Stronki na blogu

czwartek, 2 listopada 2023

„15 Cameras” (2023)

 
Sky i jej mąż Cam z pełną świadomością kupują bliźniaka wcześniej należącego do tytułowego antybohatera serialu dokumentalnego „The Slumlord Tapes”, podglądacza, porywacza i zabójcy uznanego za zmarłego. Para zajmuje jedno z niesławnych mieszkań, pokój gościnny oferując siostrze kobiety, Carolyn, która właśnie rozstała się z niewiernym partnerem, a lokal obok przekazując na wynajem. Pewnego dnia Cam znajduje sekretne pomieszczenie, z którego poprzedni właściciel bliźniaka najwyraźniej obserwował najemców. I przekonuje się, że w obu mieszkaniach wciąż znajdują się ukryte kamery wstrętnego Slumlorda. Cam nikogo nie informuje o swoim zdumiewającym odkryciu. Odkryciu, z którego coraz chętniej korzysta.

Plakat filmu. „15 Cameras” 2023. Hood River Entertainment

W 2015 roku swoją światową premierę miał thriller wojerystyczny w reżyserii i na podstawie scenariusza Victora Zarcoffa pt. „Slumlord” aka „13 Cameras” (pol. „13 kamer”), a trzy lata później wydano jego kontynuację, „14 Cameras” Setha Fullera i Scotta Hussiona, pracujących na scenariuszu twórcy jedynki. Jakiś czas później Zarcoff zwrócił uwagę na filmową twórczość Danny'ego Maddena, przyjaciela jego przyjaciela kręcącego głównie krótkometrażówki (wyjątkiem dramat „Bestio, bestio” z 2020 roku), w tym animowane. Tym sposobem do Maddena trafił scenariusz „15 Cameras”, trzeciej odsłony wojerystycznej serii otwartej przez człowieka, który tym razem zadowolił się rolą producenta wykonawczego. Scenariusz napisał PJ McCabe'a, odtwórca jednej z głównych ról w „13. kamerach”, współtwórca komediowego thrillera pt. „The Beta Test” (2021). Dystrybucja „15 Cameras” ruszyła w październiku 2023 roku, poczynając od rodzimego podwórka produkcji – film pokazano w wybranych amerykańskich kinach.

Młodszy brat reżysera „15 Cameras”, Will Madden (m.in. „Wilk ze Snow Hollow” Jima Cummingsa i „Jethica” Pete'a Ohsa), odtwórca epizodycznej postaci ze wspomnianego „The Beta Test” i większej roli w poprzednim pełnometrażowym przedsięwzięciu Danny'ego Maddena, w niezłym stylu przejmuje haniebną schedę po Slumroldzie, wykreowanym przez zmarłego w 2022 roku Neville'a Archambaulta. UWAGA SPOILER W „15 Cameras” tę popisową rolę powierzono Jamesowi Babsonowi, który miał oryginalny pomysł na casting: pomysłowe wykorzystanie kamer własnych KONIEC SPOILERA. Sekretna jaskinia Cama, prawnika ubezpieczeniowego, który wraz ze swoją małżonką Sky (przyzwoity występ Angeli Wong Carbone; m.in. „Wskrzeszenie” Andrew Semansa) niedawno dokonał ekscytującego zakupu. Nietypowe podejście do motywu przeprowadzki – upiorne lokum spełnieniem marzeń pary przewodniej. Sky jest fanką serialu dokumentalnego „The Slumlord Tapes”, opowiadającego o zbrodniczej działalności poprzedniego właściciela jej nowego mieszkania. Właściwie posiadacza wielu nieruchomości, niekoniecznie dokumentnie oczyszczonych z jego ukrytych kamer. Ta możliwość przeraża jedynie tymczasową współlokatorkę Sky i Cama, siostrę tej pierwszej o imieniu Carolyn (przykuwająca uwagę kreacja Hilty Bowen), która właśnie wyprowadziła się od swojego wybuchowego chłopaka Gio, ponieważ przyłapała go na zdradzie. „15 Cameras” Danny'ego Maddena to opowieść o obsesjach, o ludziach uzależnionych. Różne oblicza podglądactwa: nielegalny monitoring i legalny serial true crime. Do tej listy można ten dodać toksyczną miłość; uzależnienie od zdradliwego partnera, może nawet klasycznego przemocowca. Głównym tematem filmu jest jednak „hobbystyczna działalność” Cama i Sky. Odwrócenie konwencji, odejście od dotychczasowego schematu fabularnego, być może podyktowane... tym, co Sky nazwie spoilerem. W końcu wszystkie odcinki aktualnie jej ulubionego serialu jeszcze nie zostały wyemitowane, niemniej nie ulega wątpliwości, że kobieta doskonale wie, jak skończyła się historia Slumrolda. W tym świecie przedstawionym autentyczna sprawa kryminalna, która teraz rozgrywa się dosłownie obok Sky. Podczas gdy ona z wypiekami na twarzy ogląda serial dokumentalny o zabójczym podglądaczu, jej mąż coraz więcej czasu spędza w obskurnej jaskini obiektu fascynacji Sky. Ciasne pomieszanie słodko-gorzką tajemnicą mężczyzny rozpieszczającego swoją ukochaną, przyzwyczajonego do przedkładania jej potrzeb ponad własne. Drugoplanowa postać życia rodzinnego, której pozycja osłabła jeszcze bardziej po pojawieniu się Carolyn. Męskość stłamszona przez feminizm. Sfrustrowana dusza chowana przed ukochaną kobietą wyzwoloną. Silną osobowością, która nie ma pojęcia, jak bardzo Cam jest niezadowolony ze swojego życia. W centrum monitoringu Slumlorda „męskość” Cama zrzuca kajdany. Mężczyzna zniewolony przejmuje kontrolę, zachłystuje się paskudną – nawet dla niego – mocą sprawczą, tajemną wiedzą o wszystkich mieszkankach swojego bliźniaka. Naśladowca obleśnej gwiazdy małego ekranu, przed którym często przesiaduje małżonka tego pierwszego. Obsesja akceptowalna i nieakceptowalna społecznie. Chora i zdrowa? Czy zdrowe jest prześladowanie ofiar przemocy? Bieganie z kamerami za ludźmi, którym udało się przeżyć zderzenie ze Slumlordem? Nielegalne podglądactwo wymieniono na podglądactwo legalne. Szkoda, że twórcy nie pociągnęli tego wątku, bo naturalnym ciągiem dalszym wydaje mi się usprawiedliwianie zbrodniarzy i obwinianie ofiar, realne zjawisko, które nie wiedzieć czemu coraz rzadziej jest nazywane problemem. Nowa (orwellowska) normalność?

Plakat filmu. „15 Cameras” 2023. Hood River Entertainment

Serial dokumentalny, który przestał wystarczyć jednej z czołowych postaci „15 Cameras” Danny'ego Maddena. Cam znajduje większe źródło podniet, narkotyk nieporównywalnie twardszy od tego, którym nadal raczy się jego żona Sky. Ich tymczasowa współlokatorka, Carolyn, początkowo przygląda się tej fascynacji Slumlordem z nieskrywanym niesmakiem. Nie mieści jej się w głowie, że siostrze i szwagrowi zamarzyła się jedna z nieruchomości, w których ten degenerat popełniał te wszystkie przebrzydłe czyny szczegółowo omówione w mediach. Nie ma też większej ochoty na oglądanie tego przeklętego serialu, na punkcie którego zafiksowała się jej siostrzyczka. Tak, Carolyn z całą pewnością nie czuje się komfortowo w nowym domu Cama i Sky, ale też nie ulega wątpliwości, że stopniowo wkręca się w „Taśmy Władcy Slumsów”. Tymczasem jej szwagier nie poznaje samego siebie. Z jednej strony brzydzi się sobą, a z drugiej czuje tę moc. Przesiaduje w sekretnej izbie w bliźniaczym mieszkaniu wynajętym młodszym kobietom, Amber i Wren (przekonujące występy odpowiednio Hannah McKechnie i Shirley Chen), ze szczególną uwagą przysłuchując się ich pouczającym rozmowom o relacjach damsko-męskich, nie wspominając już o bardziej intymnych widokach. Scenach przewijających się na monitorze wcześniej należącym do zdecydowanie bardziej doświadczonego podglądacza. Cam jest nowicjuszem, ale szybko rozwijającym swoją nielegalną działalność niegospodarczą. Uczy się od najlepszego z najgorszych. Czarnego mistrza wojeryzmu. Sąsiedzka uprzejmość niebezpiecznie przechylająca się w stronę napastowania. Amber i Wren są mu wdzięczne za wniesienie ciężkiego mebla, ale zaraz potem Cam wprawia je w lekkie zakłopotanie. To pierwszy raz, kiedy dziewczyny ewidentnie czują się nieswojo w towarzystwie tego stale uśmiechniętego mężczyzny - starannie wykonana radosna maska, wyćwiczona mimika sukcesywnie tracąca na wiarygodności: coraz to gorsza jakość masek wesołego Cama – ale nie aż tak, żeby nie przyjąć jego, tylko trochę niestosownego, zaproszenia na podwórkową wyżerkę. Niby impreza powitalna, najemczynie mogą jednak się zastanawiać, dlaczego gospodarz nie uprzedził swojej żony. Wypadałoby zaprosić też Sky... Jak można się tego spodziewać, za sprawą Cama niezręczna sytuacja w bliźniaku będzie eskalować. Niepewny siebie, żeby nie powiedzieć zakompleksiony, mężczyzna, nieubłagania nabiera śmiałości. Najpierw robi, potem myśli, pewien, że odkrył drogę do serc przyszłych kochanek. Zaspokoi je, jak w swoim mniemaniu zaspokaja żonę, bo przecież jest mężczyzną, dla którego ważniejsza jest przyjemność kobiety od własnej. Sky chyba tego nie docenia, ale oczy może otworzy jej Carolyn, która na własnej skórze przekonała się, jak trudno znaleźć taką partię, jak Cam. Kochany, wierny Cam. Czyżby zawstydziła go rozmowa o filmach pornograficznych? Dla postronnego obserwatora tak to może wyglądać, ale odbiorca „15 Cameras” należy do wąskiego kręgu wtajemniczonych. Można powiedzieć, że siedzi w głowie tej zbłąkanej duszy. Wewnętrzna bitwa, którą zdaje się wygrywa ciemna strona Cama. Intrygujący portret psychologiczny jednostki prącej ku zatraceniu. Pewnie nie każdy dopatrzy się w „15 Cameras” jakiejś godnej odnotowania dbałości o płaszczyznę psychologiczną, ale ufam, że przynajmniej co poniektórzy sympatycy tego wojerystycznego – jak na razie – tryptyku nie pozostaną obojętni przynajmniej na postać Cama, że docenią ten (nie)wielki wkład w serię o nałogowych oglądaczach, że zaciekawi ich obraz człowieka kłócącego się z samym sobą. Odzyskującego szacunek do siebie i jednocześnie go tracącego. Brzmi dziwnie, wiem, niemniej właśnie tak to odbierałam. Mroczne sanktuarium człowieka sukcesu, który pragnie czegoś więcej. Trzymająca w napięciu, choć przewidywalna – może poza najmocniejszym akcentem, czyli akcją z wiertarką, która ma predyspozycje do zakotwiczenia się w pamięci nawet doświadczonych odbiorców kina paskudnego – opowieść o staczaniu się w otchłań bezeceństwa. Łamaniu kręgosłupa moralnego przez swoje własne, suwerenne wybory. Nie tak pożądanie niesmaczny jak jedynka, z podobnie zagęszczonym (czyli niedostatecznie) mrokiem, jak w dwójce, mimo wszystko wciągający dreszczowiec z nieprzemyślanym domknięciem. W każdym razie mnie jakoś nie przekonuje taki scenariusz, nie kiedy dookoła tyle potencjalnie przydatnych szpargałów. UWAGA SPOILER Może jestem naiwna, ale myślę, że w prawdziwym życiu taki nieszczęśnik znalazłby sposób na oswobodzenie się, wydostanie z takiego niepospolitego więzienia KONIEC SPOILERA.

Wielki Brat patrzy Victora Zarcoffa. Inwigilacja totalna po raz trzeci. „15 Cameras” tym razem w reżyserii Danny'ego Maddena to pierwsza część cyklu nienapisana przez ojca obleśnego Slumlorda, ale inicjatywa zdecydowanie przez niego wspierana. Producencki patron opowieści o człowieku idącym śladami zwyrodniałego przedsiębiorstwa. To dopiero patodeweloperka! Pegasus człowieka nieuprzywilejowanego, niemającego swego rodzaju koncesji (gwarancja bezkarności) na okradanie z prywatności bliźnich. Naśladowcy namiętnego podglądacza. Mnie się podobało, ale wymagającym fanom gatunku pewnie bym nie poleciła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz