Stronki na blogu

środa, 4 listopada 2015

„The Diabolical” (2015)


Madison w pojedynkę wychowuje dwoje dzieci, Jacoba i Haley, w domu w którym mają miejsce niezwykłe wydarzenia. Widmowe, szkaradne byty, nawiedzające to miejsce i samoistnie wprawiane w ruch przedmioty mają zły wpływ na funkcjonowanie rodziny. Haley prowadzi długie rozmowy z jednym z nich, a sprawiający problemy wychowawcze Jacob próbuje skłonić matkę do jak najszybszej przeprowadzki. Madison skłania się ku ofercie dużej firmy, pragnącej zająć ten dom, ale niepojęte zjawisko jej to uniemożliwia. Łącząc siły z nauczycielem fizyki syna, Nikolaiem, kobieta postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczych obecności pojawiających się w tym przybytku.

Filmowy debiut Alistaira Legranda, do którego scenariusz napisał z również nowicjuszem Lukiem Harvisem zapewne nie przyniesie mu wielkiego, międzynarodowego rozgłosu. Ba, nawet w rodzimych Stanach Zjednoczonych zdążył już spotkać się ze sporą krytyką widzów. Nie wiem, czy w przypadku „The Diabolical” znowu odezwała się moja nonkonformistyczna postawa, czy horror Legranda rzeczywiście posiada jakieś istotne walory, czy zwyczajnie to co nie ma prawa się podobać zaspokoiło moje dziwaczne gusta. Możliwe, że twórcy nie zamierzali sprostać oczekiwaniom masowych odbiorców, celując raczej w pewną niszę. Nie tyle wielbicieli kina grozy w ogóle, co bardziej specyficznego odłamu tej grupy, który w tym gatunku szuka również rzeczy na ogół nieakceptowanych. Nie wiem, czy taki był zamysł Legranda i Harvisa, ale jedno wiem na pewno – „The Diabolical” to dla mnie miła odmiana po wszystkich tych współczesnych, plastikowych horrorach za wszelką cenę próbujących mnie przestraszyć bzdurnymi CGI, zawsze bezskutecznie.

Jeden z najpopularniejszych motywów ghost stories bazuje na przeprowadzce szczęśliwej rodzinki do nowego domu, w którym stopniowo odkrywają bytowanie jakichś istot zza światów. W „The Diabolical” jest inaczej, bo choć scenarzystom bardzo zależy, żeby widz z miejsca umiejscowił ten obraz w kategorii historii o duchach, odwracają znaną nam konwencję. Zamiast stopniowego odkrywania obecności nieznanego w schludnym, pudełkowatym domu już w prologu zostajemy wrzuceni w sam środek akcji. Niedane nam będzie poznać początków koegzystencji Madison i jej dzieci z tajemniczymi bytami nawiedzającymi ich miejsce zamieszkania, nie zobaczymy jak reagują na pierwsze widome zjawiska nadprzyrodzone. Zamiast tego już na początku podejrzymy któreś z kolei spotkanie Madison ze szkaradną postacią, bezkrwawo zdzierającą sobie szarą skórę z twarzy. Z czasem poznamy pozostałe dwa byty nękające głównych bohaterów, przy czym jeden, zwyczajnie się prezentujący, gustuje w efekciarskim przenikaniu przez różne przedmioty i powolnym wyłanianiu się z wygenerowanych komputerowo rozbłysków rażącego światła. Drugi natomiast to moim skromnym zdaniem efekt całkiem niezłej pracy speców od efektów specjalnych – okaleczone, pełzające monstrum ze zwisającą skórą. W każdym razie, i jest to częsty całkowicie uzasadniony zarzut kierowany do „The Diabolical”, wszystkie manifestacje nieznanego oddano bez poszanowania reguł, jakimi rządzi się ten gatunek. Nie sądzę, żeby to był zabieg celowy, mający podobnie jak niuanse fabularne modyfikować znaną nam konwencję, bo twórcy wykazali jakieś starania dążące do stworzenia odpowiedniej otoczki prezentowanych wydarzeń. Tyle, że bez oczekiwanego rezultatu. Ilekroć na horyzoncie ma się pojawić, któryś z dziwacznych stworów sufit i podłoga wpadają w drżenie, a sprzęty gospodarstwa domowego zostają wprawione w ruch. Jednakże niniejsze sekwencje niepotrzebnie zdynamizowano. Zamiast powolnego, konsekwentnego budowania napięcia, prowadzącego do kulminacji objawiających się pojawieniem tajemniczych obecności Legrand serwował nam szybkie wstępy zwiastujące napięcie, po czym „na jednym wdechu” przechodził do zdecydowanego ataku na któregoś z bohaterów. Taki sznyt naturalną koleją rzeczy oddzierał produkcję z aury tajemniczości, pożądanej w tego typu obrazach. Przyzwyczajeni do hollywoodzkich straszaków widzowie mogą być również rozczarowani brakiem jump scen, prymitywnych ujęć, które nie tyle straszą, co zaskakują widzów nagłym pojawianiem się w kadrze, ale akurat mnie cieszyło odżegnywanie się od tych konkretnych prób wzruszenia odbiorcy.

Skoro już ustaliliśmy, że „The Diabolical” nie straszy to wypadałoby przytoczyć jego z subiektywnego punktu widzenia mocne strony. Mimo, że Legrand nie nabrał jeszcze wprawy, pozwalającej mu w lekkim, niewymuszonym stylu wygenerować odpowiednią atmosferę grozy i w elektryzujący widza sposób stopniować napięcie, samej oprawie audiowizualnej nie mogę niczego zarzucić. W erze horrorowych plastików, wypacykowanych, plastycznych zdjęć Legrand kręci film utrzymany w przyblakłych barwach, niby żywcem wyjęty z lat 90-tych XX wieku z dudniącą ścieżką dźwiękową w tle. Zamiast widowiskowego montażu mamy powolne najazdy kamer na bohaterów i poszczególne incydenty, zarówno te egzystujące w ramach filmowego horroru, jak i dramatu. Warstwa obyczajowa, choć mało odkrywcza silnie mnie zaangażowała. Problemy finansowe Madison i wychowawcze bolączki z synem, Jacobem, który po śmierci ojca zamknął się w sobie i stał się agresywny względem kolegów przystępnie przenikają się z manifestacjami nieznanego, jeszcze bardziej potęgującymi dramat tej rodziny. Na ogół w tego typu horrorach twórcy bardzo pobieżnie podchodzą do aspektów psychologicznych, rozpaczliwych reakcji familii na pasmo nieszczęść. Bardziej skupiają się na próbach zażegnania kryzysu (nie zawsze, ale często), gdy tymczasem Legrand i Harvis sporo miejsca poświęcili tym wątkom, tym samym chcący, czy niechcący stwarzając przekonującą aurę beznadziei, swego rodzaju sytuacji bez wyjścia, która tylko potęguje współczucie względem owej trzyosobowej rodziny. W zderzeniu z psychologicznymi aspektami scenariusza bardzo przydatna okazała się Ali Larter, znakomita aktorka, której nie nastręczyło większych problemów przyoblekanie twarzy realistycznymi emocjami, targającymi jej bohaterką przytłoczoną ogromem cierpień i trudami samotnego wychowywania dzieci. Małoletni aktorzy, Chloe Perrin i Max Rose, również byli diablo przekonujący w swoich kreacjach, szczególnie chłopiec. Bezbarwny wydał mi się jedynie Arjun Gupta, ale może wynikało to z niezajmującego charakteru jego postaci. Na początku wspomniałam, że twórcy „The Diabolical” chcieli stworzyć wrażenie obcowania z eksperymentującą z konwencją ghost story i właśnie na tym zasadza się przewrotność scenariusza. Zjawiska, którym świadkujemy w domu Madison i jej dzieci mają wszelkie prawo jawić się niczym ingerencje nadprzyrodzonego w znaną nam rzeczywistość UWAGA SPOILER gdy tymczasem scenarzyści nagle odwracają wszystko, do góry nogami, w zaskakującym stylu grając z oczekiwaniami odbiorców. Zamiast standardowych duchów dostajemy coś na kształt motywu z „Terminatora”, więźniów wysyłanych z przyszłości w przeszłość w ramach jakiegoś eksperymentu KONIEC SPOILERA. Scenarzyści kombinują, a i owszem, ale nie gubią się w tym zanadto, finalnie oferując nam całkiem oryginalne podejście do filmowego horroru, zgrabnie łączące się w jedną spójną całość. Poza wątkiem niemożności wyjścia dzieci z domu, który owszem pomógł twórcom zatrzymać głównych bohaterów w feralnym budynku, zmuszając ich do walki z nieznanym, ale jego charakter pozostał dla mnie niezrozumiały. Nie wiem, jak miał się do końcówki filmu, ale może ludziom mądrzejszym ode mnie uda się rozwiać tę tajemnicę.

„The Diabolical” oczywiście mógł wypaść lepiej, gdyby tylko twórcy wystarali się o mocniejszą atmosferę w scenach manifestacji nieznanego i darowali sobie, na szczęście, rzadką ingerencję komputera, ale w takim kształcie również miał mi wiele do zaoferowania. Przewrotny, eksperymentujący z konwencją scenariusz, warstwa dramatyczna, podlana odpowiednią dawką psychologii, oprawa audiowizualna, obsada i oczywiście charakteryzacja szczególnie jednej maszkary wystarczyły, żeby zapewnić mi trochę rozrywki. Ale jak już wspomniałam, ja to ja. Wątpię, żeby „The Diabolical” sprostał oczekiwaniom szerokiej grupy odbiorców, dlatego mimo wszystko radzę ostrożnie się na to dziełko zapatrywać.

2 komentarze:

  1. Przyjrzę się bliżej tej produkcji pomimo paru niedociągnięć. Coś mnie mocno zaintrygowało i jestem w stanie spróbować.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłe zaskoczenie. Radzę oglądać bez czytania opinii, opisów czy nawet plakatów, bo nawet niewielki spoiler może zepsuć zabawę.

    OdpowiedzUsuń