Osiemnastoletnia
Tessa Lowell przybywa do małego miasteczka Fayette w stanie
Pensylwania, w którym mieszkała w dzieciństwie. Zamierza spotkać
się ze swoim osadzonym w więzieniu, umierającym ojcem, a potem
wrócić na Florydę, do babci, która przyjęła ją pod swój dach,
gdy opuściły ją matka i starsza siostra Joslin. W Fayette Tessa
zatrzymuje się w domu Greenwoodów, Maggie, Ricka i ich
osiemnastoletniej córki Callie, z którą przyjaźniła się w
dzieciństwie. Gdy się przeprowadziła ich kontakt się urwał, a
teraz Callie jest wyraźnie wrogo do niej nastawiona. Jako ośmiolatki
obie złożyły zeznania obciążające niejakiego Wyatta Stokesa,
postawionego w stan oskarżenia pod zarzutem zabójstwa kilku młodych
kobiet. Seryjny morderca w mediach był nazywany „Potworem znad
Rzeki Ohio”. Między innymi zeznania Tessy i Callie przyczyniły
się do skazania Stokesa na śmierć, ale kary do dzisiaj nie
wykonano. Tessa ma wątpliwości co do jego winy, a w obliczu nowych
okoliczności jej zdanie zaczyna podzielać Callie. Młode kobiety
postanawiają przeprowadzić własne śledztwo, w którym pojawi się
kilka tropów prowadzących do rodziny Lowellów. Tessa będzie
musiała skonfrontować się z tajemnicami swoich bliskich, których
od lat nie widziała.
Kara
Thomas jest amerykańską powieściopisarką, która na rynku
literackim zadebiutowała w 2013 roku thrillerem młodzieżowym
zatytułowanym „Prep School Confidential” i opublikowanym pod
pseudonimem Kara Taylor, który dotychczas doczekał się dwóch
kontynuacji. W 2017 roku w Stanach Zjednoczonych ukazała się
powieść Kary Thomas niewchodząca w skład cyklu „Prep School
Confidential” pt. Little Monsters”, tak samo jak opublikowana rok
wcześniej powieść „The Darkest Corners”, która w Polsce
ukazała się w roku 2017 pod tytułem „Mroczne zakamarki”. Ale
choć „Little Monsters” i „Mroczne zakamarki” nie są
fabularnie połączone z „Prep School Confidential” Thomas nie
odchodzi w nich od specyfiki swojego cyklu literackiego (jak na razie
trylogii, ale to może, acz wcale nie musi, się zmienić) – w tych
powieściach również konfrontuje czytelników z tajemniczymi
sprawami osadzonymi w konwencji thrillera, z którymi muszą zmierzyć
się młodzi ludzie.
Thriller
młodzieżowy nie jest jednym z moich ulubionych typów literatury,
głównie z powodu rażącej wręcz naiwności emanującej z tak
wielu fabuł konstruowanych przez autorów tego rodzaju publikacji.
Zazwyczaj już na początku wiem, jak rozwinie się dana historia,
często nie mam również żadnych problemów z przedwczesnym
odgadnięciem kształtu, jaki przybierze finał takiej opowieści.
Ale to i tak nic w porównaniu do powierzchownie scharakteryzowanych
postaci, którym muszę towarzyszyć. Od czasu do czasu sięgam
jednak po tego rodzaju prozę, bo mimo wszystko można się przy niej
odprężyć – nie trzeba myśleć, analizować, porządkować
bezwładnie porozrzucanych informacji, wystarczy jedynie na bieżąco
chłonąć proste fakty i oczekiwać momentu dojścia do prawdy przez
protagonistów. Do prawdy, którą najprawdopodobniej wielu
długoletnich wielbicieli literackich thrillerów rozszyfrowuje na
długo przed nimi. A teraz, kiedy już to wszystko napisałam, muszę
stwierdzić, że „Mroczne zakamarki” niezbyt przypominają
powieściowe thrillery młodzieżowe, z którymi dotychczas się
zetknęłam. Albo inaczej: w moich oczach książka ta zasila
mniejsze grono dobrej prozy młodzieżowej, plasuje się na wyższym
poziomie od tego, z którym najczęściej się spotykam podczas
obcowania z tego rodzaju literaturą. Rzadko zwracam uwagę na
okładki książek, ale polskie wydanie „Mrocznych zakamarków”
przykuło mój wzrok – doprawdy mroczna, hipnotyzująca wręcz
grafika zachęciła mnie do zapoznania się z opisem fabuły, który
z kolei dał mi powody przypuszczać, że Kara Thomas sięgnęła po
klimaty, za którymi wprost przepadam. Małomiasteczkowa sceneria,
którą spowija jakaś mroczna tajemnica mająca korzenie w
przeszłości to zdecydowanie coś dla mnie. Okazało się, że
omawiana opowieść nie jest (aż) tak mroczna, jak sugeruje polska
okładka, ale prowincjonalna atmosfera została przez Karę Thomas
całkiem zgrabnie wykreślona. To samo zresztą mogę powiedzieć o
amatorskim dochodzeniu, którego podjęły się dwie osiemnastoletnie
kobiety, Tessa Lowell i Callie Greenwood, przyjaciółki z
dzieciństwa, których kontakt się urwał po przeprowadzce tej
pierwszej na Florydę. Ich śledztwo określiłam, jako „amatorskie”,
ale prawdę powiedziawszy wykazują się one dużo większym
profesjonalizmem niż policjanci z Fayette, małego miasteczka w
stanie Pensylwania, w którym przed dziesięcioma laty doszło do
serii morderstw, za które obwiniono, i skazano na śmierć,
niejakiego Wyatta Stokesa. Motyw seryjnego mordercy nie jest
oczywiście żadnym novum w tego rodzaju literaturze - właściwie to
można go uznać za jeden z najczęściej eksploatowanych wątków
zarówno w literackim, jak i filmowym thrillerze. Podejrzenie, że za
okrutne zbrodnie skazano niewinnego osobnika także nie może być
odbierane jako powiew świeżości. To samo można powiedzieć o
rodzinnych tajemnicach, które zdają się łączyć z wątkiem
seryjnego mordercy, któremu media nadały przydomek „Potwora znad
Rzeki Ohio”. Osoby optujące za innowacyjnymi rozwiązaniami, za
daleko idącą oryginalnością, tchnącą nową jakość w gatunek
thrillera prawdopodobnie będą więc zawiedzeni pierwszą
opublikowaną w Polsce powieścią Kary Thomas. Ale ci, którzy nie
są jeszcze zmęczeni wyżej wymienionymi tematami, którzy wręcz
poszukują takich historii powinni całkiem nieźle odnaleźć się w
tej propozycji. I mają dużą szansę docenić sposób, w jaki
Thomas splata ze sobą wątek seryjnego mordercy z motywem rodzinnej
tajemnicy, w którą nie została wtajemniczona jej najmłodsza
członkini, główna bohaterka i zarazem narratorka „Mrocznych
zakamarków”, Tessa Lowell.
„Nie
ma na świecie takiego miejsca, które jest bezpieczne. Nieważne,
jak daleko będziemy próbowały uciec przed wspomnieniami, zmory
tamtego wieczoru wszędzie nas dopadną.”
Tessa
Lowell nie jest typem nastoletniej bohaterki, która najchętniej
rozprawia o chłopakach, godzinami przesiaduje przed lustrem i często
chadza na suto zakrapiane alkoholem imprezki w gronie swoich
rówieśników. Nieco zbliżona do tego typu jest jej przyjaciółka
z dzieciństwa, z którą po latach łączy siły w dochodzeniu do
prawdy, Callie Greenwood, ale tylko odrobinę – Kara Thomas nie
pozwala bowiem, aby którakolwiek z jej postaci atakowała czytelnika
irytującym narcyzmem i uciążliwym infantylizmem. Tessa Lowell
musiała wcześnie dorosnąć. W głównej mierze przez to, co
przeżyła stała się wycofana, nieufna, zamknięta w sobie i
nieśmiała. Ale też pragmatyczna, trzeźwo spoglądająca na
otaczającą ją rzeczywistość, odpowiedzialna, twardo stąpająca
po ziemi, myśląca kategoriami osoby dużo starszej, mierzącej się
z dorosłymi, a nie nastoletnimi problemami. Nadanie głównej
bohaterce takich cech bardzo pomagało w przyswajaniu tej opowieści
– gdyby autorka „Mrocznych zakamarków” na pierwszym planie
postawiła mniej poważną osóbkę to fabuła najpewniej straciłaby
na ciężkości, a w przypadku takiej w miarę lekkiej opowieści
wszelki spadek na wadze zaowocowałby odrzucającą nijakością.
Omawiana książka wpisuje się w poczet tych lżejszych,
odprężających lektur z powodu prostego stylu, którym operuje
autorka. Krótkie, nieskomplikowane zdania sprawiają, że „Mroczne
zakamarki” czyta się bardzo szybko, co dla jednych będzie plusem,
a dla innych już niekoniecznie. Ja miałam mieszane odczucia, bo
wolę bardziej złożone słownictwo, zdecydowanie dłuższe,
bardziej wyczerpujące zdania, ale z drugiej strony nie miałam
wrażenia poważnego zaniedbania rysów psychologicznych czołowych
postaci. A i krótkie opisy miejsc i sytuacji odmalowywały przed
moimi oczami, jeśli już nie kompletne to na pewno wystarczające do
należytego wczucia się w nie, obrazy. Oczywiście, daleka jestem od
oddania protagonistkom psychologicznej głębi, od chwalenia Kary
Thomas za tak drobiazgową konstrukcję osobowości protagonistek, że
miało się wrażenie towarzyszenia żywym, nie wyimaginowanym młodym
kobietą, w psychikę których ma się całkowity wgląd. Autorce
udało się stworzyć sylwetki, których losy chce się śledzić, z
którymi łatwo się zaprzyjaźnić, i których motywacje oraz
absolutnie wszystkie posunięcia są dla czytelnika w pełni
zrozumiałe, logiczne, a co za tym idzie całkowicie akceptowalne. O
Tessie i Callie dowiedziałam się tyle, ile było potrzeba do
sympatyzowania z nimi, aczkolwiek nie zaszkodziłoby gdyby Kara
Thomas dała mi nieco szerszy wgląd w ich osobowości. Za to w
wymyślonej przez nią intrydze nie zmieniałabym prawie niczego, bo
środki ciężkości rozłożyła niemalże bezbłędnie, nie
pozwalając sobie na nużące przestoje, ani wpadanie w nadmierną
dynamikę, spychającą wszystko inne, łącznie z małomiasteczkowym
klimatem na dalszy plan. A i zwrotom akcji nie mogę zarzucić
przewidywalności (nie wpadłam na rozwiązanie żadnej zagadki
zaproponowanej przez autorkę). Ale jeden mały szczegół, aż
prosił się o doprecyzowanie – być może nieistotny, ale z
jakiegoś powodu zwrócił on moją uwagę, doprowadzając do
przekonania, że Thomas zwyczajnie zapomniała o poczynionej
wcześniej sugestii. UWAGA SPOILER A mianowicie takiej, że
kontakt Tessy i Callie nie został zerwany przez tę drugą, jak
narratorka przez wszystkie lata, które spędziła z dala od Fayette
myślała – dopatrywałam się w tym udziału matki Callie,
podejrzewałam, że to ona nie informowała swojej córki o
telefonach Tessy. Ale niestety nie dowiedziałam się, czy moje
przypuszczenia były słuszne KONIEC SPOILERA.
Dobry
thriller młodzieżowy. Nieczęsto to mówię, ale akurat „Mroczne
zakamarki” wydają mi się w pełni zasługiwać na nadanie im
takiej rangi. Na tle całego gatunku oczywiście ta powieść Kary
Thomas nie prezentuje się szczególnie zjawiskowo, nie mamy tutaj do
czynienia z godną najwyższego uznania wirtuozerią, z perłą
współczesnej literatury popularnej, ale już w zestawieniu z innymi
thrillerami młodzieżowymi mocno się wyróżnia. W kategoriach
czysto rozrywkowych bardzo dobrze się sprawdza – odpręża,
intryguje, wciąga i przede wszystkim nie każe walczyć z
narastającym pragnieniem przerwania lektury. Wręcz przeciwnie:
zmusza do poszukiwania momentu, w którym można bez żalu odłożyć
książkę na później po to aby dać odpocząć oczom. To znaczy ja
tak odbierałam „Mroczne zakamarki”. To mnie było ciężko na
jakiś czas oderwać się od tej opowieści, ale nie mogę być pewna
tego, że każdy wielbiciel powieściowych dreszczowców z
porównywalną siłą zaangażuje się w tę historię.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Nie wiedziałam, że bohaterka jest taka młodziutka, myślałam że to książka dla starszych czytelników. Nie czytuję raczej thrillerów więc jest spora szansa, że wszystko będzie mi się wydawało niesamowicie oryginalne :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Już sama okładka jest mroczna.
OdpowiedzUsuń