Anna zostaje wypisana ze szpitala psychiatrycznego, w którym znalazła się przez próbę samobójczą spowodowaną tragiczną śmiercią matki. Dziewczyna nadal nie może przypomnieć sobie wszystkich okoliczności towarzyszących temu wydarzeniu. Po powrocie do domu odkrywa, że jej ojciec jest w poważnym związku z byłą pielęgniarką jej chorej matki Rachel, co denerwuje zarówno ją, jak i jej starszą siostrę Alex. Po jakimś czasie Anna zaczyna widzieć widmowe postacie, które dają jej do zrozumienia, że za śmierć jej matki odpowiada nowa dziewczyna ojca. Wraz z siostrą postanawia zrobić wszystko, aby udowodnić winę Rachel.
Remake koreańskiego obrazu Jee-woon Kima z 2003 roku pt. „Opowieść o dwóch siostrach”. Film Charlesa i Thomasa Guardów w swoim czasie zyskał spore uznanie wśród wielbicieli horrorów nastrojowych, co wcale nie dziwi, jeśli przyjrzeć się bliżej jego specyficznej narracji, która mimo bazowania na ogranych schematach tego typu produkcji wprowadza w fabułę elementy, które siłą rzeczy podsycają ciekawość widza, który z minuty na minutę coraz intensywniej zastanawia się nad zakończeniem, o którym krążą już niemal legendy.
Abstrahując od zakończenia, które nota bene zmienia wszystko fabuła wydaje się prosta jak konstrukcja cepa. Mamy młodą dziewczynę, która widzi duchy oraz jej straszą wygadaną siostrę. Pragnąc wyjaśnić tajemniczą śmierć ich schorowanej matki obie dziewczyny postanawiają bliżej przyjrzeć się nowej dziewczynie ojca, byłej opiekunce ich rodzicielki. Wszystkie tropy, na które natrafiają zdają się coraz dobitniej potwierdzać ich tezę, że za tragicznym zgonem ich matki stoi nie kto inny, jak właśnie Rachel, która od samego początku wzbudza również antypatię u widza. Wszystko, co kobieta mówi do Anny zdaje się mieć dwuznaczne znaczenie, zawoalowaną groźbę pod jej adresem. Odbiorca stosunkowo szybko dojdzie do wniosku, że ma do czynienia z modelowym czarnym charakterem, który bez problemu omotał ojca Anny i Alex. Fabuła pozornie toczy się w bardzo powolnym tempie. Widz ma okazję popodziwiać piękne widoczki, zapoznać się z relacjami łączącymi poszczególnych bohaterów i ustosunkować się do przedstawionej intrygi kryminalnej. Ale równocześnie twórcy, pragnąc zapobiec znużeniu odbiorcy, co jakiś czas wprowadzają na scenę znakomicie ucharakteryzowane postacie duchów, które przez wzgląd na swój wizualny aspekt oraz pojawianie się w najmniej spodziewanych momentach skutecznie przyśpieszają tętno widza. Na uwagę zasługuje również nastrojowa, delikatna ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Christophera Younga, która co jakiś czas przewija się w tle przedstawianych wydarzeń, a przez wzgląd na jej cichą subtelność znacznie potęguje atmosferę, nie drażniąc uszu odbiorcy.
W drugiej połowie akcja diametralnie przyśpiesza, intryga się zagęszcza, zjawy pojawiają się coraz częściej, klimat znacznie się potęguje, pytania mnożą się w zastraszającym tempie, dezorientując widza, wprowadzając go w błąd, ale równocześnie podsuwając mu drobne, trudno zauważalne tropy sugerujące zakończenie filmu. Uważny widz ma szansę rozwiązać zagadkę przed finałem, ale w przypadku tego obrazu okaże się to niebywale trudną sztuką, ponieważ naprawdę niełatwo jest wyłapać owe subtelne niuanse podsuwane nam przez twórców filmu. Tak dochodzimy do maksymalnie zaskakującego finału, jednego z najlepszych jakie miałam okazję zobaczyć w horrorze.
UWAGA SPOILERY UWAGA SPOILERY
Winną śmierci matki okazuje się Anna, która chcąc zemścić się na ojcu zdradzającym żonę z jej pielęgniarką przez przypadek zabiła rodzicielkę oraz… swoją siostrę. No właśnie, dowiadujemy się, że wszystkie domniemane duchy widziane przez Annę to w rzeczywistości twory jej chorego umysłu, łącznie z postacią Alex. Anna zabija Rachel, która okazuje się nie taka zła, jak wcześniej myśleliśmy, po czym zostaje na powrót umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie na widzów czeka ostateczne wyjaśnienie intrygi kryminalnej, którą śledziliśmy wcześniej – tam ostatecznie dowiadujemy się skąd też wzięło się u Anny większość urojeń zaprezentowanych wcześniej.
KONIEC SPOILERÓW KONIEC SPOILERÓW
Finał do tego stopnia zmienia spojrzenie widza na oś fabularną, że przy ponownym seansie tej produkcji widz nie będzie już w stanie w pełni przeżyć wszystkich wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Powtórne projekcje zawsze będą stawiać odbiorcę po innej stronie barykady. „Nieproszeni goście” to jeden z tych obrazów, które chciałoby się całkowicie zapomnieć przed odświeżeniem.
Obok wciągającej, znakomicie zrealizowanej fabuły, tajemniczego klimatu grozy oraz sugestywnej ścieżki dźwiękowej produkcja braci Guardów może pochwalić się również profesjonalną obsadą aktorską. Młoda Emily Browning, Arielle Kebbel, Elizabeth Banks oraz David Strathairn to odtwórcy głównych postaci, na których właściwie opiera się cała oś fabularna. Przed aktorami obok wiarygodnej kreacji ich bohaterów postawiono dodatkowe utrudnienie w postaci wprowadzenia w błąd widza, aby odwrócić jego uwagę od wstrząsającego finału, jednocześnie zachowując spójność fabularną. Widząc tak wielu zaskoczonych widzów można chyba śmiało powiedzieć, że obsada spisała się znakomicie, okazała się swego rodzaju przepustką do sukcesu.
Jeśli o mnie chodzi zawsze będę upierać się przy stwierdzeniu, że „Nieproszeni goście” jest jednym z najlepszych nastrojowych obrazów XXI wieku. Posiada wszystkie integralne, precyzyjnie wyważone elementy tego typu kina grozy. Aż do ostatniej minuty trzyma w napięciu, oferuje nam kilka przerażających smaczków i co najważniejsze na długo pozostawia w pamięci miażdżący finał, którego wręcz nie sposób domyślić się przed czasem.