Karlstad w Szwecji. Alicia Bjelke, młoda kobieta ze zdeformowaną twarzą dzięki swoim nieprzeciętnym zdolnościom, do spółki ze starszą siostrą Stellą, rozkręciła internetowy biznes, cieszącą się dużą popularnością witrynę randkową, która zasadniczo różni się od innych tego typu portali. I tak już ciężko doświadczona przez los kobieta, teraz traci osobę, która w jej odczuciu była jej największą podporą. Stalla zostaje zamordowana, a jakby tego było mało, domniemany sprawca przypuszcza atak także na jej siostrę. Sprawę prowadzi były agent FBI, czarnoskóry John Adderley, na własne życzenie wysłany do swojego rodzinnego miasta w ramach programu ochrony świadków. Tutaj znany jako Fredrik Adamsson, John nie może jednak poświęcać tej sprawie tyle uwagi, ile powinien, ponieważ został odnaleziony przez swojego najzacieklejszego wroga.
Druga odsłona mrocznych przygód byłego agenta FBI Johna Adderleya i druga powieść w ogóle (opublikowana) szwedzkiego duetu, Petera Mohlina i Petera Nyströma, która swoją światową premierę miała w roku 2021. Mniej więcej rok po ich wyróżnionym na Targach Książki w Göteborgu (zdobywcy Crimetime Award) i w Holandii, debiucie, w Polsce wydanym pod tytułem „Ostatnie życie”. Pomysłów do swoich książek Mohlin i Nyström zazwyczaj szukają podczas wspólnych spacerów. Potem razem pracują nad streszczeniem każdego rozdziału książki, a następnie rozdzielają je między sobą. Kiedy proces pisania po obu stronach dobiega końca, obrabiają, edytują teksty tak, by należycie się zazębiały. Tworzyły spójną całość. Mohlin ma doświadczenie w pracy dziennikarskiej, w związku z czym czuje się pewniej od kolegi w zakresie stylistycznym, Mohlin, scenarzysta i reżyser, natomiast odpowiada za dialogi – szlifuje wypowiedzi bohaterów i antybohaterów ich kryminalnych „spektaklów”. W „Drugiej siostrze” (oryg. „Den andra systern”, ang. „The Other Sister”) wieloletni przyjaciele, Mohlin i Nyström, stawiają swojego protagonistę przed poważnymi dylematami moralnymi. Zależało im na tym, by czytelnik nie zawsze aprobował wybory, jakich dokonuje John w tym drugim rozdziale swojego nowego życia. Jak to ujął Peter Nyström w jednym z wywiadów: „aby stać się lepszym człowiekiem, trzeba przebyć jego długą drogę”.
„Druga siostra” to bezpośrednia kontynuacja „Ostatniego życia” - jeden z dwóch głównych wątków swój początek znajduje w części pierwszej. Czołowy bohater książki, John Adderley alias Fredrik Adamsson startuje z miejsca, w którym ostatnio się z nim pożegnaliśmy, a zatem dość ryzykowne byłoby zasiadanie do tej lektury bez znajomości jej poprzedniczki. Lepiej trzymać się chronologii ustalonej przez Petera Mohlina i Petera Nyströma. Zupełnie nowa opowieść koncentruje się na młodszej siostrze Bjelke, Alicii – rozdziały, w których ten komputerowy geniusz gra pierwsze skrzypce, przeplatają się z przeżyciami człowieka bliżej przedstawionego, szerzej omówionego w „Ostatnim życiu”. Urodzonego w Karlstad w Szwecji, skąd wraz z ojcem wyemigrował już w dzieciństwie, do Stanów Zjednoczonych. Najpierw był policjantem, następnie agentem FBI, a potem powrócił na stare zawodowe śmieci, tyle że w innych realiach. W obcej kulturze, w niewygodnym dla niego systemie. W kraju, z którego się wywodzi. Rodzime, a tak bardzo obce terytorium. Inny świat. John Adderley trafił do Karlstad na własne życzenie. Sam wybrał to miejsce, zmuszony nie tylko do przeprowadzki, ale i zmiany tożsamości. Wciągnięty do programu ochrony świadków agent Federalnego Biura Śledczego, który poważnie naraził się mafijnemu bossowi. Operacja, w której uczestniczył agent specjalny John Adderley zaowocowała skazaniem tego bezwzględnego szefa kartelu narkotykowego. Kilka lat za kratkami – dla Johna licha to nagroda za działalność, która w gruncie rzeczy kompletnie zrujnowała mu życie. Gdyby Adderley mógł cofnąć czas, to najpewniej nie zaangażowałby się w tę operację. Pewnie nawet nie starałby się o pracę w FBI. Teraz żałuje tego jeszcze bardziej niż po przenosinach do Karlstad. Kiedy już zaczął przyzwyczajać się do nowego życia, kiedy jako tako się zaaklimatyzował, przeszłość przypomniała o sobie. Dogoniła go w malowniczej miejscowości, w której w tym krytycznym dla Johna momencie dochodzi do kolejnej zbrodni. To on ma poprowadzić śledztwo, co zważywszy na okoliczności, niezbyt mu się uśmiecha. Główny bohater „Drugiej siostry” w tajemnicy przed kolegami z pracy, szykuje się do ucieczki z kraju. We współpracy z mężczyzną, który kiedyś był jego najlepszym przyjacielem, zaufanie zostało jednak mocno nadszarpnięte. John wie, że bardzo ryzykuje układając się z tym człowiekiem. Może i powinien zadbać tylko o siebie, ale nie potrafi. Nie może się przemóc, by zostawić mężczyznę, który kiedyś uratował mu życie, na pastwę ludzi, którzy z całą pewnością nie okażą mu ani krztyny litości. Pierwsza faza ściśle tajnej operacji prowadzonej przez Johna Adderleya w „Drugiej siostrze” średnio mnie angażowała. Właściwie żałowałam, że Mohlin i Nyström odbiegli od ścieżki, którą wybrali dla swojego protagonisty w „Ostatnim życiu”. Zorganizowana przestępczość, zimnokrwiści zabójcy, którzy na polecenie swojego szefa zawiadującego akcją zza krat, obserwują Johna najpewniej czekając na dogodny moment do, w ich błędnym przekonaniu, ujawnienia swojej obecności – nie jestem miłośniczką takich klimatów, ale mam podejrzenie graniczące z pewnością, że koneserzy mafijnych porachunków w kontrolowanych, bezpiecznych, beletrystycznych warunkach, na niedostatek wrażeń narzekać nie będą. Ja musiałam trochę poczekać. Na punkt kulminacyjny – po tym całkiem mocnym uderzeniu, życie Johna bynajmniej nie wraca do normy. A przynajmniej jeszcze nie. Nie, dopóki Adderley nie doprowadzi do końca swojego kolejnego ryzykownego przedsięwzięcia. Godnego potępienia? Teoretycznie tak, ale w praktyce ta kwestia może okazać się bardziej złożona. To już czytelnik sam musi sobie rozsądzić.
„Szwecja, którą znał, była rajem dla biurokratów. Państwem kontrolującym wszystko i wszystkich. Z jednym wyjątkiem: anonimowych kart SIM. To, że nadal były legalne, dziwiło go bardziej niż wszystkie słupy majowe, wokół których Szwedzi skaczą w święto midsommar, udając małe żabki.”
Peter Mohlin i Nyström w „Drugiej siostrze” skonstruowali dość złożoną intrygę, którą trudno rozpatrywać pod jednym kątem. W każdym razie autorzy zapewne nie chcieliby, żeby odbiorca książki kierował się wyłącznie literą prawa. Tutaj sprawa jest oczywista. Pytanie tylko, czy nielegalna działalność to najgorsze, co w tej sytuacji można było zrobić? Zasłużył na karę? Tak. Ale czy w głębi ducha życzyłam delikwentowi wpadki? Czy miałam absolutną pewność, że nieschodzenie z legalnej ścieżki przyniosłoby lepsze rezultaty? Sprawiedliwości stałoby się zadość, ale czy korzyści byłyby większe od strat? Dylemat nie tyle natury prawnej, ile moralnej. Sprawiedliwość ponad wszystko? Może i tak być powinno, ale przypadek Johna Adderleya każe się nad tym głębiej zastanowić. Nie powiem Wam do jakich konkluzji dojdziecie na tej kolejnej jakże wyboistej drodze tej złożonej, niejednoznacznej jednostki robiącej wszystko, co w jej mocy, by po prostu przetrwać, wyjść w miarę suchą stopą z mokradła, w które ten doświadczony śledczy w sumie sam się zapędził. Mógł inaczej to rozegrać, nie uciekać od odpowiedzialności za ten jeden niekoniecznie karygodny czyn, takie posunięcie najpewniej jednak sprowadziłoby na niego śmierć. Tak czy inaczej, mam powody przypuszczać, że John Adderley w tej drugiej odsłonie kryminalnego cyklu dwóch zdolnych Szwedów (dłuższa seria? Zakończenie „Drugiej siostry” sprawiło, że zwątpiłam w ten zamiar Mohlina i Nyströma; wygląda jak definitywny koniec „wielkiej przygody Johna Adderleya”, ale nie takie zmyłki w literaturze stosowano), będzie różnie odbierany przez czytelników. Nie każdy będzie stał po jego stronie w tej niebezpiecznej grze z zupełnie nieświadomymi kolegami policjantami. I koleżanką, której najbardziej się obawia. Najpoważniejsza przeciwniczka i zarazem zawodowa partnerka (w tej jednej sprawie) człowieka, który stąpa po bardzo cienkim lodzie. W przeciwieństwie do obszaru reprezentowanego przez byłego agenta FBI obecnie zamieszkałego w szwedzkiej miejscowości Karlstad, w opowieść o dwóch siostrach wsiąkłam prawie natychmiast. Z perspektywy Alicii Bjelke (narracja trzecioosobowa, tak samo w rozdziałach skoncentrowanych na Johnie), młodszej z nich, która w dzieciństwie miała poważny wypadek, rzutujący na całe jej dalsze życie. W każdym razie wypadek to oficjalna wersja, która nie pokrywa się z prawdą. Ta dwudziestoparoletnia kobieta dobrze wie, w jaki sposób jej twarz została praktycznie na trwałe okaleczona (operacje plastyczne niewiele pomogły). Zdeformowana, co – jakżeby inaczej – skazało ją na życie pod ostrzałem zdumionych, speszonych spojrzeń, a czasami i nieskrywanych grymasów zniesmaczenia. W tym okrutnym świecie umysł nie ma takiego znaczenia, jak wygląd zewnętrzny. Alicia jest komputerowym geniuszem, ale w starciu z płytką ślicznotką, modelką, nie ma najmniejszych szans. Tak uważa, dlatego wolała poddać się bez walki. Ustąpić, zejść z drogi piękności regularnie chwalącej się swoim doskonałym życiem na Instagramie. Alicia obserwuje jej profil, z bolesną świadomością, że nie nigdy nie dane jej będzie posmakować takiego życia. A jeszcze bardziej boli ją, że nie spełni swojego największego marzenia. Nie taką karierę sobie wymarzyła, ale Alicia jest wdzięczna i za to. Wdzięczna swojej siostrze. To Alicia miała największy, decydujący wkład w ich biznes – popularna witryna randkowa, inna od wszystkich. Lepsza? Zdaniem Johna raczej bardziej niebezpieczna, z czym trudno mi się nie zgodzić. Algorytm opracowany przez Alicię zbiera bowiem informacje na temat użytkowników rzeczonej strony z innych źródeł. Z tych danych program tworzy profil jednostki, który następnie dopasowuje do kogoś z bazy. Szuka najlepszego, najbardziej odpowiedniego kandydata do tej połowy jabłka. Znajduje idealnego partnera lub idealną partnerkę. Wygląda na to, że to Stella powinna być wdzięczna swojej siostrze za zbudowanie tego ich małego wirtualnego imperium. Więcej: już na początku książki autorzy przekonują nas, że Alicia ma mocny powód, by chować urazę do swojej siostry. A przynajmniej nie powinna być tak pewna, że Stalla jest największym, może nawet jedynym, wsparciem, jakie ma w życiu. Że bez niej nie poradziłaby sobie. Relacja sióstr Bjelke jest dość skomplikowana. I na swój sposób fascynująca. Właściwie moim zdaniem to najmocniejszy element „Drugiej siostry”. Uzależnienie, prawdopodobnie zły wpływ, toksyczny związek przerwany przez szybko zidentyfikowanego zabójcę. To jest zespół śledczych pod wodzą Johna Adderleya, tutaj znanego jako Fredrik Adamsson, ma tylko jednego podejrzanego i właściwie żadnych wątpliwości, że to ich sprawca. Mężczyzna jakby zapadł się pod ziemię, ale detektywi są względnie spokojni. Najważniejsze, że wiedzą kto zabił, namierzenie go, zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, iż Natura poskąpiła mu sprytu, wydaje się więc dziecinnie proste. Za dzień, góra dwa, będą mogli zamknąć sprawę. Chyba że pojawią się nowe wątki. Intryga się zagęści (w tym miejscu muszę wspomnieć, że na ostatnich odcinkach tej kryminalnej drogi, żadnej niespodzianki nie dostałam, ewidentnie wbrew zamiarom Petera Mohlina i Petera Nyströma). Stawka wzrośnie. Rozpocznie się niebezpieczna, trzymająca w napięciu gra w szerszym gronie. Akcja nabierze tempa i, co dla mnie bardzo istotne, autorzy „Drugiej siostry” nie zaniedbają przy tym ani postaci, ani klimatu. Sroga zima, siarczysty mróz w pozornie zacisznym skandynawskim zakątku.
Lekki spadek formy pisarskiego duetu ze Szwecji, Petera Mohlina i Petera Nyströma, przyjaciół z dzieciństwa, którzy po latach rozłąki spotkali się przy kartkach. Po zaliczeniu jednej porażki, powołali do życia Johna Adderleya, postać moim zdaniem wartą bliższego poznania. W końcu, kto jak nie on, rozkręcił pisarską karierę utalentowanych Peterów i to na arenie międzynarodowej? Żartuję. Z takim wyczuciem suspensu, dbałością o niezbędne detale (bez irytujących wielu czytelników tak zwanych dłużyzn – niepowierzchownie, ale bez dłuższych przystanków, przy zachowaniu tej dynamiki, która mam wrażenie obecnie cieszy się największymi względami odbiorców nie tylko literatury kryminalnej), także, czy raczej przede wszystkim, przy konstruowaniu portretów psychologicznych co ważniejszych uczestników kreowanych przez nich wydarzeń, i bez Johna pewnie by sobie poradzili. Frapujące zagadki kryminalne wieloletnich przyjaciół. „Druga siostra” u mnie oczko niżej od „Ostatniego życia”, a że było z czego schodzić... Polecam obie. Jeśli to możliwe, przy zachowaniu odpowiedniej kolejności. Za duże ryzyko czytać „Drugą siostrę” bez rozeznania w „Drugim życiu” Johna Adderleya.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz