Spodziewająca
się dziecka młoda para z Barcelony, położna Anna i architekt
Marc, zamieniają się domami z nieznajomym starszym zamożnym
małżeństwem ze Schwarzwaldu, Olgą i Hansem. Przyszli rodzice mają
spędzić urlop w inteligentnej willi w zacisznej okolicy, a majętni
emeryci w wynajmowanym przez Annę i Marca niewielkim mieszkaniu w
starej kamienicy w wielkomiejskim zgiełku. Młodzi Hiszpanie nigdy
wcześniej nie brali udziału w takich akcjach, z kolei starsi Niemcy
przekonują, że mają bogate doświadczenie w tym opartym na
wzajemnych zaufaniu okresowym nieodpłatnym korzystaniu z dobytku
praktycznie obcych ludzi. Początkowo Anna i Marc tylko utwierdzają
się w przekonaniu, że podjęli jedną z najlepszych decyzji w swoim
wspólnym życiu, ale te bajeczne wakacje nie potrwają długo.
Zgodnie z diabolicznym planem jurnych staruszków?
|
Plakat filmu. „El
Cuco” 2023, Barry Films, Rodar y Rodar Cine y Televisión
|
Koprodukcja
hiszpańsko-niemiecka stworzona pod dyrekcją artystyczną Mar
Targarony, która w swoim reżyserskim dorobku ma między innymi
takie obrazy, jak „Secuestro” (2016), „Fotograf z Mauthausen”
(2018) i „Dwa” (2021), a wyprodukowała choćby takie głośne
filmy grozy, jak „Sierociniec” J.A. Bayony oraz „Oczy Julii”
Guillema Moralesa. Scenariusz „Kukułczego jaja” (oryg. „El
Cuco”, międzynarodowy: „The Cuckoo's Curse”) napisał zgrany
duet: Roger Danès i Alfred Pérez Fargas (m.in. wspomniany już
„Fotograf z Mauthausen” i „Podwójne morderstwo: Cisza białego
miasta” Daniela Calparsoro, na podstawie bestsellerowej powieści
Evy Garcíi Sáenz), a na planie ekipa spędziła blisko dwa miesiące
(główne zdjęcia od początku marca do końca kwietnia 2022 roku).
Najpierw kręcono w Barcelonie, a potem zespół Targarony przeniósł
się do Schwarzwaldu – imponujący dom w tym świecie
przedstawionym przypisany Oldze i Hansowi stoi w świecie realnym;
nie został wzniesiony na potrzeby produkcji ani nie był sprytną
sztuczką optyczną ekipy technicznej. Szersza dystrybucja tego
paranormalnego thrillera psychologicznego w Hiszpanii ruszyła we
wrześniu 2023 roku (kina), a w Polsce w październiku 2023 (CDA
Premium). Natomiast swoją światową premierę obraz miał w marcu
2023 na Málaga Film Festival.
„Dziecko
Rosemary” Romana Polańskiego, ekranizacja genialnej powieści Iry
Levina, spotyka UWAGA SPOILER „Klucz do koszmaru” Iaina
Softleya i „Wolę Claude'a Ashura”, opowiadanie C. Halla
Thompsona, które znajdziecie w antologii „Akolici Cthulhu”
KONIEC SPOILERA, a przy okazji pojawia się czytelna aluzja do
„Psychozy” Alfreda Hitchcocka, na postawie kultowej powieści
Roberta Blocha (scenka z prysznicem). Belén Cuesta i Jorge Suquet
jako przedstawiciele niższej klasy średniej zajmujący średniej
wielkości mieszkanie w starej kamienicy w Barcelonie oraz Hildegard
Schroedter (według mnie najsilniejsze ogniwo obsady) i Rainer
Reiners jako przedstawiciele klasy wyższej mający na własność
nowoczesny pałac w Schwarzwaldzie. Połączy ich portal internetowy
dla ludzi nader szeroko otwartych na nieznajomych. Platforma do
wymieniania się mieszkaniami na czas określony. Bez żadnych
dopłat. W ten sposób można tanim kosztem zwiedzić najróżniejsze
zakątki globu, ale warunkiem koniecznym jest obdarzenie
bezgranicznym zaufaniem kompletnie obcych ludzi. Powiedziałabym,
atrakcja dla ryzykantów, a główna bohaterka „Kukułczego jaja”
Mar Targarony nie wyglądała mi na osobę „praktykującą skoki na
główkę na dzikich kąpieliskach”. Dlaczego więc zdecydowała
się na tak nieostrożny krok? Może uznała, że to ostatnia szansa
na przeżycie wielkiej przygody z życiowym wybrankiem? Architektem
jej zdaniem zanadto skupionym na sobie, stawiającym karierę na
pierwszym miejscu. Dla Anny praca też jest ważna, ale w
przeciwieństwie do Marca potrafi pogodzić życie prywatne z
zawodowym. Może dlatego, że jej bardziej zależy na utrzymaniu tego
związku? Pytanie: czy Anna idzie za głosem serca, czy raczej boi
się zmian? Uparcie trzyma się człowieka, który nie jest w stanie
sprostać jej, bądź co bądź niewygórowanym, wymaganiom.
Niesatysfakcjonujący związek położnej, ewentualnie „szeregowej”
pielęgniarki na oddziale położniczo-ginekologicznym, z ambitnym
architektem najwyraźniej pewnym, że co zostało mu dane, nigdy nie
będzie zabrane. A serce Anny wyraźnie ciągnie do wdowca Lucasa
(David Selvas), najbliższego sąsiada zawsze gotowego zaopiekować
się ukochanych pupilem najbardziej wyeksponowanej postaci
„Kukułczego jaja”. Nie ma wątpliwości, że Anna i Lucas mają
się ku sobie, jednakże kobieta odwraca się plecami do nowej
miłości, w nadziei na odżycie starej. Brzmi jak tanie romansidło?
Mea culpa. Mar Targarona zwraca się bowiem z ofertą do miłośników
mrocznych opowieści w stylu klasycznym. Nieefekciarskich
dreszczowców tajemniczych. Nadnaturalna groza w thrillerze
psychologicznym, którego zapewne żaden wieloletni fan historii z
dreszczykiem nie nazwie oryginalnym, niemniej mam powody
przypuszczać, że nawet w tej grupie znajdą się jednostki, które
dadzą się zaskoczyć nieinnowacyjnym motywom fabularnym. Wprawne
pogrywanie sekretami istot z Czarnego Lasu. Podejrzana życzliwość
obcych. Olga i Hans to znakomicie sytuowane małżeństwo z
wieloletnim stażem, które z jakiegoś sobie tylko znanego powodu
wyszło z niewiarygodną ofertą do pary na dorobku. Trudno oprzeć
się poczuciu, że kryje się za tym coś więcej, niż pragnienie
sprawdzenia jak żyje się na niższym szczeblu drabiny społecznej.
Potwierdza to haniebne pogwałcenie jednej z trzech rzekomo świętych
zasad wymiany domowej. Zasad Hansa, które posłużą za rozdziały w
rozwinięciu i zakończeniu frapującego scenariusza Rogera Danèsa i
Alfreda Péreza Fargasa. A całość poprzedza cytat z Howarda
Phillipsa Lovecrafta: wyjątek z jego - w zasadzie nie tylko jego, bo
historia została napisana wspólnie z pominiętym przez twórców
„Kukułczego jaja” Edgarem Hoffmanem Trooperem Price'em -
„Through the Gates of the Silver Key”, opowiadania pierwotnie
wydanego w 1934 roku, będącego kontynuacją „The Silver Key”
(1929) nieśmiertelnego Samotnika z Providence.
|
Plakat filmu. „El
Cuco” 2023, Barry Films, Rodar y Rodar Cine y Televisión |
Naga
młoda kobieta w przydomowym basenie. W takich niecodziennych
okolicznościach Anna i Marc poznają Lili (Chacha Huang), która
wprawdzie przekonująco tłumaczy się z tego najścia przed
zdumionymi wczasowiczami, ale dla odbiorców „Kukułczego jaja”
Mar Targarony prędzej będzie kolejnym głośnym sygnałem
ostrzegawczym. Kolejnym dowodem na to, że para z Hiszpanii padła
ofiarą jakiegoś odrażającego spisku. Pierwszy twardy dowód
zyskujemy tuż po pierwszym przekroczeniu skromniejszego z dwóch
progów stanowiących przedmioty tej śmiałej transakcji wymiennej.
Osobliwe zachowanie ludzi w jesieni życia. Których w kinie grozy
trzeba się bać! Staruszkowie-demolki. Anna i Marc mają
zdecydowanie więcej szacunku dla cudzych rzeczy - może dlatego, że
nie uknuli niczego niedobrego? - ale niewykluczone, że to oni będą
musieli gorzko się tłumaczyć z nieostrożnego obchodzenia z
własnością hojnych bogaczy. Zagęszczenie atmosfery groźnej
tajemniczości. Nocny incydent z Markiem w roli głównej,
zastanawiające doświadczenie, które prawie na pewno ma związek z
„nieostrożnym” podejściem do nieprzyzwoicie drogiego
„wierzchowca” Hansa i Olgi. Koniec bajki – początek koszmaru.
Małżeńskiego piekiełka à la Rosemary i Guy Woodhouse. Młoda
kobieta w zaawansowanej (pierwszej) ciąży stopniowo traci poczucie
bezpieczeństwa, jak wszystko na to wskazuje, w wyniku wytężonych
starań dziadków tymczasowo przebywających w jej mieszkaniu. Z
narastającym niepokojem przygląda się zmianom zachodzącym w jej
najbliższym otoczeniu. Huśtawce nastrojów Marca. UWAGA SPOILER
Sytuacja jak w „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya
(niezupełnie, bo bez przybyszów z innej planety): mój mąż nie
jest moim mężem KONIEC SPOILERA. Gruby mur wzniesiony w
ciągu jednej nocy. Kiedy Anna spala, Marc z jakiegoś kompletnie
nieznanego jej powodu, stwierdził, że pora z tym skończyć. Wrócić
do domu nie oglądając się na ciężarną partnerkę. Tak, zdarzało
mu się izolować od Anny, szczelnie zamykać w wirtualnym świecie,
ale jej też. On uciekał w gry, ona w książki, trzeba jednak oddać
czołowej bohaterce „Kukułczego jaja” Mar Targarony, że
podejmowała większe starania by zmniejszyć ten niepożądany
dystans, skruszyć mur, który, jak wynikało z jej frustrujących
obserwacji, nie pokazywał się Marcowi. W każdym razie tak
brutalnego odepchnięcia Anna najprawdopodobniej nigdy wcześniej w
tym związku nie zaznała. Ani takiej troskliwości. No może na
początku ich znajomości, ale na pewno od dawna Marc nie zaszczycał
Anny taką uwagą, jak zaraz po tym nagłym zamknięciu się na nią.
Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Marc wreszcie
wykazuje inicjatywę – przygotowuje posiłki, organizuje zabawnie
upiorną wycieczkę (zegary z kukułkami) i zdaje się być
autentycznie zainteresowany potrzebami swojej partnerki. Komunikuje
się ze swoją życiową towarzyszką, zamiast jak zwykle uparcie
wgapiać w ekran telefonu. Niby wszystko układa się po myśli długo
zawiedzionej kobiety, ale Anna z jakiegoś powodu czuje się raczej
jakby grunt osuwał jej się spod stóp. Jakby Marc ją osaczał,
oplatał oślizgłymi mackami w jakiejś niepojętej komitywie z...
podglądaczami przebywającymi w innym kraju? Monitoring? Anna i Marc
już na początku swojego pobytu w imponującym domu Hansa i Olgi
odkryli kamery, nic jednak nie wskazuje na to, by któremukolwiek z
nich przeszło wówczas przez myśl, że starsze małżeństwo może
przez cały czas korzystać z tego ustrojstwa. Zachłysnęli się
przepychem. Czujność uśpiona drogimi gadżetami, ubraniami,
trunkami, samochodem i oczywiście przestronną nieruchomością w
przepięknej okolicy. Basen, solarium, siłownia... A bokami
spokojnie zakrada się czyste zło? Po drugiej stronie lustra w
zimnym „zamczysku”. Trolle z Czarnego Lasu. Z drugiej strony
autorzy tej uroczo kameralnej, nadspodziewanie bezkompromisowej – w
każdym razie nie patyczkują się zbytnio twórcy „Kukułczego
jaja” z publicznością – i treściwej opowieści o niecodziennym
„kryzysie małżeńskim” i sile matczynej miłości, mogą
stosować standardową zasłonę dymną w tego rodzaju historiach.
Wszystko przemawia przeciwko Hansowi i Oldze, ale sama Anna w pewnym
momencie poszuka wyjaśnienia w szalejących hormonach. A w oczach
Marca rozgorzeją nie tyle diabelskie ogniki, ile odbije się
zrozumiała troska o kondycję psychiczną ukochanej kobiety, która
nosi jego(?) dziecko? Ulegamy złudzeniom czy dziadek i babcia
rzeczywiście realizują jakiś czarnoksięski plan wymierzony w
ludzi, którzy niczym im nie zawinili? Tak czy owak, przyczepiłabym
się jedynie do ostatniego „aktu”. Niewygodna zmiana tonacji –
mniej staranna kompozycja: nieodznaczająca się już takim
poszanowaniem szczegółów, dopieszczaniem detali, porównywalną
dbałości o poszczególne elementy tego ciasnego świata
przedstawionego. Wejście w szybsze tempo w moich oczach niemal
wykoleiło ten stylowy pociąg hiszpańsko-niemiecki. Niemal, bo
konstruktorzy „Kukułczego jaja”, że tak to ujmę,
zrehabilitowali się na ostatniej prostej. Mimo wszystko nie
przeszarżowali, nie uderzyli w tę najmniej lubianą przeze mnie (a
już na pewno w kinie grozy) strunę, którą szczerze mówiąc
zdążyłam przyjąć za pewnik.
Dreszczowiec
dla ceniących sobie minimalizm. Skromne formy w kinie gatunkowym,
ale i niespecjalnie wyszukane treści. „Kukułcze jajo” w
reżyserii Mar Targarony bardziej wyróżnia się sposobem
prowadzenia historii niż samą historią. Tak czy inaczej, nie
ośmielę się polecać tego widowiska osobom, dla których nadrzędną
wartością w tego typu rozrywce jest innowacyjność. W zasadzie
odważę się zarekomendować to dziełko wyłącznie zwolennikom
starej szkoły niepewności. Wolniejszych opowieści tajemniczych.
Paranoicznych opowieści o ludziach, a nie obrazach wygenerowanych
komputerowo:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz