Stronki na blogu

czwartek, 7 czerwca 2012

„Pirania 3DD” (2012)

Minął rok od krwawej rzezi nad jeziorem Victoria. Prehistoryczne piranie przedostają się do parku wodnego, w którym spędzają wolny czas młodzi ludzie, z roznegliżowanymi kobietami na czele. Mimo usilnych starań współwłaścicielki wodnej atrakcji, która pragnie zapobiec rozlewowi krwi, wszystko prowadzi do nieuniknionej rzezi, niczego niepodejrzewających wczasowiczów.
Kontynuacja głośnego remake’u Alexandre Aja z 2010 roku. Dostosowując się do żelaznej zasady sequelów reżyser, John Gulager, pomnaża wszystkie kluczowe elementy dzieła Aja. Tak więc, mamy więcej krwi, więcej roznegliżowanych pań i więcej głupoty. Podczas gdy jedynka potrafiła w prosty, niewymuszony sposób rozbawić widza to kontynuacja sprawia wrażenie, że nakręcono ją na siłę – przejaskrawiono wszystkie składniki filmu Aja, w myśl zasady, że nie liczy się jakość tylko ilość. O fabułę natomiast w ogóle się nie zatroszczono – krótki opis przytoczony we wstępie jest praktycznie streszczeniem najważniejszych wydarzeń. W efekcie powstał zlepek tak daleko posuniętych absurdów, że przeciętnemu dorosłemu widzowi ciężko będzie podejść do tej produkcji na takim luzie, jak to miało miejsce w przypadku „Piranii 3D”.
„Pirania 3DD” to swego rodzaju instrukcja dla widza, któremu kiedyś przyjdzie się zmierzyć z hordą wściekłych rybek, a będzie akurat typem samobójcy. A więc, wzorując się na bezsensach zaprezentowanych nam przez twórców, trzeba koniecznie pamiętać, że po ogłuszeniu piranii należy przede wszystkim jej dotknąć – pewnie, żeby się przekonać, czy aby da radę odgryźć nam palec. Do akwarium, w którym znajduje się mordercza ryba z żabą trzeba koniecznie włożyć rękę – a nuż uda nam się uratować biednego płaza. Kiedy rozkłada nas choroba, na skutek ugryzienia przez piranię, należy zaciągnąć kogoś do łóżka – głupio umrzeć, jako dziewica. Jeśli natomiast zdarzy się, że prehistoryczna rybka odgryzie ci penisa w ogóle się tym nie przejmuj – to wcale ci nie przeszkodzi w bieganiu z nożem w ręku za swoją dziewczyną. Jeśli jesteś kaleką bez nóg załóż jak najprędzej protezy w formie spluw (nawiązanie do „Grindhouse: Planet Terror”) i stań do walki ze zgrają piranii – masz sporą szansę je wszystkie powystrzelać. I na deser, kiedy wokół ciebie spoczywa multum zakrwawionych ciał złącz się ze swoją ukochaną w romantycznym pocałunku – to może być niezapomniane przeżycie erotyczne. Ponadto, obcując z tym obrazem, zobaczymy tak unikalne sceny, jak na przykład piranię wychodzącą z pochwy kobiety, czy rybkę próbującą dostać się do odbytu chłopaka (zresztą bezskutecznie). Wytrawny widz kina natomiast ma sporą szansę dostrzec kilka nawiązań do innych popularnych obrazów. Na myśl przychodzi mi przede wszystkim scena w wannie (parodia „Koszmaru z ulicy Wiązów”). Tym razem spomiędzy rozwartych nóg dziewczyny wynurza się pirania zamiast noży Freddy’ego Kruegera. Dodatkowo zauważymy kilka akcentów nawiązujących do „Słonecznego patrolu” z Davidem Hasselhoffem w roli głównej. Być może wszystkie te elementy komediowe rozbawią, co poniektórych widzów – mnie tylko zirytowały, a niejednokrotnie nawet śmiertelnie znużyły.
Być może nie jestem w stanie docenić tego obrazu, bo jestem kobietą (nie mówię, że nie) i nie widzę niczego przyjemnego w podziwianiu walorów kobiecych ciał, bo jak by na to nie patrzeć młode dziewczyny w topless są kluczowym elementem tej produkcji – piranie to tylko nic nieznaczący dodatek, pretekst do urozmaicenia banalnej, opartej na nagości fabuły kilkoma wygenerowanymi komputerowo, do bólu sztucznymi scenami rzezi. Osobiście nie widzę tutaj niczego godnego uwagi i gdyby nie konieczność napisania recenzji nawet nie sięgnęłabym po tę jakże irytującą bajeczkę.