Stronki na blogu

poniedziałek, 6 czerwca 2011

"Noc żywych trupów" (1990)

Barbara wraz z bratem wybiera się na cmentarz na jakimś odludziu w celu odwiedzenia grobu ich matki. Na miejscu atakuje ich zombie, zabijając mężczyznę. Barbara uciekając przed żywymi trupami trafia do pewnego domu, gdzie zastaje również innych ludzi. Razem próbują przeżyć atak całej gromady odrażających zombie.

W 1968 roku George Romero (specjalista zombie movies) nakręcił film, który szybko zyskał rzesze fanów osiągając status kultowego. Nic dziwnego, że tak znany obraz doczekał się remake'u, tym bardziej, że w przeciwieństwie do oryginału twórcy mogli zaprezentować widzom całą tę historię w kolorze. Tym razem na stołku reżyserskim zasiadł Tom Savini, znany w światku horrorów głównie w roli aktora i chyba raczej tak już pozostanie, gdyż "Noc żywych trupów" jak dotąd był jedynym wyreżyserowanym przez niego filmem. Przyznam się szczerze, że z zasady nie przepadam za zombie movies. Jeśli o mnie chodzi to uważam, że każdy horror o żywych trupach oparty jest na tej samej konstrukcji fabularnej, w niczym nie zaskakuje i raczej nie należy do wymagającej myślenia rozrywki. Powiem więcej: jestem jedną z nielicznych osób, której nie podobał się pierwowzór "Nocy żywych trupów" - prawdę mówiąc nieźle się na nim wynudziłam... Z uwagi na to, że zombie movies nie jest preferowanym przeze mnie podgatunkiem horroru tak późno zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję. I trochę mi łyso, gdyż w moim mniemaniu oryginał nie dorasta remake'owi do pięt. Tak, kolor również odegrał tutaj niemałą rolę, ale zwróciłam też uwagę na wiele innych aspektów, które u Saviniego wypadły po prostu lepiej.

Ogólnie, jeśli chodzi o fabułę to obie wersje prawie niczym się nie różnią. Już od początku seansu widz zostaje rzucony w sam środek akcji - bez przydługich wstępów, bez przynudzania. Szczerze mówiąc akurat akcji temu filmowi nie można odmówić, gdyż nieustannie coś się dzieje, z każdego kąta nieustannie wyskakują jakieś żywe trupy, których charakteryzacja, aż jeży włosy na głowie. To chyba podobało mi się najbardziej - ta jakże przekonująca charakteryzacja, która zarówno przerażała, jak i obrzydzała. Ale nie należy zapominać również o klimacie. Savini zadbał o znakomitą ścieżkę dźwiękową oraz sugestywne stopniowanie atmosfery. Widz chwilami może nawet podświadomie przygotowywać się na jakąś spontaniczną akcję z udziałem zombie, gdyż jest tutaj dość sporo momentów, kiedy nagle wyskakujący żywy trup przyprawia o mocniejsze bicie serca. Scen gore również uświadczymy tutaj o wiele więcej niż w oryginale i na pewno wypadają one o wiele bardziej przekonująco - szczególnie scena pożywiania się spalonym człowiekiem przez grupkę zombie zasługuje na większą uwagę:)

Gra aktorska niestety nie wypada już tak różowo. Na uwagę zasługuje jedynie odtwórczyni roli Barbary - Patricia Tallman, która męskiej części widowni może wydać się niezwykle seksowna w tej krótkiej rudowłosej fryzurze ze spluwą w ręku:) Ale nie należy zapominać o jej talencie aktorskim, ponieważ takowy na pewno posiada wnosząc po tym, jak przekonująco udało jej się odegrać tę rolę. No i nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o znanym w tym gatunku filmowym Tonym Toddzie. O jego umiejętnościach aktorskich chyba nie muszę wspominać, gdyż każdy wie, że to istny fenomen, a smaczku podczas seansu dodawał mi fakt, że mimo pozytywnej postaci, którą odgrywał nadal się go bałam (taki efekt uboczny po "Candymanie").

Dodam jeszcze, że Savini w swojej wersji tego filmu zmienił trochę zakończenie pokazane nam w oryginale przez Romero. Nie wiem, czy na lepsze, gdyż w obu odsłonach tej produkcji jakoś takie rozwiązanie akcji nie przypadło mi za bardzo do gustu. Ale za to podobało mi się przesłanie, które na koniec usłyszymy z ust Barbary - daje do myślenia, a przy okazji jest niezwykle trafne i spostrzegawcze. Na koniec powiem tylko, że to najlepszy zombie movies, jaki widziałam. Może to nie jest zbyt duża zachęta, zważywszy na fakt, że strasznie mało ich jak do tej pory obejrzałam, ale myślę, że nie trzeba już nic dodawać - kto nie widział niech szybko to naprawi:)