Zachęcony
informacjami o niezwykłych okazach zwierząt spotykanych w
Kostaryce, Richard Levine, paleontolog z niewyczerpanym zapleczem
finansowym, zawiązuje współpracę z cenionym naukowcem
teoretykiem, matematykiem Ianem Malcolmem. Mężczyźni czynią
przygotowania do ekspedycji naukowej w nadziei na odkrycie
Zaginionego Świata, w przekonaniu Levine'a zamieszkałego przez
dinozaury. Słynny orędownik teorii chaosu jest sceptycznie
nastawiony do kosztownego przedsięwzięcia aroganckiego
paleontologa, ale ostatnie znalezisko Levine'a rozwiewa jego
wątpliwości. Ostatnie przed zniknięciem zdeterminowanego naukowca,
znajdującego się pod obserwacją bezwzględnego genetyka Lewisa
Dodgsona z korporacji Biosyn, zainteresowanej przejęciem jurajskiego
dokonania nieistniejącej już firmy International Genetic
Technologies (InGen). Zaalarmowany przez pracującego dla Levine'a
doktora Jacka Thorne'a, emerytowanego wykładowcę inżynierii
konstrukcyjnej, specjalisty z zakresu materiałoznawstwa, obecnie
zajmującej się produkcją sprzętu, Ian Malcolm przybywa do
mieszkania Levine'a, gdzie szybko nabiera pewności, że zaginiony
paleontolog wyruszył na bezludną wyspę Isla Sorna u wybrzeży
Kostaryki. Mężczyźni naprędce organizują prywatną akcję
poszukiwawczo-ratowniczą, w efekcie lądując w Zaginionym Świecie
Richarda Levine'a.
|
Okładka książki. „Park Jurajski: Zaginiony świat”, Vesper 2023
|
Kontynuacja
przebojowej powieści nieodżałowanego Michaela Crichtona, jednego z
ojców (obok Toma Clancy'ego) nowoczesnych technothrillerów,
pierwotnie wydanego w 1990 roku „Parku Jurajskiego”. Kasowy
sukces filmowej adaptacji historii jurajskiej autora między innymi
„Andromeda znaczy śmierć” zachęcił jej reżysera
Stevena Spielberga do nakręcenia kolejnej odsłony przygód z
prehistorycznymi stworzeniami. Najlepiej opartej na powieści tego
samego autora, który początkowo nie był przekonany do tego
pomysłu. Crichton nigdy wcześniej – i nigdy potem – nie
pracował nad ciągiem dalszym wydanej powieści, uznając je za
zabawne półprodukty. Strukturalne błędne koło. Amerykański
powieściopisarz, który „wskrzesił dinozaury” swoją niechęć
do pisania kontynuacji tłumaczył tym, że z założenia muszą być
one takie same, ale inne. A jeśli sequel „naprawdę jest taki
sam, to jest taki sam, a jeśli jest naprawdę inny, to nie jest
kontynuacją”. W 1994 roku zdecydował się jednak wyjść ze
swojej strefy komfortu, dać Stevenowi Spielbergowi następny
materiał do obróbki filmowej, a namiętnym czytelnikom pierwszego
„Parku Jurajskiego” z niecierpliwością wyczekiwaną, wręcz
wyproszoną, lekturę. Premierowa edycja „The Lost World” (pol.
„Zaginiony świat”, „Zaginiony świat. Powrót do Parku
Jurajskiego”, „Jurassic Park: Zaginiony świat” i wreszcie
„Park Jurajski: Zaginiony świat” wydawnictwa Vesper) pokazała
się w 1995 roku, a dwa lata później swoją światową premierę
miał „The Lost World: Jurrasic Park” („Zaginiony Świat:
Jurassic Park”) Stevena Spielberga, raczej luźno oparty na jedynym
sequelu w pisarskim dorobku Michaela Crichtona, gdzie dodano także
sceny z pierwszej powieści o naturalnie wymarłym gatunku
przywróconym metodą inżynierii genetycznej. Oczywiście sceny
niewykorzystane w poprzednim filmowym „Parku Jurajskim”.
„Co
pana skłania do twierdzenia, że ludzie są istotami świadomymi i
rozumnymi? Nie ma na to żadnych dowodów. Człowiek stara się nie
myśleć o sobie, bo to dla niego niezbyt wygodne. Olbrzymia
większość przedstawicieli naszego gatunku jedynie wykonuje
polecenia i wpada w złość, gdy zetknie się z jakimkolwiek
odmiennym punktem widzenia. Najbardziej charakterystyczną cechą
ludzi wcale nie jest świadome działanie, lecz konformizm, natomiast
różne poglądy prowadzą do wojen religijnych.”
Hołd
Michaela Crichtona dla powieści „The Lost World” (pol.
„Zaginiony świat”) Arthura Conan Doyle'a, po raz pierwszy
wydanej w 1912 roku oraz jej filmowej odpowiedniczki z 1925 roku
wyreżyserowanej przez Harry'ego O. Hoyta, na co miał wskazywać już
sam tytuł drugiego „Parku Jurajskiego”. Ekspedycja naukowa na
bezludną wyspę u wybrzeży Kostaryki, zainspirowana starą fikcyjną
wyprawą do odizolowanego zakątka Ameryki Środkowej, gdzie osiadły
prehistoryczne stworzenia. Niedobitki rzekomo wymarłego gatunku. I
powrót postaci uznanej za zmarłą, natchniony wskrzeszeniem
Sherlocka Holmesa, największej sławy wśród bohaterów stworzonych
przez sir Arthura Conan Doyle'a. Mowa oczywiście o cynicznym
matematyku Ianie Malcolmie, ulubionej postaci autora „Parku
Jurajskiego” z 1990 roku, który podbił też serca czytelników.
Mizantropa albo po prostu człowieka obiektywnie oceniającego własny
gatunek. „Czasem odnoszę wrażenie, że można ludzkość
porównać do plagi, po której zostaje tylko jałowa gleba.
Niszczymy nasze środowisko tak dokumentnie, że nasuwa się wniosek,
iż zostaliśmy do tego powołani”. Tako rzecze pesymistyczny
teoretyk w „Parku Jurajskim: Zaginionym świecie” Michaela
Crichtona, w 2023 roku wydanym przez oficynę Vesper w solidnym
tłumaczeniu Andrzeja Leszczyńskiego; w twardej oprawie i miękkiej
ze skrzydełkami, przepięknie pokolorowanej przez Artura
Rudnickiego. Ta sama szata graficzna w obu wariantach okładkowych,
cudnie korespondująca z vesperową edycją „Parku Jurajskiego” z
2022 roku. Autor bodaj najpopularniejszych powieści o dinozaurach,
nie mógł obyć się bez ironicznego komentatora wydarzeń, którego
parę lat wcześniej spotkał mocno wątpliwy zaszczyt zwiedzenia
wyjątkowego parku rozrywki ekscentrycznego naukowca Johna Hammonda.
Przywrócenie pozostałych protagonistów „Parku Jurajskiego”
uznał za niepotrzebne, ale ani myślał zostawić w spokoju Iana
Malcolma. Chcąc nie chcąc matematyk stał się częścią nowego
zespołu Michaela Crichtona, zespołu skompletowanego na potrzeby
„Zaginionego świata”. Nowego-starego, bo wyróżniona ludność
tutejszego świata przedstawionego, czynni uczestnicy drugiej
przygody z tworami inżynierii genetycznej, jest swego rodzaju
odbitką gwardii z „Parku Jurajskiego”. Krwiożercza korporacja –
jeden z ulubionych motywów Crichtona – majętny człowiek z
obsesją na punkcie dinozaurów, męsko-damski kompas moralny, dwoje
małoletnich i dodatkowe wsparcie techniczne. W miejsce InGenu
wskoczył Biosyn, lukę po Johnie Hammondzie wypełnił paleontolog,
a ściślej paleobiolog Richard Levine, a jego kolegę po fachu,
profesora Alana Granta, zastąpił doktor John Thorne, właściciel
niewielkiej firmy motoryzacyjnej specjalizującej się w budowie
pojazdów na zamówienie, natomiast drugą połową kręgosłupa
moralnego niecodziennej ekspedycji, następczynią paleobotaniczki
Ellie Sattler w „Parku Jurajskim: Zaginionym świecie” jest
doktor Sara Harding, światowej sławy obserwatorka ssaków
zamieszkujących afrykańską sawannę. Dodatkowym wsparcie
technicznym jest Eddie Carr, genialny mechanik pracujący dla Johna
Thorne'a, a trzynastoletnia Kelly Curtis i jej najlepszy przyjaciel,
jedenastoletni geniusz komputerowy Arby Benton, godnie
zagospodarowali przestrzeń po rodzeństwie Murphy, Timie i Lex.
Niektórzy mogą uznać, że konstruując postacie omawianej powieści
Michael Crichton zanadto kierował się tą częścią swojej
definicji sequela, która mówi, że musi być taki sam, jak
oryginał, mnie jednak to, bądź co bądź, pójście po linii
najmniejszego oporu osłodziło rozłąkę z ferajną pechowo
zgromadzoną na fikcyjnej wyspie Isla Nublar, siostrzyczce Isla
Sorna, czyli tytułowego Zaginionego Świata.
|
Okładka książki. „The Lost World”, Alfred A. Knopf, Inc. 1995
|
Kilka
lat po wydarzeniach przedstawionych w „Parku Jurajskim” Michaela
Crichtona kostarykańskie władze nadal zmagają się ze skutkami
nader śmiałego projektu InGenu, który udało się ukryć przed
opinią publiczną. Grono wtajemniczonych nieubłaganie się jednak
poszerza i wbrew radykalnym działaniom tutejszego rządu –
niezwłoczne unicestwianie niezwykłych okazów zwierząt –
problematyczna spuścizna nieodpowiedzialnego miliardera niebawem
może zostać przejęta przez innych rekinów biznesu. Drapieżniki
już zwąchały dinozaurze mięsko, podobnie jak bogaty paleontolog
Richard Levine, który jednakże, w przeciwieństwie do korporacji
Biosyn, nie jest zainteresowany drastyczną ingerencją w środowisko
pradawnych stworzeń odtworzonych metodami inżynierii genetycznej.
Bierna obserwacja zwyczajów dinozaurów – takie ma marzenie ten
przemądrzały naukowiec, który zjednał sobie łebskich uczniów
siódmej klasy szkoły podstawowej, Kelly Curtis i Arby'ego Bentona,
a przedtem przekonał do współpracy matematyka Iana Malcolma,
przyjaciela mieszkającej w Afryce doktor Sary Harding,
nieustraszonej specjalistki od zwyczajów dzikich zwierząt,
ostatnimi czasy skupiającej się na hienach, największej idolki
nastoletniej Kelly. Z kolei Richarda Ian pewnie nie nazwałby swoim
przyjacielem – prędzej niemożliwie irytującym gościem, który
nie przypadkiem wpadł na całkiem obiecujący trop – a i doktor
Jack Thorne nie darzy sympatią narwanego człowieka, który zlecił
mu budowę zmyślnie wzmocnionych elektrycznych samochodów,
dostosowanych do jazdy w dziczy. Ani Malcolm, ani Thorne nie
potrzebują jednak czasu do namysłu, kiedy Richard Levine wpada w
poważne tarapaty. W zasadzie Kłopoty to jego drugie imię, ale
mężczyźni mają powody sądzić, że najnowsza wyprawa tego
przeklętego włóczykija bez ich interwencji niechybnie skończy się
tragicznie. O ile już się nie skończyła, bo członkowie naprędce
zorganizowanej akcji poszukiwawczo-ratowniczej liczą się z tym, że
ich żywe utrapienie pożegnało się już ze światem doczesnym. Na
wyspie pełnej dinozaurów. Przymykając oko na niski stopień
prawdopodobieństwa tak długiego utrzymywania się poza zasięgiem
wyjątkowo czułego „radaru Homo sapiens” – niedoścignionego
gatunkowego mistrza w odnajdywaniu i nierzadko rujnowaniu siedlisk
innych mieszkańców Ziemi – w rzeczywistości nieistniejąca Isla
Sorna na pierwszy rzut oka wydaje się wprost idealnych miejscem dla
zwierzyny InGenu. Głównie potomków sztucznie wyhodowanych
mięsożernych i roślinożernych członków gatunku wymarłego
dziesiątki milionów lat temu. Podobnie jak w pierwszej części
„Parku Jurajskiego” w „Zaginionym świecie” toczą się
interesujące dyskusje, czy jak kto woli monologi Iana Malcolma, tym
razem o współpracy między gatunkami, o wymieraniu gatunków
(hipotetyczne wyjaśnienia tego potwornego zjawiska) i ewolucji, a to
wszystko w kontekście jego rozważań na temat tak zwanej krawędzi
chaosu. O imponującej złożoności życia na planecie Ziemia i
nowym zagrożeniu dla rozwoju człowieka. Ian Malcolm przewidywał,
że cyberprzestrzeń zahamuje ewolucję człowieka. Mówił o
„stanięciu w miejscu na drodze ewolucji”, ale myślę, że
„gdyby dożył naszych czasów” przyznałby, że jego scenariusz
był nadmiernie optymistyczny. Myślę, że teraz rozprawiałby o
ewolucji regresywnej, zwanej też wsteczną. Swoją drogą w oko
wpadło mi też pojęcie technomitów, teorii spiskowych
zapełniających luki po legendach, podaniach, mitach, które
straciły swój urok. A właściwa akcja „Parku Jurajskiego:
Zaginionego świata”? Według mnie nieustępująca przeprawie na
Isla Nublar. Rzadki okaz sequela jakością dorównującego części
pierwszej. W każdym razie dla mnie, w ogóle „Zaginiony świat”
okazał się lekturą równie emocjonującą, a w szczególe bardziej
klaustrofobiczną i mniej ponurą. Klasyczna opowieść o bezlitosnej
ekspansji człowieka, bezmyślnym pchaniu się na cudzy teren,
zabieraniu ostatniego kawałka ziemi ostatnim członkom danego
gatunku. Człowieka, który z równym zapałem uśmierca i ratuje;
zdolnego do najwstrętniejszych (na przykład kradzież cudzego
prawie potomstwa) i najwspanialszych (poruszająca akcja z małym
tyranozaurem) czynów. Imponująco odważnego i oburzająco
tchórzliwego gatunku... który agresją może jeszcze nie dorównuje
welociraptorom Michaela Crichtona, a obawiam się, że jego
tyranozaurom już tak:/
W
mojej ocenie Michael Crichton w „Parku Jurajskim: Zaginionym
świecie” spokojnie dosięgnął poprzeczki zawieszonej w pierwszym
tomie fascynującej sagi o dinozaurach. Dwie wyśmienite mieszanki
powieści przygodowej i gatunkowej specjalizacji tego poczytnego
amerykańskiego pisarza i filmowca z wykształceniem medycznym, czyli
oczywiście technothrillera.
Niestety tylko dwie diablo pasjonujące historie tego autora o
spotkaniach istot ludzkich z niekiepskimi podróbkami pradawnych
dominujących kręgowców lądowych na planecie Ziemia.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz