Stronki na blogu

czwartek, 14 czerwca 2012

„The Pact” (2012)

Annie wraca do rodzinnego miasta na pogrzeb matki. Na miejscu nie zastaje swojej siostry, Nicole, która nie potrafiła wybaczyć win despotycznej matce, nawet po jej śmierci. Początkowo Annie sądzi, że jej siostra ukrywa się przed nią, aby uporać się z dręczącymi ją problemami, ale po zaginięciu kuzynki zostaje zmuszona do zweryfikowania swoich poglądów. Z pomocą miejscowego policjanta stara się odnaleźć obie kobiety, przy okazji zmagając się z prześladującą ją, tajemniczą siłą.
Niskobudżetowa produkcja Nicholasa McCarthy’ego, będąca połączeniem elementów typowego ghost story z kryminałem. Początkowo myślałam, że będzie to kolejny irytujący twór, zbudowany na samych nic nieznaczących dialogach. Na szczęście pomyliłam się w swojej wstępnej ocenie – seans "The Pact”, choć ewidentnie posiadał kilka znaczących mankamentów okazał się całkowicie bezbolesny, a miejscami nawet mocno intrygujący.
Fabuła niezmiennie podąża utartym schematem tak horrorów nastrojowych, jak i kryminałów. W dzień Annie prowadzi mozolne śledztwo, które ma zaprowadzić ją do zaginionej siostry i kuzynki. Liczne tropy, na które wpada, pytania bez odpowiedzi to integralne cechy kryminału i chociaż niektóre rezultaty jej śledztwa mają szansę zaskoczyć niejednego widza, raczej pod kątem intrygi kryminalnej nie uświadczymy tutaj niczego nadzwyczajnego. Gdyby nie wątki nadprzyrodzone mielibyśmy zwykły, szablonowy kryminał, niewyróżniający się niczym szczególnym na tle jemu podobnych produkcji. Jednak, kiedy nastaje noc Annie zostaje zmuszona do odłożenia na bok swojego śledztwa i zmierzenia się z tajemniczą siłą, która podąża za nią krok w krok. Z czasem zrozumie, że świat duchów oferuje jej niezbędną pomoc, wszak zjawa zamordowanej przed laty kobiety ma swój interes w rozwikłaniu zagadki kryminalnej, którą zajmuje się Annie. Na początku jednak, kiedy kobieta dopiero ociera się o niewyjaśnione zjawiska, kiedy powoli odkrywa ich istnienie i jak można się tego spodziewać jest do szczętu przerażona, jej strach udziela się również widzowi. A to za sprawą minimalistycznych środków, za pośrednictwem, których twórcy budują niezwykły klimat filmu. Atmosfera grozy, wyczuwalna niemalże przez cały czas trwania seansu jest chyba najmocniejszym elementem tego obrazu, tak hipnotyzującym, że niemalże w całości niweluje niesmak konwencjonalną fabułą. Owe minimalistyczne zabiegi, wymuszone zapewne niskim budżetem filmu, aniżeli celowym działaniem twórców, opierają się przede wszystkim na zaskoczeniu widza za pośrednictwem efektów dźwiękowych, ale o dziwo zrobiono je tak starannie, z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, że nawet wytrawny odbiorca ma szansę w pełni je docenić. Aż sama sobie się dziwię, że zainteresowały mnie, a niejednokrotnie nawet zmusiły do poderwania się z fotela przemykające cienie, czy blady duch kobiety znienacka odwracający głowę w pełnej grozy scenie, potęgowanej nastrojową muzyką. Pod kątem klasycznego ghost story reżyser naprawdę zrobił wszystko, co w jego mocy, aby maksymalnie wykorzystać niski budżet przeznaczony na tę produkcję. Udowodnił, że filmowy horror o wiele lepiej spełnia swoje zadanie, gdy pozbawi się go niepotrzebnych, sztucznych do granic możliwości efektów komputerowych.
Cała oś fabularna obraca się wokół głównej bohaterki, wykreowanej przez Caity Lotz i jest ona niestety, obok schematycznej fabuły, kolejnym powodem, przez który seans „The Pact” oceniam jedynie, jako przyzwoity. Rozumiem, że ograniczony budżet zmusił reżysera do zatrudnienia mało doświadczonej aktorki, ale ta świadomość ani trochę nie umniejszyła mojej irytacji jej amatorskim podejściem do zawodu. Casper Van Dien całkowicie przyćmił ją w roli małomiasteczkowego policjanta – kiedy pojawiał się na ekranie, Lotz automatycznie schodziła na plan dalszy, a to spory zarzut, zważywszy na fakt, że Van Dien również nie pokazał tutaj jakiś zdumiewających zdolności aktorskich.
„The Pact” ma szansę zyskać uznanie wśród wielbicieli ghost story, ale tylko wówczas, gdy zdołają przymknąć oko na schematyczną fabułę i amatorską obsadę. Entuzjaści kryminałów również mają szansę znaleźć tutaj coś dla siebie, aczkolwiek jeszcze raz powtarzam: nie spodziewajcie się niczego oryginalnego!

3 komentarze:

  1. Ghost story + kryminał - ja to kupuję ^^ Schematyczność mi nie wadzi o ile twórcy z tej puli elementów korzystają umiejętnie. Czasem sztampa jest lepsza od "ambitnych" dzieł, które dążąc do oryginalności często zapędzają się w absurd ;) Chętnie obejrzę, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powiem, ale zaciekawiło mnie. Dziwię się, że o tym nie słyszałam. Z chęcią to kiedyś zobaczę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam wczoraj, dzięki temu, że tu się znalazł :-) i powiem szczerze, że b. mi się podobał. To że to niskobudżetówka jeszcze dodatkowo mnie zaciekawiło. Spodziewałam się kolejnego niewypału, a tutaj proszę, całkiem przyzwoity horrorek nastrojowy z duchami w tle. Aktorstwo akurat bardzo mi nie wadziło wobec świetnych scen budujących napięcie. Ten film - tak jak napisałaś - ma swoje słabe strony, ale dla wielbicieli ghost-story jak znalazł. Polecam więc innym i dziękuję za recenzję, która zwróciła moją uwagę na ten film! Pzdr

    OdpowiedzUsuń