Stronki na blogu

niedziela, 22 września 2019

Christi Daugherty „Piękne ciało”


Recenzja zawiera spoilery „Echa morderstwa” Christi Daugherty

W turystycznej dzielnicy Savannah zostają odnalezione zwłoki zastrzelonej młodej kobiety. Reporterka kryminalna gazety „Savannah Daily News” Harper McClain przybywa na miejsce zbrodni wraz ze swoją przyjaciółką Bonnie. Harper ma wrażenie, że zna ofiarę, ale nie potrafi sobie przypomnieć skąd. Ale Bonnie od razu rozpoznaje w niej swoją koleżankę Naomi Scott, studentkę prawa, którą obie widziały tej samej nocy, w której zginęła. Sprawę prowadzi detektyw Julie Daltrey, która tak samo jak większość policjantów z Savannah uważa Harper za zdrajczynię. Praca dziennikarki jest więc mocno utrudniona. Sprawa zabójstwa Naomi Scott tylko początkowo wydaje się prosta. Wiele wskazuje bowiem na to, że winny jest jej chłopak, Wilson Shepherd. Ale ojciec ofiary, Jerrod Scott, nie wierzy, że to on pozbawił życia jego ukochaną córkę. Nie ma żadnych wątpliwości, że sprawcą jest ten sam człowiek, który prześladował ją przez kilka ostatnich miesięcy. Zna jego nazwisko, ale detektywi zajmujący się tą sprawą zdają się ignorować jego słowa. Jerrod zwraca się więc do Harper McClain, która obiecuje dokładniej przyjrzeć się tej sprawie. I wskazanemu przez niego człowiekowi.

„Piękne ciało” („A Beautiful Corpse”) to druga odsłona mrocznych przygód reporterki kryminalnej Harper McClain, pióra amerykańskiej powieściopisarki Christi Daugherty. Byłej dziennikarki, która potem skłoniła się w stronę literatury młodzieżowej. Jako C.J. Daugherty stworzyła między innymi poczytną serię książek dla młodych ludzi, „Night School”, w Polsce lepiej znaną jako „Wybrani”. A w 2018 roku opublikowano jej pierwszą powieść (również) dla starszych czytelników – „Echo morderstwa” („The Echo Killing”) otwierające planowaną serię kryminałów/thrillerów z Harper McClain. Druga odsłona pojawiła się już w roku 2019 (także w Polsce), a na kolejny rok zaplanowano światową premierę trzeciej części zatytułowanej „Revolver Road”.

Nieprzejednana reporterka kryminalna Harper McClain powraca i niemal natychmiast znowu pakuje się w kłopoty. Minął rok od wydarzeń przedstawionych w „Echu morderstwa”. I bynajmniej nie było to przyjemny rok dla Harper. Zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Miłość jej życia odeszła, a jej praca jest cięższa niż przedtem. Nie tylko dlatego, że nad gazetą, w której pracuje, „Savannah Daily News”, nieustannie wisi widmo zwolnień. A nawet nie przede wszystkim dlatego. Dużo poważniejszy problem stanowi dla na niej postawa większości policjantów z Savannah. Ludzi, z którymi kiedyś łączyły ją przyjacielskie stosunki, ale przed rokiem wszystko się zmieniło. Policjanci uznali Harper za zdrajczynię, bo... zrobiła to, czego oczekuje się od policji. Dzięki niej zabójca został schwytany, ale wygląda na to, że mundurowi z Savannah woleliby, aby ten konkretny zbrodniarz pozostawał na wolności. Bo był jednym z nich, a swoich należy chronić, prawda? Harper na szczęście nigdy z takiego założenia nie wychodziła. Zawsze uważała, że każdy przestępca zasługuje na karę, choćby nawet był nim jej mentor, człowiek, którego traktowała jak ojca. Christi Daugherty na kartach „Pięknego ciała” przedstawia dosyć wnikliwą analizę środowiska policyjnego. Nie patrzy na nie wyłącznie krytycznym okiem, można więc powiedzieć, że jest sprawiedliwa, ale z drugiej strony czytelnik może uważać, że troszkę wyidealizowała wizerunek policji. To już każdy sam sobie oceni. Zaczynamy od sytuacji, która wydaje się być z życia wzięta. Ofiara zabójstwa i praktycznie jeden podejrzany o dokonanie tego czynu. Chłopak denatki, który (o jak pięknie!) ma kryminalną przeszłość. Sytuacja wprost wymarzona dla każdego detektywa z wydziału zabójstw. Tym bardziej, że podejrzany nie ma prawie nikogo, kto by się za nim wstawił. Prawie, bo chłopak zyskuje dość zaskakującego w tych okolicznościach sojusznika. Ojca zastrzelonej pewnej nocy w sercu turystycznej dzielnicy Savannah Naomi Scott, taksówkarza Jerroda Scotta. Mężczyzna jest gotowy zrobić wszystko, by morderca jego córki odpowiedział za ten ohydny czyn i nie zniechęca go bardzo wysoka pozycja, którą jego typ zajmuje w hierarchii społecznej. Jerrod jest przekonany, że córkę zabrał mu człowiek wywodzący się z bogatej i bardzo wpływowej rodziny. Takie familie są bodaj w każdym mieście. A przynajmniej w większości. Rodziny, którym wolno więcej. Jak u George'a Orwella „wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych”. Znamy to z życia. Ale czy w prawdziwym świecie można znaleźć taką dziennikarkę (lub dziennikarza), jak Harper McClain? O to już trudniej. Postać stworzona przez Christi Daugherty na potrzeby tej serii, główna bohaterka jej kryminalnego cyklu, to osoba, która nie spocznie, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość. To nie jest tak, że strach się jej nie ima. Boi się, ale w przeciwieństwie do przypuszczam większości ludzi, działa pomimo strachu. A w „Pięknym ciele” bez wątpienia ma czego się bać. Christi Daugherty nie poprzestała na jednym zagrożeniu. Na Harper nie czyha jedynie najpotężniejsza rodzina w Savannah, ale również tajemniczy człowiek, który nie wiedzieć dlaczego od dłuższego czasu bacznie ją obserwuje. Człowiek-widmo, można by rzec. A to jeszcze nie wszystko. Harper ma więcej zmartwień, a rozterki sercowe są najmniejszym z nich. Swoją drogą sytuacja z Lukiem Walkerem nic tylko mnie irytowała. Chyba najwyższy czas podziękować tej postaci, nie sądzi Pani, Pani Daugherty? Bo częste bicie się Harper z myślami typu „chce z nim być, ale on niestety nie chce”, naprawdę zrobiło się strasznie męczące. W sumie tylko to, bo choć nie wszystkie elementy fabularne „Pięknego ciała” spotkały się z moją aprobatą, to daleka byłam od zniechęcenia, które mnie dotykało, ilekroć na horyzoncie pojawiała się wielka miłość Harper.

Od stalkera do zabójcy niezbyt długa droga. A przynajmniej z takiego założenia wychodzą te nieliczne osoby, które w „Pięknym ciele” Christi Daugherty nabierają przekonania, że Naomi Scott zastrzelił człowiek, którego tatuś trzęsie całym miastem. Człowiek, który najprawdopodobniej odnajduje przyjemność w prześladowaniu wybranych kobiet. Chodzi za nimi, zastrasza je, ale... To jeszcze nie czyni go zabójcą. Harper McClain wie, że potrzebuje czegoś więcej, aby zmusić policję do przyjrzenia się temu młodemu mężczyźnie. Tym bardziej, że organy ścigania w Savannah zdają się podporządkowane ojcu głównego podejrzanego Harper. Poza tym dziennikarka nie może ignorować pozostałych nazwisk umieszczonych przez śledczych na liście podejrzanych. Istnieją bowiem, jeśli nie dowody, to na pewno przesłanki przemawiające przeciwko nim. I przez cały czas musi być bardzo ostrożna. Bo w tym przypadku wystarczy jeden fałszywy krok, by zaprzepaściła wszystko, na co przez długie lata tak ciężko pracowała. Jej dziennikarska kariera może w każdej chwili lec w gruzach. Jedno źle dobrane słowo w którymś z jej serii artykułów o sprawie Naomi Scott dla „Savannah Daily News” może pogrążyć nie tylko ją, ale całą gazetę. Ale z drugiej strony już sam fakt, że Harper skierowała swoje dziennikarskie oko na członka najpotężniejszej rodziny w Savannah mógł przesądzić sprawę na jej niekorzyść. Czytelnicy prawdopodobnie będą dłużej od Harper powątpiewać w trafność osądu Jerroda Scotta, ojca zamordowanej studentki prawa, ale i od czasu do czasu pewnie będzie ogarniać ich dużo większa pewność niż Harper, że mężczyzna ma rację. Bo w „Pięknym umyśle”, przynajmniej do pewnego momentu, poruszamy się między innymi w obrębie minimum trzech podejrzanych. Minimum, bo myślę, że mało który odbiorca omawianej powieści będzie brał pod uwagę wyłącznie te osoby, którym przyglądają się śledczy i Harper. Każdy miłośnik kryminałów, ale i thrillerów bowiem doskonale wie, że często winna okazuje się osoba, której żaden z bohaterów danej opowieści ani przez chwilę nie brał pod uwagę. Aż do finału. Jak już nadmieniłam w „Pięknym ciele” Christi Daugherty nie skupia się jedynie na sprawie morderstwa Naomi Scott. Istotny jest też wątek prześladowcy Harper, którego zachowanie jest równie zagadkowe, jak jego tożsamość. Albo jeszcze bardziej. Bo mnie bardziej zastanawiało jego dosyć nietypowe modus operandi niż to, kim jest ów człowiek. Dlaczego zainteresował się Harper McClain, przez dłuższy czas autorka pozostawia w sferze domysłów, ale rzecz bardziej w tym, czy ten człowiek stanowi dla niej śmiertelne zagrożenie. Co do tego można mieć wątpliwości. I nawet Harper je ma, ale to niezbyt umniejsza jej strach. Bo ta dwudziestoparoletnia kobieta istotnie żyje w strachu – tyle że nie zamierza pozwolić, by całkowicie nią zawładnął. Jest zdecydowana stawić czoło temu i innym niebezpieczeństwom. Powątpiewa jedynie w drogę, którą obrała w sprawie Naomi Scott. Nie chodzi tylko o to, że jej błąd może skutkować pogrążaniem młodego człowieka, który raczej niewiniątkiem nie jest, ale przedwczesna śmierć Naomi wcale nie musi obciążać jego sumienia. A co za tym idzie, w wyniku działalność Harper prawdziwy sprawca może uniknąć kary. Nie, ta dotychczas niezwykle odważna dziennikarka, bardziej obawia się o swoją zawodową przyszłość. Czy tym razem nie lepiej się wycofać? Zadziałać wbrew swoim przekonaniom, bo stawka jest po prostu zbyt wysoka? Nie tego zapewne spodziewają się po Harper McClain sympatycy tego literackiego projektu Christi Daugherty, ci odbiorcy „Echa morderstwa”, którzy na tyle przekonali się do tamtej powieści, by sięgnąć po jej kontynuację. Ta bohaterka nie dała się im przecież poznać, jako osoba skłonna do ustępstw w tych bardziej skomplikowanych sprawach kryminalnych, którymi się zajmuje. W ramach swojej pracy, ale jej siłą napędową jest również głębokie przeświadczenie, że żaden przestępca nie może pozostać bez kary. A jeśli tak się stanie, jeśli na przykład morderca Naomi Scott nie zostanie schwytany, to natura Harper każe jej obwinić za to siebie. Taka już jest ta nasza Harper. A jest taka głównie dlatego, że już w dzieciństwie poznała okropny smak zbrodni. Dotychczas nigdy się nie poddawała. Nawet jeśli musiała iść pod prąd. Ale teraz jej sytuacja wydaje się być bardziej napięta niż zwykle. Intryga, a raczej intrygi, skonstruowane przez Christi Daugherty w „Pięknym ciele”, podobnie jak w „Echu morderstwa” nie są zbyt skomplikowane. Prostym językiem, Daugherty, przekazuje dosyć prostą opowieść kryminalną. Co nie znaczy, że niemającą dla nas żadnych tajemnic, że wszystko szybciutko można tutaj przewidzieć. Można, ale na to potrzeba trochę czasu. A gdy już się do tego dojdzie powieść czyta się... równie dobrze jak wcześniej. To jeden z tych nie tak znowu licznych przypadków, których przewidywalność w moim oczach nie szpeci. Bo tak naprawdę bardziej niż kryminalne intrygi do tej serii przyciąga mnie postać stojąca w ich centrum. Pierwszoplanowa bohaterka, która zdaje się przyciągać wszelkie kłopoty. Bardzo charyzmatyczna, przesympatyczna, waleczna osobowość, która można powiedzieć, że jest istną zmorą przestępców działających w świecie przedstawionym przez Christi Daugherty.

„Piękne ciało” moim zdaniem wypada trochę lepiej od „Echa morderstwa” (radzę czytać po kolei), pierwszego tomu mrocznych przygód reporterki kryminalnej Harper McClain autorstwa Christi Daugherty. Druga odsłona tego cyklu jest trochę bardziej rozbudowana fabularnie od swojej poprzedniczki, choć nie aż tak, żeby zaraz mówić o dużej złożoności. Niemniej na pewno jest ciekawsza, a przynajmniej ja silniej w tę propozycję się zaangażowałam. I jeszcze lepiej poznałam bohaterkę, za towarzystwem której można powiedzieć, że tęskniłam. Dalszy ciąg jej historii ukaże się już w 2020 roku. Liczę, że także w Polsce, bo dłuższe oczekiwanie na Harper McClain bynajmniej mi się nie uśmiecha. Tym bardziej, że Christi Daugherty „Piękne ciało” zamknęła intrygującą zapowiedzią. Zwiastunem, myślę, jeszcze bardziej dramatycznych wydarzeń od tych, które wykreśliła dotychczas. Przeczytać więc trzeba. Jest mus.
 
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz