Nad
małym miasteczkiem Black Spring w stanie Nowy Jork ciąży klątwa.
Każdy, kto tutaj zamieszka nie może przez dłuższy czas przebywać
poza granicami miasta. Każdy musi pogodzić się z obecnością
wiedźmy z Black Rock, straconej w XVII wieku kobiety, która od
czasu swojej śmierci codziennie przechadza się po Black Spring. W
przeszłości skrępowano jej ręce łańcuchem oraz zaszyto usta i
oczy, aby uniemożliwić jej wyrządzanie krzywd ludziom z
wykorzystaniem mocy jaką posiada. Aby zminimalizować ryzyko
mieszkańcy Black Spring wprowadzili twarde zasady, których złamanie
jest karane z najwyższą surowością. Wiedźmy, wędrującej po
ulicach miasta, co jakiś czas przystającej na dłuższy czas w
różnych miejscach, również w zamieszkałych nieruchomościach, nie
wolno dotykać, bo to może doprowadzić do nagłej śmierci któregoś
z mieszkańców Black Spring. A nade wszystko nie wolno otwierać jej
oczu, bo to najprawdopodobniej doprowadzi do upadku ich wszystkich. Z
małymi wyjątkami istnienie wiedźmy utrzymywane jest w tajemnicy
przed ludźmi z zewnątrz. Ukrywaniem jej przed turystami zajmuje się
kilkuosobowa grupa działająca pod nazwą HEX. Wszyscy mieszkańcy
Black Spring związani są tajemnicą, nad każdym z nich cały czas
wisi widmo śmierci, wszyscy są przeklęci, ale starają się
funkcjonować normalnie. Na tyle, na ile to możliwe. Nauczyli się
funkcjonować w mieście nawiedzanym przez wiedźmę, która jak
wierzą tylko czeka na możliwość zgładzenia ich wszystkich.
Thomas
Olde Heuvelt jest holenderskim pisarzem, który na rynku literackim
debiutował w 2002 roku powieścią „De Onvoorziene”. Obecnie ma
na koncie pięć powieści i kilka opowiadań, a niektóre jego
dzieła zostały uhonorowane prestiżowymi nagrodami literackimi, w
tym Hugo Award. Światowy rozgłos przyniosła Heuveltowi powieść
„HEX”, mroczny horror, który w 2013 roku ukazał się w
Holandii, a po trzech latach i po wprowadzeniu przez autora kilku
poprawek (między innymi przeniósł akcję z jego rodzimego państwa
do stanu Nowy Jork) został opublikowany w Stanach Zjednoczonych.
„HEX” jest pierwszą książką Thomasa Olde Heuvelta
przetłumaczoną na język angielski, ale wziąwszy pod uwagę
entuzjastyczne przyjęcie tej pozycji przez tamtejszych czytelników
nie sądzę, żeby na „HEX-ie” się skończyło. Prawo do
przeniesienia powieści na ekran zostało sprzedane Warner Bros.
Thomas
Olde Heuvelt jest fanem twórczości Stephena Kinga, Roalda Dahla,
Carlosa Ruiza Zafona, Neila Gaimana, Yanna Martela i Jonathana
Safrana Foera i wcale nie ukrywa, że ich dzieła mają duży wpływ
na jego pisarstwo. Bibliografia pozostałych autorów nie jest mi
znana, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, ale nie mam
żadnych wątpliwości, że Heuvelt faktycznie czerpie inspirację z
dorobku Stephena Kinga. Niekoronowany król współczesnego
literackiego horroru dołączył do grona fanów „HEX-a”, bo i
nie mogło być inaczej – w końcu w omawianej powieści doskonale
unaocznia się bardzo zbliżone spojrzenie Holendra na gatunek
horroru. Heuvelt jak zwykł to czynić Stephen King często uprzedza
fakty – wspomina, że wkrótce stanie się coś strasznego, czasami
nawet jasno daje do zrozumienia, jakaż to tragedia spotka któregoś
z bohaterów książki, ale na szczegóły każe nam trochę
poczekać. Akcję powieści osadza w małym amerykańskim miasteczku
(w tym wydaniu książki, bowiem polska wersja została opracowana na
podstawie publikacji opracowanej dla Stanów Zjednoczonych), nad
którym nieustannie wisi widmo upadku, które toczy jakaś
metaforyczna choroba, chociaż w oczach przyjezdnych to miejsce
przypomina istną oazę spokoju. Dostrzegają oni tylko idylliczną
fasadę miejscowości funkcjonującej pod nazwą Black Spring, my
natomiast możemy zajrzeć pod powierzchnię – zanurzyć się w
mroku, w którym egzystują mieszkańcy tego przeklętego miejsca.
Ciemność nie napiera na nich tylko z zewnątrz, atakuje ich również
od środka, powoli bierze we władanie ich serca, a źródłem
takiego stanu rzeczy jest klątwa uosabiana przez wiedźmę z Black
Rock (nazwa okolicznych lasów), kobietę w podeszłym wieku, która
została stracona w XVII wieku i od tego czasu pojawia się w tym
małym miasteczku każdorazowo przybierając w pełni materialną
postać. Heuvelt kilka razy wspomina o „Blair Witch Project”, ale
nawet bez tej wskazówki każdy, kto miał (w moim przypadku
wątpliwą) przyjemność obejrzenia tego filmu zapewne zorientowałby
się, że holenderski autor miał świeżo w pamięci ten obraz
podczas obmyślania fabuły „HEX-a”. Na szczęście dla mnie nie
sprowadził jej do wędrówek przerażonych młodych ludzi po lesie, w
którym ponoć grasuje okrutna wiedźma. Zamiast tego pozwolił nam
między innymi dokładnie zapoznać się z tą mrożącą krew w
żyłach, ale też budzącą niemałe współczucie kobiecą postacią
wędrującą po Black Spring, której szept może sprowadzić na
człowieka śmierć i która uniemożliwia mieszkańcom osiedlenie
się w innym miejscu. Ludzie mieszkający w Black Spring mogą
wyjeżdżać, ale dłuższy pobyt poza granicami miasteczka wiąże
się z ryzykiem popełnienia samobójstwa. Będą nawiedzani przez
makabryczne wizje, ogarnie ich ogromna potrzeba odebrania sobie życia
i jeśli czym prędzej nie wrócą do domu z całą pewnością
poddadzą się jej. Ta klątwa dotyka wyłącznie tych, którzy
wprowadzili się do Black Spring, nie rozciąga się na ludzi jedynie
odwiedzających ten zakątek Stanów Zjednoczonych i i tylko garstka
osób z zewnątrz zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Sama ta
koncepcja i jej jakże porywające wykonanie powinna zostać
uhonorowana najbardziej prestiżowymi nagrodami literackimi, a już
na pewno powinna zostać obsypana pochwałami oddanych miłośników
gatunku. Ale nie tylko na pomysłowej klątwie zasadza się geniusz
tej powieści. Heuvelt wprost błyszczy w charakterze konstruktora
postaci, nawet tych drugoplanowych, bo podobnie jak Stephen King
optuje za szerokim ujęciem miejsca akcji. Nie tak szerokim, jak
chociażby w „Miasteczku Salem” i „Sklepiku z marzeniami”,
ale i tak doskonale unaoczniającym zdecydowane, dosyć częste
wychodzenie poza przestrzeń zajmowaną przez głównych bohaterów,
poza obręb, w którego centrum tkwi dwóch z czwórki (piątki jeśli
wliczyć psa) członków rodziny Grantów: Steve i jego starszy,
siedemnastoletni syn Tyler. Heuvelt nierzadko rozpościera przed nami
ogólny schemat życia w miasteczku, przybliżając nam również
reakcje jego mieszkańców na niektóre wydarzenia, ale z tej
niewielkiej społeczności wyjmuje kilka drugoplanowych postaci,
którym przygląda się z większą uwagą. Ale mniejszą od tej,
którą obdarza Steve'a i Tylera. „HEX” to oczywiście opowieść
o wiedźmie, która obłożyła jedno z amerykańskich miasteczek
niezwykle uciążliwą klątwą i do widoku której osoby mieszkające
w tym miejscu, jeśli chcą zachować zdrowe zmysły, muszą się
przyzwyczaić. Tak samo jak muszą oswoić się z niemożnością
przeprowadzki do innego miasta i bolesną świadomością „stania
nad przepaścią”, tj. przekonania, że jeden fałszywy krok może
sprowadzić na nich śmierć. Ale „HEX” jest także (albo raczej
przede wszystkim) historią o ludziach złączonych przerażającą
tajemnicą, żyjących w pułapce, z której najpewniej nigdy się
nie wydostaną – owszem, starających się żyć w miarę
normalnie, radzić sobie z tym przekleństwem, ale i tak niemogących
ustrzec się przed zgubnym wpływem tej niezwykłej sytuacji na ich
kondycję psychiczną.
„HEX”
to akronim, ale jak przyznaje jeden z bohaterów książki skrót
utworzono tak dawno, że żaden z obecnie (to znaczy w 2012 roku)
żyjących mieszkańców Black Spring nie zna pełnej nazwy tej
organizacji. Grupy zajmującej się ukrywaniem wiedźmy z Black Rock
przed przyjezdnymi, składającej raporty zaznajomionym z sytuacją
wojskowym stacjonującym poza granicami miasteczka. HEX współpracuje
ze wszystkimi wtajemniczonymi – stworzona przez nich aplikacja
pomaga w lokalizowaniu wiedźmy, dzięki informacjom o jej aktualnym
miejscu pobytu wprowadzanym przez mieszkańców. Ponadto „HEX”
obsługuje kamery rozlokowane w wielu miejscach miasteczka, które
okazują się bardzo pomocne także w wyszukiwaniu wszelkich
przejawów niesubordynacji ze strony mieszkańców. Stary dekret
narzuca na ludzi żyjących w Black Spring pewne zasady, których pod
żadnym pozorem nie wolno im łamać. Nieposłuszeństwo karane jest
z najwyższą surowością, ponieważ stawia ono w sytuacji
najwyższego zagrożenia życia każdego z nich. Mieszkańcy Black
Spring są więc od siebie zależni, każdy zdaje się trzymać w
rękach życie ich wszystkich, dlatego też większość z nich nie
ma nic przeciwko temu, aby każdego, kto złamie którąś z
narzuconych zasad przykładnie ukarać. Black Spring wygląda jak
przytulne, nowoczesne miasteczko, w którym zapewnione są warunki ku
temu, aby toczyć w nim spokojny, leniwy wręcz żywot, ale jeśli
wejrzeć głębiej, co Heuvelt z ochotą czyni, można zauważyć
proces przenikania się XXI wieku z wiekiem XVII, tak jakby te dwie
epoki toczyły nieustanny bój na tym terytorium o niepodzielne nim
władanie albo koegzystowały ze sobą w przedziwnej harmonii.
Obstawiam jednak to pierwsze – autor „HEX-a” nie artykułuje
tego wprost, ale podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu,
że wspomniany pojedynek cały czas trwa, a od jego wyniku jest
uzależniona przyszłość Black Spring. Areną tej wojny są ludzkie
serca – to we wnętrzach mieszkańców Black Spring toczy się
niniejszy pojedynek, ale nie jest powiedziane, że tylko od nich
zależy, jaką drogą ostatecznie pójdą. Bo Thomas Olde Heuvelt nie
pozwala nam zapomnieć o nadnaturalnej postaci, która wydaje się
być sprawczynią wszystkich nieszczęść spotykających tutejszą
społeczność, to ona jawi się niczym jądro ciemności, punkt z
którego emanuje zepsucie powoli biorące we władanie coraz więcej
ludzkich umysłów. UWAGA SPOILER Końcówka zmusza nas jednak
do zmodyfikowania tego poglądu. Makabryczny i niezwykle poruszający
ciąg wydarzeń w dalszej partii książki prawdopodobnie każdą
osobę zaznajomioną z „Cmętarzem zwieżąt” Stephena Kinga
napełni przekonaniem, że Heuvelt trochę z niego powyjmował (w
końcówce przewija się też motyw, który mnie osobiście nasunął
na myśl podanie ludowe o Fleciście z Hameln – więcej o tym tutaj
– a w epilogu pomyślałam o „Małpiej łapce” W.W. Jacobsa).
Ale nie brakowało też jego własnych pomysłów. A to wszystko
przedstawił tak, że nie miałam żadnych wątpliwości, iż mam do
czynienia z bezkompromisowym pisarzem, który równie dobrze
odnajduje się w prozie ekstremalnej, jak (co udowodnił mi już
wcześniej) w mocno klimatycznych, wręcz przesyconych mroczną
atmosferą horrorach, w których w piorunującym stylu przeplatają
się motywy nadnaturalne z wątkami psychologicznymi KONIEC
SPOILERA. A wszystko to holenderski geniusz oddaje z poruszającą
wyobraźnię skrupulatnością, opisuje w tak wyczerpujący, obrazowy
sposób, że nawet gdyby poświęciło się całą energię na
blokowanie napływu coraz to bardziej koszmarnych obrazów to i tak
nie przechytrzyłoby się Heuvelta. Ten pisarz odbierze wam wszelką
nadzieję, zatopi kły w waszych sercach, przedtem przeprowadzając
was przez niewyobrażalną mękę bohaterów tej książki osnutą
tak przytłaczającą atmosferą, że chyba żaden miłośnik
nastrojowych horrorów nie będzie miał wątpliwości, że oto
przybył do nas kolejny mistrz literatury grozy. Geniusz w najczystszej
postaci, który w moich oczach przebija wiele powieści Stephena Kinga.
Jeśli
Thomas Olde Heuvelt będzie kontynuował swoją przygodę z
literackim horrorem i uda mu się nie zejść zanadto z poziomu
osiągniętego w „HEX-ie” to bez wątpienia będzie jedną z
najjaśniej błyszczących gwiazd na firmamencie autorów
współczesnej literatury grozy. Ta książka dla mnie jest istnym
arcydziełem, pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika
powieściowych horrorów. Publikacją, w której nie znalazłam
absolutnie żadnych, nawet najmniejszych potknięć, która albo nie
ma, albo ja ich nie dostrzegam, żadnych słabszych momentów. „HEX”
wprost emanuje nieskończoną miłością do gatunku. Został
napisany przez fana horrorów, który doskonale zna, rozumie i
potrafi należycie wykorzystać prawidła nim rządzące. W
opowieści, która wprost hipnotyzuje, która dostarcza multum
silnych wrażeń, ale też zmusza do myślenia, która wciąga i
porywa. Bierze czytelnika we władanie i nie puszcza jeszcze długo
po zakończeniu lektury. Jak dla mnie „HEX” to coś wspaniałego,
bezcennego i diablo uzależniającego, dzieło, do którego będę
wracać... i podejrzewam, że nie tylko ja.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Już w zapowiedziach Zysku ta książka mnie zaintrygowała. Niby pachnie klasykiem, a jednak doprawionym czymś współczesnym. Podkręciłaś apetyt, tym bardziej żeś profesjonalistka w rekomendacjach horrorów, a jam zdefiniowany fan gatunku, więc obowiązkowo to sprawdzę. :)
OdpowiedzUsuń