Stronki na blogu

sobota, 8 kwietnia 2023

Martta Kaukonen „Podążaj za motylem”

 
Seryjna morderczyni Ira rozpoczyna terapię w prywatnym gabinecie Clarissy Virtanen, brylującego w mediach fińskiego autorytetu w sprawach przemocy wobec dzieci i ich wykorzystywania seksualnego, wziętej psychoterapeutki, która poza nagłaśnianiem tych problemów walczy o prawa kobiet. Clarissa o tym nie wie, ale Ira traktuje to jako zabezpieczenie w razie zderzenia z wymiarem sprawiedliwości, zwiększenie szansy na czasowy pobyt w zakładzie psychiatrycznym i tym samym uniknięcie najprawdopodobniej dożywotniego pobytu w więzieniu. Kobieta nie skupia się na leczeniu, tylko zjednywaniu sobie Clarissy, manipulowaniu doświadczoną psychoterapeutką, którą błędnie uznała za łatwego przeciwnika. Tymczasem dziennikarz freelancer, uzależniony od alkoholu wdowiec Arto Haaleajärvi dostaje zlecenie na przeprowadzenie wywiadu z Clarissą Virtanen, a jej mąż Pekka ukradkiem gromadzi informacje na temat Iry, najnowszej ulubienicy zmagającej się z wewnętrznymi demonami prywatnej terapeutki, najwyraźniej w przeciwieństwie do swojego małżonka niewidzącej niczego podejrzanego w tej przebiegłej dziewczynie znikąd.

Okładka książki. „Podążaj za motylem", Czarna Owca 2023, adaptacja/oryg. „Terapiassa", WSOY 2021

Debiutancka powieść fińskiej dziennikarki i krytyczki filmowej Martty Kaukonen. Absolwentki Uniwersytetu w Turku – gdzie zrobiła magisterium w dziedzinie nauki o filmie i telewizji – która pisała recenzje między innymi dla magazynów „Seura”, „Turun Sanomat, „Anna” i „Helsingin Sanomat”. Nominowany do Savonia Literature Award thriller psychologiczny „Podążaj za motylem” swoją światową premierę miał w roku 2021 pod tytułem „Terapiassa”, a dotychczas prawa do tłumaczenia zostały sprzedane kilkunastu krajom. W tym Polsce, a konkretniej wydawnictwu Czarna Owca, które pierwszą powieść Martty Kaukonen wypuściło w roku 2023 w przekładzie Bożeny Kojro. W 2022 roku w jej rodzimej Finlandii ukazała się druga powieść Kaukonen, thriller/kryminał zatytułowany „Sinun varjossasi”.

W „Podążaj za motylem” fińskiej autorki Martty Kaukonen mamy nierównomiernie się przeplatające relacje czterech osób (podane w pierwszej osobie), zwykle nader oszczędnie dawkowane. Takie przeskakiwanie z tematu na temat, z postaci na postać, na dłuższą metę może okazać się męczące. Tym bardziej, że Kaukonen bazuje na powtórzeniach – wielokrotne okrążanie tych samych tematów, omawianie w kółko tego samego, ciągłe przypominanie rzeczy, o których trudno zapomnieć. Raptowne przejścia – porzucanie, ucinanie jednego wątku na rzecz innego – jak to zazwyczaj w takich przypadkach bywa, nieprzyjemnie wytrącały mnie z rytmu. Wchodziłam do tego świata przedstawionego niezliczoną ilość razy, bo po każdym przekroczeniu tej magicznej bramy byłam zmuszana do odwrotu. I cała ta niewesoła, wręcz okropnie frustrująca zabawa, to ganianie za króliczkiem, rozpoczynało się na nowo. Domyślam się, że Kaukonen zależało na suspensie – utwierdzić odbiorcę w przekonaniu, że stanie się coś strasznego, a potem odwlekać i odwlekać, i jeszcze trochę odwlec... nieuniknione? W zasadzie to już się dokonało, nasz narratorski kwartet od samego początku jest bardziej uświadomiony od nas. Obeznany z całym przebiegiem wydarzeń już na naszym starcie. Nie ukrywam, że najpilniej przyglądałam się Irze, młodej kobiecie polegającej wyłącznie na sobie. Zimnokrwistej zabójczyni celującej w płeć przeciwną - czy to zupełnie przypadkowych, czy starannie wyselekcjonowanych młodszych i starszych mężczyzn - niemającej w zwyczaju karmić się smacznymi kłamstwami o świecie. Ira nie żyje złudzeniami, nie nosi różowych okularów; niektórzy mogą powiedzieć cyniczna do bólu. Tak czy inaczej, Ira niewątpliwie widzi świat w ciemnych barwach, nie uznaje żadnych autorytetów, nie wierzy w dobre zakończenia i w to, że ludzie są z natury dobrzy. Nikomu nie ufa, najwyraźniej nie wyłączając siebie. Wie, że mocno odstaje od większości społeczeństwa, nie pasuje do obowiązującego modelu tak zwanej normalności. Osobowość psychopatyczna, bezwzględna morderczyni z traumatyczną przeszłością i halucynacjami. Widuje rzeczy, których nie ma i jest tego boleśnie świadoma. Nie twierdzi, że jest doskonała, ale ma przynajmniej tyle przyzwoitości, by się do tego przyznawać, chociaż przed samą sobą. Tak, jest patologiczną kłamczuchą, ale w odróżnieniu od wielu innych, zna swoje prawdziwe, niewyidealizowane oblicze. Widzi drzazgi w oczach innych, ale też belki w swoich. Weźmy psychoterapeutów – Ira zdążyła zauważyć, że ich pacjenci, to znaczy klienci, często mają ich za kogoś w rodzaju bogów. Litościwych, szalenie opiekuńczych, autentycznie przejętych ich problemami. Tak wielkimi krzywdami, jak mniejszymi bolączkami, a w każdym razie takimi, które przez „zwykłych śmiertelników” przeważnie są bagatelizowane. Ira nie może nadziwić się takiej naiwności i radzi zwrócić się do tych dobroczyńców osobom bez grosza przy duszy, które na dodatek nie mają dobrego ubezpieczenia zdrowotnego. Ciekawe, czy nad nimi pochylą się równie nisko, co nad klientami z szeleszczącą gotówką. I jeszcze te ich głodne kawałki. „Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę musiała wysłuchiwać kiczowatych tanich uwag, bo równie dobrze mogłabym wypożyczyć sobie książki Paulo Coelho” - oto króciutka recenzja Iry na temat jednej z kilku sesji z Clarissą Virtanen. A policjanci? Według tej niepokojąco, pożądanie niekomfortowo sympatycznej seryjnej zabójczyni powinni być jej wdzięczni, bo przecież dba o to, aby zawsze mieli jakieś zajęcie. Dostarcza im ciekawych zagadek, które mogą sobie rozwiązywać.

Okładka książki. „Therapiert", Heyne Verlag 2023

Wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej chorzy, każdy z nas. Tylko że niektórzy umieją to ukrywać skuteczniej niż inni.” To już obserwacja Pekki Virtanena, długoletniego małżonka rozchwytywanej psychoterapeutki, przyjmującej klientów w ich domu. W części wydzielonej na jej prywatny gabinet, rzecz jasna w pakiecie z poczekalnią i toaletą. Państwo Virtanen nie doczekało się dzieci, a Clarissa swoje macierzyńskie uczucia najwyraźniej regularnie przelewa na niektóre klientki. Pekka nazywa je Księżniczkami – udręczone duszyczki cieszące się specjalnymi względami jednej z najbardziej znanych psycholożek w Finlandii. Chętnie udzielającej wywiadów, ale jak ognia unikającej osobistych zwierzeń, niedopuszczającej dziennikarzy do prywatnej przestrzeni, od dawna dzielonej z mężczyzną, który zdążył przywyknąć do jej pracoholizmu, ale jakieś granice trzeba wytyczać, dlatego Pekka przez całe ich pożycie w miarę możliwości pilnuje, żeby jego ukochana nie wnosiła pracy do domu, żeby chociaż wieczory i weekendy mieli tylko dla siebie. W domyśle wyjątek stanowią tutaj rozmowy telefoniczne z wyjątkowymi klientkami, Księżniczkami korzystającymi z przywileju kontaktowania się ze swoją terapeutką, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Pozostali podopieczni Clarissy Virtanen muszą się zadowolić czterdziestopięciominutowymi sesjami, w najgorszym wypadku cotygodniowymi. Poważniejsze przypadki przypuszczalnie częściej goszczą w jej przytulnym, przemyślanie urządzonym gabinecie. Clarissa, jedna z przewodnich żeńskich postaci „Podążaj za motylem” Martty Kaukonen, jest jedną z czołowych ekspertek ds. przemocy wobec dzieci i ich wykorzystywania seksualnego. Zdeklarowana feministka, która nawet najbardziej skomplikowane zagadnienia potrafi przedstawić w sposób zrozumiały dla wszystkich. Nigdy nie owija w bawełnę, nie czyni zawoalowanych krytycznych uwag ani pod adresem rządzących, ani zwykłych zjadaczy chleba. Fikcyjna psychoterapeutka Kaukonen od lat próbuje zmienić mentalność przynajmniej fińskiego społeczeństwa. Uczulić na krzywdy bliźnich, strącić z piedestału oprawców, bo z jakiegoś niepojętego powodu w tym niby postępowym świecie więcej cierpliwości zdajemy się mieć do krzywdzicieli niż krzywdzących. Tym autorka „Podążaj za motylem” najbardziej mnie ujęła – wreszcie ktoś nie tylko to dostrzegł, ale i bez ogródek, z rozbrajającą, imponującą szczerością ubrał to w słowa i puścił w świat. Tę dziwną - w każdym razie dla mnie kompletnie niezrozumiałą - przypadłość wszelkiej maści komentatorów (gadających głów) bieżących wydarzeń najlepiej widać w sprawach dotyczących pedofilii. Domniemane ofiary w takich omówieniach zwykle albo są nietaktownie niewspominani, albo jeszcze bardziej nietaktownie, żeby nie powiedzieć ohydnie, posądzani o szarganie dobrego imienia tego czy tamtego obywatela. Domniemane ofiary? Raczej domniemani sprawcy... Zakłada się, że oskarżyciele kłamią i skupia na wspieraniu oskarżanych. Jest jeszcze jeden wyświechtany scenariusz pt. „Ileż można?”. Kaukonen, uważam, bardzo mądrze mówi też o tych bestialsko potraktowanych ludzkich istotach, których łaskawie nie okrzyknięto podłymi oszustami, o tych niemożliwie okaleczonych bliźnich, którym uwierzono. Współczujemy, ale prędzej czy później (śmiem twierdzić, że najczęściej prędzej) nasza cierpliwość się wyczerpuje. Gniewamy się na ofiary za to, że nie potrafią poradzić sobie z problemami. My sobie radzimy, więc oni też powinni, inaczej to zwykłe, żałosne użalanie się nad sobą. Surowi sędziowie dla poszkodowanych i wyrozumiali dla sprawców: taką tezę stawia Martta Kaukonen, nie bacząc na to, że może kogoś urazić, oburzyć czy najzwyczajniej rozśmieszyć. Należy pamiętać, że skromna architektka „Podążaj za motylem” nie generalizuje, nie imputuje całemu gatunkowi ludzkiemu takiej mentalności – pokazuje też drugą stronę medalu; przede wszystkim pod postacią Clarissy Virtanen? - tylko opisuje pewien przykry trend, który miast tracić na atrakcyjności najwyraźniej dopiero się rozkręca. Znieczulica społeczna, powtórna wiktymizacja także ofiar najcięższych przestępstw, zbrodni tylko teoretycznie niewybaczalnych, niezwykła łatwość w ferowaniu skrajnie niesprawiedliwych wyroków, uporczywy, permanentny deficyt pomocnych dłoni. Kaukonen stara się przekonać czytelnika, że Irze wreszcie - po latach wycieńczającej, bezproduktywnej, samotnej walki ze swoimi wewnętrznymi demonami (z tajemniczym Potworem na czele) - się poszczęściło, że przypadkiem, można powiedzieć niechcący, znalazła wreszcie w pełni zaangażowaną sojuszniczkę. Pytanie, czy Ira pozwoli sobie pomóc, czy zaufa tej, na którą zastawiła nietypową, nieoczywistą pułapkę? Intryga seryjnej morderczyni, plan owinięcia sobie wokół małego palca rzekomo niezbyt inteligentnej, ale za to zawsze elegancko (modnie) ubranej terapeutki z potężnym parciem na szkło, po której szczerze mówiąc dużo więcej sobie obiecywałam. Przygotowała Kaukonen parę niespodziewanych wstrząsów, miała pomysł na tę opowieść, ale już niekoniecznie na jej rozwinięcie. Myślę, że wystarczyłoby bardziej skoncentrować się na niecodziennej relacji dwóch pań, ambitnym projekcie seryjnej morderczyni, najprawdopodobniej jedynej zawodniczki w tych wymagających igrzyskach, w tym intelektualnym starciu, która od początku wie, w czym bierze udział. Zna zasady tej gry, podczas gdy jej wyspecjalizowana interlokutorka porusza się po omacku, uczestniczy w czymś nawet o tym nie wiedząc. Clarissa gra w warcaby, a Ira w szachy? A może jest zupełnie na odwrót? Tak czy inaczej, dla mnie nie była to tak intensywna, emocjonująca i najzwyczajniej angażująca rozrywka, na jaką się zapowiadała. Więcej obiecywała, niż dawała.

Fiński thriller psychologiczny od początkującej powieściopisarki Martty Kaukonen. W mojej ocenie nie najgorzej się zapowiadającej, ale to jeszcze nie to. Niezupełnie to, czego akurat ja szukam w prozie gatunkowej, po tej mroczniejszej, posępniejszej stronie beletrystyki, ale całkiem możliwe, że jestem w mniejszość. Niewykorzystany potencjał dla mnie, może się okazać wprost doskonałym wyborem dla Ciebie. No to „Podążaj za motylem”, idź (nie)śmiało nie zważając na narzekania innych, a już zwłaszcza moje. W końcu gorące rekomendacje, głosy zachwytu nad tym dziełem płyną z różnych zakątków świata, praktycznie zagłuszając mniej pochlebne opinie. Wsłuchaj się w te pierwsze... i goń, goń tego motyla. Jak masz ochotę - nie żebym coś komuś nakazywała, uwaga cytat: w życiu ani mi się śni;)

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz