Stronki na blogu

piątek, 11 marca 2011

Podsumowanie roku 2010

Rok 2010 już za nami. Jak to często w horrorach bywa doczekaliśmy się paru perełek i nieuniknionych gniotów. Ale na szczęście udało mi się znaleźć więcej wartościowych filmów. W tym subiektywnym zestawieniu przedstawię horrory z ubiegłego roku, które zasługują na naszą uwagę oraz te, które powinniśmy omijać szerokim łukiem.

Pomyłki roku 2010

7. "Pirania 3D" - wbrew temu, ze postanowiłam umieścić tę pozycję w najgorszych filmach 2010 roku nie jest to kompletny gniot (dlatego też znajduje się na ostatnim miejscu). Jednakże sukces może odnieść tylko i wyłącznie jako komedia, z horrorem ma niewiele wspólnego. Efekty specjalne także nie działają na plus tej produkcji - niestety, ale prawda jest taka, że odebrały one jej jakąkolwiek realistyczność, jeśli chodzi o sceny mordów, gdzie krew nawet nie była obecna fizycznie na ekranie, można ją było liczyć tylko w pikselach. O nastroju grozy także w tym przypadku nie może być mowy. Zwykły filmik dla młodych ludzi, bez jakiejkolwiek szansy na wybicie się w światku horrorów.

6. "30 dni mroku: Czas ciemności" - pamiętam, że bardzo przyjemnie oglądało mi się tę pozycję. Jednakże nagromadzenie głupot i nielogicznych rozwiązań fabularnych nie pozostawia wątpliwości, że miejscem tego filmu jest niestety to zestawienie. Gdyby twórcy chociaż postarali się o oryginalną fabułę to może coś by z tego wyszło. Jako sequel wypada jeszcze gorzej - w końcu wszyscy wiedzą, że pierwowzór tego filmu był wielką bombą i pamiętany jest do dziś. Niestety, mimo, że film zbytnio nie nudzi i całkiem bezboleśnie się go ogląda to i tak wypada bardzo blado na tle innych produkcji roku 2010.

5. "Straceni chłopcy 3" - ha, dwie poprzednie części były w moim mniemaniu bardzo udanymi produkcjami o tematyce wampirycznej. To co twórcy nam pokazali tutaj to zwykła komedia bez żadnego większego sensu. Sceny gore porażają mało realistyczną amatorką, a nastrój... no cóż nastroju nie ma wcale - w końcu w przypadku horrorów komediowych bardzo ciężko o ten element, a w tym przypadku widz, który poczuje jakiekolwiek napięcie musi chyba być zwykły laikiem. Nie ma tutaj absolutnie niczego godnego uwagi. Kompletna strata czasu.

4. "Legion" - efekty specjalne, efekty specjalne i jeszcze raz efekty specjalne. Dodajmy do tego kompletnie bezsensowną fabułę, która wręcz woła o pomstę do nieba. Pamiętam, że film być szumnie reklamowany, więc może dlatego okazał się takim fiaskiem - wiadomo przecież, że wartościowa produkcja broni się sama, nie potrzebuje szerokiej kampanii reklamowej. Tutaj jedynym plusem jest chyba oryginalna fabuła, w końcu nic dziwnego, że nie zobaczymy takiego scenariusza w innych filmach grozy, gdyż nie owijając w bawełnę jest on największym absurdem jaki kiedykolwiek widziałam.

3. "Opętani" - kolejny rozreklamowany gniot. Kolejne "wielkie dzieło" zbudowane wyłącznie na efektach specjalnych. Ten film w Polsce wywołał sporą furorę, ale podejrzewam, że dużą rolę w tym odegrały przyciągające oko okładki, które są jednym z nielicznych plusów tej produkcji. Cała akcja filmu opiera się na ucieczce bohaterów przez zarażonymi ludźmi, więc nie sposób jest tutaj uniknąć również nudy. Na uwagę zasługują jedynie sceny gore, bo atmosfery tutaj nie uświadczymy. Zresztą większego sensu także.

2. "Wilkołak" - pamiętam, że oglądając ten film miałam skojarzenia z nisławnym "Zmierzchem". W końcu jest to obraz z pięknymi zdjęciami, poruszającym romansem i efektami specjalnymi (ten element staje się już nierozerwalną częścią wszystkich współczesnych horrorów). Jednakże w tym wszystkim reżyser zapomniał chyba, że kręci remake horroru, a nie kolejne puste romansidło z jakże wzruszającym zakończeniem. Nie wiem, co to ma być, bo horrorem raczej nie można tego nazwać.

1. "Szkolny areszt" - i mamy zwycięzcę gniotów:) Niskobudżetowy filmik przeznaczony dla dzieciaków - już nawet nie dla nastolatków tylko ludzi nieco młodszych. Na fabułę składa się nieustanna bieganina dzieciaków po korytarzach szkolnych okraszona rzecz jasna amatorskimi, kiczowatymi efektami specjalnymi. Nie wiem, co to ma być, ale miejscem tej szmiry niewątpliwie jest czołówka największych pomyłek 2010 roku. Kto nie oglądał niech nie próbuje.

Perełki roku 2010

10. "Lustra 2" - mimo tego, ze film bardzo przypadł mi do gustu to niestety muszę umieścić go na ostatnim miejscu tego zestawienia. Sporo mu brakuje do wybitnej produkcji, ale w moim mniemaniu chociaż nie grzeszy oryginalnością fabularną to posiada całkiem sporo przykuwających wzrok scen gore, no i rzecz jasna całkiem przyjemnie mi się go oglądało. Jak na połączenie krwawego horroru z obrazem nastrojowym wypada całkiem przyzwoicie, jednakże atmosfera grozy została tutaj znacznie przyćmiona przez lejąca się krew.

9. "Dom z kości" - długo zastanawiałam się, czy umieścić tę pozycję w tym zestawieniu, gdyż jako horror nastrojowy całkowicie spełnia swoje zadanie, ale niestety bezczelnie kopiuje znane nam już motywy fabularne wałkowane niejednokrotnie w innych tego typu filmach. Myślę, ze horrory nastrojowe stają się już powoli wymierającym gatunkiem, dlatego mimo wszystko trzeba czasem sięgnąć po współczesne filmy tego typu, ot tak dla rozeznania. Atmosfery na pewno tutaj uświadczymy, ale fabułę można było odrobinę bardziej dopracować.

8. "And Soon the Darkness" - to był kolejny film o handlu żywym towarem. Chociaż do horroru nie można go zaliczyć to myślę, że posiada pewne elementy grozy i jako mocny thriller całkowicie spełnia swoje zadanie. Fabuła w ogóle mnie nie nudziła, reżyser zadbał o realistyczny wydźwięk, bez którego wszystko by się posypało. Myślę, że widz oglądając tę pozycję nie uniknie napięcia, które umiejętnie stopniowane przyciąga uwagę i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu, aż do końca seansu.

7. "Open House" - film przez wielu nie rozumiany, przez co zwyczajnie został niedoceniony wśród produkcji, które mieliśmy przyjemność zobaczyć w 2010 roku. A szkoda, bo konstrukcja fabularna daje sporo do myślenia. Nie jest to obraz, który ma zadanie epatować tylko i wyłącznie przemocą, gdyż w moim mniemaniu reżyser aspirował do czegoś większego. Przesłanie nie powinno być dla nikogo niezrozumiałe no i rzecz jasna powinno dawać widzom do myślenia. Moim zdaniem jest to niesamowita historia, która nie tylko przeraża, ale również porusza.

6. "Zbaw mnie ode złego" - nowoczesne "dziecko" Wesa Cravena, które zostało wręcz zmiażdżone przez fanów kina grozy. Ja jak zwykle będę inna i pierwsza podpiszę się pod twierdzeniem, że jest to całkiem udana produkcja, którą jeśli nie porównywać do starych, o niebo lepszych pozycji tego reżysera można całkiem dobrze strawić. Poza zakończeniem film jak najbardziej mnie zadowolił, choć spodziewałam się czegoś o niebo lepszego.

5. "Ostatni egzorcyzm" - pseudo dokument traktujący o jakże ostatnio popularnych egzorcyzmach. Mimo tego, że nienawidzę tzw. "kręcenia z ręki" ta produkcja skutecznie przyciągnęła moją uwagę. I nawet zakończenie, przez wielu krytykowane wynagrodziło mi nieliczne nudne momenty filmu z nawiązką. Na tle innych produkcji o tej tematyce ta wypada nadzwyczaj dobrze i na pewno zasługuje na naszą uwagę.

4. "The Final" - film swoją tematyką poruszający bardzo ważny problem przemocy w szkołach, który niestety ciągle jest obecny w rzeczywistości. Mimo tego, że było już wiele produkcji o podobnej fabule to i tak jest to temat uniwersalny, aktualny niezmiennie do dziś. Mocny obraz dla fanów kina torture-porn. Jednakże w sferze psychologicznej produkcja ta wypada równie dobrze, jeśli nie lepiej. Mimo tego, ze scen tortur jest sporo i są one niezwykle brutalne to gnębienie psychiczne jest tutaj o wiele bardziej wyczuwalne i to właśnie one daje widzowi tak bardzo do myślenia.

3. "13Hrs" - zaczynamy pierwszą trójkę. Ta pozycja jest jedną z najbardziej udanych horrorów o wilkołakach. Nie uświadczymy tutaj tylko i wyłącznie krwawych scen, choć jest ich sporo, ale również będziemy mieć okazję poczuć na własnej skórze duszącą wręcz klaustrofobiczną atmosferę. Jest to jeden z tych filmów, do których często będę wracać i mimo niepochlebnych recenzji pierwsza podpiszę się pod twierdzeniem, że to jeden z najlepszych horrorów tego, słabego niestety roku 2010.

2. "Koszmar z ulicy Wiązów" - produkcja, która podzieliła fanów kina grozy na dwie grupy - jedni twierdzą, że to jeden z najbardziej udanych remaków, a drudzy nie potrafiąc odciąć się od znakomitego oryginału mieszają nową wersję z błotem. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo w tym obrazie nawet liczne efekty specjalne bardzo przypadły mi do gustu, parę razy podskoczyłam w fotelu, porwała mnie ciekawa atmosfera grozy no i rzecz jasna przypadły mi do gustu interesujące sceny mordów (choć oczywiście ilość krwi możemy tutaj liczyć w pikselach). Potrafiłam na tyle odciąć się od oryginału, żeby uniknąć porównań. Bo remake w konkurencji z ponadczasowym dziełem Wesa Cravena przegrywa na wszystkich płaszczyznach, ale traktowany jako odrębny film jest produkcją godną uwagi i zasługuje na swoje drugie miejsce wśród perełek 2010 roku.

1. "I Spit on Your Grave" - jeden z najlepszych horrorów torture-porn, jaki miałam przyjemność oglądać. W moim mniemaniu nie ma absolutnie żadnych minusów. Za to jest wspaniałym, dającym do myślenia widowiskiem. Nie tylko stawia widza w obliczu zbiorowego gwałtu, ale robi z niego również kibica oprawczyni. Współczuje biednej, skrzywdzonej dziewczynie i całkowicie pochwala krwawą zemstę na jej gwałcicielach. Ten film jest również remakiem, ale w przeciwieństwie do poprzedniego miejsca w tym zestawieniu przebił on oryginał na wszystkich płaszczyznach. I równocześnie stał się jednym z moich ulubionych horrorów torture-porn. Oby więcej było tego typu filmów, bo oglądanie tej pozycji było dla mnie nie lada przyjemnością i z chęcią sięgnę po nią ponownie.

27 komentarzy:

  1. Najbardziej Buffy nie mogę przeżyć ''Koszmaru...' oraz ''Wilkołaka''. Oryginalny ''Wilkołak'' przecudny...klasyczne kino grozy w latach 40-tych powalało efektami. ''Koszmar...'' - nic dodać nic ująć - obowiązkowy nabytek w kolekcji horroromaniaka.
    ''Odgrzewane kotlety'', czyli remaki to niestety totalne gnioty. ''Koszmar...''okazał się prawdziwym koszmarem...na jawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wilkołak" moim zdaniem nie jest nawet horrorem. Nie wiem, jak reżyser się nie wstydził tak zepsuć klasyczny wizerunek wilkołaka w filmie grozy. Zrobił z tego zwykłe romansidło dla fanów "Zmierzchu".
    Co do "Koszmaru z ulicy Wiązów" to ja i tak będę się upierać, że to bardzo udana produkcja. W porównaniu do słabych remaków "Piątku 13" czy "Omena" wypada nadzwyczaj przyzwoicie. Ja mam trochę inny stosunek do remaków - cieszę się, że je kręcą, bo czasem trafiają się prawdziwe perełki, jak np. "Teksańska masakra piłą mechaniczną", czy "Wzgórza mają oczy". Poza tym ludzie niezaznajomieni z horrorami po obejrzeniu nowej wersji filmu często sięgają po klasyki - to też działa na plus i zmusza wręcz widzów do zapoznania się ze starymi pozycjami. Poza tym, gdyby nie było remaków to mielibyśmy bardzo mało nowych horrorów, bo twórcy zupełnie nie mają już żadnych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście "Piranii 3D" drugi raz oglądać nie zamierzam :) Ale ja zaliczyłabym do gniotów niestety jeszcze "Ostatni egzorcyzm" (już pisałam wielokrotnie, że ten film wyjątkowo mi nie leży). "Koszmar..." również w ogóle mi się nie podobał. Wolę klasykę :)W końcu udało mi się obejrzeć "The Final" i - oprócz trochę miernej gry aktorów - film naprawdę godny polecenia jako ciekawe studium ludzkiej psychiki. Ogólnie rzecz biorąc muszę stwierdzić z przykrością, że rok 2010 nie należał do najlepszych jeśli chodzi o kino grozy. Mam nadzieję, że 2011 będzie lepszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, ciężko jest zrbić pozytywne podsumowanie z tego roku. Otóż, moim zdaniem 2010 rok okazał się najsłabszym dla tego gatunku. I tylko jeden film z tego roku zaliczam do moich ulubionych - "I Spit on Your Grave".
    Jak 2011 rok twórcy oprą na efektach specjalnych, jak to miało miejsce w minionym roku to będziemy świadkami powolnego upadku tego gatunku. Takie jest moje zdanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Większości filmów które opisałaś, nie widziałam, bo jakoś tak mam, że lubie jak film swoje odleży :)
    Jednak co to trzech typów się nie zgodze.
    1) "Koszmar z ul. Wiązów" - nowa wersja jak dla mnie jest pomyłką
    2) "Mirrors 2" - wynudził mnie, był przewidywalny i oprócz jednej seny w łazience nie było w nim nic ciekawego
    3) "Pirania 3D" - wesoły, zabawny, idealny na letni wieczór ze znajomymi, podobał mi się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesli chodzi o porażki to w pełni zgodzę się z Piranią i Wilkołakiem, jednak opętani u mnie uchodzili by raczej za pozytyw, a co do udanych produkcji to dla mnie Nowy koszmar z ulicy wiązów jak i My soul to take to poważne porażki tego roku.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do "Koszmaru z ulicy Wiązów" mało osób się ze mną zgadza:) Tak już mam, że muszę lubić te filmy, które inni skreślają:) "Lustra 2" podobały mi się bardziej niż jedynka, ze względu rzecz jasna na krwawe sceny - bardziej widowiskowe niż w jedynce. A "Pirania" no tak, komedia fajna, ale to zestawienie horrorów, więc musiałam spojrzeć na ten film przez pryzmat filmu grozy, a jak wiadomo w tej materii jest spalony.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Opętani" może i byłby dobrym filmem, gdyby nie te nieszczęsne efekty specjalne - odebrały temu filmowi całą atmosferę. A można było osiągnąć ciekawy apokaliptyczny klimat, gdyby nie ta nowoczesna technologia... Znów "Koszmar..." heh, wiedziałam, że tym filmem wywołam kontrowersje:) "Zbaw mnie ode złego" jest typowym teen-slasherem, który mimo tego, że do gatunku nie wnosi nic nowego to udało mu sie przyciągnąć moją uwagę. Wiele osób po Cravenie spodziewało się czegoś lepszego - ja też, ale już zdążyłam się pogodzić z faktem, że Craven będzie teraz robił znacznie gorsze filmy niż w latach 80-tych. Ot, zwykła rozrywka, o której szybko się zapomina i ogląda bez zbytnich zgrzytów. Ciekawe jak to będzie z "Krzykiem 4". Ja obstawiam, że widzowie wprost zmieszają go z błotem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Koszmar najbardziej mnie zniechęcił tym że zmienił postac samego Freediego. Nie mogłam patrzec na taką podróbę ;)
    Krzyk 4 ;/ ja tez mam takie wrażenie, że jestem ogromną fanką sagi Krzyku nawet 3 cześć bardzo mi się podobała to co do 4 cześci mam obawy. Napewno nie będzie na miare swoich poprzedników.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafne podsumowanie pomyłek tego roku. Odnośnie perełek... Cóż... "Koszmar z ulicy Wiązów" stanowczo nie jest jedną z nich :) Jednak, co ja tam wiem, należę do grupy, która nie potrafi odciąć się od znakomitego oryginału, w związku z czym nie potrafię spojrzeć na ten film obiektywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z nowym "Koszmarem..." jest tak, że jeszcze od żadnego antyfana nie usłyszałam minusów bez porównywania z oryginałem. Remake jest gorszy od oryginału we wszystkich aspektach i myślę, że każdy wiedział, że nie uda mu się choć zbliżyć do legendy oryginału jeszcze zanim obejrzał ten film. Więc pytanie moje brzmi: dlaczego film "Ostatni dom po lewej" remake zasługuje na uznanie wśród widzów i prawie nikt go nie porównuje ze świetnym oryginałem, a "Koszmar... " porównywany jest bez przerwy. Jeśli usłyszę od kogos konkretne zarzuty bez porównywania to ok, ale nie mogę zrozumieć jak można zarzucać filmowi tylko i wyłącznie to, że jest gorszy od oryginału? Oczywiste było, że w dzisiejszych czasach nakręcą film o wiele gorszy, więc nie wiem po co ludzie w ogóle po ten film sięgali. Wydaje mi się, że tylko po to, żeby go później zjechać. Aktorstwo, fabuła, nastrój, krwawe sceny, muzyka - wszystko nawet efekty specjalne stoją na wysokim poziomie. Ale zaczynam podejrzewać, że twórcy odnieśli by tym filmem większy sukces gdyby zrobili z niego kolejną część filmu, a nie remake.

    OdpowiedzUsuń
  12. 1. W koszmarze Cravena to niedopowiedzenie – dlaczego Freddy zabija – było kwintesencją całego filmu. Posądzono go o zamordowanie 20-cioro dzieci. Gdy uniknął kary z ramienia wymiaru sprawiedliwości, rodzice urządzli polowanie, a gdy już go dopadli, bez skrupułów podpalili. W moim mniemaniu Freddy powrócił po to, by się na nich zemścić. Rodzice dotkliwie odczuwają śmierć swoich dzieci, więc mordowanie ich jedno po drugim wydaje się racjonalnym wytłumaczeniem jego powrotu na ulicę Wiązów. To wendeta w najczystszej postaci. Niektórzy poczynania Kruegera określają mianem psychozy wywołanej traumatycznym dzieciństwem. Inni uważają, że był psychopatycznym mordercą (tak za życia, jak i po śmierci), który czerpał przyjemność z przelewania krwi, ot tak bez powodu. Można powiedzieć, że ile głów, tyle pomysłów na to, dlaczego Freddy mordował. Wymyślone na potrzeby remake'u pedofilstwo Krugera jest ewidentnie najmniej smacznym ze wszystkich domysłów, skutecznie zabijającym ducha koszmaru Cravena.

    2. Wszyscy aktorzy grają przeraźliwie drętwo. Rooney Mara była bezpłciowa. Jej narkotyczne spojrzenie w ogóle nic nie wyrażało. Równie dobrze Freddy mógłby ją rozszarpać. Myślę, że widzom nie zrobiłoby to żadnej różnicy.

    3. Sceny zarzynania nie są ani drastyczne, ani malowniczo krwiste, a przecież dysponowano zapewne większym budżetem, a już na pewno zdecydowanie lepszymi efektami specjalnymi.

    4. Nie zgodzę się z tym, że remake z założenia jest gorszy od oryginału we wszystkich aspektach. Przykładem jest musical "Hairspray" z 2007 roku, który moim skromnym zdaniem jest zdecydowanie lepszy od tego z 1988. Odnośnie "Koszmaru..." - po prostu im nie wyszło. Samuel Bayer jest kiepskim reżyserem i kropka.

    5. Twórcy być może odnieśli by jakiś mały sukcesik, jeśli Freddy'ego zagrałby ktoś inny. Jackie Earle Haley był kiepską imitacją Krugera. Był cholernie beznamiętny jak reszta obsady.

    6. No więc to moje zdanie w tej kwestii :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. No i nareszcie choć trochę argumentów bez porównywania:)
    1. Tutaj rzecz jasna porównanie. Ale spójrz na to trochę inaczej. Gdyby twórcy skopiowali historię Kruegera to jak myślisz, co ludzie gadaliby o filmie? Pewnie to, że jest kompletną kopią oryginału, i tak tak gadają mimo tego, że skopiowano tylko nieliczne sceny z pierwowzoru. Dlaczego Freddy mordował w remaku? Bo rodzice dzieci go zabili. Wątpię, żeby w tych czasach sprzedał się pomysł iż Sąd wypuścił na wolność seryjnego mordercę dzieci z powodu jednego błędu prokuratury. Ludzie po prostu by tego nie kupili. Poza tym wątpię, żebym chciała oglądać drugi raz tą samą historię o mordercy dzieci - twórcy musieli zaserwować nam coś nowego. I akurat ten wątek przypadł mi do gustu. Czy pomysł jest niesmaczny? Jakoś mnie nie zniesmaczył, o wiele gorsze rzeczy mamy w dramacie "Kwiaty na poddaszu", więc w tym aspekcie nie było mowy o tym, żeby twórcy przesadzili.
    2. Wszyscy aktorzy? Kurczę, a ja myślałam, że tylko główna bohaterka jest do bani. Główną bohaterką powinna zostać Katie Cassidy, która za swoją rolę w tym filmie była nominowana do nagrody Teen Choicy - no, ale ta nominacja pewnie świadczy o tym, że była drętwą aktorką:)
    3. Sceny zarzynania są komputerowe, więc dziwne, żeby były drastyczne. Teraz hollywoodzkiego horroru bez efektów specjalnych ze świecą szukać, aczkolwiek mnie się podobały - nie były przesadzone, nie zrobiono z tego tylko rzezi. No i efekty specjalne... Pierwszy raz podobały mi się w horrorze - były mroczne i przyciągające oko, nie to co w "Wilkołaku".
    4. Tutaj mówisz o musicalu, a pokaż mi remake jakiegoś kultowego horroru poza "TCM", który byłby we wszystkich aspektach lepszy od pierwowzoru? "Koszmar..." jest horrorem kultowym, jego sukcesu nie da się już powtórzyć. Zresztą widzowie mieli rozeznaie, co twórcy mogą zrobić z Freddym po kiczowatym obrazie "Freddy vs. Jason" - tam dopiero zepsuto wizerunki dwóch największych slasherowych morderców.
    5. Kwestia przyzwyczajenia do Englunda. Mnie też za bardzo nowy aktor nie przypadł do gustu, ale to nie zmienia faktu, że on także został nominowany do nagrody Teen Choice, więc widzom się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  14. 1. Nie oglądałam "Kwiatów na poddaszu" więc nie wiem, co konkretnie masz na myśli. Zrobienie z Freddy'ego pedofila było pójściem na łatwiznę. Łatwo jest przypiąć komuś konkretną etykietkę. Wtedy widz nie musi się zastanawiać nad motywami działania psychopaty. Bo skoro jest on pedofilem, to wszystko jasne. No i dalej twierdzę, że to niesmaczne. Freddy pedofilem? Przecież to niedorzeczne :)

    2. Wybacz, ale nagroda Teen Choice nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Kirsten Stewart czy Robert Pattinson są tego najlepszym przykładem. To nagrody przyznawane przez młodzież, a nie krytyków filmowych. Stąd uwielbienie do "Zmierzchu", Jonas Brothers czy właśnie Katie Cassidy.

    3. Ok, było mroczno, nawet fajnie. Scenografia była dobrze dopracowana. Oddawała klimat filmu. Rzeczywistość mieszała się z jawą. Czasem ciężko było odróżnić co jest prawdą, a co tylko snem. Nie zmienia to jednak faktu, że oczekiwałam krwistych rzezi :)

    4. Odnośnie remake'u. Moim zdaniem "Amityville" było całkiem niezłe, a nawet lepsze od oryginału. Oczywiście to moja subiektywna opinia. I tak zgadzam się z Tobą w 100% - "Freddy vs. Jason" to naprawdę żenujący horror. Nie chce mi się wierzyć, że Englund wziął w tym udział :)

    5. Fakt, przywykłam do Englunda. Jednak byłam w stanie zaakceptować kogoś innego w tej roli. Jackie Earle Haley był jednak beznamiętny. Zarżnął Freddy'ego.

    6. Ach i jest coś, co podobało mi się w tym filmie poza scenografią - była to muzyka Steve’a Jablonsky’ego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. 1. Jakby nie patrzeć to twórcy zawsze idą na łatwiznę jesli chodzi o slasherowych morderców. Poptrz Myers - zabija bo to czyte zło, Jason zabija z zemsty za śmierć matki, Candyman zabija z zemsty za własną śmierć. W przypadku każdego slasherowego mordercy motywy są jasne i nie trzeba się nad nimi zastanawiać.

    2. Nie zmienia to faktu, że to nagroda widzów, która dla mnie ma większe znaczenie niż ta od krytyków. Nienawidze krytyków:) Ale nadal nie wiem, co złego widziałaś w grze Cassidy? Ona była bezbłędna - starałam sie wyłapac jakieś mankamenty w jwj grze, ale ich po prostu nie było.

    3. No nareszcie coś na plus:)

    4. Tak remake "Amityville" był lepszy od oryginału, ale to nie zminia faktu, że stara wersja tego filmu nie odniosła takiego sukcesu jak stary 'Koszmar...". Nie wierzę, że zanim obejrzałaś remake spodziewałaś się czegoś lepszego od oryginału. Na pewno nie:)

    5. Tutaj muszę się zgodzić - mogli wziąć lepszego aktora, ale zawsze mogło być gorzej. Mogli np. obsadzić te rolę Pattisonem:)

    OdpowiedzUsuń
  16. 1. Wiem, zdaję sobie sprawę, ale... Lepiej żeby Freddy był złem wcielonym niż pedofilem. Nie podoba mi się ta etykietka, którą mu przyklejono.

    2. Do dziś doskonale pamiętam Johnny'ego Deppa, Heather Langenkamp czy Amandę Wyss. Gdy pomyślę sobie o nowym "Koszmarze..." jedyne co sobie przypominam to narkotyczne spojrzenie Rooney Mara. O tym, że grała w nim Cassidy uzmysławia mi jedynie spis obsady na Filmwebie. "Koszmar..." oglądałam dawno. Nie jestem w stanie powiedzieć, co dokładnie nie leżało mi w jej grze aktorskiej. Musiała być jednak nijaka, skoro nie jestem w stanie przypomnieć sobie ani jednej sceny z jej udziałem. Nawet nie pamiętam jak zginęła. Obiecuję przeżyć ten koszmar jeszcze raz, by skupić się na samej Cassidy. Jak będę świeżo po seansie napiszę, co dokładnie przeszkadzało mi w jej grze aktorskiej.

    Teen Choice jest nagrodą amerykańskiej widowni w przedziale wiekowym 13-19 lat, która ubóstwia wszelkie plastikowe twory fabryki snów z ekipą "Zmierzchu" na czele. Nie jest to zatem żaden wyznacznik dobrego kina. Przykład? Zdobywczyni czterech nagród Teen Choice - Kristin Stewart - już dwa razy (za tą samą rolę - beznamiętnej Belli Swan) nominowano do Złotej Maliny. Bardzo zasłużenie pragnę dodać.

    3. Tak muzyka i scenografia na plus :)

    4. Koszmar Cravena jest genialny pod każdym względem :) Niemniej jednak miałam nadzieję, że Bayer mile mnie zaskoczy, że zaserwuje coś strawnego, coś czego może nie będę z rozrzewnieniem wspominać po latach, ale co dostarczy mi rozrywki. Efekt? O mało co nie zasnęłam :)

    5. Hmm Pattinson jako Freddy... Taaaa - mogło być gorzej! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeśli chodzi o starą wersję "Koszmaru..." część pierwszą to właśnie jedyne, co nie podobało mi się w tym filmie to gra Heather. Zwróć uwagę przede wszystkim na ostatnią scenę, kiedy siedziw samochodzie - jej mimika twarzy wtedy osiągnęła dno. I zawsze myślałam, że Craven lepiej by zrobił wybierając do tej roli kogoś innego. Ona dopiero była szruczna, ale tylko ona wszystko inne było świetne.
    Cassidy najlepiej ze wszystkich zagrała w remaku, ale pozostali aktorzy też dawali radę, za wyjątkiem głównej bohaterki. Tutaj zgadzam sie z Tobą całkowicie, wyglądała jak ćpunka.
    Co do nagrody Teen Choice to ja popieram w tym względzie zdanie Kinga. Otóż, zawsze będzie dla mnie ważniejsze zdanie pubiczności, nawet tej młodej. Nie lubię rozbierania filmu na czynniki pierwsze, jak to robi krytyka i czepiania się każdego najmniejszego szczególiku. Poza tym taki pierwszy lepszy krytyk, podobnie jak widzowie, do swojego zdania na temat filmu zawsze dopuszcza subiektywizm, tak jak widzowie. Poza tym filmy nie robione są dla krytyków tylko szarych widzów.
    Remake "Koszmaru..." oczywiście mógł być o niebo gorszy. Weź pod uwagę fakt, że reżyser mógł pójść w ślady "Freddy'ego vs. Jasona", a wtedy chyba bym się pocięła:) Jeśli miałabym go porównywać do oryginału to oczywiście na filmie nie pozostawiłabym suchej nitki, ale postanowiłam przymknąć na to oko - inne czasy, inne wymagania widzów. Jednak dalej uważam, że film odniósłby większy sukces, gdyby była to kolejna część, a nie remake. Twórcy chyba o tym nie pomyśleli:)
    Aż się boję, że pewnego pięknego dnia postanowią zrobić remake "Egzorcysty", bo na pewno to kiedyś nastapi:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Serio? Heather się Tobie nie podobała? Zerknę dziś na ostatnią scenę, bo naprawdę mnie zaintrygowałaś. Moim zdaniem była ona właściwą aktorką na właściwym miejscu :) Cassidy lubię tylko za epizod w "Plotkarze".

    Nie mam nic do nagród przyznawanych przez widzów. Po prostu nie mogę poważnie traktować nagrody przyznawanej przez nastolatków, które wielbią sagę "Zmierzch", Biebera i Jonas Brothers. I w tym względzie pozostanę nieugięta :)

    Masz rację, remake mógł być gorszy. Dobrze, że nie stworzono czegoś na miarę "Freddy vs. Jason" :) Patrząc na to z tej perspektywy. Koszmar Bayera nie jest taki zły :]

    Wiesz, że nigdy nie obejrzałam "Egzorcysty" w całości? To chyba jedyny film, którego się panicznie boję. Robiłam kilka podejść, ale zawsze kończyło się to fiaskiem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak Heather mnie strasznie raziła w tym filmie. O ile przez cały film, jakoś dawał radę to ostatnią scenę odbieram, jak paznokaciami po steropianie - nie mogę na to patrzeć, bo strasznie mnie razi. Chociaż w trójce i siódemce już była bezbłędna - pewnie to kwestia jej doświadczenia aktorskiego.
    Ja tam też nie uważam nastolatków za autorytet jeśli chodzi o horrory, ale z dwojga złego wolę ich niż krytyków - którzy doprowadzają mnie wręcz do pasji. Mój stosunek do krytyków znakomicie odzwierciedlają ostatnie słowa Johnny'ego Marinvilla w filmowej "Desperacji":)
    "Egzorcysty" też się boję - oglądałam ten film sama parę razy i nie mam z tego miłych wspomnień:) Nie no żartuje, uwielbiam bać się na filmie, dlatego "Egzorcysta" jest dla mnie jednym z najlepszych filmów w tym gatunku. I jest to jedyny film, którego nie chcę oglądać remaku - mam nadzieję, że twórcy nie wpadną na tak poroniony pomysł. Już widze jak bym wyglądał Regan - same efekty specjlane i aż słabo mi się robi:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Prawie się zgadzam . No,wiecie z "Koszmarem.." jest tak jak z American psycho 2 , bo jeśli zrobilo sie cos remake albo ciąg dalszy jakiegos hitu , to zazwyczaj fani orginału / pierwszej czesci maja wieksze wymagania :)No,moze 'Finał" dałabym na jedno miejsce do przodu ...

    Ej,Buffy polecam ci gorąco film "COMA" ,starszy film,ale świetnie mi się go oglądało,leciał niedawno na tvn7

    OdpowiedzUsuń
  21. Widziałam film "Coma" książkę też czytałam i zarówno powieść jak i ekranizacja bardzo mi się podobały.

    Co do remaku "Koszmaru..." to myślę, że jego przeciwnicy mogą winić tylko i wyłącznie Cravena za jego powstanie - w końcu sprzedał prawa do nakręcenia remaku...

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie zamierzam sobie kupic książkę ,nawet jest na Allegro.
    Moim zdaniem Dog Soldiers wyszło lepiej niż 13h :) ale nie pamiętam dobrze, bo to dawno oglądałam .
    Freddy-pedofil to nowoczesna wersja,może myśleli , że odniesie furorę . Ja osobiście też wolę starego ,zmasakrowanego Freddiego , co nie miał żandych podtekstów seksualnych wobrc dzieciaków(chyba nie miał)

    I spint ... " było naprawdę super filmem ,zwłaszcza 2 połowa oczywiście . Scena gwałtu może mniej przekonująca niż w 1 czy Ostatnim domu po lewej, ale mordowanie zdecydowanie poszło w górę :)
    Tylko Halloween 2 dała bym na 8 miejsce w gniotach,mimo sentymentu do 1 :(

    OdpowiedzUsuń
  23. "Halloween 2" miało swoją premierę w 2009 roku, więc nie mogłam tego filmu tutaj umieścić. Bo to zestawienie filmów z 2010 roku:)
    Jeśli chodzi o remake "I Spit on Your Grave" to cieszę się, że ugłaskali trochę tą scenę gwałtu. W oryginale było aż za dużo realizmu i ciężko było mi to strawić.
    I tak "Dog Soldiers" jest lepszy od "13Hrs", ale ten film także nie miał premiery w 2010 roku.

    OdpowiedzUsuń
  24. A mi się tam Pirania podobała ogólnie lubię filmy z rekinami i piraniami inne też są bardzo dobre =)

    OdpowiedzUsuń
  25. Sorry ale sie nie zgadzam np.Legion byl naprawde dorm filmem,ale tylko rzutem na tase lapie sie do gatunku horrorow.Opetani nie nalezy do pomylek,chod nie jest tez perelka,a za to Koszmar z ul wiazow to nieporozumienie

    OdpowiedzUsuń
  26. Pani recenzent juz podziekujemy!!! filmy które pani ocenia jako perełki np.krzyk 4...bla bla bla to totalitarne gnioty.Bardzo prosze zmienić kategorie filmową na np.dramat To pani pomoze! no szok! szuka pani ambitnych pozycji,a to nie wychodzi...plis opusc tą kategorie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Ja mam, delikatnie ujmując, dyskusyjny gust, nieakceptowany przez wielu, co akurat jest zrozumiałe.
      Ale nie szukam ambitnego kina. Też lubię od czasu do czasu "coś mądrzejszego" sobie obejrzeć, w tym wspomniane dramaty, ale generalnie wolę to nieambitne;)

      Usuń