Stronki na blogu

czwartek, 23 marca 2023

Amber Garza „Chcę twojego życia”

 

Kelly Medina, gospodyni domowa z Folsom w Kalifornii, odbiera telefon z biura miejscowego pediatry z przypomnieniem o wizycie kontrolnej niemowlęcia. Zdumiona kobieta informuje swoją rozmówczynię, że nie ma dziecka w tym wieku i wtedy okazuje się, że w mieście jest druga Kelly Medina. Niedługo potem dochodzi do kolejnego tego rodzaju nieporozumienia, niezbyt kłopotliwego dla wieloletniej mieszkanki Folsom, która jednak już wtedy nie potrafi wyrzucić z głowy tej drugiej Kelly. W końcu postanawia zaspokoić ciekawość, z dystansu przyjrzeć się kobiecie, która zdominowała jej myśli. Staje się inaczej: Kelly nawiązuje znajomość z dużo młodszą Kelly, samotną matką siedmiomiesięcznego Sullivana. Matką, w ocenie jej nowej przyjaciółki rozpaczliwie potrzebującej pomocy, której ta jest aż nadto gotowa jej udzielić. Wziąć pod swoje zaborcze skrzydła praktycznie obcą kobietę, głównie z myślą o jej uroczym synku... albo o sobie.

Pierwsze autorskie wejście Amber Garzy na teren thriller psychologicznego. Amerykańskiej powieściopisarki wcześniej kojarzonej głównie z literaturą romantyczną, która przy tej niedrobnej zmianie nie napotkała większych problemów. „Chcę twojego życia” (oryg. „When I Was You”) pisało jej się nadspodziewanie lekko, może dlatego, że ten gatunek zawsze był jej największym ulubieńcem. A może dzięki temu, że sprawa była dość osobista, że jednym z zasadniczych tematów swojego pierwszego dreszczowca uczyniła coś, co poniekąd zna z doświadczenia. Akcję osadziła w mieście, w którym uwiła sobie rodzinne gniazdko, w Folsom w stanie Kalifornia, gdzie mieszka też druga Amber Garza. Późniejsza autorka „Chcę twojego życia” odkryła ten fakt, gdy po raz pierwszy odwiedziła jedną z lokalnych siłowni albo chwilę przedtem, w gabinecie lekarskim. W Folsom mówi się, że panie Garza są do siebie bardzo podobne, ale kobiety nigdy się nie spotkały. A co by było, gdyby się spotkały? Takie pytanie w pewnym momencie zadała sobie Amber pisarka i tak powstała dramatyczna historia pań Medina. Powieść pierwotnie wydana w 2020 roku (w następnym roku na amerykańskim rynku wydawniczym pojawił się kolejny thriller psychologiczny Amber Garzy pt. „Where I Left Her”, a w roku 2022 trzeci, zatytułowany „A Mother Would Know”), która do Polski zawitała trzy lata później, korzystając z zaproszenia wydawnictwa Marginesy. Z angielskiego przełożyła Kaja Gucio, a okładkę zaprojektował Dawid Grzelak.

W „Chcę twojego życia” Amber Garza przyjęła narrację pierwszoosobową z okazjonalnymi skrętami w stronę narracji drugoosobowej (Kelly Medina w myślach zwracająca się do drugiej Kelly Mediny), główną sprawozdawczynią wydarzeń czynią fikcyjną gospodynię domową z domniemanym syndromem pustego gniazda. Usychająca z tęsknoty za swoim dziewiętnastoletnim synem Aaronem, ale już niekoniecznie za mężem Rafaelem, który wykłada na uczelni w Bay Area w stanie Kalifornia i można powiedzieć, jest już tylko weekendowym gościem w swoim domu w Folsom. Swoim i swojej małżonki Kelly Mediny, której ewidentnie doskwiera samotność w tym nieciasnym lokum. W mieście co prawda nie brakuje bardziej okazałych nieruchomości, ale Medinowie i tak mogą być dumni z tego swojego niemałego azylu. Mogliby, gdyby na innych polach wiodło im się równie dobrze, co na płaszczyźnie stricte materialnej. Kelly nie ma żadnego doświadczenia zawodowego, jedynym żywicielem rodziny zawsze był Rafael – on pracował, ona dbała o gospodarstwo domowe i taki układ przez długie lata chyba obojgu jak najbardziej pasował. Choć nie, Rafowi pasował bardziej. Przemoc ekonomiczna? Choć myśli Kelly ani razu nie dryfują w tym kierunku, moje dość szybko powędrowały na te niewykluczone, że krzywdzące wody. Czyżbym była niesprawiedliwa wobec mężczyzny, który ciężko pracuje na utrzymanie w sumie trzech osób: siebie, swojej żony i dziewiętnastoletniego syna, obecnie studiującego setki kilometrów od rodzinnego miasta? Tak czy inaczej, autorka doradzała zdwojoną ostrożność w ferowaniu jakichkolwiek wyroków. Nie pozwalała mi zapomnieć, że to rzeczywistość widziana oczami potencjalnie niestabilnej psychicznie jednostki. Bacznie obserwowanej przez swoją coraz bardziej zaniepokojoną przyjaciółkę imieniem Christine, stale przesłuchiwanej (głównie przez telefon) przez męża często podkreślającego, że ma pełne prawo ją kontrolować. Przez to, co zrobiła. Przez to, co nie tak dawno temu się jej przydarzyło. Załamanie nerwowe? Cokolwiek to było, od tamtego czasu Kelly zwykle raz w tygodniu odwiedza psychoterapeutę. To już przyniosło efekty, ale wszystko wskazuje na to, że nasza Kelly jeszcze nie wróciła do pełni zdrowia. I nikt nie musi jej tego tłumaczyć. Nie przed poznaniem młodszej (nie)siebie. Samotnej matki mniej więcej w wieku jej syna, która niedawno sprowadziła się do Folsom. Wynajęła klaustrofobiczne mieszkanko w starszej, mniej reprezentacyjnej dzielnicy najprawdopodobniej zupełnie obcego jej miasta, w które ta druga Kelly Medina zdążyła wrosnąć. Jej anioł stróż? W każdym razie pierwsza narratorka „Chcę twojego życia” Amber Garzy w swoim przekonaniu daje realne wsparcie zagubionej duszyczce. Okazuje serce potrzebującej. Czysty altruizm kobiety, która znowu czuje się komuś potrzebna? Znowu ma jakiś ważny cel w życiu. A myślała, że bezpowrotnie go utraciła, gdy jej ukochane dzieciątko dorosło. Kiedy jej bezcenne już nie pisklę wyleciało z nieidealnego gniazda. Kelly nie ma sobie nic do zarzucania - za wszelkie niewygody Aarona obwinia jego surowego ojca. Czy Rafael w ogóle kocha swojego syna? A jeśli tak, to dlaczego tak oburzająco rzadko to okazywał? Potem całkowicie zerwał się kontakt ojca z synem, a najgorsze, że bezsprzecznie kochająca matka dostała rykoszetem. I tak zaczął się najsmutniejszy(?) rozdział w życiu Kelly Mediny. Późniejszej nieustępliwej dobrodziejki młodszej Kelly Mediny, w ocenie tej pierwszej pilnie wymagającej szkolenia w zakresie opieki nad niemowlęciem. Siedmiomiesięczny Sullivan zasługuje na lepszą matkę, o co nowa przyjaciółka jego mamy aż nazbyt gotowa się zatroszczyć. Gotowa na wszystko, by ten malec miał dobre życie. Dosłownie na wszystko?

Nowa wielka misja wątpliwej bohaterki „Chcę twojego życia” Amber Gazy. Misja, której ta uciążliwie samotna gospodyni domowej, nie zarzuci nawet wtedy, gdy niewdzięczna dziewucha zacznie jej unikać. Powinna być wdzięczna, ale z jakiegoś niepojętego dla starszej Kelly Mediny powodu, młodsza Kelly Medina zdaje się coraz energiczniej od niej opędzać. Młoda matka traktuje jedyną życzliwą jej duszę jak natrętną muchę. A zatem przedkłada swoje potrzeby nad potrzeby swojego dziecka. Dobra matka nigdy, przenigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Starsza Kelly to wie, bo ona, w przeciwieństwie do młodszej Kelly, jest dobrą, a może nawet perfekcyjną matką. I tak z pozornie niegroźnej obsesji powolutku wykluwa się obsesja na wskroś niebezpieczna. Niszczycielski żywioł niemal niezauważalnie przetaczający się nad malowniczą przystanią dwóch zwaśnionych(?) kobiet, z których jedna na pewno skrywa jakieś wstydliwe, mroczne czy po prostu bolesne sekrety, a druga już tylko przypuszczalnie. W każdym razie autorka dość długo odmawia czytelnikowi wejścia do głowy drugiej uczestniczki tego „niebiańskiego piekiełka” z niesłonecznej Kalifornii. Jesienna aura właśnie zawitała w sennym Folsom, a wraz z tą ulubioną porą roku od wielu lat mieszkającej w tym pocztówkowym zakątku Kelly Mediny, gruchnęła zdumiewająca wiadomość. Obiektywnie patrząc, nic niezwykłego, ale na niej niewątpliwie robi to spore wrażenie. Na narratorce pierwszej i ostatniej części „Chcę twojego życia” Amber Garzy. Powolne zanurzenie, czyli jeden z tych dreszczowców, w których nic się nie dzieje. To znaczy wyobrażam sobie, że współcześni architekci takich niedynamicznych krajobrazów, spodziewają się podobnych zarzutów, bo to, co dla jednych jest fascynującą wycieczką przede wszystkim w głąb nierzadko niemiłosiernie poplątanych ludzkich umysłów, to co dla jednych jest emocjonującą eksploatacją złożonej, bogatej w zasoby mniej i bardziej naturalne sfery wewnętrznej niedoskonałych stworzeń, dla innych jest mozolną, nużąca, a wręcz okropnie męczącą opowieścią o niczym. Morał z tego taki, by porządnie zastanowić się nad wyborem tej lektury, jeśli preferuje się szybsze przejażdżki po mroczniejszej stronie beletrystyki. Zbyt daleko idące byłoby stwierdzenie, że „Chcę twojego życia” to powieść na wyciszenie, ale nie robi takiego hałasu, jakiego zdaje się oczekiwać jakaś część amatorów mocniejszych wrażeń. Thriller psychologicznych z naciskiem na ten drugi człon. Cichy zewnętrznie, głośny wewnętrznie. Dzieje się, ale bardziej pod skórą. Toksyny nieprędko rozprzestrzeniające się pod szarą prozą życia. Niczym niewyróżniającymi się scenami z dnia codziennego dojrzałej kobiety z amerykańskiej klasy średniej. Perfekcyjnej pani domu, w weekendy przeważnie starającej się dogodzić swojemu mężowi (chyba że coś akurat zatrzyma go w Bay Area, co ostatnio zdarza się dość często), a w tygodniu do towarzystwa mającą swoją przyjaciółkę Christine. Siłownia, lunche, a od czasu do czasu jakiś babski wieczorek ulubionym trunkiem Amber Garzy, czyli winem zakrapiany. Niektórym to może by wystarczało, ale Kelly czuje, że jej życie jest puste, bo jak by nie patrzeć w jej sercu powstała duża wyrwa po wyjeździe jej jedynego dziecka. Była nie tyle Kelly, ile matką – tak się postrzegała od poczęcia Aarona – nie niezależną, nie odrębną istotą, tylko żywym parasolem ochronnym wrośniętym w ufną rączkę jej doskonałego w każdym calu, starannie wypielęgnowanego, wychuchanego synka. Nic więc dziwnego, że tak trudno odnaleźć się jej na tej praktycznie bezludnej wyspie. Nic dziwnego, że łapczywie chwyta okazję zesłaną przez litościwą Opatrzność? Aaron może i już jej nie potrzebuje, ale siedmiomiesięczny Sullivan na pewno tak. Taką pewność ma ona, ale matka chłopca nie wygląda na przekonaną. Już raczej osaczoną przez kobietę, która mogłaby być jej matką. Kelly jednak nie chce być matką Kelly... tylko Sullivana? Ze wspomnień starszej Mediny – fragmenty retrospektywne zmyślnie wplątane w umowną teraźniejszość, kursywą wdrukowane w przewodnią oś fabularną – wiemy, że w dzieciństwie miała wymyśloną przyjaciółkę, co nie jest niczym nadzwyczajnym, ale z jakiegoś zagadkowego powodu Rafael i Christine przywiązują do tego dużą wagę. Tak wynikało mi z niektórych ich wypowiedzi, w szczerej bądź udawanej trosce, kierowanych do podejrzanej kobiety, której nie potrafiłam nie współczuć. Cokolwiek zrobiła, cokolwiek jeszcze zrobi, właściwie ani przez chwilę nie wątpiłam, że starsza Kelly sporo w życiu wycierpiała. I nadal cierpi. Jedna potwornie skatowana dusza znalazła drugą mocno poturbowaną duszę? Ofiary, które niechcący przysporzą sobie wzajemnie dodatkowych cierpień? W sumie prawda ani trochę mnie nie zaskoczyła. Amber Garza przygotowała dwie duże potencjalne niespodzianki (i garść mniejszych) – tę pierwszą odkryłam już na samym początku owej, bądź co bądź, bardzo atrakcyjnej dla mnie trasy, ale z drugą nie poszło mi już tak gładko. Nie, ten „rebus” zajął mi zdecydowanie więcej czasu. Przewidziałam, ale to nic. Nie zabiło to mojego wzmożonego zainteresowania tą (nie)małą burzą w Kalifornii. Raz nawet autorka porządnie chwyciła mnie za gardło (aż dech mi odebrało!), ścisnęła zupełnie jak najbardziej podejrzany z mężczyzn żyjących na kartach „Chcę twojego życia” pewnego razu w Folsom. I nie wiem, czy to dobrze, że się z tego wycofała, że nie zostawiła tak zgniłej wiśni na tym stosownie niesmacznym, rozkosznie niepysznym torcie.

Oby więcej thrillerów od Amber Garzy. Biorę w ciemno! Po takim gatunkowym debiucie (pierwszy dreszczowiec w pisarskim dorobku amerykańskiej autorki przedtem celującej w bardziej romantyczne czytelniczo serca) pozostaje mi tylko z nadzieją wypatrywać kolejnej wyprawy z tą panią. Nie, że jakieś wiekopomne odkrycie, ale wystarczy. Można uroczyście ogłosić, że apetyt został rozbudzony:) Tak, „Chcę twojego życia” serdecznie przywitało mnie w strefie Amber Garzy. Tej mroczniejszej strefie, w której naprawdę chciałoby się jeszcze bardziej rozgościć. Będę polecać – ekhm, no już polecam – ale tylko zwolennikom wolniejszych złowrogich melodii. Wszak to prędzej thrillerowa ballada rockowa niż rasowy hard rock.

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://www.taniaksiazka.pl/

Więcej nowości literackich

2 komentarze:

  1. A ja nie dałam rady tej książce... w sumie poddałam się dość szybko, jak tylko główna bohaterka rozpaczała, że nie ma małego dziecka... a ja nie lubię dzieci ;p Być może zbyt szybko się poddałam. Czy przez całą książkę przewija sie temat braku noworodka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem już mniej tego jest, bo dochodzą kolejne wątki/problemy postaci, więc może warto drugie podejście zrobić? W razie czego będzie na mnie;)

      Usuń