krew robi bardzo przekonujące wrażenie, ale i tak mogło być lepiej - szczególnie na stopie fabularnej, która to dla mnie zawsze była najważniejszym elementem filmów. Czegoś mi tutaj brakowało, ale to wcale nie zmienia faktu, że w dobie wszystkich tych amerykańskich remake'ów i sequeli warto sięgnąć po tę produkcję europejską.

5 komentarzy:

  1. Kiedy powstał twój blog i dlaczego zaczełaś go pisać ? Pytam tak z ciekawości bo szczeże to nie wiem kiedy się wszystko zaczeło

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy post na blogu ukazał się 26 marca 2010 roku. Skąd pomysł? Po prostu zawsze lubiłam pisać, a że horror jest jedyną dziedziną na punkcie, której mam obsesję to nietrudno było wybrać tematykę bloga:) Poza tym pierwsze posty pisałam na kartce w szkole na nudnych lekcjach (w domu przepisywałam to na kompie), więc całkiem mile spędziłam ostatnie dni w szkole:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. tyle filmów w rok myślałam że piszesz dłużej wielki szascu a tak pozatym jaka byla twoja pierwsza recenzja ?

    OdpowiedzUsuń
  4. No, nie wiem, czy tak dużo... Ale dzięki:) Od początku recki piszę na blogu. Można to w archiwum sprawdzić. Pod linkami do postów, masz archiwum.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam niestety tego filmu jeszcze, ale będę miała na uwadze. Ja też jestem pod wrażeniem ilości Twoich recenzji Buffy1977 :-) Bardzo aktywna z Ciebie blogerka muszę przyznać. Gratuluję wytrwałości, bo filmów jest już naprawdę sporo i ciężko Cię zaskoczyć czymś nowym hehe :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń