Doktor Mark Freestone jest starszym wykładowcą w Centrum Psychiatrii Queen Mary University of London, członkiem The Alan Turing Institute oraz doradcą NHS England w kwestii zaburzeń osobowości. Piętnaście lat przepracował w brytyjskich więzieniach, także tych, w których przebywają najbardziej niebezpieczni przestępcy na Wyspach, oraz w sądowych placówkach zdrowia psychicznego w charakterze badacza i klinicysty. W tym w Rampton Secure Hospital w Nottinghamshire i Broadmoor Hospital w Berkshire, instytucjach, w których umieszczono między innymi takich osławionych osobników, jak Peter William Sutcliffe, zwany Rozpruwaczem z Yorkshire, Levi Bellfield (zainteresowanych tym przypadkiem odsyłam do książki Colina Suttona „Obława. Manhunt. W jaki sposób oddałem w ręce sprawiedliwości seryjnego zabójcę Leviego Bellfielda”), Ian Brady, połowa zbrodniczego duetu zwanego Mordercami z wrzosowisk oraz Charles Arthur Salvador, lepiej znany jako Charles Bronson, więzień-celebryta. Freestone współpracował z brytyjskim Ministerstwem Sprawiedliwości przy wielu projektach badawczych dotyczących opieki nad przestępcami z zaburzeniami psychicznymi. Był redaktorem dwumiesięcznika The Journal of Forensic Psychiatry and Psychology, a w popkulturze zaistniał dzięki serialowi BBC „Obsesja Eve” (oryg. „Killing Eve”), przy którym pracował jako konsultant psychologiczny.
Mark Freestone jest autorem wielu opublikowanych artykułów naukowych na temat zaburzeń osobowości, psychopatii i ryzyka przemocy, a „Jak rozpoznać psychopatę. 7 typów niebezpiecznych umysłów, które nas fascynują i przerażają” (oryg. „Making a Psychopath: My Journey into Seven Dangerous Minds”) to jego pierwsza książka. Pozycja popularnonaukowa, która swoją światową premierę miała w roku 2020 roku, a pierwsze polskie wydanie wyszło w roku 2022 pod szyldem wydawnictwa Muza. Wcześniej nakładem tego samego wydawnictwa ukazała się książka Deana A. Haycocka pt. „W umyśle mordercy. Tajemnice mózgów psychopatów” - wspominam o tym, ponieważ uważam, że warto brać te publikacje w pakiecie. Freestone w swojej bodaj najobszerniejszej z dotychczasowych prac na temat psychopatów, czy jak kto woli ludzi z diagnozą osobowości psychopatycznej, pokrótce przedstawia (można potraktować to jako streszczenie) to, z czym bardziej zainteresowany tematem polski czytelnik, znajdzie we wspomnianej pozycji Deana A. Haycocka (neuroobrazowanie).
Autor „Jak rozpoznać psychopatę. 7 typów niebezpiecznych umysłów, które nas fascynują i przerażają” uczciwie uprzedza, że jednostki, które poddaje swoistej analizie na kartach tej publikacji, to tak naprawdę zlepek różnych osób, które zostały zdiagnozowane (test PCL-R) jako osobowości psychopatyczne. Zlepek wybranych psychopatów, których miał okazje poznać osobiście w związku ze swoją pracą – tutaj wyjątek stanowi Angela Simpson. Jedyna kobieta w siedmioosobowym zestawieniu doktora Mark Freestone'a, znana jest mu tylko z doniesień prasowych i ewentualnie publikacji innych badaczy, klinicystów. Angela to też jedna z przynajmniej dwóch jednostek „zgromadzonych” w „Jak rozpoznać psychopatę”, która w rzeczywistości nie stanowi kompilacji kilku osób. To samo tyczy się Jasona Marshalla. Mam natomiast wątpliwości co do Eddiego (imię prawdopodobnie zostało zmienione). Freestone tylko jego, z całej tej siódemki, wymienił w podziękowaniach, co sugeruje, że pod tym imieniem nie kryje się więcej niż jedna autentyczna postać. Kolaże różnych osób, z którymi na swojej zawodowej drodze zetknął się narrator omawianej książki, to z pewnością (w każdym razie tutaj nie mam wątpliwości) Paul, Tony, Arthur i Danny. Rozumiem powody, które kierowały autorem (zasada ochrony danych pacjenta), ale świadomość, że przynajmniej te cztery sylwetki stanowią nie tyle produkt wyobraźni, ile połączenie kilku prawdziwych podmiotów, nieco komplikowała mój odbiór tej powieści. „W całej swojej karierze zawodowej nie spotkałem nikogo, kto wypaczałby rzeczywistość wokół siebie tak sprawnie jak Paul” - dziwnie to brzmi, gdy ma się pewność, czy podejrzenie graniczące z pewnością, że rzeczony Paul powstał poprzez połączenie kilku osób. To oczywiście nie jedyny taki zgrzyt, ale uznałam, że ten wyrywek najlepiej zobrazuje największy problem, z jakim, przy całym zainteresowaniu, rozbudzonym we mnie przez obytego w psychopatycznym towarzystwie Brytyjczyka, borykałam się podczas tego naszego niedługiego spotkania. Spotkania z zaskakująco lekkim piórem starszego wykładowcy na wydziale psychiatrii w renomowanych, może nawet onieśmielających, murach Queen Mary University w Londynie. Prosty, maksymalnie przystępny język - nawet najwięksi laicy nie powinni mieć najmniejszych problemów z przyswojeniem wszystkich informacji zawartych w tej skromnej gabarytowo książce. Trochę ponad trzysta stron (druk trochę rozstrzelony, średniej wielkości czcionka), z czego część zajmują przypisy, bibliografia i wspomniane już podziękowania od autora. À propos przypisów: wygodniej dla odbiorcy książki - a na pewno dla mnie - byłoby, gdyby zamiast gromadzić je w jednym dziale, odpowiednio porozmieszczano je w dolnych obszarach stron. Szczegół, drobna niedogodność, ale jak by nie patrzeć, w prosty sposób, bez większego wysiłku można było usunąć tę małą „usterkę”. Wbrew polskiemu tytułowi, doktor Mark Freestone, moim zdaniem, nie tyle chciał podzielić się swoją zdolnością do wykrywania psychopatów w bliższym i/lub dalszym otoczeniu (wyraźnie daje do zrozumienia, że takowych zdolności nie posiada, czy tam nie jest osobą jakoś szczególnie biegłą w tej trudnej sztuce), ile kierował się potrzebą uświadomienia nieuświadomionym, że „psychopata psychopacie nierówny”. To znaczy, chciał pokazać, że ludzie, których kultura masowa jakby uparła się wrzucać do jednego worka (choć oczywiście znalazłoby się trochę wyjątków od tej, bądź co bądź, krzywdzącej reguły), to nie zbieranina Hannibalów Lecterów, Patricków Batemanów, markiz de Merteuil i Villanelle (antybohaterka „Obsesji Eve”, najczęściej wspominanej przez Freestone'a na kartach tej książki, fikcyjnej opowieści, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że miał swój wkład - w sumie niemały - w to przedsięwzięcie). Psychopaci zwykle nie są tak... interesujący? Nie wiem, czy to słowo jest tutaj na miejscu, chcę po prostu powiedzieć, że zdaniem Marka Freeestone'a ludzie z diagnozą osobowości psychopatycznej przy bliższym poznaniu nierzadko okazują się po prostu nudni. Czasami niesamowicie irytujący, rzadko, jeśli w ogóle, tak fascynujący, jak postacie znane z kina i beletrystyki. Pustka. Jałowa ziemia, tam gdzie normalnie znajdujemy istny urodzaj emocji. Czy w takim razie trzeba ich izolować? Wszystkich? Tylko dlatego, że są psychopatami? Wiadomo, że nie (wiadomo, prawda?). Ale już psychopatów kryminalnych należy traktować z najwyższą surowością. Takiego na pewno nie da się zresocjalizować. Psychopatia jest wszak nieuleczalna, a skoro tak to trudno brachu (dużo rzadziej siostro), skoro dopuściłeś się jednego przestępstwa, to niewątpliwie zrobisz to znowu. Bo jesteś psychopatą. Wygodna łatka...
„Często byłem świadkiem, jak system zawodzi ludzi i vice versa”. Doktor Mark Freestone najdobitniej to błędne koło przedstawia na przykładzie - uwaga! - Zresocjalizowanego. Pozostałe typy w „Siódemce Freestone'a” to Zabójca, Naciągacz, Kłamca, Pasożyt, Osobowość z pogranicza i Bezlitosna. Pierwszy rozdział „Jak rozpoznać psychopatę. 7 typów niebezpiecznych umysłów, które nas fascynują i przerażają” nosi tytuł „Maska psychopatii” i powiedziałabym, że to swego rodzaju przedłużenie „Przedmowy” i „Wprowadzenia”. Rozdziały od drugiego do ósmego to historie ludzi z diagnozą osobowości psychopatycznej. Każdy ma swój rozdział, ale, jak już uprzedziłam, nie każdy ma swojego (w każdym razie nie jednego) odpowiednika w rzeczywistości. Nie wiem, czy taki był zamysł piszącego, ale żywoty nieświętych wykreślone w „Jak rozpoznać psychopatę” nade wszystkim mnie zasmuciły. Oczywiście, przestępstwa, zbrodnie, występki - krótko, policyjne kartoteki - tych sześciu panów i jednej pani, nie przemawiały na korzyść tych jednostek. Autor nie próbował przekonać mnie, że między innymi skazańcy, z którymi spotykał się w więzieniach i szpitalach psychiatrycznych o zaostrzonym rygorze, znalazły się tam bez powodu. To nie są niewiniątka. Zabijali, gwałcili, torturowali. Z zimną krwią. Bez cienia skruchy. Ale nie dotyczy to wszystkich, bo jak już, myślę, dałam do zrozumienia Freestone pokazuje nam, że każdy przypadek osobowości psychopatycznej jest inny. Można jednak tutaj wyłapać sporo podobieństw pomiędzy nimi niekoniecznie wszystkimi – niemożność albo trudność w odczytywaniu cudzych emocji, których nie znają z autopsji, dbałość wyłącznie o własne interesy, własny komfort życiowy, opowiadanie bajek (patologiczni kłamcy), mniej czy bardziej wytrawne manipulowanie ludźmi i... I szczerze mówiąc ta książka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że takiego psychopatę najłatwiej wypatrzyć w środowisku politycznym. Mało tego, ośmielę się wysnuć przypuszczanie, że ukrywa się tam sporo tak zwanych psychopatów sadystycznych. Ale co ja tam wiem? Trzeba by pofatygować się do nich z testem PCL-R (ha, już widzę jak się mu poddają...). Ale do rzeczy. Mark Freestone zdaje się nie ma przekonania, że jakikolwiek program resocjalizacyjny miałby szansę powodzenia w przypadku Jasona Marshalla oraz „chłopców”, których przedstawia nam jako Paula i Tony'ego. Niemniej, wychodzi z założenia, że trzeba próbować – może wziąć przykład z Holendrów? A jeszcze lepiej reagować zawczasu. Zanim taki „nieszczęśliwie urodzony” (geny) osobnik wkroczy na zbrodniczą ścieżkę. W końcu zazwyczaj odbywa się to stopniowo – mało kto, i tyczy się to nie tylko psychopatów, od razu rzuca się z siekierą na bliźniego. Częściej zaczyna się od pomniejszych kolizji z prawem. Ponadto z obserwacji Marka Freestone'a wynika, że decydującej jest środowisko w jakim taki człowiek dorasta. Stoi na stanowisku, że psychopatę kryminalnego czyni pechowa mieszanka genów i w większym stopniu wychowania i/lub towarzystwa w jakie wpadnie, na którymś etapie życia. Zwłaszcza za młodu. Czasami takie alarmujące sygnały są aż nadto głośne – ofiary przemocy fizycznej i inne patologie (alkoholizm, narkomania etc.) w domowym chaosie – ale tak się dziwnie składa, że nikt nic nie widzi i nikt nic nie słyszy (tak, oczywiście, trochę szlachetnych, godnych naśladowania wyjątków by się znalazło), dopóki nie dojdzie do jakiejś tragedii. Najbardziej, rzecz jasna, cierpią ofiary i ich rodziny. To przede wszystkim im trzeba współczuć, ale Freestone ma na tyle odwagi, by zwrócić naszą uwagę także na krzywdę samych sprawców. Gdyby system działał lepiej, można by uniknąć ofiar po obu stronach tej fatalnej barykady. Czuć się bardziej bezpiecznie w otoczeniu psychopatów. Którzy są wśród nas i przypuszczalnie zawsze będą, ale dopóki będziemy myśleć stereotypowo, dopóki nie wypracujemy skuteczniejszych form pomocy dla ludzi obciążonych tak zwaną psychopatią, dopóty CZĘŚĆ z nich będzie stanowić realne zagrożenie dla nas. Pomagając im, pomożemy sobie – to główne przesłanie tej książki. I już samo to każe mi polecić tę pozycję nie tylko, nawet nie przede wszystkim, osobom interesującym się tytułową przypadłością, ale też tym, którzy najzwyczajniej w świecie i nie bez powodu (kino, literatura, ale i doniesienia medialne, czasami, jak zauważa Freestone klecone przez dziennikarzy, którzy nie mają bladego pojęcia o czym mówią: stanowczo nadużywają określenia „psychopata”, czasami wyraźnie wychodząc z założenia, że sama ta etykietka wszystko wyjaśnia: zabił, bo jest psychopatą, kropka) boją się i/lub brzydzą tą „anomalią występującą w przyrodzie”.
Mało? To dodam, że „Jak rozpoznać psychopatę. 7 typów niebezpiecznych umysłów, które nas fascynują i przerażają” pióra doktora Marka Freestone'a z Wielkiej Brytanii, to szybko się czytająca – krótko, zwięźle i na temat – seria ciekawych opowieści z życia wziętych, doprawiona obiektywnymi informacjami głównie, ale nie wyłącznie, na temat psychopatów. Narrator, Mark Freestone, wydaje się być całkiem równym gościem. Nie miałam na przykład wrażenia, że patrzy z góry na ludzi, którzy, w przeciwieństwie do niego, psychopatów znają, albo tylko wydaje im się, że znają, co najwyżej z filmów, książek i doniesień niestrudzenie goniących za sensacją dziennikarzy. Czego jak czego, ale megalomanii autorowi zarzucić nie można:) Inaczej sprawa przedstawia się prawie z wszystkimi pozostałymi głównymi postaciami jego książki. Niewielka Siódemka, czyli siedem psychopatycznych osobowości, którym w mojej ocenie warto się przyjrzeć. Okiem człowieka, który poznawał to środowisko od środka. Bliskie spotkania trzeciego stopnia. Bezpośrednie kontakty z „kosmitami” psychopatami.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz