Stronki na blogu

środa, 11 października 2023

„Kukułcze jajo” (2023)

 
Spodziewająca się dziecka młoda para z Barcelony, położna Anna i architekt Marc, zamieniają się domami z nieznajomym starszym zamożnym małżeństwem ze Schwarzwaldu, Olgą i Hansem. Przyszli rodzice mają spędzić urlop w inteligentnej willi w zacisznej okolicy, a majętni emeryci w wynajmowanym przez Annę i Marca niewielkim mieszkaniu w starej kamienicy w wielkomiejskim zgiełku. Młodzi Hiszpanie nigdy wcześniej nie brali udziału w takich akcjach, z kolei starsi Niemcy przekonują, że mają bogate doświadczenie w tym opartym na wzajemnych zaufaniu okresowym nieodpłatnym korzystaniu z dobytku praktycznie obcych ludzi. Początkowo Anna i Marc tylko utwierdzają się w przekonaniu, że podjęli jedną z najlepszych decyzji w swoim wspólnym życiu, ale te bajeczne wakacje nie potrwają długo. Zgodnie z diabolicznym planem jurnych staruszków?

Plakat filmu. „El Cuco” 2023, Barry Films, Rodar y Rodar Cine y Televisión

Koprodukcja hiszpańsko-niemiecka stworzona pod dyrekcją artystyczną Mar Targarony, która w swoim reżyserskim dorobku ma między innymi takie obrazy, jak „Secuestro” (2016), „Fotograf z Mauthausen” (2018) i „Dwa” (2021), a wyprodukowała choćby takie głośne filmy grozy, jak „Sierociniec” J.A. Bayony oraz „Oczy Julii” Guillema Moralesa. Scenariusz „Kukułczego jaja” (oryg. „El Cuco”, międzynarodowy: „The Cuckoo's Curse”) napisał zgrany duet: Roger Danès i Alfred Pérez Fargas (m.in. wspomniany już „Fotograf z Mauthausen” i „Podwójne morderstwo: Cisza białego miasta” Daniela Calparsoro, na podstawie bestsellerowej powieści Evy Garcíi Sáenz), a na planie ekipa spędziła blisko dwa miesiące (główne zdjęcia od początku marca do końca kwietnia 2022 roku). Najpierw kręcono w Barcelonie, a potem zespół Targarony przeniósł się do Schwarzwaldu – imponujący dom w tym świecie przedstawionym przypisany Oldze i Hansowi stoi w świecie realnym; nie został wzniesiony na potrzeby produkcji ani nie był sprytną sztuczką optyczną ekipy technicznej. Szersza dystrybucja tego paranormalnego thrillera psychologicznego w Hiszpanii ruszyła we wrześniu 2023 roku (kina), a w Polsce w październiku 2023 (CDA Premium). Natomiast swoją światową premierę obraz miał w marcu 2023 na Málaga Film Festival.

Dziecko Rosemary” Romana Polańskiego, ekranizacja genialnej powieści Iry Levina, spotyka UWAGA SPOILER „Klucz do koszmaru” Iaina Softleya i „Wolę Claude'a Ashura”, opowiadanie C. Halla Thompsona, które znajdziecie w antologii „Akolici Cthulhu” KONIEC SPOILERA, a przy okazji pojawia się czytelna aluzja do „Psychozy” Alfreda Hitchcocka, na postawie kultowej powieści Roberta Blocha (scenka z prysznicem). Belén Cuesta i Jorge Suquet jako przedstawiciele niższej klasy średniej zajmujący średniej wielkości mieszkanie w starej kamienicy w Barcelonie oraz Hildegard Schroedter (według mnie najsilniejsze ogniwo obsady) i Rainer Reiners jako przedstawiciele klasy wyższej mający na własność nowoczesny pałac w Schwarzwaldzie. Połączy ich portal internetowy dla ludzi nader szeroko otwartych na nieznajomych. Platforma do wymieniania się mieszkaniami na czas określony. Bez żadnych dopłat. W ten sposób można tanim kosztem zwiedzić najróżniejsze zakątki globu, ale warunkiem koniecznym jest obdarzenie bezgranicznym zaufaniem kompletnie obcych ludzi. Powiedziałabym, atrakcja dla ryzykantów, a główna bohaterka „Kukułczego jaja” Mar Targarony nie wyglądała mi na osobę „praktykującą skoki na główkę na dzikich kąpieliskach”. Dlaczego więc zdecydowała się na tak nieostrożny krok? Może uznała, że to ostatnia szansa na przeżycie wielkiej przygody z życiowym wybrankiem? Architektem jej zdaniem zanadto skupionym na sobie, stawiającym karierę na pierwszym miejscu. Dla Anny praca też jest ważna, ale w przeciwieństwie do Marca potrafi pogodzić życie prywatne z zawodowym. Może dlatego, że jej bardziej zależy na utrzymaniu tego związku? Pytanie: czy Anna idzie za głosem serca, czy raczej boi się zmian? Uparcie trzyma się człowieka, który nie jest w stanie sprostać jej, bądź co bądź niewygórowanym, wymaganiom. Niesatysfakcjonujący związek położnej, ewentualnie „szeregowej” pielęgniarki na oddziale położniczo-ginekologicznym, z ambitnym architektem najwyraźniej pewnym, że co zostało mu dane, nigdy nie będzie zabrane. A serce Anny wyraźnie ciągnie do wdowca Lucasa (David Selvas), najbliższego sąsiada zawsze gotowego zaopiekować się ukochanych pupilem najbardziej wyeksponowanej postaci „Kukułczego jaja”. Nie ma wątpliwości, że Anna i Lucas mają się ku sobie, jednakże kobieta odwraca się plecami do nowej miłości, w nadziei na odżycie starej. Brzmi jak tanie romansidło? Mea culpa. Mar Targarona zwraca się bowiem z ofertą do miłośników mrocznych opowieści w stylu klasycznym. Nieefekciarskich dreszczowców tajemniczych. Nadnaturalna groza w thrillerze psychologicznym, którego zapewne żaden wieloletni fan historii z dreszczykiem nie nazwie oryginalnym, niemniej mam powody przypuszczać, że nawet w tej grupie znajdą się jednostki, które dadzą się zaskoczyć nieinnowacyjnym motywom fabularnym. Wprawne pogrywanie sekretami istot z Czarnego Lasu. Podejrzana życzliwość obcych. Olga i Hans to znakomicie sytuowane małżeństwo z wieloletnim stażem, które z jakiegoś sobie tylko znanego powodu wyszło z niewiarygodną ofertą do pary na dorobku. Trudno oprzeć się poczuciu, że kryje się za tym coś więcej, niż pragnienie sprawdzenia jak żyje się na niższym szczeblu drabiny społecznej. Potwierdza to haniebne pogwałcenie jednej z trzech rzekomo świętych zasad wymiany domowej. Zasad Hansa, które posłużą za rozdziały w rozwinięciu i zakończeniu frapującego scenariusza Rogera Danèsa i Alfreda Péreza Fargasa. A całość poprzedza cytat z Howarda Phillipsa Lovecrafta: wyjątek z jego - w zasadzie nie tylko jego, bo historia została napisana wspólnie z pominiętym przez twórców „Kukułczego jaja” Edgarem Hoffmanem Trooperem Price'em - „Through the Gates of the Silver Key”, opowiadania pierwotnie wydanego w 1934 roku, będącego kontynuacją „The Silver Key” (1929) nieśmiertelnego Samotnika z Providence.

Plakat filmu. „El Cuco” 2023, Barry Films, Rodar y Rodar Cine y Televisión

Naga młoda kobieta w przydomowym basenie. W takich niecodziennych okolicznościach Anna i Marc poznają Lili (Chacha Huang), która wprawdzie przekonująco tłumaczy się z tego najścia przed zdumionymi wczasowiczami, ale dla odbiorców „Kukułczego jaja” Mar Targarony prędzej będzie kolejnym głośnym sygnałem ostrzegawczym. Kolejnym dowodem na to, że para z Hiszpanii padła ofiarą jakiegoś odrażającego spisku. Pierwszy twardy dowód zyskujemy tuż po pierwszym przekroczeniu skromniejszego z dwóch progów stanowiących przedmioty tej śmiałej transakcji wymiennej. Osobliwe zachowanie ludzi w jesieni życia. Których w kinie grozy trzeba się bać! Staruszkowie-demolki. Anna i Marc mają zdecydowanie więcej szacunku dla cudzych rzeczy - może dlatego, że nie uknuli niczego niedobrego? - ale niewykluczone, że to oni będą musieli gorzko się tłumaczyć z nieostrożnego obchodzenia z własnością hojnych bogaczy. Zagęszczenie atmosfery groźnej tajemniczości. Nocny incydent z Markiem w roli głównej, zastanawiające doświadczenie, które prawie na pewno ma związek z „nieostrożnym” podejściem do nieprzyzwoicie drogiego „wierzchowca” Hansa i Olgi. Koniec bajki – początek koszmaru. Małżeńskiego piekiełka à la Rosemary i Guy Woodhouse. Młoda kobieta w zaawansowanej (pierwszej) ciąży stopniowo traci poczucie bezpieczeństwa, jak wszystko na to wskazuje, w wyniku wytężonych starań dziadków tymczasowo przebywających w jej mieszkaniu. Z narastającym niepokojem przygląda się zmianom zachodzącym w jej najbliższym otoczeniu. Huśtawce nastrojów Marca. UWAGA SPOILER Sytuacja jak w „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya (niezupełnie, bo bez przybyszów z innej planety): mój mąż nie jest moim mężem KONIEC SPOILERA. Gruby mur wzniesiony w ciągu jednej nocy. Kiedy Anna spala, Marc z jakiegoś kompletnie nieznanego jej powodu, stwierdził, że pora z tym skończyć. Wrócić do domu nie oglądając się na ciężarną partnerkę. Tak, zdarzało mu się izolować od Anny, szczelnie zamykać w wirtualnym świecie, ale jej też. On uciekał w gry, ona w książki, trzeba jednak oddać czołowej bohaterce „Kukułczego jaja” Mar Targarony, że podejmowała większe starania by zmniejszyć ten niepożądany dystans, skruszyć mur, który, jak wynikało z jej frustrujących obserwacji, nie pokazywał się Marcowi. W każdym razie tak brutalnego odepchnięcia Anna najprawdopodobniej nigdy wcześniej w tym związku nie zaznała. Ani takiej troskliwości. No może na początku ich znajomości, ale na pewno od dawna Marc nie zaszczycał Anny taką uwagą, jak zaraz po tym nagłym zamknięciu się na nią. Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Marc wreszcie wykazuje inicjatywę – przygotowuje posiłki, organizuje zabawnie upiorną wycieczkę (zegary z kukułkami) i zdaje się być autentycznie zainteresowany potrzebami swojej partnerki. Komunikuje się ze swoją życiową towarzyszką, zamiast jak zwykle uparcie wgapiać w ekran telefonu. Niby wszystko układa się po myśli długo zawiedzionej kobiety, ale Anna z jakiegoś powodu czuje się raczej jakby grunt osuwał jej się spod stóp. Jakby Marc ją osaczał, oplatał oślizgłymi mackami w jakiejś niepojętej komitywie z... podglądaczami przebywającymi w innym kraju? Monitoring? Anna i Marc już na początku swojego pobytu w imponującym domu Hansa i Olgi odkryli kamery, nic jednak nie wskazuje na to, by któremukolwiek z nich przeszło wówczas przez myśl, że starsze małżeństwo może przez cały czas korzystać z tego ustrojstwa. Zachłysnęli się przepychem. Czujność uśpiona drogimi gadżetami, ubraniami, trunkami, samochodem i oczywiście przestronną nieruchomością w przepięknej okolicy. Basen, solarium, siłownia... A bokami spokojnie zakrada się czyste zło? Po drugiej stronie lustra w zimnym „zamczysku”. Trolle z Czarnego Lasu. Z drugiej strony autorzy tej uroczo kameralnej, nadspodziewanie bezkompromisowej – w każdym razie nie patyczkują się zbytnio twórcy „Kukułczego jaja” z publicznością – i treściwej opowieści o niecodziennym „kryzysie małżeńskim” i sile matczynej miłości, mogą stosować standardową zasłonę dymną w tego rodzaju historiach. Wszystko przemawia przeciwko Hansowi i Oldze, ale sama Anna w pewnym momencie poszuka wyjaśnienia w szalejących hormonach. A w oczach Marca rozgorzeją nie tyle diabelskie ogniki, ile odbije się zrozumiała troska o kondycję psychiczną ukochanej kobiety, która nosi jego(?) dziecko? Ulegamy złudzeniom czy dziadek i babcia rzeczywiście realizują jakiś czarnoksięski plan wymierzony w ludzi, którzy niczym im nie zawinili? Tak czy owak, przyczepiłabym się jedynie do ostatniego „aktu”. Niewygodna zmiana tonacji – mniej staranna kompozycja: nieodznaczająca się już takim poszanowaniem szczegółów, dopieszczaniem detali, porównywalną dbałości o poszczególne elementy tego ciasnego świata przedstawionego. Wejście w szybsze tempo w moich oczach niemal wykoleiło ten stylowy pociąg hiszpańsko-niemiecki. Niemal, bo konstruktorzy „Kukułczego jaja”, że tak to ujmę, zrehabilitowali się na ostatniej prostej. Mimo wszystko nie przeszarżowali, nie uderzyli w tę najmniej lubianą przeze mnie (a już na pewno w kinie grozy) strunę, którą szczerze mówiąc zdążyłam przyjąć za pewnik.

Dreszczowiec dla ceniących sobie minimalizm. Skromne formy w kinie gatunkowym, ale i niespecjalnie wyszukane treści. „Kukułcze jajo” w reżyserii Mar Targarony bardziej wyróżnia się sposobem prowadzenia historii niż samą historią. Tak czy inaczej, nie ośmielę się polecać tego widowiska osobom, dla których nadrzędną wartością w tego typu rozrywce jest innowacyjność. W zasadzie odważę się zarekomendować to dziełko wyłącznie zwolennikom starej szkoły niepewności. Wolniejszych opowieści tajemniczych. Paranoicznych opowieści o ludziach, a nie obrazach wygenerowanych komputerowo:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz