Stronki na blogu

niedziela, 23 grudnia 2012

„Zły święty” (2005)

Recenzja na życzenie (Kaes)
Jak głosi legenda Święty Mikołaj przed laty wcale nie był wielkodusznym darczyńcą tylko bezwzględnym mordercą. Przegrany zakład z Aniołem zmusił go do rozwożenia wigilijnych prezentów dzieciom przez okrągłe 1000 lat. Nastoletni Nicolas, mieszkający w miasteczku zwanym Piekło, dzięki księdze należącej do jego ekscentrycznego dziadka odkrywa, że właśnie minął termin zakładu, a diaboliczny Mikołaj pojawił się w jego mieście, siejąc zniszczenie wśród niewinnych mieszkańców. Wraz ze swoim dziadkiem i dziewczyną, Mary, stara się go powstrzymać.
Szukając horrorów okolicznościowych najłatwiej celować w slashery – bożonarodzeniowe, walentynkowe, halloweenowe, a nawet z okazji 4 lipca. Niskobudżetowy „Zły święty”, wyreżyserowany przez Davida Steimana, jest chyba idealnym obrazem na ten świąteczny okres, bowiem każda inna pora seansu mogłaby mocno skonsternować nawet średnio wymagającego odbiorcę. Połączenie slashera z czarną komedią po prostu nie mogło się udać. Twórcom tego rodzaju filmów często sprawia problem zrównoważenie humoru z grozą tudzież przemocą. I tak jest również tutaj. Steiman nakręcił niezłą komedię, przeznaczoną dla koneserów czarnego humoru, ale zbyt mało uwagi poświęcił elementom slasherowym. Zacznijmy od naszego Mikołaja – muskularnego Billa Goldberga, który jest tak dalece przerysowany, jak i cały ten obraz (i cała obsada), co rzecz jasna było celowym zabiegiem, mającym na celu przede wszystkim rozbawić widza. Nasz „Święty”, siejący taki postrach w miasteczku Piekło, mordujący na najwymyślniejsze, aczkolwiek umiarkowanie krwawe sposoby (tutaj na uwagę zasługuje przede wszystkim zabójstwo za pomocą świecznika) nie budzi postrachu u odbiorców tylko śmiech – jego dialogi i absurdalne zachowanie są do tego stopnia przepełnione groteską, że nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek potraktował poważnie polski tytuł filmu i podchodził do tej postaci, jak do okrutnego mordercy, zasługującego na potępienie. Bardzo ucieszyły mnie postacie młodych protagonistów. Douglas Smith, który od zawsze bardzo mi się podobał (wizualnie nie zawodowo) oraz Emilie de Ravin, do której po remake’u „Wzgórz…” mam ogromny sentyment. Ciężko jest ocenić ich grę, ponieważ, jak w przypadku Mikołaja była celowo przerysowana – w takiej konwencji poradzili sobie całkiem znośnie, aczkolwiek radzę nikomu nie liczyć na poważne, przekonujące kreacje, godne horroru.
Jak już wspomniałam „Zły święty” jest idealną pozycją na okres świąteczny – Mikołaj (co prawda diaboliczny, ale zawsze), śnieg, bożonarodzeniowe lampki i choinki oraz świąteczne piosenki w tle (w rockowym brzmieniu) mimo wszystko wprawiają widza w ten wigilijny nastrój, nawet biorąc pod uwagę wulgarne dialogi i sceny mordów. Efektów komputerowych również tutaj uświadczymy, aczkolwiek są tak samo przejaskrawione, tak samo amatorskie, jak i cały ten obraz – szczególnie radzę przyjrzeć się scenom przelotów saniami, gdzie wyraźnie widzimy tak charakterystyczny dla starszych filmów motyw wklejenia postaci w tło. Ciężko jest mi jednoznacznie ocenić ten film, ponieważ z jednej strony jest to maksymalnie sztuczna czarna komedia z elementami slashera, z naiwną fabułą i amatorskimi efektami specjalnymi, ale z drugiej w obecnym okresie świątecznym oglądało się ją całkiem znośnie, miejscami nawet nadzwyczaj zabawnie. Jako typowy głupiutki filmik, mający wprawić nas w bożonarodzeniowy nastrój wypada całkiem przyjemnie, aczkolwiek nie radzę szukać w nim jakiś większych wartości wizualnych i logistycznych. Ot, taka okolicznościowa średniawka na jeden raz.
Wszystkim horrormaniakom życzę Wesołych Świąt!!!

11 komentarzy:

  1. Rzeczywiście „Zły święty” idealnie pasuje na obecną świąteczną aurę. Ja niestety nie zdążę go obejrzeć, gdyż przez całe święta będę miała tabun gości:-)
    Pozdrawiam i życzę Spokojnych i Zdrowych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  2. O fajnie, że coś świątecznego znalazłam u Ciebie Buffy, bo wypatruję własnie jakiś ''świątecznych'' horrorów, ale wiele już oglądałam. Jednak tego powyższego nie znam zupełnie, tak więc wielkie dzięki za tą świetną reckę. Już wiem, co oglądać, nawet pomimo tego, że na kolana nie powali:)
    Swoją drogą pragnę podziękować za życzenia i Tobie również wszystkiego najlepszego z okazji świąt, niesłabnącej pasji i tego, co dla nas najważniejsze - rewelacyjnie mrożących krew w żyłach horrorów w 2013 roku!!!
    Pozdrawiam serdecznie! WESOŁYCH ŚWIĄT! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie do końca jestem do tego horroru przekonana, na razie i tak pobieram Sinister :D i patrząc na szybkość z jakąś się pobiera, to mam ochotę pójść spać i obudzić się za 4 h dopiero na ten film...
    W każdym razie Tobie również życzę wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Chyba ich nie obchodzisz, ale życzenia zawsze można złożyć na ten radosny okres :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Cała moja rodzina to chrześcijanie, więc kolację muszę z nimi zjeść, ale bez śpiewania kolęd, dzielenia się opłatkiem itp. Zwykłe konsumowanie:)

      Usuń
  4. Ja nie oglądam żadnych świątecznych filmów.Ani komedii ,ani dramatów ani horrorów.Mam na takie filmy uczulenie:)
    Smacznej świątecznej konsumpcji Ci życzę i wszystkiego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha a już myślałam, ze zastanę recenzję Kevina (tyle razy to widziałam, ze już się z tego horror zrobił). Masz rację niektóre filmy trzeba potraktować z przymrużeniem oka, a ten jest zdecydowanie jednym z nich. Życzę Ci Zdrowych i Spokojnych Świąt, oraz Strzelistego Sylwestra :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę Wesołych Świąt oraz przede wszystkim wypoczynku w tym okresie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię "świątecznych" horrorów, ale redaktorce życzę jak najbardziej wesołych, obfitych w seanse grozy świąt, a w nowym roku dużo dużo zapału do dalszej tak owocnej pracy (żeby Cat miała co czytać i oglądać dzięki tej stronce ;-)). Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję serdecznie za życzenia (w końcu nie każdy jest horroromaniakiem... ach jaka ze mnie szlachta... HAHAHA)!

    A ze swojej strony życzę Ci Aniu smacznej "konsumpcji" ;P.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przypominam sobie, żebym oglądał ten film, ale zaryzykuję seans;)

    A właścicielce bloga życzę samych sukcesów w redagowaniu kolejnych wspaniałych recenzji, organizowaniu ciekawych głosowań oraz obfitej współpracy z wydawnictwami!:D

    OdpowiedzUsuń
  10. O jak miło :D Dzięki za tą reckę. Właśnie byłem ciekaw, czy zdecydowałaś się na taki świąteczny seansik ;)

    OdpowiedzUsuń