Po
obowiązkowym pobycie w ośrodku dla osób ubiegających się o azyl w Holandii,
imigranci z Ghany, były policjant Samuel, zmuszony do ucieczki z
kraju przez walkę z korupcją, jego żona Sarah, która w Afryce
prowadziła gabinet lekarski i ich nastoletnia córka Faith dostają
przestronny, nieumeblowany dom w urokliwej miejscowości i pokaźną
pożyczkę na start. Samuel traktuje to jako rozwiązanie tymczasowe,
zamierzając wrócić do Ghany, gdy sytuacja się ustabilizuje.
Mężczyzna wierzy, że sprawiedliwość wcześniej czy później
dosięgnie skorumpowanych funkcjonariuszy państwowych i tym samym
zakończy się ich przymusowa tułaczka po Europie, ale Sarah ich
przyszłość najwyraźniej wiąże z Królestwem Niderlandów. Ona
się asymiluje, a jego podejrzliwość względem sąsiadów
nieustannie rośnie. Do Samuela docierają rozliczne sygnały o
wrogim stosunku lokalnej społeczności do przybyszów z innych
krajów, a tymczasem jego żona problem widzi wyłącznie w nim. W
jego konfrontacyjnej postawie, mocnym postanowieniu, by nie
zapuszczać korzeni w nieswojej ojczyźnie.
|
Plakat filmu. „Paria” 2024, IJswater Films
|
Holenderski
thriller w reżyserii debiutującego w pełnym metrażu Edsona da
Conceicao, którego zainspirował viralowy filmik z syryjską rodziną
chowającą się w domu obleganym przez rozwścieczonych sąsiadów.
Autentyczne prześladowanie imigrantów, które podsunęło mu
niepokojącą myśl o nieznanych wrogach przyczajonych w Twojej
okolicy. Da Conceicao dostrzegł w tym materiał na film gatunkowy z
przesłaniem – punkt wyjściowy do trzymającej w napięciu
opowieści z godnymi współczucia bohaterami. A wśród filmowych
wpływów znalazło się „Lśnienie” Stanleya Kubricka.
Scenariusz „Obcych” (oryg. „Paria” aka „Pariah”)
skonstruował Philip Delmaar, a na główną lokalizację wybrano
„typową holenderska wieś” z czujnymi mieszkańcami. Pierwszy
obchód reżysera, jego asystenta, kamerzysty i głównego
realizatora dźwięku po przyszłym planie zdjęciowym skończył się
czymś w rodzaju przesłuchania – seria pytań wypuszczona przez
jedną z mieszkanek jeśli nie zaniepokojoną, to na pewno
zafrapowaną długą wizytą obcych. Chciała wiedzieć, co robią w
jej okolicy i zwrócić im uwagę, że kilkugodzinny spacer
nieznajomych jest zachowaniem podejrzanym. A kiedy już dowiedziała
się, że przybysze zamierzają nakręcić horror w uprzejmie
wskazanym jej domu, stwierdziła, że czasami dzieją się tutaj
rzeczy jak z horroru i odeszła.
Zrealizowany
pod szyldem IJswater Films za około osiemset sześćdziesiąt
tysięcy euro holenderski dreszczowiec w stylu amerykańskim, który
w lutym 2024 został wyemitowany w holenderskiej telewizji (światowa
premiera), w kwietniu tego samego roku pokazał się na Fantaspoa -
International Fantastic Film Festival, największym festiwalu
filmowym w Ameryce Łacińskiej poświęconym gatunkom horror,
thriller, science fiction i fantasy, a w Polsce zjawił się w
sierpniu 2024 na streamingowej platformie CDA Premium. „Obcy”
Edsona da Conceicao to opowieść o hipotetycznej dyskryminacji
narodowościowej i rasowej sprytnie podsycanej przez polityków.
Rzekoma troskliwa opieka rządu niezawodnym sposobem na nakręcanie
spirali nienawiści - największe pijawki między słowami krzyczą
„łapać pijawki!” - wmawianie rodakom, że ciężko pracują na
leniwych obcych. Propaganda dobrobytu imigrantów a realia
trzyosobowej rodziny z Afryki Zachodniej. Pętla zadłużenia w
przestrzeni publicznej przedstawiana jako bezzwrotna pomoc finansowa
kosztem ciężko pracujących podatników. Pętla zaciskająca się
na szyi Samuela (przeciętna kreacja Emmanuela Ohene Boafo), który w
Ghanie poważnie naraził się swoją nieugiętą postawą względem
skorumpowanych gliniarzy. Bohaterska walka uczciwego policjanta z
nietykalnymi przestępcami przyniosła nieznośny rezultat. Zmuszony
do ucieczki z ukochanego kraju i obwiniający się za zniszczenie
życia najbliższym. Samuel nie ma wątpliwości, że stał po
właściwej stronie, że stoczył jak najbardziej słuszną bitwę,
ale żałuje, że wraz z nim ucierpiały jego żona Sarah i jedyna
córka Faith (takie sobie występy odpowiednio Kimberley Agyarko i
początkującej aktorki Aminaty Soumaoro). Rodzina jest z niego
dumna, a Samuel się obwinia. W sumie nie wiadomo, jak zapatruje się
na to córka, ale nie ulega wątpliwości, że małżonce zaimponował
– prawdziwy patriota, który nie przysporzył najukochańszym
osobom takich cierpień, jak mu się wydaje. Za to robi to teraz, po
przeprowadzce do bezwstydnie okazałego domu w idyllicznym(?)
miasteczku. Wreszcie znaleźli swoje miejsce na ziemi, a Samuel robi
wszystko, by im je odebrać. Sabotuje rodzinne szczęście paskudnymi
podejrzeniami. Uparcie szuka dziury w całym; w sympatycznych
pogawędkach doszukuje się najwyższej pogardy, w dobrych uczynkach
widzi złe intencje, a życzliwe rady odbiera jak strofowanie
niewdzięcznego bachora. Ksenofobia ukryta pod sąsiedzką
uprzejmością? Poniżanie z uśmiechem na ustach? Zawoalowane groźby
prawowitych mieszkańców Europy? Sarah obawia się, że jedynym
ksenofobem w tym towarzystwie jest jej życiowy wybranek, który nie
tyle nie potrafi, ile nie chce się dopasować do nowego środowiska.
Adaptacja kulturowa, przystosowanie społeczne – Samuel
ostentacyjnie nie przykłada się do tego procesu, tą głupią
przekorą, siłą rzeczy szkodząc także jednej z najpilniejszych
uczennic w „wielokulturowej klasie pasożytniczej”. Usilne
starania Sarah torpedowane przez pogrążonego w paranoi małżonka?
|
Źródło, zwiastun filmu: https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=akyVx55kVC4
|
Horror
o nawiedzonym domu (prolog) przechodzący w thriller sąsiedzki.
Manifest społeczno-polityczny holenderskiego filmowca
zaniepokojonego atmosferą panującą w jego ojczyźnie. Nader
czytelna opowieść podana z perspektywy wrogów publicznych numer
jeden. Zagrożenia dla cywilizacji zachodniej, chrześcijańskich
wartości, kultury europejskiej i portfeli gospodarzy. Popcornowa
rozrywka na niepolarnym poglądzie oparta. Schematyczna historia,
która miała nam coś uświadomić. Nieufny protagonista „Obcego”
Edsona da Conceicao jest głęboko przekonany, że jego nastoletnia
córka bardziej zasłużyła sobie na miejsce w wielkiej wspólnocie
europejskiej od ich pasywno-agresywnych sąsiadów. Wywalczyła je
sobie w przeciwieństwie do nowych koleżanek i kolegów jej matki.
Poświęciła wszystko, a teraz ma klękać przez ludźmi, którzy
nie poświęcili niczego? Manna spadła im z nieba i to oni są tutaj
ofiarami? Jaskrawa niesprawiedliwość, której idealista z Ghany
tolerował nie będzie. Nie da się pognębić samozwańczym
właścicielom Starego Kontynentu. Nie będzie klękał przed
osobami, dla których wyznacznikiem wartości człowieka jest miejsce
pochodzenia. Nie da sobie wmówić, że jest ich dozgonnym
dłużnikiem, bo jedyne, co od nich dostał to trochę rozklekotanych
mebli. W zasadzie Samuel bardziej pomógł im (nie licząc pierwszego
darczyńcy, pomysłodawcy tej osiedlowej zrzutki) - wyniósł śmieci
- trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to kolejny kredyt
zaciągany u Holendrów. Jak najdzie cię ochota na pyskowanie,
niedrogi przybyszu, przypomnij sobie, kto umeblował ci dom.
Codziennie znajdujesz psie odchody na swojej posesji? Sprzątaj i
siedź cicho. Hałasy w środku nocy? To tylko wytwór twojej
wyobraźni, kolejny koszmar senny albo znak, że z twoją psychiką
nie jest dobrze. Zamiast ciągle wzywać policję, poszukaj dobrego
psychiatry. Z kolei twoja żona powinna już zacząć się rozglądać
za adwokatem specjalizującym się w sprawach rozwodowych, bo żadne
rozsądne argumenty do ciebie nie trafiają. Tylko czekać, aż
dojdzie do nieodwracalnej tragedii w zabarykadowanym domu (prawie jak
w „Nocy żywych trupów” George'a A. Romero, że tak sobie
brzydko zażartuję) skandalicznie szpecącym
małomiasteczkowy/podmiejski krajobraz. (Nie)zdobytej twierdzy
osobowości paranoicznej uzbrojonej w truciznę i katanę. Mężczyzny
rzucającego oskarżeniami na prawo i lewo. Posądzającego
przedstawicieli holenderskiej klasy średniej – w większości
emerytów – o rzeczy, które mogłyby przyjść do głowy tylko
obcokrajowcowi. Niewybaczalne zakłócenie ładu i porządku
publicznego. Roszczeniowy chuligan, na którego lękliwie spogląda
nawet własna żona, nie wspominając już biednej córce. Smutnej
nastolatce alarmująco odklejającej się od telefonu (patrz:
osiedlowa huśtawka), porzucającej najwierniejszego przyjaciela
przez przynoszącego jej wstyd (patrz: wspólny wypad do
supermarketu) ojca? Samuel wpędził swoje jedyne dziecko w depresję?
Dużo znaków zapytania, jak na tak przejrzysty scenariusz, prawda?
Lepiej udawać, że jest w tym jakaś tajemnica, niż zostać
posądzoną o zdradzanie niepożądanych informacji na temat rozwoju
fabuły omawianego utworu. Nudnawej historyjki z morałem. Typowe
perypetie rodzinne w królestwie thrillera. Wyświechtane wątki,
pomimo widocznych - żeby nie powiedzieć usilnych - starań
filmowców, niebudzące żadnych emocji. Może z wyjątkiem (nic
szczególnego; ledwie drgnęło, ale nareszcie coś poczułam)
katastrofalnych skutków pewnego (głośno oprotestowanego) zakupu,
bądźmy jednak szczerzy: to pójście po linii najmniejszego oporu.
Chwytanie się brzytwy przez tonących:) Wyróżniłabym też scenkę
z bezwstydnymi gapiami znieruchomiałymi za plecami Faith na oczach
jej wytrąconego z równowagi ojca, gdyby choć tu udało się
wykrzesać jakieś napięcie. Frustrująco nieintensywna prezentacja
niezłego pomysłu.
„Obcy”
Edsona da Conceicao to wtórne kino odwołujące się do sumień
widzów. Moralitet pobieżnie podchodzący do problematyki
migracyjnej/uchodźczej, do bólu konwencjonalny thriller w
niestosownie przyjaznym, niemrocznym klimacie oraz nieporuszający
dramat rodzinny i społeczny. Holenderska produkcja najwyraźniej
czerpiąca wzorce z amerykańskiego mainstreamu; banalnych opowieści
w plastikowych „opakowaniach”, praktycznie nieodróżnialnych od
siebie „syntetycznych dzieł sztuki współczesnej”, którym się
wydaje, że bazują na niepewności, tajemniczości i narastającym
poczuciu zagrożenia. Thrillery na rodzinne popołudnia, filmy do
kotleta. Pierwsze pełnometrażowe osiągnięcie reżyserskie Edsona
da Conceicao to kolejna bezpieczna opcja dla ludzi nieszukających
mocnych wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz