Stronki na blogu

piątek, 17 listopada 2023

Mona Awad „Króliczek”

 
Samantha Heather Mackey studiuje na elitarnym Uniwersytecie Warren na kierunku literacko-artystycznym. Jej jedyną przyjaciółką jest Ava, od rzucenia studiów pracująca w laboratorium przyrodniczym uczelni. A największą niechęcią Samantha darzy infantylne kobiety, z którymi uczęszcza na warsztaty pisarskie, różową klikę Króliczków: Eleanor Brown, Victorię Fielding, Caroline Anderson i Kirę Stone. Coś jednak ciągnie Sam do ich przesłodzonego świata, w głębi ducha pragnie stać się jedną z nich, dołączyć do tego brokatowego klubu. Jej najskrytsze marzenie w końcu się spełnia, Króliczki zapraszają ją do swojego magicznego kręgu i wtajemniczają w niezwykłą działalność mającą pobudzać kreatywność. Mroczny sekret, w którym Sam szybko się zatraca.

Okładka książki. „Króliczek”, Wydawnictwo Poznańskie 2023, adaptacja projektu dla Penguin Books

Finalista Goodreads Choice Award w kategorii najlepszy horror, prawa do sfilmowania którego nabyła amerykańska firma Bad Robot Productions – ponętny „Króliczek” (oryg. „Bunny”), druga opublikowana powieść Mony Awad, urodzonej w Montrealu w kanadyjskiej prowincji Quebec i osiadłej w Stanach Zjednoczonych autorki, która na rynku literackim zadebiutowała w 2016 roku, uhonorowaną Amazon First Novel Award i nominowaną do Giller Prize powieścią złożoną z opowiadań pt. „13 Ways of Looking at a Fat Girl”. Wcześniej jej teksty – opowiadania i felietony – ukazywały się w takich magazynach, jak „The New York Times”, „Vogue”, „Joyland”, „The Walrus”, „Post Road”, „McSweeney's”, „St. Petersburg Review” i „Maisonneuve”. Po ukończeniu Father Michael Goetz Secondary School w Mississauga w prowincji Ontario Awad studiowała literaturę angielską na University of York, uzyskując pierwszy tytuł licencjata, a następnie zdobywając tytuł MSZ na Brown University oraz tytuł magistra filologii angielskiej na University of Edinburgh, gdzie zrobiła również doktorat (praca na temat upiornych elementów w bajkach) – obroniła go na University of Denver, gdzie uzyskała również tytuł licencjata w zakresie kreatywnego pisania i literaturoznawstwa. Surrealistyczny horror psychologiczny „Bunny” swoją światową premierę miał w czerwcu 2019 roku – edycja Viking Press – a do Polski przykicał w listopadzie 2023 roku: oferta Wydawnictwa Poznańskiego w uroczo minimalistycznej (przemyślany koloryt) okładce zaadaptowanej z wydania Penguin Books przez Magdalenę Zawadzką i w starannym tłumaczeniu Natalii Wiśniewskiej.

A gdyby tak połączyć „Alicję w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla, „Carrie” Stephena Kinga i „Szkołę czarownic” Andrew Fleminga? Niezwykłe moce dziewczyny z fikcyjnego miasteczka Chamberlain w stanie Maine (niezwiązanego z autentyczną wsią o tej samej nazwie) i królicza nora różowego klubu czarownic. Różowe sabaty w małej ojczyźnie Howarda Phillipsa Lovecrafta, inspiratora Nory Cthulhu, Alma Mater młodych artystów ze świata przedstawionego w „Króliczku” Mony Awad. Uniwersytet Warren to jej autorski projekt, uczelnia, która narodziła się w jej przepastnej wyobraźni niewątpliwie pod wpływem osobistych doświadczeń i obserwacji poczynionych w miejscach, w których się kształciła. Krytyka szkolnictwa wyższego, instytucjonalizacji procesu tworzenia w krzywym zwierciadle fikcyjnego Uniwersytetu Warrren. W oparach przerażająco słodkiego absurdu. Niemały wpływ na „Króliczka” miało też zaniepokojenie, przytłoczenie pani Awad w gruncie rzeczy niegroźną podatnością na czar rzeczy uroczych. Zwierzęcy magnetyzm lukru, hipnotyczna moc wszystkiego, co milusie. Króliczkowa (nie)rzeczywistość przebiegłej kanadyjskiej powieściopisarki z oryginalną wyobraźnią. Makabryczny bambinizm. Niegodna zaufania narracja pierwszoosobowa – dwudziestopięcioletnia Samantha Heather Mackey miała być tak zwaną narratorką niewiarygodną, współczesną Alicją zagubioną w krainie różoksięstwa. Poznajemy ją jako szkolną outsiderkę, z politowaniem, jeśli nie czystą pogardą, patrzącą na „wykształciuchów biegłych w każdej sztuce prócz sztuki konwersacji”, między innymi „białych ludzi w czerni rozprawiających o grantach, które otrzymali, aby z francuskiego tłumaczyć poetów, których nikt nie czyta”. Jeśli szkoła przygotowuje ludzi do życia w świecie, który nie istnieje, jak twierdził Albert Camus, to Uniwersytet Warren jest w tym niedoścignionym mistrzem. Prestiżowa uczelnia w Nowej Anglii specjalizuje się w rozwijaniu talentów artystycznych. Utopia dla marzycielek i marzycieli potrafiących zrobić użytek ze swojej wyjątkowej wyobraźni. Bujające w obłokach istoty, patrzące z góry na zwykłych śmiertelników. Ze swojego uczelnianego Olimpu. Samantha niby należy do tego elitarnego grona studenckiego, ale pociesza się myślą, że w przeciwieństwie do innych zachowuje zdrowy sceptycyzm. W swoim mniemaniu jest odporna na cały ten splendor Warren, niemądre zapewnienia, że Sztuka (nie mylić ze sztuką) to ich przeznaczenie. Pod warunkiem, że nigdy nie stracą z oczu Ciała, cokolwiek to znaczy. Sam jeszcze się tego nie rozszyfrowała, ale wszystko wskazuje na to, że jej znienawidzone znajome, pozostałe uczestniczki Warsztatów Fosco - przydomek nadany przez naszą niepewną przewodniczkę, której wykładowczyni przypomina złoczyńcę z gotyckiej powieści Wilkie'ego Collinsa pt. „Kobieta w bieli” - samozwańcze Króliczki osiągnęły już ten wyższy poziom studenckiego wtajemniczenia. Niedojrzałe kobiety doskonale wiedzą, o co chodzi z tym całym Ciałem. Nastoletnie dusze mieszkające w nieco starszych ciałach. Dwudziestoparoletnie kobiety zachowujące się jak stereotypowe popularne licealistki. Płytkie zołzy z bogatych domów. A króliczek siedzi i zawija te pustaki w sreberka, że pozwolę sobie tak podsumować recenzje autorstwa Zbuntowanych Aniołów Warren. Właściwie Ava już zakończyła edukację na tej, jej zdaniem, toksycznej uczelni, zabijającej wenę twórczą lovecraftowskiej ośmiornicy, która najwyraźniej ciasno oplotła jej najlepszą przyjaciółkę Samanthę Mackey, niegdyś obiecującą powieściopisarkę, która w rzekomej utopii artystów nabawiła się bezpłodności. Mona Awad z doświadczenia wie, że warsztaty pisarskie, nauka kreatywnego pisania to wspaniały „wynalazek ludzkości”, ale bywa i tak, że tego rodzaju kursy przynoszą więcej szkody niż pożytku początkującym literatom. Dla jednych progres, dla innych regres. Samantha to jedna z tych artystycznych dusz w klatce – wyobraźnia spętana przez edukację instytucjonalną. Jako samouk mogła góry przenosić, a jako wykształciuch może co najwyżej przesiadywać nad pustą kartką w towarzystwie tak zwanej matki głupich. W nadziei na odzyskanie daru tworzenia.

Okładka książki. „Bunny”, Head of Zeus 2019

Mity i baśnie w logice snu, w intuicyjnej różowo-czarnej melasie. Specyficzny smak narracji Mony Awad, jak przyznaje, podpatrzonej w „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla, ale na pewno sowicie doprawionej jej własną recepturą. Unikalny przepis na powieść grozy miłośniczki literatury gotyckiej, którą Margaret Atwood, autorka między innymi dylogii „Opowieść podręcznej”, na podstawie której powstał przebojowy serial Bruce'a Millera, nazwała swoją literacką spadkobierczynią. Przerażający pociąg do słodkości. Magia brokatowego świata, gdzie wszyscy są piękni, bogaci i szczęśliwi. „Jest i bezdomny. <Nie patrzcie, nie patrzcie, nie patrzcie, ten widok wyrządzi wam wewnętrzne kuku, Nie, patrzcie, to smutne. Skłoni was do myślenia, do wnikania głębiej>”. Króliczkowa bańka, tym straszniejsza, że istniejąca, rosnąca w naszym świecie. Rzeczywistość urojona, szczelnie zamknięta na wszelką brzydotę rzeczywistości smutasów, niepoprawnych pesymistów, użalających się nad sobą, topiących własne i cudze marzenia w wyimaginowanej czerni. Strzeżcie się, Króliczki, czarnowidzów! Ale wypatrujcie różowych istot w czarnych maskach. Takich jak Samantha Heather Mackey? Pasywna protagonistka zachwycająco kuriozalnego „Króliczka”. Niepodobnej do niczego i jednoczenie dziwnie znajomej historii sekciarskiej. Wiedźmy w Nowej Anglii, groteskowa klika pozornie działająca na nerwy czarnej owcy Warren. Gniewnego wulkanu wybuchającego jedynie przy niepokornej Avie. Kobiecie pokazującej środkowy palec całemu światu. Z wyjątkiem Samanthy, zniewolonej przyjaciółki kobiety wyzwolonej. Nie dość, że Sam wpadła w sidła Uniwersytetu Warren, to nagle zaczęło ciągnąć ją do przezabawnych koczkodanów. Panna Mackey upiera się jednak przy ich nazwie – dorosłe kobiety nazywające siebie Króliczkami, to dopiero cyrk! - wymyśliła jednak całkiem zacne przydomki dla tej odklejonej zgrai. Upiorna Lalka aka Kira. Nowelka aka Victoria. Babeczka aka Caroline. I wreszcie Księżna aka Eleanor. Arcyzdolne, totalnie zadowolone i „o mój boże , jakie miłe”, przytulaśne (nie)dobre wróżki Warren. À propos „o mój boże”: mała litera może być wróżbą, znakiem, że nadużywające tego zwrotu postacie pokręconego światka Mony Awad, mają na myśli własnego – zakładam, że puchatego, arcypuchatego, arcy – bożka. Istne kuriozum z tego „Króliczka”. Nieobliczalna, drapieżna, seksowna bestyjka, potwór Frankensteina w Gabinecie Luster wypatrzonym w Króliczej Noże, do której wpadła współczesna Alicja. Właściwie postać lewitująca, unosząca się nad ziemią, po której tymczasem twardo stąpa jej jedyna przyjaciółka Ava. A co z Króliczkami? Ta upiorna antydama w czerni nic tylko podcinała różowe skrzydła biednej Sam. Och Króliczku, jak Ci współczujemy takiej przewodniczki jak Ava. Chodź do nas, to będziemy Cię rozpieszczać i co istotniejsze prędko pobudzimy Twoją kreatywność. Przywołamy Wielkiego Cthulhu, używając Twojego fuj słownictwa. Arcytajny Projekt Króliczków. Nieskończona moc wyobraźni, oniryczna makabreska, obłąkana rzeczywistość albo projekcje zaburzonego, straszliwie pogubionego umysłu. Co odróżnia artystę od szaleńca? Zdolność odróżniania prawdy od zmyślenia, czarodziejskiej fikcji od szarej prozy życia. Być może Samantha zbyt długo patrzyła w otchłań wyobraźni, ale jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to można dojść do nie mniej przerażającego wniosku, że różowi reptilianie są wśród nas. Króliczkowe pranie mózgów - operacja pod kryptonimem „Hurra Optymizm”. Grochówka Mony Awad: niczym Linda Blair na planie „Egzorcysty” Williama Friedkina wypuszcza z siebie strumienie gęstej niezielonej mazi. Niebiańsko cuchnąca treść pokarmowa, czyli epicki szwajcarski zegarek. Zniewalająca precyzja narracji. Pozornie przypadkowy zlepek myśli, zdarzeń, dialogów z nieznośnie frapującą ospałością, markowanym niezdecydowaniem, udawanym gonieniem za puszystym czarnym ogonkiem Wyobraźni, niepostrzeżenie przybiera niejedną zwartą formę. Wybitnie enigmatyczna celowość i imponująca otwartość na czytelnika. Nie pytajcie, co autorka miała na myśli, myślcie po swojemu. Interpretujcie albo nie. Szukajcie w tym jakiejś historii bądź płyńcie z prądem nie-wiadomo-czego. Akademia Pani Awad to miejsce dla ludzi, którzy nie lubią, kiedy inni mówią im, jak czytać daną opowieść. Doskonałe przeciwieństwo edukacji instytucjonalnej, alternatywa dla masowej produkcji myślących jednakowo. Fabryki robotów, kaźnie kreatywności, śmierć wyobraźni... Po trupie „Króliczka”! Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o oczkach puszczanych do miłośników gatunku najmroczniejszego. Przykład z cyklu zgadnij, o jakim dziele mowa: „Myślę o Sissy Spacek pokrytej świńską krwią”. Kukurydziana baśń brata Kinga też fortunnie się przyplącze, nie wspominając już o mitologii Samotnika z Providence.

Genialna powieść. Jedna z najlepszych jakie w życiu przeczytałam. Arcydzieło, dzieło, arcy. Jedna z tych historii, o których mówi się, że albo pokochasz, albo znienawidzisz, co oczywiście zwykle jest nadmiernym uogólnieniem, niemniej nie mam wątpliwości, że „Króliczek” Mony Awad jedną łapką będzie przygarniał, a drugą odpychał. Jednych oczaruje, innych rozczaruje. Zmutowane zwierzę wydawnicze, dziwoląg z Królestwa Horroru, czyli jak by nie patrzeć największej wylęgarni cudacznych stworzeń. Niepoważna literatura wysoka, niska literatura poważna, zwykły bełkot, niezwykły patchwork, czy jak tam sobie chcecie. Wiem jedno: uwielbiam to Coś!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz