Stronki na blogu

wtorek, 25 grudnia 2012

„Silent Night” (2012)

W rok po śmierci męża, w okresie świątecznym, małomiasteczkowa policjantka, Aubrey Bradimore, zostaje wezwana na posterunek, w zastępstwie zaginionego kolegi. Kiedy dostaje wezwanie na miejsce zbrodni nawet nie podejrzewa, że to początek serii morderstw, dokonywanych w jej mieście przez tajemniczego osobnika, przebranego za Świętego Mikołaja.
Nie wiem, dlaczego postać Świętego Mikołaja, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, jest tak szeroko eksploatowana przez twórców slasherów, ale faktem jest, że Mikołaj-morderca już na stałe wpisał się do kanonu tego nurtu horroru. „Silent Night” Stevena C. Millera jest typowym okolicznościowym slasherem, który wedle informacji, które zdążyły już obiec Internet jest remake’iem filmu z 1984 roku pt. „Cicha noc, śmierci noc”. Szczerze mówiąc to nie wiem, jak ustosunkować się do tego newsu, ponieważ poza motywami sprawcy nie zauważyłam żadnych innych powiązań z tym klasycznym już świątecznym slasherem. Nasz święty Mikołaj, podobnie jak ten z roku 1984 karze grzeszników za ich przewinienia, z tą różnicą, że nie krzyczy przed każdym mordem: „Punish” tylko wzorem Michaela Myersa i Jasona Voorheesa jest milczącą maszyną do zabijania. Wielki, silny i bezlitosny. I na tym właściwie kończą się powiązania z „Cichą nocą, śmierci nocą”, a to raczej zbyt mało, żeby traktować ten obraz w kategoriach remake’u…
Główną bohaterką jest małomiasteczkowa, niedoświadczona w poważniejszych sprawach policjantka (średnia kreacja Jaime King), o czym świadczy wymiotowanie na miejscu zbrodni. Atmosfera świąt jest wyczuwalna, nawet pomimo braku śniegu – zastępy Mikołajów, krążące po ulicach miasteczka oraz bożonarodzeniowe lampki, choinki i prezenty. Ścieżka dźwiękowa również chwilami świąteczna, ale na szczęście, w brutalnych momentach zostaje zastąpiona potęgującymi napięcie tonami, co sprawia, że „Silent Night” można z powodzeniem obejrzeć w dowolnej porze roku. Oczywiście, wówczas nie wprawi nas w ten świąteczny nastrój, ale i tak powinien stanowić całkiem znośną rozrywkę – rzecz jasna pod warunkiem, że jesteśmy wielbicielami konwencjonalnych slasherów. Sceny mordów krwawe i spektakularne, aczkolwiek niezbyt oryginalne. Film rozpoczyna mocny akcent porażenia prądem z eksplozją gałek ocznych. Potem jest jeszcze bardziej „widowiskowo”. Jak na głupiutki slasher przystało nie mogło zabraknąć rozebranej od pasa w górę kobiety, która najpierw biega roznegliżowana po podwórzu (ta scena skojarzyła mi się z „Krwawymi walentynkami”), żeby za chwilę stracić nogę i wylądować w maszynie do rozdrabniania drewna (podobna sekwencja pojawiła się swego czasu w „Krwawej wróżbie”). Niniejsza scena jest chyba najbrutalniejszym, najkrwawszym momentem w filmie, co wcale nie znaczy, że nie uświadczymy ich więcej, gdyż „Silent Night” jak na slasher epatuje naprawdę sporą dawką gore, co powinno zadowolić wielbicieli tego nurtu horroru.
W drugiej połowie filmu akcja znacznie przyśpiesza – policja „depcze mordercy po piętach”, co niestety ujemnie wpływa na atmosferę grozy. Morderstw też jest znacznie mniej niż na początku, ale na szczęście nawet to szczątkowe gore nie grzeszy brakiem dosłowności. Tutaj na uwagę zasługuje przecięcie ścięgna Achillesa kobiecie („Hostel”) i nadzianie jej na poroże jelenia oraz zmiażdżenie czaszki jej chłopakowi. Entuzjaści bardziej dynamicznej akcji w horrorach powinni być zadowoleni z drugiej połowy filmu, ale podejrzewam, że finał zawiedzie dosłownie każdego – zbyt efekciarski, aż do bólu przewidywalny.
Obserwując mierny poziom tegorocznych slasherów muszę przyznać, że „Silent Night” na ich tle wypada całkiem przyzwoicie, choć nie wytrzymuje w starciu z ubiegłorocznymi horrorami z tego podgatunku. Wielbiciele slasherów, nawet pomimo kilku niedoróbek powinni być zadowoleni, aczkolwiek tylko wówczas, gdy zaakceptują brak większej oryginalności w scenach mordów oraz zbyt rozwleczoną końcówkę filmu. Ogólnie oglądało się całkiem znośnie, ale bez jakichś większych, wbijających się w pamięć fajerwerków.

6 komentarzy:

  1. Mam dużą słabość do slasherów, dlatego kusi mnie aby obejrzeć „Silent Night” i chyba się jednak zdecyduje na ten film:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Reklama tego filmu wygląda jak okładka książki lub magazynu. W każdym razie nie do końca jestem przekonana. No, ale co poradzić skoro slashery ogólnie, tak jak piszesz, w tym roku były na miernym poziomie...
    Czy możesz mi polecić coś z tego roku, coś mocnego? :) Akurat mam więcej czasu i ochoty na takie filmy, więc może coś mi doradzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie "Excision"
      http://horror-buffy1977.blogspot.com/2012/11/excision-2012.html

      Usuń
  3. Mi to ganianie wśród drzewek choinkowych przez dziewczynę, którą zabójca wrzuca do tej maszyny, to się skojarzyło strasznie z Teksańską masakrą 2003 i tym chłopakiem, co traci nogę przez prześcieradła. Poza tym podpisuję się pod każdym słowem, jakim napisałaś, od siebie dodając jedynie, że momentami bywa tu całkiem zabawnie (przesadzona postać księdza i idiotyczna sytuacja z rozwiązaniem hasła do krzyżówki).

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosiłbym o listę slasherów roku 2012

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałem, dość krwawy, i też bardzo lubię slashery, uwielbiam Jasona i Freddyego ;)

    OdpowiedzUsuń